12 kwi 2014

4. Hidan.

Kisame zaprowadził mnie do małego pomieszczenia i nazwał je moim pokojem. Niepocieszona tym faktem skrzywiłam się, ale nawet nie próbowałam protestować. To była kryjówka morderców, nie ekskluzywny hotel, a więc musiałam przystać na warunki, jakie mi oferują.
W pomieszczeniu po jednej stronie znajdowało się jednoosobowe łóżko, obok którego stała szafka nocka a na niej lampka, a po drugiej ścianę zajęła sporych rozmiarów szafa, przez co zdawała się przytłaczać swoją potęgą cały pokój. Oprócz tego w moich czterech ścianach nie było nic, nawet dywanu. Jedynie stara, gdzie nigdzie potargana brązowa wykładzina maskowała podłogę, której stanu mogłam się domyślać. Ściany pomieszczenia były smutno białe, bez żadnego obrazka czy kwiatka, ale przynajmniej z zegarem. Mogłam mieć tylko nadzieję, że dość szybko wrócę do rodzinnej wioski.
Że szybko odzyskam Taya.
Usiadłam na łóżku, które nieprzyjemnie zaskrzypiało. Jeszcze tego mi brakowało. Miałam się nawet nie wysypiać?
Zdenerwowana, siedziałam i tępo patrzyłam się w ścianę, nie mając pojęcia, co mogłabym zrobić. Bałam się wyjść z pokoju, bo oprócz lidera, Kisame i Itachiego na pewno ktoś jeszcze był w siedzibie. Ktoś kto mnie nie zna i potraktuje za intruza. Wolałam nie ryzykować życiem, choć właściwie zgadzając się na przybycie tutaj właśnie to zrobiłam. Jak to było? Jak nie zabiję faceta, który odebrał mi męża, sama zginę? Tak, ryzykowałam życiem. Ale co mogłam zrobić? Jeśli w ten sposób mogę odzyskać Taya, to wydawała się to być kusząca opcja. Tym bardziej, że nie muszę zabić niewinnego mężczyzny, tylko mordercę. Być może Tay nie był jego jedyną ofiarą?
Usiadłam nieco wygodniej na niemiłosiernie skrzypiącym łóżku i przywołałam w myślach obraz męża. Uwielbiałam wracać do wspomnień, choć jednocześnie wywoływały u mnie ból. Ale myślenie o nim było moim ulubionym zajęciem. Pomagało mi jakoś przetrwać w tej okrutnie samotnej rzeczywistości. Wyobrażałam sobie, jak to będzie, jak go znowu spotkam. Jak wróci do mnie mój Tay, mój ukochany...
Gdy ktoś zapukał, przetarłam mokre oczy i popatrzyłam na drzwi. Zdziwiła mnie kultura gościa, ale jednocześnie bardzo nie chciałam z nikim rozmawiać. A co jeśli to ktoś, kogo nie znam?
- Shouri, mogę? - usłyszałam i odetchnęłam z ulgą. To był Kisame.
- Tak, oczywiście - powiedziałam, doskakując do drzwi. Mężczyzna tym razem nie miał na sobie ani płaszcza Akatsuki, ani wielkiego miecza. W zwykłym, kremowym swetrze zdawał się być jeszcze przyjaźniejszym.
- Pewnie jesteś głodna - zauważył, nie wchodząc do pokoju. - Zaprowadzę cię do kuchni, co? I przy okazji powiem, gdzie co jest, tak na wszelki wypadek.
Skinęłam głową i uśmiechnęłam się do niego. Wbrew temu co mówił lider, Hoshigaki wciąż był dla mnie miły.
Skierowaliśmy się w stronę, z której przyszliśmy. Długim korytarzem dotarliśmy do drzwi, które prowadziły do wyjścia, to znaczy czegoś w tym rodzaju. Wyjście znajdowało się za kamieniem, który był kilka metrów za drzwiami. Na prawo jednak od wejścia do siedziby, znajdowało się kolejne pomieszczenie - kuchnia. Po raz kolejny zetknęłam się z białymi ścianami i niezbyt przyjemną w wyglądzie wykładziną na podłodze. Szafki z jasnego drewna były stosunkowo stare, a przynajmniej na takie wyglądały. Mogłam się mylić. 
Oprócz podstawowego wyposażenia kuchni takiego jak lodówka, kuchenka, kosz na śmieci i zlewozmywak oraz szafki z naczyniami, w pomieszczeniu po prawej stronie stał sporych rozmiarów okrągły stół z kilkunastoma krzesłami. Czyżby posiłki jadano tutaj wspólnie?
- Ten stół to ściema - wyjaśnił mi Kisame. - Zazwyczaj jedzenie zabieramy do swoich pokoi, nie mamy w zwyczaju jadać wspólnie.
Dość szybko moje wątpliwości zostały rozwiane.
- Może nie są to jakieś luksusy, ale da się żyć - mruknął mężczyzna. - Tylko uważaj tu na siebie. Siedź raczej w pokoju, przynajmniej póki co. Wiesz, tu są psychopaci.
- Niepotrzebnie ją straszysz - usłyszałam za sobą zimny głos Uchihy. - Jeśli nie będziesz podskakiwać, nic ci się tutaj nie stanie - zwrócił się do mnie.
- No no, Itachi, nie spodziewałem się, że z ciebie taki pocieszyciel. - Kisame wyszczerzył zęby w uśmiechu, ale mi jakoś wcale nie było wesoło. Obecność Uchihy paraliżowała mnie ze strachu.
- Lider kazał mi jej pilnować do czasu przydzielenia trenera - odpowiedział beznamiętnie Itachi.
- No to masz ochroniarza z najwyższej półki, dziewczyno - mruknął Hoshigaki i klepnął mnie w plecy. Wymusiłam uśmiech, uciekając wzrokiem od kruczowłosego gdzie tylko mogłam. A on doskonale wiedział, że się go boję, bo patrzył prosto na mnie. Cholera.

Następnego dnia obudziłam się o godzinie siódmej. Z nadzieją, że członkowie Akatsuki jeszcze śpią, wzięłam swoje ubrania i ręcznik (które pozwolono mi wziąć ze sobą z wioski, żebym miała w czym chodzić) i szybciutko czmychnęłam do wspólnej łazienki, znajdującej się parę pokoi ode mnie. Szczerze obrzydzało mnie to pomieszczenie, dlatego wczoraj prócz "na siku" nie siedziałam w niej ani chwili dłużej. Teraz jednak musiałam się w niej umyć.
Generalnie łazienka sama w sobie nie była zła - urządzona w jasnozielonych barwach mogłaby być całkiem ciepła i sympatyczna, gdyby nie wszędzie walające się męskie włosy - te z głowy, z nóg i nie chcę nawet myśleć, skąd jeszcze. Kłaki były nawet na mydle w kostce, leżącym na umywalce! No jak tak można?!
W klapkach (nie odważyłabym się stanąć gołą stopą pod prysznicem - jeszcze bym złapała jakiegoś grzyba) weszłam do kabiny i umyłam się najszybciej, jak to możliwe. Ubrana w świeże ciuchy i z ręcznikiem na głowie wyszłam z łazienki i przebiegłam przez korytarz, niezauważona przez nikogo docierając do pokoju. Tam rozczesałam włosy, wysuszyłam je i spięłam w kucyka. Oprócz tego zrobiłam lekki makijaż i znów usiadłam na łóżku, nie wiedząc co robić. Zdaje się, że miało być to moje ulubione zajęcie.
Burczący brzuch dał o sobie dość szybko znać, a moja nadzieja na zostanie w pokoju jak najdłużej się da prysła w mgnieniu oka. Z nadzieją, że godzina ósma mimo wszystko nadal jest zbyt wczesną porą na wstawanie dla morderców, wyszłam z pokoju. Czułam się tak, jakbym szła na ścięcie. Bałam się, że spotkam kogoś obcego, kto będzie chciał mnie skrzywdzić. A ja przecież nie potrafiłam się bronić.
Stanęłam przed kuchnią i uważnie nasłuchiwałam, czy jest ona pusta. Nie usłyszawszy żadnych odgłosów, powoli otworzyłam drzwi, przekroczyłam próg i skamieniałam. Przy stole siedział siwowłosy mężczyzna o jasnych oczach i jadł sobie kanapkę, czytając przy tym gazetę. Gdy tylko usłyszał otwieranie drzwi, podniósł wzrok i utkwił go we mnie.
- Przepraszam - szepnęłam, szybko wycofując się z kuchni. Nim jednak zamknęłam drzwi, usłyszałam jego wołanie:
- Hej, hej! Zatrzymaj się!
Stanęłam i patrzyłam, jak mężczyzna podnosi się i idzie w moją stronę. Ubrany był w długie, dżinsowe spodnie i białą, rozpiętą koszulę. Nie zwróciłam szczególnej uwagi na jego umięśnioną klatkę piersiową. Jedyne, o czym teraz myślałam, to o powrocie do pokoju.
- A ty to kto? - spytał, opierając się ręką o ścianę tuż obok mojej głowy. Był zdecydowanie za blisko mnie. Specjalnie tak stanął. Gdybym tylko chciała odejść, drugą ręką mógłby mnie bezproblemowo zatrzymać. Nie miałam jak uciec.
- Shouri - odparłam, nie patrząc mu w oczy. - Nie chciałam przerwać...
- Ach, ty jesteś ta nowa? - Na jego twarzy pojawił się uśmiech. - Jestem Hidan.
Podałam chłopakowi dłoń i poczułam się trochę lepiej, gdy przestał się nade mną nachylać. Wrócił do kuchni i podszedł do jednej z szafek. Wyciągając z niej kubek, spytał:
- Czego się napijesz? Kawy? Herbaty? A może byś coś zjadła?
- Herbaty - mruknęłam, podchodząc do lodówki. - Dziękuję.
- Nie ma problemu - odparł lekko i wyciągnął z innej szafki talerz.
Czułam się skrępowana w jego towarzystwie, ale chyba nie miałam się czego obawiać. Chłopak wydawał się być całkiem sympatyczny, nie sądziłam, żeby mógł mnie skrzywdzić ot tak sobie, no ale mogłam się oczywiście mylić.
Otworzyłam lodówkę i już chciałam sięgnąć po ser, jednak Hidan zaglądnął mi przez ramię i mnie uprzedził:
- Nie radzę, nie jest zbyt świeży. Ale szynkę kupiłem wczoraj, lubisz? - Pokazał mi składnik a ja tylko skinęłam głową. Wyciągnęłam chleb i szybko zrobiłam sobie dwie kanapki. Z gotowym posiłkiem popatrzyłam na Hidana, który wskazał mi miejsce przy stole. Właśnie tego się obawiałam. Nieszczególnie miałam ochotę na zacieśnianie więzów z mordercą, ale chyba nie miałam innego wyjścia. Usiadłam niemal naprzeciwko chłopaka i dość powoli zaczęłam jeść kanapkę.
Hidan natomiast wrócił do czytania. W kuchni zapanowała krępująca cisza, przerywana odgłosem mojego połykania jedzenia. Niech go szlag. Wolałabym zjeść w pokoju.
- Nic ciekawego w tej gazecie - westchnął siwowłosy, mnąc papier. - Więc, Shouri? Jak ci się u nas podoba?
- Jest okej. - Uznałam, że krótkie odpowiedzi są jedynymi prawidłowymi. Rozgadując się mogłabym niepotrzebnie coś powiedzieć a wtedy... Mogłoby być ze mną źle.
- Chyba nie jesteś zbyt rozmowna, co? - Hidan uśmiechnął się lekko i głośno westchnął. Był całkiem miły, ale świadomość, że może mnie zabić w przeciągu sekundy jakoś odbierała mi mowę. Możliwe, że tylko przy Kisame byłam w stanie czuć się w miarę swobodnie.
- Chyba nie jestem tu zbyt bezpieczna - odparłam, starając się obrócić sytuację w żart. - Wolę nie palnąć żadnego głupstwa. Po co się narażać na nieprzyjemności?
- Choćbyś zaczęła mnie tutaj wyklinać i obrażać moją nieżyjącą już matkę, nie mógłbym cię skrzywdzić. - Chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha.. - Jesteś pupilką lidera i chroni cię nie kto inny, a Uchiha. Głupio przyznać, ale chyba nie mam z nim zbyt wielkich szans. Chociaż chętnie bym się zmierzył. - Hidan nie przestając się uśmiechać, puścił mi oczko. A ja pomyślałam, że jednak w członkach Brzasku jest jeszcze coś ludzkiego.
- No cóż - mruknęłam. - Lepiej dla mnie.
- Zdecydowanie. A tak serio, Shouri, to mnie nie musisz się obawiać. Ja jestem raczej niegroźny, nawet muchy bym nie zabił - powiedział, cicho się śmiejąc pod nosem. Wziął mój talerz i zaczął zmywać naczynia.
- Ale człowieka już tak - mruknęłam, a ten odwrócił w moją stronę głowę i wzruszył ramionami.
- Kwestia przyzwyczajenia. Zobaczysz, przyzwyczaisz się i do nas, i do zabijania. Gwarantuję ci to.
- O ile się nie mylę, mam zabić tylko jednego człowieka - zauważyłam, nieco zaniepokojona. Nikt mi nie mówił, że jeszcze kogoś mam wyeliminować. Nie taka była umowa.
- Tak ci powiedział lider?
Skinęłam głową, a ten dziwnie spoważniał. Wytarł dłonie w ścierkę i odrzucił ją na blat, po czym schował ręce do kieszeni. Nie podobało mi się to jego spojrzenie.
- Nie powinienem się wtrącać w to, co ustaliłaś z liderem, ale przygotuj się na to, że to może nie być tylko jeden człowiek.
Poczułam, że krew odpływa mi z policzków.
W co ja się wplątałam?


Tak jak obiecałam, jest nowy rozdział. :)
Dziś tak króciutko, bo przyjeżdża do mnie rodzinka i trzeba coś porobić w domku. 
Trzymajcie się ciepło. I dziękuję pięknie za komentarze. :)

11 komentarzy:

  1. Jestem poważnie obrażona. Czemu tak krótko? Jejku, ja chcę więcej! Mam nadzieję, że się zrekompensujesz na następny raz moja droga. :) Kolejny ma być długi. ;)
    Czyżby jednak Shouri nie będzie miała tak lekko i będzie musiała stać się zabójczynią? Jeśli tak to, czy grzecznie się zgodzi, czy może przeciwstawi? :)
    Chcę jak najszybciej 5 rozdział. :3 Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy będzie długi, raczej nie. ^^"
      Wszyyyystkiego się dowiesz w swoim czasie. :)
      Do soboty. :*

      Usuń
  2. Trochę niezwykle jest czytać o ,,takim'' Hidanie ale z drugiej strony nieźle wyjaśniłaś powody tego postępowania,ciekawa jestem czy pokaże przy niej swoje prawdziwe oblicze.Nic dziwnego ,że Kisame jest dla niej taki miły-to towarzyski facet a jego partnerem jest Itachi.Mi się też wydaje ,że zrobią z niej zabójczynię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hidan na każdym blogu jest zboczeńcem i gwałcicielem, postanowiłam troszkę go odmienić. I przyznam, że nawet pasuje mi w roli takiego dobrego człowieka. :)) A czy pokaże przy niej prawdziwe oblicze... Zobaczymy. ^^

      Usuń
  3. Ciekawe co się stanie, kiedy Shouri spotka Kakuzu >.<, nie mogę się doczekać :p.
    A niech mnie, na sto % zostanie zabójczynią i nawet przestanie się tym martwić, w końcu żyje pod jednym dachem z nukeninami najwyższej rangi. A im zaimponować chyba trudno.
    No dobra, może jak zrobi im generalny remont i zrobi na śniadanie coś ś-w-i-e-ż-e-g-o, to pokiwają z uznaniem głowami. Jeżu, ale tam syfu. Walić nieświeży ser, ale włosy pod prysznicem? Nienawidzę.
    Ja bym zeszła, gdybym zobaczyła włosy pod prysznicem XD

    Mi taki Hidan odpowiada, założę się, że jest taki miły, bo chce Shouri ruchnąć. Żeby nie krzyczała na całą organizację, bo jeszcze Kisame się zorientuje.
    Genialne, Hidan.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shouri nie jest raczej dziewczyną, która będzie lizać członkom Akatsuki tyłki, żeby im zaimponować. Więc raczej nie zrobi im obiadu ani nic w tym stylu. ^^
      Też bym zeszła, gdybym zobaczyła włosy pod prysznicem, Fujka! No, ale to są faceci, więc nie dziw, że tam tak brudno. :P
      Pozdrawiam. :>

      Usuń
  4. Witaj xD
    Niesamowicie spodobał mi się twój blog! Przeczytałam wszystkie rozdziały w parę minut, a nie zdarza mi się często, że ktokolwiek mnie tak zaciekawi.
    Ładnie przedstawiony Hidan, takiego go lubię nie zboczeńca! A zawsze tak go przedstawiają. A tu proszę taka odmiana
    Będę wpadać częściej! I dodaje do linków.
    Ps. Mój Kisame taki miły! Jak ja go kocham, ale ostrzegam ON JEST MÓJ!
    Pozdrawiam!
    Nami.
    wywiad-z-morderca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błagam wyłącz obrazki, bo jak piszę z komórki to dodać nigdy komentarza nie mogę :)

      Usuń
    2. Jejku jejku, czuję się zaszczycona! ^^ Miło mi czytać takie słowa. ^^
      Spoko spoko, Kisame możesz sobie zatrzymać dla siebie, nie ma problemu. ;)
      A jakie obrazki? W sensie kod czy coś? Bo ja nawet nie wiem, że coś takiego mam. :o

      Usuń
    3. Ach, już chyba wiem, Teraz nie powinno nic być. ^^"

      Usuń
  5. Nie mogę się opanować jak to czytam! Cały czas mam szerokiego banana na twarzy. Nie spodziewałam się Hidana potulnego jak baranka ale nawet taki jest wspaniały. Z resztą cały rozdział jest. Ale ta wspólna łazienka wspaniałą perspektywą nie jest i raczej nie mogłaby dzielić prysznica z bandą chłopów i ich włosów.
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy, pozostawiony na moim blogu komentarz. Jestem Wam dozgonnie wdzięczna za wsparcie, jakie od Was otrzymuję. Tworzycie tego bloga razem ze mną!
Bardzo proszę, by każdy podpisywał się pod swoim komentarzem. Kochane Anonimy - wyjdźcie z cienia. :)