28 cze 2014

15. Sasuke Uchiha.

Ocknęłam się skulona pod drzewem, z ogromnym bólem głowy i niemożnością wykonania choćby jednego ruchu. Obok siebie słyszałam czyjś głos, ale nie potrafiłam rozpoznać, do kogo należał. Musiała minąć długa chwila, zanim byłam w stanie uchylić powieki i chociaż delikatnie poruszyć głową.
Przede mną siedziała czerwonowłosa kobieta z okularami na nosie. Przyglądała mi się badawczo i coś do kogoś mówiła, ale przez ból głowy nie byłam w stanie zrozumieć żadnego słowa. Dostrzegłam tylko, że w pewnym momencie przyłożyła mi rękę do czoła i nie wiedzieć czemu, nagle poczułam się lepiej. Ból przeminął, a ja mogłam uważniej rozejrzeć się po kobiecie i jej towarzyszach. Było ich trzech. Pierwszy z nich, stojący niemal tuż obok czerwonowłosej i pochylający się nade mną, miał jasne włosy opadające lekko wokół jego twarzy, oraz charakterystyczną grzywkę, zachodzącą mu na nos. Drugi, stał nieco dalej i również mi się przyglądał. Był wysokim, muskularnym mężczyzną o rozrzuconej w nieładzie rudej czuprynie. Zdawało się, że był przejęty moim losem, a przynajmniej patrzył w taki charakterystyczny sposób. Trzeci natomiast stał nad rzeką, tyłem do mnie. Ręce włożył do kieszeni swojego kimona i chyba był w coś zapatrzony. Miał średniej długości, czarne włosy i odniosłam wrażenie, że to on był przywódcą tej bandy.
- Trochę się rozchorowałaś - poinformowała mnie kobieta. Znów skupiłam na niej swoją uwagę. Wlepiła we mnie mądre spojrzenie dziwnie różowych oczu i lustrowała mnie wzrokiem od góry do dołu. - Po jaką cholerę skakałaś do tej rzeki?
- Jesteś bezdomna? - wtrącił się mężczyzna o jasnych włosach. Szybko przypomniałam sobie, co się wczoraj wydarzyło i popatrzyłam na swoje ubranie. Dalej było mokre. Dopiero w tej chwili poczułam, jak mi było zimno i się zatrzęsłam.
- Zamknij się, Suigetsu - zganiła go kobieta. - Co się wydarzyło, hę?
Nie mogłam powiedzieć im prawdy. Gdyby dowiedzieli się, że jestem z Akatsuki, mogłoby być ze mną kiepsko. W końcu to przestępcza organizacja.
- Zgubiłam się - skłamałam. - Poszłam na spacer i przez przypadek wpadłam do rzeki, a potem nie wiedziałam, gdzie iść. Usnęłam tutaj - wyjaśniłam. Kobieta zmarszczyła lekko brwi. Nie byłam pewna, czy to kupiła.
- Kłamać to ty nie potrafisz - odezwał się czarnowłosy chłopak i odwrócił w naszą stronę. Podszedł do nas spokojnym krokiem, a ja z każdą chwilą miałam wrażenie, że spoglądam właśnie na Itachiego Uchihę. Zamarłam, gdy ukucnął przede mną i złapał moją brodę w palce. - A teraz powiedz prawdę.
Mężczyzna był poważny, zupełnie jak Itachi. Patrzył na mnie w bardzo podobny sposób. Naprawdę wydawało mi się, że to jakaś jego kopia, tyle, że inaczej uczesana. I może trochę młodsza.
- Jesteś spokrewniony z Itachim Uchihą? - palnęłam, a ten lekko zmarszczył czoło. Jego towarzysze nerwowo popatrzyli po sobie. Zorientowałam się, że lepiej było tego nie mówić.
- Skąd go znasz? - zapytał mężczyzna, puszczając moją brodę. Wciąż jednak przy mnie kucał.
- Kiedyś... Kiedyś go widziałam i dowiedziałam się, że tak się nazywa - zmyśliłam. - Pomyślałam, że...
- Mówiłem ci już, że nie potrafisz kłamać - warknął i podniósł się. Jednym ruchem ręki wyciągnął z pochwy miecz i przyłożył mi go do szyi. - Gadaj, skąd znasz mojego brata?
Brata? Itachi miał brata? Szczerze mnie to zdziwiło, jednak w tej sytuacji nie miałam głowy, by o tym myśleć. Czułam na sobie chłód metalu i gdyby nie to, że siedziałam, pewnie padłabym na ziemię ze strachu. Niepotrzebnie z nimi w ogóle rozmawiałam! Idiotka!
- Ja... Ja... - próbowałam coś wymyślić, ale w końcu dałam za wygraną. Uchiha i tak mnie przejrzy. - Ale obiecajcie, obiecajcie, że mnie nie zabijecie, dobrze? Ja robię to tylko po to, żeby odzyskać męża, po nic innego - zaczęłam nawijać, a towarzysze brata Itachiego popatrzyli po sobie z niezrozumieniem. Sam Uchiha natomiast nawet nie drgnął, tylko z uwagą wsłuchiwał się w moje słowa. - Ja naprawdę nie chcę nikogo zranić.
- Gadaj do rzeczy - sarknął czarnowłosy. Przełknęłam ślinę, czując, że miecz coraz mocniej przywiera do mojej szyi. Bałam się nawet oddychać. - Co łączy cię z moim bratem?
Musiałam odpowiedzieć.
- Dołączyłam do Akatsuki - niemal pisnęłam, zamykając jednocześnie oczy. O dziwo, przestałam nagle czuć metal na szyi. Niepewnie uchyliłam powieki i dostrzegłam, że Uchiha schował miecz i wykonał kilka pieczęci. Z małej paczuszki wyciągnął płaszcz, którym mnie okrył i siłą podniósł z ziemi. Musiałam przytrzymać się jego ramion, żeby ustać. Wszystko mnie bolało.
- Ile dla nich znaczysz? - spytał, podtrzymując mnie.
- Chyba dużo - mruknęłam.
- Będą cię szukać? - zapytał wprost. Też mnie to zastanawiało. Nie miałam pojęcia. Niby byłam posiadaczką Shieki, ale z drugiej strony jeszcze nic nie umiałam i też niewiele wiedziałam o Brzasku. Nie mieli zbyt wielu powodów, żeby mnie szukać.
- Nie wiem - odpowiedziałam wprost. - Ale ja naprawdę nie dołączyłam do nich, żeby zabijać. Ja chcę tylko odzyskać męża - zaczęłam się tłumaczyć, ale Uchiha mnie zbył. Szarpnął mnie za rękę i podprowadził do kobiety.
- Dlaczego cię zwerbowali? - zapytał jeszcze. Bałam się powiedzieć mu prawdę, ale musiałam. Przecież nie potrafiłam kłamać.
- Jestem posiadaczką Shieki. - Spoglądałam otwarcie na reakcję mężczyzny i jego uśmiech zdecydowanie mi się nie spodobał. To oznaczało, że coś knuje. A ja tylko chciałam, żeby mnie tutaj zostawili! Ktoś z Akatsuki na pewno szybko by mnie znalazł, a teraz tylko pogrążałam się w kłopotach jeszcze bardziej.
- W takim razie na pewno będą cię szukać - odparł Uchiha. Przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze, nie wiedzieć czemu. - Ulecz ją Karin. Tylko szybko. Potem daj jej jakieś swoje ubranie, żeby nie przemarzła.
Popatrzyłam na kobietę, która natychmiastowo wzięła się za powierzone zadanie. W przeciągu kilku minut poczułam się nieco lepiej, mogłam już bez problemu ustać na nogach i nie trzęsłam się jak osika. Wolałabym jednak przeczekać, aż uratuje mnie ktoś z Akatsuki, niż musieć być wdzięczna obcym ludziom.
Gdy czułam się już w pełni zdrowa, Karin wykonała kilka pieczęci i z podobnej paczuszki co Uchiha, wyciągnęła kilka ubrań. Podała mi je, a ja popatrzyłam na nią przerażona. Nie miałam zamiaru przebierać się na oczach wszystkich!
- Zasłonię cię, daj płaszcz - poinformowała kobieta i pociągnęła mnie w stronę lasu. Mężczyźni zgodnie odwrócili się tyłem, a Karin rozwiesiła ubranie wokół mnie. Chcąc nie chcąc, musiałam ubrać się w to, co mi przyszykowała. Były to krótkie, kuse spodenki i bluzka sięgająca pępka. Czułam się przeokropnie w tym stroju, więc wyszarpnęłam z jej ręki płaszcz i szczelnie się nim okryłam. Kobieta prychnęła pod nosem i pociągnęła mnie w stronę Uchihy i pozostałych.
- Gotowa? - spytał czarnowłosy i zlustrował mnie wzrokiem z góry na dół. - No to idziemy.
- Zaraz, zaraz - zaprotestowałam, choć wiedziałam, że to nie ma sensu. Miałam nadzieję, że w ten sposób kupię sobie choć kilka dodatkowych minut i że w międzyczasie ktoś wyjdzie z siedziby, by mnie uratować. - Ja nie zamierzam nigdzie iść.
- Ale mnie to nie interesuje - odpowiedział Uchiha. Był tak samo chłodny i poważny jak jego brat. Wykapana kopia. - Jesteś mi potrzebna. Ja pomogłem tobie, ty pomożesz mnie.
- Nie prosiłam się o pomoc - zauważyłam. - Nie mogę iść z wami, przykro mi.
Mężczyzna popatrzył na mnie z politowaniem. Wiedziałam, że z nim nie wygram, ale mimo wszystko czepiałam się nadziei, że zostawią mnie w spokoju. Tylko o tym teraz marzyłam. Nie mogłam pozwolić, by oddalili mnie od mojego celu.
- Co Akatsuki ci obiecało, że tak kurczowo się ich trzymasz? - spytał Uchiha i podszedł w moją stronę. Odwróciłam wzrok. Wcale nie miałam ochoty rozmawiać z nim na ten temat.
- Mam odzyskać męża, pod warunkiem, że zabiję jednego mężczyznę - mruknęłam. Poczułam na sobie zimne palce mężczyzny. Znów uniósł moją brodę ku górze.
- Twój mąż - zaakcentował - został porwany?
Pokręciłam przecząco głową, a ten uśmiechnął się z kpiną. Puścił mnie, złapał się pod bok i pokręcił z rezygnacją głową. Nie podobało mi się to wszystko.
- I ty serio dałaś się na to nabrać? - prychnął. Nie wiedziałam, o co mu chodzi. - Myślisz, że Akatsuki zna cudowny sposób na ożywienie zmarłego? Ze twój mężuś nagle zmartwychwstanie i wszystko będzie po staremu?
Szczerze? Tak właśnie myślałam.
- Akatsuki to najwięksi łgarze, na jakich mogłaś trafić. Zrobili ci sieczkę z mózgu i wmawiają ci, że są na tyle wspaniali i łaskawi, że pomogą odzyskać ci męża. To wszystko gówno prawda - warknął, na chwilę przerywając swój bolesny dla mnie wywód. Nie chciałam wierzyć w żadne jego słowo. - Chcą cię jedynie wykorzystać do swoich celów, a potem pozbędą się ciebie jak jakiegoś ścierwa. No, chyba, że będziesz z nimi dalej współpracować. Wtedy powinni cię oszczędzić, łaskawcy.
- Dość - przerwałam mu. Niemal trzęsłam się ze złości. - Nie masz o nich zielonego pojęcia! 
- Ja nie mam o nich zielonego pojęcia? - spytał zdziwiony. - Ja? Ja, który poszukuję mojego brata i śledzę każdy krok tej popieprzonej organizacji, nie mam o nich zielonego pojęcia? - zaszydził.
- Obiecali mi, że odzyskam męża i będę mogła wieść normalne życie. Wierzę im - uparłam się, patrząc Uchice odważnie w oczy. Niemniej jednak jego kpiący wyraz twarzy bardzo mnie irytował. Traktował mnie jak małą, nic niewiedzącą dziewczynkę. A ja byłam pewna, że Brzask mnie nie wrobi.
- Jesteś naprawdę naiwna - stwierdził. Zabolało. - Idziemy.
Nie mogłam nawet zaprotestować, bo rudowłosy mężczyzna złapał mnie za ramię i zaczął ciągnąć za sobą. Wiedziałam, że nie mam z nim najmniejszych szans. Chcąc nie chcąc, pozwoliłam mu poprowadzić się w nieznanym sobie kierunku, coraz bardziej oddalając się od kryjówki Akatsuki.

Po godzinnej wędrówce rudowłosy mężczyzna przestał trzymać mnie tak uporczywie za ramię. Rozmasowałam rękę i przyspieszyłam kroku, by dołączyć do idącego przodem Uchihy. Popatrzył na mnie kątem oka i uśmiechnął się lekko pod nosem. Chyba zorientował się, że w końcu się poddałam.
- Niby... - zaczęłam, ale urwałam, żeby jakoś inaczej złożyć zdanie. - Dlaczego uważasz, że Akatsuki mnie wrobi? A jeśli idąc z wami zaprzepaszczam jedyną szansę na odzyskanie męża? To twoja wina.
- Wierz mi, że spotkanie nas to najlepsze, co mogło ci się przydarzyć - wyjaśnił, ale mnie to nie zadowoliło. Był tak samo tajemniczy jak jego brat. Nie mówił za dużo. 
- Wolałabym niemiło się rozczarować, niż nie próbować wcale - mruknęłam pod nosem. 
- Zrozum, że oni mają gdzieś twoje uczucia. Im zależy tylko na tym, żebyś odwaliła brudną robotę, przywiązała się i pomagała im. Chcą cię wykorzystać, bo jesteś jedyną posiadaczką Shieki. Mając ciebie, byliby naprawdę silni - powiedział mężczyzna, a ja zwiesiłam głowę. Czułam na sobie jego wzrok, ale jakoś mnie to nie obchodziło. Zastanawiałam się, czy jego słowa mogą być prawdą. Nie chciałam w to wierzyć, ale im dłużej Uchiha mi o tym mówił, tym więcej do mnie docierało. 
Może rzeczywiście odzyskanie Taya było tylko głupim marzeniem?
- Nazywam się Sasuke - mruknął, a ja popatrzyłam na niego zaskoczona. Sasuke? Itachi mówił, że go przypominam. Ale jakoś nie zauważyłam między nami podobieństwa.
- Shouri - odpowiedziałam cicho. 
- Więc, Shouri - zaczął, a ja popatrzyłam na niego smutno. - Jesteś w stanie uwierzyć w moje słowa? Czy dalej mam cię przekonywać?
- Czego ode mnie chcesz? - spytałam odważnie, zatrzymując się. Również stanął i patrzył na mnie chwilę w milczeniu.
- Żebyś doprowadziła mnie do mojego brata i zapewniła, że nikt nie będzie wtrącać się do naszej walki.
Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. Czy on serio myślał, że wystawię mu Itachiego i w dodatku pozwolę, żeby z nieznanych mi powodu go zabił?! Niedoczekanie!
- Nigdy w życiu - warknęłam. - Nie wydam go.
Sasuke popatrzył na mnie wyraźnie zirytowany. Najwyraźniej miał już dość moich wiecznych narzekań, ale ja nie miałam zamiaru mu się podporządkować. Obecnie nie chciałam mieć z nikim nic do czynienia. Ani z Akatsuki, ani z bandą drugiego Uchihy. Chciałam po prostu oderwać się od nich wszystkich. Odpocząć. Pomyśleć.
Ale Sasuke nie zamierzał wypuszczać mnie z rąk. Byłam dla niego zbyt cennym kąskiem, podobnie jak dla Brzasku. Dopiero teraz zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli opanuję Shieki, będę naprawdę silna.
- Odpuść sobie, co? - westchnął Uchiha.
Bardzo nie chciałam pozwolić mu przejąć nad sobą kontroli, ale w tym momencie nie miałam innego wyjścia. Nie umiałam się bronić. Nie miałam też gwarancji, że Shieki w odpowiednim momencie zareaguje. Bałam się próbować uciekać, bo i tak by mnie dopadli. Musiałam iść z nimi.
Odwróciłam wzrok i próbowałam nie dać po sobie poznać, jak bardzo jestem sfrustrowana. Sasuke jednak to zauważył. Ciężko jest ukryć podchodzące do oczu łzy. Dlatego mężczyzna patrzył na mnie i kątem oka zauważyłam, że spogląda jednocześnie na towarzyszów. Chyba nie był pewien, co w tej sytuacji robić, jak mnie udobruchać.
- Idźmy - wychrypiałam i ruszyłam przodem. Sasuke i jego towarzysze dopiero po chwili dołączyli. Uchiha szedł obok mnie, a pozostała trójka nieco za nami.
Przez resztę drogę do ich siedziby towarzyszyła nam cisza.

Zatrzymaliśmy się przed sporych rozmiarów drzewem. Od razu domyśliłam się, że również mieli jakieś tajemnicze pieczęcie umożliwiające wejście do środka. Zdziwiłam się więc, gdy Sasuke przyłożył rękę do drzewa i po chwili je pchnął. W pniu powstało coś w rodzaju drzwi, które przede mną otworzył. Wymijając go, popatrzyłam na niego uważnie, a ten uśmiechnął się tajemniczo. Wcale a wcale mnie się to nie podobało.
W środku było bardzo ładnie. Długi korytarz był w kremowym kolorze. Podłoga została wyłożona brązowym, puchatym dywanem, który był naprawdę czysty. Nie to, co w Akatsuki.
W pewnym momencie Uchiha złapał mnie za rękę. Otworzył jedne z kilku drzwi i wciągnął mnie do środka, mówiąc do swoich kompanów, że będę spać tutaj. Nie zwróciłam uwagi na ich reakcję, ale już przez zamknięte drzwi usłyszałam narzekania Karin. Nie miałam pojęcia, dlaczego.
Pokój urządzony był na czarno-biało i wyglądał naprawdę ekskluzywnie. Na środku pomieszczenia stało wielkie, dwuosobowe łóżko, po lewej stronie była duża szafa z lustrami, a po prawej półka z książkami i sofa. Byłam zaskoczona. W Brzasku mogłam jedynie pomarzyć o takich warunkach. W dodatku domyślałam się, że drzwi, znajdujące się obok sofy prowadziły do łazienki.
- To mój pokój - oznajmił Sasuke, a ja oniemiałam. Miałam spać z nim w jednym pomieszczeniu? I może jeszcze w jednym łóżku, co?! Jeśli chciał sobie znaleźć dziewczynkę do seksu, mógł poszukać gdzie indziej! - Wolę mieć cię na oku, a tamtym nie ufam. Juugo zaraz przyniesie ci łóżko.
Popatrzyłam na niego zdumiona i prychnęłam lekko. Jakbym miała zamiar uciekać...
- Mam nadzieję, że będzie tak samo wielkie jak to - palnęłam. Chyba nieco się zagalopowałam. Ale to nie moja wina, że byłam na niego nieźle wkurzona. Nie chciałam mu pomagać. Nie wydam Itachiego, może o tym tylko pomarzyć.
- Możesz spać ze mną, jeśli chcesz - mruknął całkiem obojętnie.
Prychnęłam i podeszłam do półki z książkami. Przepatrzyłam kilka tytułów, ale nic ciekawego nie rzuciło mi się w oczy, więc usiadłam na sofie i przyciągnęłam do siebie kolana. Czułam się okropnie.
- Jeszcze będziesz mi dziękować. - Uchiha usiadł na łóżku i zaczął ściągać buty. - Przekonasz się, że Akatsuki to...
- Odczep się od nich - wtrąciłam się. - To, że chcesz dorwać Itachiego nie oznacza, że oni wszyscy są parszywi.
Sasuke uśmiechnął się i znów pokręcił głową. Nie rozumiałam, dlaczego WSZYSTKO co mówiłam, tak go bawiło. Wkurzał mnie.
- Ty naprawdę nic nie rozumiesz - westchnął. - Oni chcieli cię tylko wykorzystać.
- A niby ty nie chcesz? - prychnęłam. - Jestem tu tylko po to, żeby doprowadzić cię do Itachiego, a to też wykorzystywanie.
- Ja oddaję ci przysługę - zauważył i wyprostował się. - Dzięki mnie nie rozczarujesz się łgarstwem Brzasku.
- Mówiłam ci, że takich przysług nie potrzebuję - warknęłam. - I nie mam zamiaru ci pomagać.
Sasuke umilkł i wpatrywał się we mnie nieodgadnionym wzrokiem. Najwyraźniej było to jego ulubione zajęcie.
- No dobrze, to idź - powiedział w końcu. - Droga wolna. - Rozłożył ramiona, a ja patrzyłam na niego podejrzliwie. Nie mógł tak po prostu zmienić zdania. Za tym musiało się coś kryć.
Niepewnie wstałam. W tym samym momencie podniósł się Uchiha i jakoś odechciało mi się wykonywania jakiegokolwiek ruchu. Przestraszył mnie. Był zimnym, bezuczuciowym draniem, który robi człowiekowi mętlik w głowie. Przebywanie z nim już teraz mnie osłabiało. Nie chciałam nawet myśleć, jak się będę czuć za kilka dni.
A co, jeśli nigdy stąd nie ucieknę?
Musiałam coś wykombinować. Być może zyskać jego zaufanie, iść do sklepu i zwiać? Cokolwiek. Byleby się tylko stąd ewakuować.
- Chyba strach się obleciał - zauważył Sasuke i podszedł w moją stronę. Zamarłam. Gdy był na tyle blisko, że nasze ciała niemal się stykały, wstrzymałam oddech. - Naprawdę nie musisz się mnie obawiać, Shouri. JA nie mam zamiaru cię zabić - podkreślił i uniósł mój podbródek do góry. Spojrzałam prosto w jego czarne oczy. Zadrżałam, co natychmiastowo wyczuł. Skurczybyk jeden.
- Rozumiem - szepnęłam. Chciałam, żeby już mnie zostawił, żeby się odsunął. Sasuke jednak nie miał takiego zamiaru.
- Właśnie nie rozumiesz - również wyszeptał. - Mnie nie musisz się bać. Akatsuki powinnaś.
Nie miałam żadnych podstaw, żeby mu ufać. Z drugiej jednak strony nie miałam też powodów, żeby mu nie ufać.
Byłam totalnie zdezorientowana.


No i część z Was miała rację. To Sasuke jest wielkim wybawicielem naszej Shouri. :) Mam tylko nadzieję, że mnie przez to nie opuścicie. :P
Zapraszam Was na Waikyoku, mojego drugiego bloga, którego powoli reaktywuję. Dodałam tam nowy rozdział i postaram się teraz pisać częściej. :)
Cóż jeszcze mogę powiedzieć… Bardzo mi miło, że tak dużo osób komentuje moje opowiadanie. Wasze słowa niesamowicie mnie cieszą! Jesteście strasznie kochani. :)

I jak to zawsze na koniec: do zobaczenia za tydzień! :)

14 komentarzy:

  1. Tyryryryrryr, BOSKI <3 Najbardziej i tak rozwalił mnie Sasuke : możesz spać ze mną, jeśli chcesz ^^
    No, ale i tak wolę Itasia. Ma większe serdusio od Sasuke! No i też jest przystojniejszy, ale..! nie wkurza mnie tak jak młody, oh.
    No i w dodatku mam nadzieje, że nasz Brzask szyciutko wyratuje naszą bohaterkę. *Liczę na ciebie, Hidan* <3
    No i ogólnie to nie ma co tu dużo mówić, wiesz, że cię kocham i w ogóle twoja twórczość jest genialna i wszystko równocześnie. Ciekawi mnie dalszy rozwój wydarzeń. Mam nadzieje, że nic się jej nie stanie :)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wolę Itasia, nie jest tak zadufany w sobie jak Sasuke. ;)
      Czytam Twój komentarz i mordka aż sama mi się uśmiecha. Strasznie miło czytać takie ciepłe słowa! Też Cię kocham, kochana. <3
      Pozdrawiam i dziękuję. :*

      Usuń
  2. Sasuke! Chyba zacznę piszczeć z radości :) Nie będę ukrywać, że to własnie jego postać zmotywowała mnie do dalszego oglądania Naruto, po tym jak kilka lat temu Jetix zaprzestał emisji... ;D Cieszę się, że zdecydowałaś się wprowadzić Hebi do opowiadania, nawet jeśli tylko na chwilę. Jakby nie patrzeć, są oni w pewien sposób związani z Brzaskiem.
    Matko, gdybym ja dostała propozycję spania obok Sasuke... pewnie zemdlałabym z wrażenia i nie zdążyłabym jej zaakceptować :D Dlatego też po raz pierwszy muszę zbesztać Shouri - a fe, trzeba było się zgodzić, kobieto! :D Chociażby po to, żeby utrzeć nosa głupiej Karin, której nie znoszę. Cóż, muszę ją też pochwalić za postawę, wobec młodego Uchihy - świetnie, że nie dała się stłamsić i przejawiała jakiekolwiek próby oporu, nawet jeśli bardzo nikłe. Poza tym jestem zachwycona tym, w jaki sposób poprowadziłaś zachowanie chłopaka. Wydaje mi się, że to bardzo ciężka do opisania postać, o niesamowicie złożonym charakterze. Jednak Ty przedstawiłaś go takim, jakim go uwielbiam - chłodnym, lekko wyniosłym i tak seksowanie pewnym siebie, ale jednak posiadającym jakieś ostatki współczucia.
    Szkoda jedynie, że tak namieszał Shouri w głowie. Niestety, jeśli chodzi o zestawienie Hebi - Akatsuki, to banda od węża jest na straconej pozycji pod względem łgania. Liczę na to, że z całej tej gadaniny Sasuke nie wyniknie nic złego. Zresztą wątpię żeby Shouri uwierzyła, że Akatsuki chce ją zabić, a Sasuke uratować. To by była jakaś farsa.
    Zgaduję, że przez jakiś czas Sasuke będzie pojawiał się w rozdziałach, więc tym bardziej nie mogę doczekać się kontynuacji.
    Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E no co Ty opowiadasz, Sasuke ciasteczkiem? Jak dla mnie nie ma w nim niczego ciekawego. Nie dość że gbur, to jeszcze z wyglądu nieszczególny. ;)
      Przyznam szczerze, że było mi ciężko wymyślać odpowiedzi w stylu młodszego Uchihy. Wiedziałam, że muszę być poważne, trochę z nutką ironii, ale było to naprawdę trudne. Dobrze, że mi się udało. ^^
      Muszę Cię rozczarować, ale nie będzie go zbyt dużo. :c Mimo wszystko lepiej mi się pisze o Akasiach. ^^
      Dziękuję za tak wyczerpujący komentarz. :)
      Pozdrawiam. :*

      Usuń
  3. Pierwsza myśl, gdy zobaczyłam tytuł? ,,Sasuke? Serio?'' Ogólnie nic do niego nie mam, ale nie sądziłam, że to on okaże się wybawicielem Shouri (miałam cichą nadzieję, że będzie to Hidan). Trochę chłopak ją nastraszył... Zastanawia mnie, czy wiedział, że stoi przed wrotami do Akatsuki, czy nie. Pierwsza opcja jakoś mi nie pasuje, bo gdyby wiedział, z pewnością nie byłby tak spokojny. No, ale mogę się mylić - nie wiem, co siedzi w jego głowie. ;)
    Shouri nie miała wyboru i musiała z nim iść. Szkoda. Miałam nadzieję na więcej Hidanka, Itasia i Peina.
    I wraca sprawa ożywienia. Teraz, może i Shouri wierzy, że jej nie okłamują, ale ja nie jestem pewna... W końcu, takie jutsu istnieje, ale trzeba oddać życie, by osoba ożyła... I tu jest problem, no bo kto? Chyba nikt im się na ochotnika nie zgłosi, co nie? Oczywiście, jest też druga możliwość. Możesz wprowadzić taką technikę, która pozwalałaby na to. Ale myślę, że nieco dziwnie wyglądałoby, gdyby nie znałaby jej żadna z wiosek (chyba że byłaby to jakąś dodatkowa umiejętność oczu Peina), co by wiązało się z tym, że wioski również używałyby jej na swoją korzyść i, np. ożywiałyby swoich najlepszych shinobi (w końcu, siła militarna jest bardzo ważna)... Ok, nieco żem się rozpisała >.<", sorki.
    Czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że Akatsuki zaczną coś działać w sprawie jej ratunku, a Konan zostanie zbesztana za to, że ją tam samą zostawiła.
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam straszny problem z rozdziałem piętnastym, muszę się przyznać. :D Od razu zaczęłam pisać o Sasuke, a potem pojawiło się pytanie: po co? Napisałam wersję drugą, z Deidarą jako wybawicielem, ale do niej byłam jeszcze mniej przekonana. Stanęło w końcu na Uchice. ^^ A Hidana jeszcze trochę będzie w tym opowiadaniu, spokojnie. :D
      Co do sprawy ożywienia, to owszem, wymyśliłam swoją własną technikę, niemniej jednak nie ma możliwości, żeby posiadały ją wszystkie wioski. Niebawem przekonasz się czemu i mam nadzieję, że trochę Cię to zdziwi. ^^
      Dziękuję bardzo za komentarz. :)
      Buziaki. :*

      Usuń
  4. O kurcze. :D Sam tytuł mnie odtrącił, ale jednak wzięłam się za czytanie i muszę powiedzieć, że strasznie mi się podobało. ^^ Masz to coś w swoim pisaniu, że nawet jak pojawia się postać, której nienawidzę, to przyjemnie mi się czyta. Magia. ^^
    Strasznie mi szkoda Shouri, Sasuke nieźle jej namieszał w głowie. W sumie to mi też. Jeszcze do 14 rozdziału, tak jak Shouri, byłam przekonana, że Akatsuki dotrzymają słowa. A teraz się zastanawiam, czy aby na pewno. :s
    Mam nadzieję, że ją uratują (liczę na Hidana). :D
    Pozdrawiam cieplutko! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego się najbardziej bałam, publikując ten rozdział: że komuś się nie spodoba ze względu na Sasuke. Cieszę się, że jednak Ci przypadł do gustu. Ale żeby Cię uspokoić, powiem tylko, że nie będzie młodego Uchihy zbyt dużo. ^^
      Hihi, o to mi chodziło, żeby namieszać Wam w główkach. ^^ Czy Aby na pewno Akatsuki to taka wspaniała organizacja, chcąca POMÓC Shouri? Ja bym się kłóciła. :D I chyba na miejscu mojej bohaterki nie uwierzyłabym im tak łatwo. Naiwnym trzeba się jednak urodzić. :D
      Również pozdrawiam! :* I dziękuję bardzo za ciepłe słowa. <3

      Usuń
  5. Ale Shouri palneła.
    Nie myślałam,że to Sasuke ją uratuje ale coś czułam,że Shouri za niedługi okres czasu go spotka.
    Trochę nietypowo ją Karin leczyła-za pierwszym razem musiała tak zrobić ale potem mogła dać się jej ugryźć.Pewnie zrobiła tak by nie zdradzać swoich technik świeżo napotkanej przybłędzie mogącej się okazać potencjalnym przeciwnikiem.
    Skąd Sasuke wiedział co to Shieki?W wiosce Liścia nie mogli wiedzieć dużo o Shieki bo Muzai jak każdy klan shinobi zazdrośnie strzegł swoich sekretów(takie wrażenie odniosłam oglądając anime,wiedzieli o tym z relacji szpiegów,raportów shinobi i od przesłuchiwanych więźniów).Nie mógł się dowiedzieć tego dowiedzieć w Akademi, usłyszał od Orochimaru?
    Czemu nie użył Sharingana by dowiedzieć się co Shouri wie tylko groził że ją zabije?Byłoby szybciej.Wiem,że szperanie w umyśle to rzecz skomplikowana i trudna do nauczenia ale Sasukę to geniusz.Dziwne byłoby gdyby tego nie umiał,Orochimaru go tego nie uczył,Sas się tym nie interesował czy po prostu ,łezkowy Sharingan nie ma takiej funkcji i z tego powodu olał zdobycie tej umiejętności?
    Z drugiej strony widział on jaka Shouri jest wystraszona i może uznał,że szybciej wydobędzie z niej prawdę oraz zmusi do współpracy posługując się swoim,,urokiem osobistym'' i groźbami.
    Musiała się Shouri okazać mu nie tak znowu zwykłą dziewczyną-trzymała się swojego zdania i nie leciała na niego.
    Cóż, chłopak nie mógł wiedzieć,że istnieją dziewczyny,które na widok Uchihy nie wyłączają swego mózgu i do procesów myślowych używają jajników i że nie wszystkie kobiety lecą na badassów .Itachi zniszczył mu życie toteż nie wyobraża sobie nawet,że jego brat może być dla kogoś miły i wywrzeć dobre wrażenie,lepsze niż on sam umie,uważa Shouri pewnie za niedoinformowaną naiwniaczką,która fuksem posiada potężną moc i którą łatwo wykorzysta aby się zemścić.Ciekawe kiedy jej powie,że to Itachi wyciął w pień klan Uchiha.
    Myślę,że może on ją w tej sprawie łatwo wykorzystać ale równie łatwo Lider może ją odnaleźć-korzystając choćby z pomocy Zetsu.
    Weny twórczej życzę!
    Anonimowa 2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shieki jest dość potężnym jutsu i w moim świecie shinobi każdy wie, co to jest. Tak samo jak niemal wszyscy wiedzą czym jest sharingan. Podobnie było z rodzeństwem Kenshiki, gdzie każdy wiedział, czym było metsuki tenma. :)
      Co do Sasuke, to zdecydowanie lepszą zagrywką było nastraszenie dziewczyny i zmuszenie jej, żeby sama zaczęła gadać. Dzięki temu Uchiha wzbudził w niej respekt, wywołał strach i sprawił, że nie miała na tyle odwagi, żeby mu się całkowicie sprzeciwić. Użycie sharingana raczej nie dałoby takich efektów. :)
      Też nie lecę na Sasuke, bardziej na jego brata. ^^ Jak widać Shouri to akurat ma po mnie. ^^"
      Dzięki wielkie za komentarz. ^^
      Pozdrawiam. :*

      Usuń
  6. Witaj!
    cudowne opowiadanie. Znalazłam je przypadkiem i dziękuje za to losowi. Piękny szablon, ale zaczną od początku...
    Szczególnie gratuluję Ci stylu. Jest bezbłędny, lekki i nie nachalny, czyta się Twój tekst jednym tchem, co jest sporym osiągnięciem. o jest jednym z powodów, dla którego z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.
    Masz też genialnie wykreowaną postać Shouri. Ma piękne imię, które dodaje klimatu. Bardzo podoba mi się tez jej charakter tak bardzo inny od tych sztucznych i papierowych lalek w opowiadaniach.
    Nie wiem jak inni, ale dla mnie ten rozdział był mistrzowski. Może m.in. dlatego, bo uwielbiam klan Uchiha. Podobała mi się bardzo postać Sasuke. Kurde był taki realny, że aż Ci go pozazdrościłam hah. Idealnie wpasował się w klimat tekstu, czego Ci gratuluję ;).
    Rozdział przeczytałam zdecydowanie za szybko. Już nie mogę się doczekać kolejnego tygodnia ;).
    Ściskam mocno i życzę weny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, witam. ^^
      Jeeeejku, tyle ciepłych słów, aż się zarumieniłam. ^^ Bardzo dziękuję za każde zdanie, które napisałaś. To niesamowicie wiele dla mnie znaczy. :) Dziękuję, dziękuję, dziękuję! <3
      Buziaki. :*

      Usuń
  7. *jestem chyba w tyle* ...

    Okej rozdział jest świetny! Po prostu cudowny! Nawet bardzo pasuje mi tu obecność Sasuke, od zawsze go lubiłam i pasuje mi jego postawa tutaj. Jak zawsze nie czepne się do pisania, błędów itp. bo nie ma do czego.
    Jedyne czego chce to następny rozdział w którym nie wystąpi WIELKI zwrot akcji. Było by mi troszeczkę smutno.
    Weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa tam w tyle, zdarza się. ^^ Masz też przecież inne zajęcia i obowiązki. ;)
      Jeeeej, cieszę się, że Sasuke według Ciebie pasuje do tego opowiadania. ^^ Tak się bałam go tutaj wprowadzić, że wszystko zniszczę i że mnie wszyscy zostawicie. ._.
      Co do Twojej prośby, to nie do końca mogę się do niej przychylić. Nie chcę Cię rozczarować, no ale... :c
      Również pozdrawiam. :*

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy, pozostawiony na moim blogu komentarz. Jestem Wam dozgonnie wdzięczna za wsparcie, jakie od Was otrzymuję. Tworzycie tego bloga razem ze mną!
Bardzo proszę, by każdy podpisywał się pod swoim komentarzem. Kochane Anonimy - wyjdźcie z cienia. :)