tag:blogger.com,1999:blog-69925042063013756722024-02-08T15:27:03.486+01:00Shouri znaczy zwycięstwoKejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.comBlogger37125tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-16009717017109330012014-11-15T02:53:00.000+01:002014-11-15T02:53:02.778+01:0031. Koniec.<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Obudziłam się w ciepłym łóżku. Z początku nie
bardzo kojarzyłam, co właściwie się stało i jakim cudem się w nim znalazłam.
Dopiero po chwili do mnie dotarło, że znów zemdlałam, natomiast ból z tyłu
głowy uświadomił mi, iż Hidan mi w tym najwyraźniej pomógł. Jako, że w pokoju
było ciemno, musiałam maksymalnie wytężyć swoje zmysły, by cokolwiek dostrzec.
Nie poruszyłam się, bo obawa, że chłopak to usłyszy i zrobi mi krzywdę, nim
wszystko sobie z liderem wyjaśnię, była silniejsza. Próbowałam dostrzec mojego
towarzysza nie odwracając głowy, ale moje poczynania na nic się zdały. W końcu
odważyłam się zwrócić twarz w kierunku łóżka Hidana. Jak się okazało, leżał w
nim i wpatrywał się w sufit. Od razu przymknęłam oczy i udawałam, że dalej
śpię. Musiałam w tym czasie obmyślić plan działania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Jeśli miałam trzymać się tego, że Hidan był
zdrajcą i moim wrogiem, nie mogłam liczyć, że ot tak pozwoli mi wrócić do
Akatsuki i wykrzyczeć liderowi w twarz, jakim to nie był dupkiem. Konieczne było
inne wyjście z tej chorej i porażającej swoim okrucieństwem i bezdusznością,
sytuacji. Sęk tkwił jednak w tym, że byłam marnym strategiem, więc musiałam
zdać się na instynkt i zaufać, że chłopak nie był jednak aż taki zły i zgodzi
się na powrót do siedziby bez zabijania mojego ojca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Na samą myśl, że mogłam bezlitośnie odebrać
mojemu krewnemu życie, przeszedł mnie dreszcz strachu i obrzydzenia. Jeśli
miałabym określić szczyt okrucieństwa, to Akatsuki właśnie go osiągnęli.
Opanowali do perfekcji manipulację drugim człowiekiem, jego emocjami i
zachowaniem. Umyślnie ściągnęli do siebie naiwną, pragnącą odzyskać męża,
dziewczynę, otoczyli ją opieką i obdarzyli zaufaniem oraz ludzkimi odruchami i
uczuciami, by później wbić jej nóż w plecy. O nie, nie pozwolę sobie na to. Nie
dam się dłużej wykorzystywać, nawet, jeśli ma to oznaczać moją śmierć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Odwróciłam się tyłem do Hidana. Usłyszałam, jak
podnosi się do siadu i głośno wzdycha, a później odrzuca z nóg kołdrę.
Skrzypienie sprężyn dało mi do zrozumienia, że wstał. Mój instynkt
samozachowawczy kazał mi się bezsprzecznie podnieść i przygotować do ataku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Co ty wyprawiasz? – warknęłam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– A ty? – spytał, unosząc ręce do góry.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Ogłuszyłeś mnie – oskarżyłam go. – Po jaką
cholerę to zrobiłeś?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Żebyś przestała gadać – wyznał wprost.
Zatkało mnie. – Trochę za bardzo się nakręciłaś, Shouri. Powinnaś się przespać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Jaką mam pewność, że nie zadźgasz mnie
podczas snu? – syknęłam, pełna podejrzeń. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Żadnej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Wstrzymałam oddech, wpatrując się wprost w
jasne tęczówki Hidana. Były puste. Wyrażały nic więcej, jak obojętność. Chyba
nigdy w życiu nie było mi tak ciężko przyglądać się jego oczom, dlatego z
trudem powstrzymałam napierające łzy. Chciałam go nienawidzić, gardzić nim, ale
nie potrafiłam. Świadomość, że akurat on tak mnie zranił, była nie do
zniesienia. Wolałabym wyrwać sobie wszystkie włosy z głowy, stracić rękę,
cokolwiek, byleby tylko Hidan mnie nie zdradził. To było okrutne. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Zapanowała między nami nieprzyjemna cisza.
Mierzyliśmy się spojrzeniami w ciemności, która zdawała się odzwierciedlać
drugą twarz Hidana. Spowił go mrok tak dojmujący, że naprawdę bałam się zasnąć.
Mógł mnie w końcu bez problemu zabić podczas snu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Nie zrobię ci krzywdy – powiedział nagle. –
Śpij.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Nie mów mi, co mam robić – syknęłam, niczym
małe dziecko. – W ogóle się do mnie nie odzywaj, zdrajco.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Przyznaję, wiedziałem, kim jest ten człowiek –
wyznał Hidan i zrobił krok w moją stronę. Cała się spięłam z nerwów. –
Dokładniej, było mi znane jego kekkei genkai, więc mogłem się tylko domyślać,
że w jakimś tam stopniu jesteście spokrewnieni. Nie miałem pojęcia, że to twój
ojciec.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Nawet jeśli – warknęłam i uderzyłam go dłońmi
w klatkę piersiową, odpychając tym samym chłopaka od siebie – pozwoliłeś, bym
chciała zabić swoją rodzinę! Jak ty byś się czuł, gdybyś był na moim miejscu?
Pomyślałeś chociaż o tym?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Nawet nie wiesz, ile razy – wychrypiał. Nagle
obojętność wyparowała z jego oczu. Zastąpił ją ból. – Wiedziałem, że powinnaś
się dowiedzieć. Ale wiedziałem też, że prawda by cię zabiła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Zabiła? – prychnęłam. – To ty wbiłeś mi nóż w
plecy! Udawałeś przyjaciela, kochanka, tylko po to, żebym zabiła człowieka,
który wam przeszkadza!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Niczego nie udawałem! – ryknął Hidan i złapał
mnie za ramiona. – Niczego, rozumiesz? Kocham cię, Shouri. Kocham cię całym
sercem i właśnie dlatego nie mogłem powiedzieć ci prawdy! Co ty sobie myślisz? Że
po tym wszystkim, lider pozwoli ci spokojnie odejść? Nie, on cię zabije,
zatłucze się na śmierć!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Więc mnie obroń – wyszeptałam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Nie jestem w stanie – wyznał, łamiącym się
głosem. – Nie jestem w stanie cię przed nim obronić. On jest bogiem, jest kurwa
niepokonany! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Mam Shieki – zauważyłam, łudząc się, że nie
zginę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Hidan prychnął i się ode mnie odsunął. Złość ze
mnie uleciała, gdy dostrzegłam w jego oczach prawdziwe, szczere łzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Twoje Shieki jest nic nie warte w porównaniu
z jego siłą. Nie dasz mu rady. Całe Akatsuki nie byłoby w stanie mu podołać.
Skazałaś się na śmierć, Shouri. Lider wydrze mi ciebie z rąk i zabije... –
Chłopak umilkł, stojąc do mnie tyłem. Nie miałam odwagi się ruszyć.
Uświadomienie mi mojej niedalekiej przeszłości całkowicie mnie sparaliżowało. –
Właśnie przed tym chciałem cię ochronić. Wolałem, żebyś zabiła swojego ojca i o
niczym się nie dowiedziała, niż żebyś sama musiała zginąć... Wolałem, żebyś
żyła, nawet nie przy mnie, ale żebyś nie musiała umierać! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Egoista.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Przykro mi, że twoje życie jest dla mnie o
wiele cenniejsze...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Od mojej rodziny – skończyłam za niego. – To
tak, jakbym ja kazała ci zabić matkę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Hidan uparcie milczał. W ciemnościach widziałam
tylko zarys jego sylwetki – stał wyprostowany, dłonie schował do kieszeni
spodni i zapewne z żalem wpatrywał się w ścianę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie obchodziło mnie to, że chciał ocalić moje
życie. Jeśli miałam żyć kosztem mojego ojca, wolałam zginąć. A Hidan głupio się
tłumaczył – zakochany morderca chciał obronić ukochaną przed śmiercią. Też mi
coś. Jak niby miałam w to uwierzyć?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Po prostu cię pokochałem – wyznał,
odwróciwszy się do mnie przodem. – Co więcej mogę ci powiedzieć? Nie jestem w
stanie nic z tym zrobić. Nie mógłbym żyć z myślą, że to ja wystawiłem cię w
ręce śmierci. Modliłem się, żebyś go zabiła, żebyś o nic nie pytała... Ale
wiedziałem, od samego początku wiedziałem, że ta misja się nie powiedzie. Że
cię stracę. A ty nie zasługujesz na śmierć, Shouri. Nie ty. Wszyscy powinniśmy
umrzeć, bylebyś ty mogła żyć. Jesteś cenniejsza niż każdy członek Akatsuki. To,
że potrafiłaś dostrzec w nas dobro, odnaleźć człowieczeństwo i sprawić, że się
uśmiechaliśmy... Świat potrzebuje takich osób. A teraz nic nie mogę z tym
zrobić, i to mnie zabija...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Przestań – syknęłam, odwracając głowę. Robił
mi wodę z mózgu, podczas gdy ja próbowałam odrzucić emocje i skupić się na
faktach. Chciał mi zamydlić oczy historyjką, jaka to ja jestem wspaniała i
cenna, jak to bardzo mnie kocha, tylko po to, żebym przestała myśleć
racjonalnie. – To się nie liczy. Wystawiłeś mojego ojca na śmierć...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Przysięgam ci, że o tym nie wiedziałem! –
krzyknął. – Nie miałem zielonego pojęcia! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Nie krzycz na mnie! – warknęłam. – Po
prostu... Po prostu idźmy już do lidera. Muszę z nim porozmawiać...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Wiesz, że on cię zabije? – spytał, wyraźnie
przerażony. – Wiesz o tym, prawda?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Popatrzyłam na Hidana z obojętnością. To już
się nie liczyło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Z samego rana opuściliśmy wioskę. Z dziwną
tęsknotą zerknęłam przez ramię. Świadomość, że odnalazłam ojca, i że właśnie
się od niego znów oddalam, zabijała mnie od środka. Skuliłam się pod wpływem
podmuchu zimnego wiatru oraz dojmującego smutku, jaki mnie ogarnął. Sytuacja, w
której się znalazłam była dla mnie absurdalna i nie mogłam się w niej odnaleźć.
Było mi źle i nie zamierzałam tego ukrywać. Z każdym krokiem coraz bardziej
pogrążałam się w rozpaczy, a świadomość, że za kilka dni stracę życie,
bynajmniej nie poprawiała mi humoru. Jedyne, czym mogłam się pocieszać, to
fakt, że mimo wszystko, mimo tych wszystkich treningów i poświęceń, nie
wykonałam misji, a tym samym ocaliłam mojemu ojcu życie. Nie zabiłam człowieka.
Nigdy. A to w świecie ninja niemały wyczyn.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Hidan szedł obok mnie cały milczący. Nawet jego
oczy nic nie mówiły, bo na nowo zagościła w nich nietypowa dla niego
obojętność. Ubrany w ciepłe ubrania, schował dłonie do kieszeni i z uporem
maniaka spoglądał w rozpościerający się przed nami widok, który od kilku godzin
szczególnie się nie zmienił. Mimo to, Jashinistę zdawał się pochłaniać
krajobraz, choć w gruncie rzeczy, z pewnością był to podobny do mojego, smutek.
Jeśli naprawdę mnie pokochał, właśnie prowadził ukochaną na śmierć, a to
musiało być dla niego jeszcze gorsze, niż dla mnie. Ja po prostu umrę, a on
będzie musiał z tym żyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Poruszona moim spostrzeżeniem, zbliżyłam się do
chłopaka i złapałam go pod rękę. Wyrwałam go tym z letargu, którym był
ogarnięty. Spojrzał na mnie z nad ramienia, mocno zdziwiony. Posłałam mu
jedynie blady uśmiech, bo na nic innego nie było mnie stać, po czym odwróciłam
głowę i znów wpatrywałam się przed siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Może i miałam miękkie serce, bo mimo wszystko
Hidan był mordercą i chciał, żebym zabiła członka rodziny, jednak wierząc jego
słowom, zrobił to dla mnie (i dla siebie, ale to można pominąć). Nie chciał,
żeby lider odebrał mi życie. Ponad wszystko pragnął, bym wyszła z tego cało,
nawet, jeśli miało to oznaczać naszą rozłąkę. Niestety, los chciał, żeby było
inaczej. Dlatego też, chcąc go choć trochę pocieszyć, a jednocześnie dodać
otuchy sobie, wzięłam go pod rękę. Tak było nam łatwiej iść. Tak było łatwiej
przetrwać to piekło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Wieczorem zatrzymaliśmy się w tym samym hotelu,
co poprzednio, przechodząc przez tę wioskę w <i>tamtą </i>stronę.
Dostaliśmy nawet ten sam pokój. Popatrzyłam na ściany, przypominające mi
bezczelnie rozmowę sprzed kilku dni, i zerknęłam na Hidana. Najwyraźniej poczuł
ten sam chłód, co ja, bo wbił wzrok w plecak, jakby ten miał mu coś powiedzieć.
Towarzysząca nam od rana cisza była nie do zniesienia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Czy wszyscy wiedzieliście? – spytałam.
Pytanie to nurtowało mnie już od dłuższego czasu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– O tym, że ten facet ma Shieki? – upewnił się,
a następnie skinął głową. – Wszyscy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Mimo, że tego właśnie się spodziewałam,
poczułam niepojęty ból. Nawet Itachi, który tak mnie chciał chronić, któremu
przypominałam Sasuke, mnie oszukiwał. Co za drań! Wszyscy nimi byli! Dranie!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Przepraszam – wyszeptał Hidan. – Przepraszam,
Shouri.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Popatrzyłam na niego ze łzami w oczach i nie
myśląc zbyt wiele, mocno się w niego wtuliłam. Chłopak był równie zrozpaczony
jak ja, co odzwierciedlał mocny uścisk, jakbym nigdy miała się z jego ramion
nie wydostać. Mogłoby tak być. Wolałam tkwić w ramionach bezwzględnego
mordercy, niż umrzeć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Po jakimś czasie, dość długim, w końcu się od
siebie oderwaliśmy. Hidan delikatnie pogłaskał mnie po policzku, a ja zatopiłam
się w jego smutnych oczach. Próbował się uśmiechać, pocieszyć mnie, ale
wyglądał przez to jeszcze bardziej żałośnie. Jeszcze nigdy nie widziałam go w
takiej rozsypce. Nie udawał. Naprawdę był zrozpaczony tym, że mnie straci. Ja
jeszcze najwyraźniej nie przyjęłam do wiadomości mojej rychłej śmierci. Nie
chciałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Będzie dobrze – wyszeptałam. – Będzie dobrze,
Hidan.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Będzie dobrze – powtórzył i niepewnie
pocałował mnie w usta. Odwzajemniłam pieszczotę, bardzo delikatną i subtelną,
jakby miało być to nasze pożegnanie – któreś już z kolei. Ciepło Hidana
przyjemnie mnie otuliło. Jego wargi delikatnie musnęły moje, a gdy się odsunął,
w oczach chłopaka zapanował dziwny spokój, którego nie potrafiłam
rozgryźć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Powinniśmy iść spać. Wyruszamy z samego rana –
zauważyłam, mocno zwiększając dzielący nas dystans. Nerwowo zaczęłam
wypakowywać rzeczy potrzebne do kąpieli z plecaka, po czym bez słowa zniknęłam
w łazience. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
W ciszy przystanęliśmy przed głazem prowadzącym
do siedziby. Odruchowo odnaleźliśmy w powietrzu swoje dłonie i mocno je
ścisnęliśmy, bo to było wszystko, na co w tym momencie daliśmy radę się odważyć.
Hidan nie umiał nawet na mnie spojrzeć, tak bardzo bolało go to, co stanie się
już za moment, już za chwileńkę, za kilka minut... Nie potrafił pogodzić się z
moim losem, a najbardziej bolało go to, że nie mógł nic z tym zrobić. Choćby
zaproponował, żebym uciekła, i tak lider by mnie znalazł. Poza tym, ja nie
zamierzałam się chować. Musiałam dowiedzieć się prawdy i stanąć twarzą w twarz
z moim największym wrogiem – liderem Akatsuki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Będzie dobrze, hę? – wychrypiałam i zerknęłam
na rzekę, która dzielnie walczyła z niską temperaturą. Nie miałam siły, żeby
popatrzeć na ból Hidana. Sama wystarczająco cierpiałam, choć obecnie
dominującym uczuciem był strach. Bałam się śmierci. Mogłam mieć jedynie
nadzieję, że lider zabije mnie szybko i bezboleśnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Tak – szepnął po krótkiej chwili ciszy Hidan.
– Będzie dobrze, Shouri.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
W końcu, na drżących nogach, zrobiłam krok na
przód. Weszliśmy na rzekę, chłopak odpieczętował głaz i naszym oczom ukazało
się ponure wnętrze siedziby. Zapach stęchlizny, panujący w jaskini, przypomniał
nam o wszystkich, spędzonych tutaj razem chwilach, przez co oboje jeszcze
bardziej skuliliśmy się z bólu. Nie sądziłam, że sytuacja ta będzie aż tak
ciężka do zniesienia. O ile w ogóle byliśmy w stanie to znieść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Powoli kierowaliśmy się w stronę głównego
korytarza. Nie mieliśmy w planach schodzenia z drogi, prowadzącej do gabinetu
lidera, jednak usłyszawszy w kuchni głos Itachiego, zdecydowałam się zobaczyć
go po raz ostatni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Przy stole siedział Uchiha, Kisame i Deidara, z
czego ostatnia dwójka żywo o czymś rozmawiała. Zobaczywszy nas, Hoshigaki i
blond-artysta uśmiechnęli się szeroko, a ich towarzysz wbił we mnie poważne
spojrzenie. On od samego początku wiedział, jak to się skończy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Hej, dziewczyno! – krzyknął entuzjastycznie
Kisame, podniósłszy się z krzesła. – I jak tam pierwsza misja, co?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Nasze grobowe miny odpowiedziały za nas.
Uśmiech zniknął im z ust, a w oczach odmalował się autentyczny strach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– O kurwa – przeklął mężczyzna i przejechał
dłonią po twarzy. – No to kicha, wiecie o tym? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Ale czemu? – dopytywał blondyn. Uchiha
przymknął powieki, gotów usłyszeć prawdę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– To był jej ojciec – wychrypiał Hidan. –
Ojciec, nie daleki kuzyn czy nieznany członek klanu. Ojciec.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Cała trójka utkwiła we mnie wzrok, a ja
uśmiechnęłam się do nich bezradnie, czując, jak po moich policzkach płyną
potoki łez. Wspomnienie spotkania z ojcem powróciło i zabolało równie mocno, co
poprzednim razem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Nie wiedzieliśmy o tym, dziewczyno – odezwał
się Kisame. Podszedł do blatu i uderzył w niego kilkakrotnie, acz delikatnie,
pięścią. – Lider to jednak jest skurwiel.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Jest – potwierdziłam. – A teraz przepraszam,
ale muszę już umrzeć – wyszeptałam jak w amoku i wyszłam w ciszy z kuchni. Nikt
się nie odezwał. Hidan wyszedł za mną, pozostawiając milczących przyjaciół w
szoku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Pewnym krokiem zmierzałam do gabinetu lidera. I
tak miałam zginąć, więc ociąganie się w nieskończoność nie miało sensu.
Chciałam mieć to już za sobą, poznać prawdę, wykrzyczeć mu w twarz, jak bardzo
mnie zranił i... Umrzeć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Nim zdążyłam zapukać do drzwi, Hidan
przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił, w kółko powtarzając słowo
"przepraszam". Tyle tylko, że to nie była jego wina, a w każdym razie
nie całkowita. Zachował się nie fair, nie mówiąc, że mój cel jest członkiem
mojego klanu, ale sam też nie znał całej prawdy. Nie mogłam go za to winić. A
może po prostu nie chciałam?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Nie szkodzi – odpowiedziałam. – Dziękuję,
Hidan. Dziękuję za wszystko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Chłopak pocałował mnie przelotnie w usta, starł
z moich policzków łzy i poczekał, aż zapukam do drzwi. Głośne "wejść"
pozwoliło mi nacisnąć klamkę i co najważniejsze, zrobiłam to pewnie. Weszłam do
pomieszczenia z buńczuczną miną i nastawieniem na słowną walkę, a później
również fizyczną. Od razu utkwiłam, w siedzącym za biurkiem liderze, wzrok.
Wystarczyło, że na mnie zerknął, bo dowiedział się prawdy, bo zaraz też cicho
się roześmiał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– A więc się nie udało? – spytał od razu.
Uderzyłam dłońmi w blat biurka i się nad nim nachyliłam. Nie wiem, co we mnie
wstąpiło, ale nie potrafiłam nad tym zapanować. Chyba nigdy nie czułam takiego
gniewu patrząc na kogoś. Uczucia mną zawładnęły, a lider wydawał się być
nadzwyczaj spokojny i obojętny. Chciał mnie emocjonalnie zagłodzić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Jak śmiałeś! – warknęłam, nie zważając na
formy grzecznościowe. Byłam wściekła. – Doskonale wiedziałeś, że ten facet to
mój ojciec! Jak mogłeś mnie na niego nasłać, draniu?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Rozumiem, że twój brak szacunku wynika z
wizji śmierci, jaka powstała w twojej głowie? – Poważny ton lidera zmroził mi
krew w żyłach, ale nie ostudził gniewu. Zmrużyłam oczy i odruchowo uruchomiłam
Shieki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Jesteś śmieciem, który nie zasługuje na
szacunek – wysyczałam. Czułam, jak mężczyzna próbuje wstać, ale skutecznie mu
to uniemożliwiłam. Po całym moim ciele rozlało się ciepło, którego przyczyną
była duma z przewagi, jaką nad nim miałam. – A teraz mów: od samego początku
wszystko sobie zaplanowałeś? Dokładnie wiedziałeś, że Arata to mój ojciec, czyż
nie tak było?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Lider popatrzył na mnie spode łba i głośno
odchrząknął. Pomimo więzienia, jakie mu zafundowałam, nie wydawał się być
wystraszony, co tylko podsycało moją złość i nienawiść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Nawet jeśli, co to teraz zmieni? – spytał
spokojnie. – Nie wykonałaś misji, więc musisz ponieść karę, Shouri.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Chcę znać prawdę – powiedziałam, siląc się na
opanowanie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna zerknął na Hidana, a później znów
utkwił wzrok we mnie. Niepotrzebnie wszystko przedłużał. Traciłam cierpliwość,
i choć doskonale wiedziałam, że właśnie o to mu chodzi – o wyprowadzenie mnie z
równowagi – nie potrafiłam nad sobą zapanować.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Gadaj, do jasnej cholery! – wydarłam się i
uderzyłam dłońmi w blat. Głos mi się załamał, demaskując moją słabość. Ponad
wszystko chciałam tego właśnie uniknąć, więc znów poczułam rozczarowanie swoją
osobą. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Wiedziałem – przyznał w końcu lider. I tyle.
Niczego więcej nie miał zamiaru wyjaśniać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Wyprostowałam się i nerwowo starłam łzy z
policzków. Wzięłam głęboki wdech, żeby poskładać myśli i dać sobie trochę czasu
na zapanowanie nad organizmem, który tak skutecznie wymykał się spod kontroli.
Płacz, krzyk, łamiący się głos... Moja słabość powalała nie tylko mnie, ale i
samego lidera. Kpina w jego oczach to jedyne uczucie, jakiego mogłam się
doszukać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– A co z Tayem? – spytałam po chwili. – Arata
go nie zabił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Ja też nie – odpowiedział od razu,
uśmiechając się wrednie. Miałam ochotę go zaatakować, uderzyć, zniszczyć,
jednak przed rzuceniem się na lidera powstrzymał mnie Hidan – położył mi dłoń
na ramieniu i to wystarczyło, żebym znów nad sobą zapanowała. Właśnie jego
obecności potrzebowałam w tym momencie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Rudowłosy zerknął gniewnie na Jashinistę i już
wiedziałam, że tak łatwo nie wywinie się z wsparcia, które mi ofiarował. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Więc kto? – syknęłam z naciskiem,
przyciągając tym samym uwagę lidera. Popatrzył na mnie z morderczym chłodem, aż
mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
– Jakkolwiek ciężko będzie ci w to uwierzyć, to
był zwykły wypadek – powiedział spokojnie. – Twój mąż rzeczywiście został
zamordowany, ale nie było to umyślne. Zabił go jakiś kłusownik, co było czystym
przypadkiem. Ale jakże podziałało na naszą korzyść. – Mężczyzna posłał mi tak
aroganckie spojrzenie, że złość się we mnie zagotowała. Niewiele myśląc,
odwróciłam się tyłem do lidera i szybko skierowałam do wyjścia. Hidan złapał
mnie za łokieć, bezgłośnie powiedział "wybacz", a później odsunął
się, bym mogła wyjść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Na korytarzu chodziłam przez chwilę w kółko,
głośno oddychając i starając się zapanować nad nerwami. Przeklinałam, płakałam,
kpiłam z mojego losu i dziwiłam się, że pomimo niepowodzenia misji, lider
zachował się w ten sposób. Spodziewałam się wszystkiego: wybuchu złości,
krzyków, wyzwisk, uderzenia, a nawet w ostateczności śmierci, ale nie sądziłam,
że lider zareaguje tak spokojnie. Zbyt spokojnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Co z tego, że umyślnie mnie rozwścieczał? Nie
zaatakował mnie, nie wydarł się i zdawało się, że nie chciał mnie zabić. Nie
byłam tego pewna, ale... Ale być może nie przyjdzie mi teraz zginąć? Być może
istniała nadzieja, żebym wyszła z tego cało?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Pytanie tylko, czy tego chciałam? Nie miałam po
co żyć, straciłam Taya, Hidana, resztki godności, sens życia i wszystko inne,
co mogłam jeszcze stracić. Przede wszystkich odechciało mi się dalej trwać w
tym pełnym brutalności świecie. Byłam wykończona, wyniszczona psychicznie.
Właściwie... Było mi już wszystko jedno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Przyłożyłam rozpalone czoło do chłodnej ściany.
Przyjemne zimno rozeszło się po moim zmęczonym ciele. Niechęć do życia
zapłonęła we wszystkich komórkach i najbardziej uparcie wwiercała się w oczy,
które nie potrafiły zatrzymać łez. Rozpłakałam się z bezsilności, słabości,
rozpaczy. Wyłam na korytarzu, uderzając pięścią w ścianę, kuliłam się z bólu i
trzęsłam z nerwów. Wszystkie emocje ze mnie ulatywały: te związane ze śmiercią
Taya, z moim ojcem, Hidanem, misją. Każde zło, które mi się przytrafiło,
właśnie odchodziło w niepamięć. Podobnie, jak moje życie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
I do czego cię to doprowadziło, idiotko?
Zamiast żyć w swojej wiosce, pracować w sklepie jak normalny człowiek,
podążałaś za nierealnym marzeniem, tak bardzo spragniona miłości i przepełniona
rozrywającą tęsknotą… A teraz przyszło ci za to płacić – tymi wszystkimi łzami,
bólem, dławieniem się z rozpaczy, wbijaniem paznokci w ścianę, zaciskaniem
zębów i głuchym warkotem, wydobywającym się z cierpiącego gardła. A wszystko dlatego, że ponad wszystko pragnęłaś miłości.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Jaka
ja byłam żałosna.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Mimo szlochu usłyszałam, jak drzwi od gabinetu
lidera otwierają się z głośnym hukiem. Zignorowałam odgłos zbliżających się kroków oraz Hidana, rozpaczliwie mnie wołającego. Było mi już wszystko
jedno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdy lider stanął za mną, przestałam płakać.
Wyprostowałam się, ale nie miałam najmniejszej ochoty odwracać się do niego
przodem. Zresztą...<i> I tak bym nie zdążyła.</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<b>Dacie wiarę? To już naprawdę koniec. <o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<b>Nie przedłużając, bo nie chcę wyprowadzać Was z nastroju, w który – mam
nadzieję – udało mi się Was wprowadzić... Dziękuję. Za wsparcie, obecność,
komentarze, pochwały, krytykę, za wszystko. Dziękuję tym, co byli na początku,
pośrodku, na końcu, tym, co trwali cały czas, co dochodzili i odchodzili...
Jesteście Wielcy.<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<b><i>Marionette, A.g.a., Josephine
Hozuki, Empire, SweetheartLittle, Justine Morgan, Kanashii Ichimonji, Neko
Fuyu, Aiko Ragonaroku , Camil Handersone, Werti, Hoshigaki Nami, Nieograniczona
Wola, Gal anonim, Anonimowa 2, Mizutenshi, Uniethen L’Fer, LeeYum, Chihiro, WolfWill, Wakako, Anastasia
Stark, Moon, ew ka, YurikO, Lilith, Deira, Yoshi, Autori Yuki, Mayako i wszystkie
Anonimy oraz Cichociemni, którzy czytali o Shouri bez ujawniania się</i> –
tworzyliście tego bloga razem ze mną, a ja pisałam tę historię właśnie dla Was.
Gdyby nie Wy, pewnie pieprznęłabym tym wszystkim i powiedziała: <i>dość</i>. Ale to, że czekaliście, że
chcieliście, bym pisała... To jest nie do opisania. Dziękuję, kochani! Dziękuję
za wszystko! <o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<b>Nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was na <a href="http://baranku.blogspot.com/" target="_blank">Baranku</a>, bo tam jeszcze możecie mnie odnaleźć.</b></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<b>Jeszcze raz i już ostatni: <u>bardzo Wam dziękuję.</u></b></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<b>Trzymajcie się, Miśki! Moje najdroższe Miśki. <3</b></div>
</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com29tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-72778833597236403162014-11-08T23:32:00.000+01:002014-11-08T23:46:46.404+01:0030. Ojciec.<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Poczułam się tak, jakby ktoś rąbnął mnie
obuchem w głowę. Wszystko się we mnie zatrzęsło, przed oczami migotały
mroczki a naprzemiennie pojawiające się uczucie zimna i ciepła tylko
utrudniało mi normalne funkcjonowanie. Momentalnie puściłam kunai, który z
cichym brzękiem odbił się od ziemi. Dezaktywowałam również kekkei genkai, a
mężczyzna, podający się za mojego ojca, odsunął się krok do tyłu, ówcześnie
kopiąc broń jak najdalej ode mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Na twarzy mojej niedoszłej ofiary malował
się spokój. Jego pomarszczone czoło teraz się wygładziło, a wokół oczu pojawiły
się kurze łapki, spowodowane nikłym uśmiechem. Nagle, z obrzydliwego typa, stał
się kimś zupełnie normalnym, a do tego całkiem sympatycznym.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Ojcem? – spytałam słabo. – Co?
Przecież...<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Może wejdziesz do środka? –
zaproponował, cofając się w głąb domu. Popatrzyłam na rozchylone drzwi i
niepewna tego, co powinnam zrobić, uparcie stałam w miejscu. Mężczyzna
najwyraźniej zauważył moje wahanie, bo uśmiechnął się szerzej i głośno
westchnął. – Nie zrobię ci krzywdy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Niby dlaczego miałabym ci zaufać? –
warknęłam, nieco otrząsając się z pierwszego szoku. Musiałam zacząć myśleć
trzeźwo, jeśli chciałam to przeżyć. Nie mogłam wejść do mieszkania faceta,
którego jeszcze przed chwilą chciałam zabić, ot tak. To, że znał moje nazwisko,
nic nie znaczyło. Najwyraźniej orientuje się w umiejętnościach klanu Muzai, a
imię... Na to nie mogłam już niczego wymyślić. Mężczyzna ewidentnie musiał mnie
znać. Tylko skąd? Bo ojcem moim na pewno nie był. Ani biologicznym, ani tym, z
którym się wychowałam. Przed oczami stanął mi obraz tego pierwszego: był
wysokim mężczyzną o mocno zarysowanych kościach policzkowych, gęstych,
brązowych włosach i wysportowanej sylwetce. Ten, który zaś stał przede mną
nijak nie mógł go przypominać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Bo doskonale znałem twoją matkę,
Senkenshę. – Gdy wypowiedział jej imię, wiedziałam, że nie zmyśla. Prowadzona
ciekawością, przestąpiłam próg domu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przedpokój okazał się być niewielkim pomieszczeniem,
w którym znajdowała się szafka na buty i wieszak z kurtkami. Nie byłam w stanie
dostrzec niczego więcej, bo z sercem w gardle skierowałam się za znajomym mojej
matki do salonu. Stały w nim dwie sofy, niewielki, drewniany stolik do kawy,
telewizor i półka na książki. Od razu w oczy rzucała się surowość wnętrza, co,
z tego co mi się wydawało, wynikało nie tyle z gustu właścicieli, ale ich
kiepskiej sytuacji majątkowej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Napijesz się czegoś? Herbaty?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, do
pokoju wbiegła dziewczynka, która otworzyła mi drzwi. Uczepiła się nogi ojca i
z tą samą ciekawością w oczach, zlustrowała mnie od góry do dołu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Tato, kto to? – spytała słodko.
Przeniosłam wzrok na zakłopotanego mężczyznę. Wahał się, co powiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Jestem znajomą z pracy – powiedziałam
szybko, nie chcąc go demaskować.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Ach! – wykrzyknęła mała i do mnie
podeszła. – Jest pani bardzo ładna.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Parsknęłam histerycznym śmiechem i
grzecznie podziękowałam jej za komplement. Gdy ojciec w końcu przegonił córę z
pokoju, podziękowałam za wcześniej proponowaną herbatę. Nie miałam pewności,
czy nie wrzuci do niej trucizny.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Usiądźmy – zaproponował mężczyzna. Ja
zajęłam jedną sofę, on drugą.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Siedząc jak na szpilkach, obserwowałam,
jak mój niby–ojciec zastanawia się, od czego zacząć rozmowę. Mi natomiast
zależało tylko i wyłącznie na tym, żeby dowiedzieć się, dlaczego kłamie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Czemu twierdzisz, że jesteś moim ojcem? –
spytałam wprost. – Mój biologiczny ojciec wyglądał kompletnie inaczej, a ten, z
którym się wychowałam...<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Twój biologiczny ojciec siedzi przed
tobą – przerwał mi i wyprostował się. Zerknął na drzwi, by upewnić się, że
nikogo za nimi nie ma, po czym nachylił się w moją stronę. – Musisz mi uwierzyć.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Niby czemu? – spytałam od razu. – I jak
mnie rozpoznałeś? Przecież... przecież mnie nie znałeś!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Mężczyzna zaśmiał się gardłowo,
najwyraźniej zirytowany moją nieufnością. Mi do śmiechu nie było. Odchodziłam
od zmysłów, siedząc tutaj przed nim i rozmawiając tak, jakbym nigdy nie miała
zamiaru go zabić, jakby cały ten czas, poświęcony na treningi, nigdy nie
istniał.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Mieszkałem naprzeciwko waszego domu –
wyjaśnił. – Byłem tym sąsiadem, którego mama kazała ci unikać, pamiętasz?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Próbowałam sięgnąć w pamięci tego momentu,
ale za nic mi się to nie udawało. Szybko doszłam do wniosku, że mężczyzna
kłamał. Nie zapomniałam niczego z mojego dzieciństwa, więc taki szczegół
również bym zapamiętała.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Mój rozmówca najwyraźniej odkrył moje
myśli, bo zmarszczył lekko brwi, zastanawiając się, jak mnie przekonać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Twoja matka była przepiękną kobietą –
westchnął i rozejrzał się po pomieszczeniu. Wstał i odprowadzony moim
spojrzeniem, podszedł do jednej z szafek. Wyciągnął z niej album ze zdjęciami.
Znów zakręciło mi się w głowie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Pozwoliłam, by mężczyzna usiadł obok mnie.
Szybko przewrócił kilka stron i zatrzymał się na zdjęciu, które przedstawiało
mnie i matkę. Trzymała mnie na rękach, a ja uśmiechałam się szeroko i machałam
do aparatu. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Skąd to masz? – spytałam, dławiąc się
własnymi łzami. Przestałam nad sobą panować. Drżącymi rękami chwyciłam album i
przejechałam po twarzy mamy palcami. Tak bardzo za nią tęskniłam...<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Mieszkałem naprzeciwko was, mówiłem ci –
odparł swobodnie. – Zmieniłaś się od tamtego czasu. Wydoroślałaś, ale twoje
oczy pozostały takie same. Takie, jak oczy Senkenshi. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Otarłam nerwowo policzki i przerzuciłam
stronę. Kolejne zdjęcie przedstawiało mamę, robiącą coś w ogródku. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Jak? – Miałam mnóstwo pytań, a żadnej
odpowiedzi. Nie miałam pojęcia, o co tutaj chodzi, jakim cudem się tutaj
znalazłam ani dlaczego ten mężczyzna twierdził, że jest moim ojcem, ale dziwnym
trafem byłam skłonna mu uwierzyć. Być może zachowywałam się naiwnie, ale klan
Muzai zginął dawno temu i mało kto pamięta o tym, że w ogóle istniał. A ten
człowiek znał mnie i moją matkę. Musiał mieć z nami coś wspólnego.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Poznałem twoją mamę jak miałem
dziewiętnaście lat. Od razu zakochaliśmy się w sobie – wyznał i uśmiechnął się
delikatnie. – Twoja mama odwzajemniała to uczucie, ale była zapobiegawcza i
twierdziła, że nie możemy być razem. Nie chciała, żeby jej dziecko posiadało
Shieki. Nie chciała narazić cię na niebezpieczeństwo... Z biegiem czasu
zrozumiałem, że ona wiedziała. Przewidziała masakrę – wyjaśnił. – Nie bez
powodu jej imię oznacza Jasnowidz. Jej celem była ochrona ciebie, dlatego nie
odważyła się mieć dziecko z posiadaczem Shieki. Wkrótce zdecydowaliśmy, że
powinniśmy stracić kontakt i udałoby się, gdyby nie to, że pewnego razu
upiliśmy się i przespaliśmy ze sobą. To była najwspanialsza chwila mojego życia
– wspomniał. Dostrzegłam, że jego wielkie ramiona lekko się zatrzęsły.
Chłonęłam słowa rozmówcy niczym gąbka wodę. Jego historia była tak
nieprawdopodobnie piękna, że naprawdę, byłam skłonna mu uwierzyć. – Gdy
Senkensha dowiedziała się o ciąży, od razu wiedziała, że to moje dziecko. Miała
jednak alibi – w tym czasie spotykała się z kimś innym. Z tym, który cię
wychował – dodał. Usłyszałam ból w jego głosie i zrobiło mi się natychmiastowo
żal mężczyzny. Jeśli to była prawda, musiał nieprawdopodobnie cierpieć. – Udało
jej się zataić prawdę. Błagała mnie, żebym się do ciebie nie przyznawał, bo
wiedziała, co by to oznaczało. Ocalałaś tylko dlatego, że według informacji
innych wiosek, nie miałaś Shieki. Właśnie o to chodziło twojej matce...<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wzruszona, otarłam łzy, ale na nic się
zdały moje zabiegi. Rozpłakałam się na dobre. Czułam się zagubiona jak małe
dziecko. Nie wiedziałam, co było prawdą, co kłamstwem. Dlaczego Akatsuki
mieliby nasyłać mnie na własnego ojca?!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Bo on też ma Shieki, głupia!</i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Jak przeżyłeś masakrę? – spytałam, nie
odrywając rąk od twarzy. Nie chciałam patrzeć w smutne oczy mężczyzny, nie
miałam na to odwagi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Byłem akurat poza wioską i miałem farta –
przyznał. – O masakrze dowiedziałem się, gdy byłem setki kilometrów od domu.
Nie miałem po co wracać, nie założyłem jeszcze rodziny i uznałem, że tak będzie
lepiej, a na pewno bezpieczniej. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Nie szukali cię? – spytałam
podejrzliwie. Mężczyzna zaśmiał się cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Oczywiście, że szukali. Cały czas to
robią. Nie bez powodu przysłali tu ciebie, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dopiero wtedy odważyłam się na niego
popatrzeć. Na jego pulchnej twarzy pojawił się delikatny, pokrzepiający
uśmiech. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć –
przyznałam. Może było to głupie, bo jeśli facet zmyślał, znalazłam się właśnie
w czarnej dupie – jeśli nie zginę z jego rąk, na pewno zatłucze mnie lider. Z
drugiej jednak strony, mówił to tak przekonująco... Nie wiedziałam, co robić,
jak się zachować.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Doskonale cię rozumiem – odpowiedział
spokojnie. – Wybacz, że się nie przedstawiłem. Arata Muzai.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">I wtedy wszystko stało się dla mnie jasne.
W mig przypomniałam sobie, jak będąc sześciolatką dorwałam pamiętnik mamy i
przeczytałam to imię. Pisała o nim, już nie do końca pamiętałam, musiałam
wyprzeć to z głowy, że był mężczyzną jej marzeń, z którym nie mogła ich
spełnić. Był kimś, kogo kochać nie powinna, a kto skradł jej serce. Był dla
niej wszystkim, i to wszystko po nim odziedziczyłam. Wypełniła pustkę po nim –
mną. On to zrobił. Dla niej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Arata był moim ojcem. Teraz byłam tego pewna.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Rozpłakałam się jeszcze bardziej, a
mężczyzna widząc moją zmianę, odważył się położyć mi dłoń na ramieniu. Nie
myśląc za wiele, przysunęłam się do niego i pozwoliłam, by zakleszczył mnie w
swoich grubych ramionach. Płakałam jak dziecko. Cichy szloch przerodził się w
spazmatyczne wycie. Trzęsłam się jak osika i chyba nieco za mocno wbijałam
paznokcie w plecy mojego ojca. Nie panowałam nad sobą.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– No już, Shouri. – Mężczyzna pogładził
mnie po głowie i lekko ukołysał w ramionach. – Wiem, że to dla ciebie trudne.
Dla mnie również.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Odsunęłam się od ojca. Patrzył na mnie
wilgotnymi od łez oczami. Wzruszył się tak samo, jak ja. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Tyle tylko, że ja nie płakałam ze
szczęścia. Ja byłam załamana. Akatsuki bezczelnie mnie oszukali. Rozkochali w
niekochającym Hidanie. Zadawali rany. Wywoływali ból. Doprowadzali do
szaleństwa. Pomogli uwolnić moją moc, przez którą cierpiałam jeszcze bardziej.
Skrócili moje życie. A to wszystko po to, żebym zabiła własnego ojca, który im
zawadzał. Mój tata przeszkadzał Akatsuki i to ja, jego córka, miałam pomóc im
pozbyć się problemu. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">I wtedy przypomniałam sobie, że ten
mężczyzna rzekomo zabił mojego męża.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Tay – wyszeptałam. – Wiesz, kto to jest?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Rozmówca ściągnął brwi i po chwili
pokręcił głową.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Mój mąż – wyznałam. – Miałam cię zabić,
bo powiedziano mi, że ty zabiłeś jego.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Od dwudziestu lat nikogo nie zabiłem –
przyznał. – Odkąd dokonano mordu na klanie Muzai, zaprzestałem życia shinobi.
Nie byłem w stanie...<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Skinęłam głową, gdy jego głos nieco się
załamał. Musiało mu być trudno wracać myślami do czasów, w których jego
ukochana została bezlitośnie zamordowana.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Mimo wypowiedzi mężczyzny, nie zaspokoiłam
ciążącej ciekawości. Tak czy siak, ktoś zabił mojego męża, bo potwierdził to
nawet burmistrz. Pytanie tylko, kto?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Czy możliwe było, żeby zrobił to ktoś z
Akatsuki? Ale dlaczego w takim razie czekali aż cztery lata, żeby mnie
zwerbować?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie miałam zielonego pojęcia, ale musiałam
się dowiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Przepraszam, że cię opuściłem – wyznał
nagle Arata. – Próbowałem wyjaśnić twojej mamie, że to nie jest dobry pomysł,
że prawda w końcu i tak wyjdzie na jaw... A potem, gdy wybito klan... Byłem
pewny, że nie żyjesz. Nie szukałem cię, bo dla mnie nie było sensu...
Przepraszam. Gdybym tylko wiedział...<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Skinęłam głową i ujęłam jego dłoń w swoją.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Dziękuję – wyszeptałam. – Dziękuję, że w
końcu poznałam prawdę. I obiecuję, że od tej pory będziesz bezpieczny.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Shouri...<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– W twoim życiu nie ma dla mnie miejsca –
wyznałam łamiącym się głosem. Chciałam poznać go lepiej, ale to było bez sensu.
Właśnie podjęłam decyzję odnośnie mojej kolejnej misji i nie byłam pewna, czy
wyjdę z tego cało. Nie mogłam mu obiecać, że do niego wrócę. – Nie chcę
niszczyć twojej rodziny. Jesteś szczęśliwy z nimi a ja... Mam jeszcze coś do
zrobienia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Rozumiem. – Choć próbował tego po sobie
nie pokazać, na jego twarzy odmalowała się ulga. Co z tego, że byłam jego
córką? Tak naprawdę byliśmy dla siebie obcymi ludźmi, prócz krwi, nie łączyło
nas nic więcej. Nie mogłam od niego wymagać, by dla mnie rozbił rodzinę, ani on
nie mógł prosić, żebym została. Oboje wiedzieliśmy, że tak będzie lepiej. – Mam
nadzieję, że mimo wszystko ułożysz sobie życie. Przykro mi z powodu twojego
męża – dodał. Podnieśliśmy się z kanapy. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Mi też – przyznałam i głośno
westchnęłam. – Dziękuję jeszcze raz. I przepraszam, że chciałam cię zabić.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Arata uśmiechnął się ciepło i odprowadził
mnie do drzwi. Serce mnie bolało na myśl, że po raz kolejny miałam stracić
bliską sobie osobę, albo kogoś, kto potencjalnie mógł nią być, ale tak po
prostu było lepiej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Dbaj o siebie, Shouri – powiedział, gdy
wyszłam z jego domu. Uśmiechnęłam się, na myśl przywodząc to, co chcę uczynić i
z trudem powstrzymałam się od prychnięcia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Ty również – odparłam. – Żegnaj.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Żegnaj.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Weszłam między ludzi, którzy kompletnie
nie zwracali uwagi na spływające po moich policzkach łzy. Czułam się jak w
amoku. Przechodnie mogli trącać mnie ramionami, a ja nie byłam w stanie tego
dostrzec. Moje myśli zajęte był czymś innym.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">W końcu dotarłam do miejsca, w którym
umówiłam się z Hidanem. Pchnęłam drzwi od pubu i odszukałam go wzrokiem.
Siedział przy barze i sączył piwo, nie zwracając uwagi na to, co dzieje się
wokół. Idealnie wtopił się w tłum. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Z sercem w gardle, zrobiłam kilka kroków w
jego kierunku. Kątem oka widziałam, jak wszyscy w pubie przyglądają się moim
łzom, ale dzielnie ich ignorowałam. Całą swoją uwagę skupiłam na Hidanie, który
po chwili wyczuł moją obecność, bo odwrócił się z delikatnym uśmiechem, a
dostrzegłszy mój stan, zamarł w bezruchu. Ja również się zatrzymałam.
Popatrzyłam zdrajcy w oczy, te, które jeszcze wczoraj mnie uwodziły, i nie
poczułam smutku, tylko niepohamowany gniew. Złość uderzyła w moje ciało, które
było jednak za słabe, żebym mogła się poruszyć. Znikąd otoczyła mnie ciemność i
bez żadnego sprzeciwu oddałam się w jej ramiona.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Jak tylko odzyskałam świadomość, poczułam
dziwny ból w całym ciele. Niepewnie uchyliłam powieki. Moim oczom ukazał się
sufit, a już po chwili dobiegł do mnie zmartwiony Hidan. Usiadł na łóżku i
otulił moją twarz dłonią. Popatrzyłam na niego i powoli przypominałam sobie
wydarzenia sprzed utraty świadomości.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Shouri, co się stało? Ten dupek coś ci
zrobił? – spytał od razu. – Nawet nie wiesz, jak się o ciebie martwiłem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Zabierz mnie do lidera – wychrypiałam.
Nie mogłam się poruszyć, nie wiem czemu. Całe moje ciało było zbyt ociężałe i
obolałe, bym mogła odtrącić od siebie chłopaka.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Co tam się stało? – powtórzył swoje
pytanie Hidan. Odwróciłam od niego wzrok.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Zabierz mnie do lidera – powtórzyłam,
tym razem głośniej. – Natychmiast!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Shouri, spokojnie, musisz najpierw dojść
do siebie...<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Nic nie muszę! – wrzasnęłam i poczułam
nagły przypływ sił. Podniosłam się do siadu i odepchnęłam od siebie chłopaka. –
Rozumiesz? Nic nie muszę, pieprzony zdrajco! <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Shouri....<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Wiedziałeś? – warknęłam, jednocześnie
czując, jak do oczu napływają mi łzy. – Wiedziałeś, że Arata był moim ojcem?
Wiedziałeś?! Pytam się, do cholery, czy wiedziałeś! – wydarłam się, gdy Hidan
uparcie milczał.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Co takiego? Ojcem? – spytał, ale ja
doskonale wiedziałam, że tylko udawał głupiego. Oni wszyscy robili ze mnie
idiotkę od samego początku! Wszyscy byli przeciwko mnie!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Przestań pieprzyć! – krzyknęłam i
podniosłam się z łóżka. – Nasłaliście mnie na własnego ojca! Ty cholerny
zdrajco! Jak mogliście?! <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Shouri, ja...<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Zabierz mnie do lidera – warknęłam. –
Ale już!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Przysięgam, że nie miałem o tym
zielonego pojęcia! Gdybym tylko wiedział, w życiu bym się na coś takiego nie
zgodził!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Och serio? – zakpiłam. – A więc chcesz
mi wmówić, że nie wiedziałeś, że wasz wróg posiada Shieki? Nie miałeś pojęcia,
że właśnie dlatego chcecie go zlikwidować? Może i jestem naiwna, ale w tak
żałosne kłamstwo nie uwierzę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wstałam z łóżka, szybko pozbierałam swoje
rzeczy i wepchnęłam je do plecaka. Hidan przyglądał się moim ruchom w
milczeniu. Miał spuszczoną głowę, a dłonie zacisnął w piąstki. Nie byłam pewna,
co mu teraz chodzi po głowie. Całkiem straciłam do niego zaufanie, i choćby
błagał mnie na kolanach, żebym mu uwierzyła, nie zrobiłabym tego. Był moim
wrogiem, nie sprzymierzeńcem. Przez cały ten czas oszukiwał mnie wraz z
pozostałymi członkami Akatsuki, udając kochanka. Zachował się najpodlej z nich
wszystkich.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Świetnie to sobie uknuliście –
przyznałam, dopinając plecak. – Zwerbujemy naiwną posiadaczkę Shieki, nauczymy
ją, jak walczyć, pomożemy jej opanować kekkei genkai, zrodzimy w niej nienawiść
do własnego ojca i każemy jej go zabić. Naprawdę, niezły plan. Nie przemyśleliście
jednak, że mogę się zawahać, że treningi z Konan nie pomogą, że nie utnę mu
głowy tak, jak tego oczekiwaliście! – pisnęłam, kuląc się nad pakunkiem. Ból
rozrywał mnie od środka. Pragnienie odzyskania męża mnie zgubiło, a moja
wrodzona naiwność i ufność temu pomogła. Jaka ja byłam głupia! – Trzeba było
przewidzieć, że nie zabiję go ot tak, że...<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Poczułam ból z tyłu głowy i bezwiednie
znów zatraciłam się w ciemności.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Jeeeeny, jak mi się ciężko pisało ten
rozdział… Podobnie jest na Baranku. ._. Mam wrażenie, że chwilowo straciłam
jakiś zapał. Choć może to złe słowo. Ochotę na pisanie mam, czas również, tylko
brak mi weny. Czuję jakieś dziwne przeszkody pisząc każde słowo, dlatego jeśli
ten rozdział w Waszym uznaniu jest – mówiąc wprost – do dupy, to przepraszam,
ale chyba na nic innego nie byłam w stanie się wysilić. Możecie też uznać, że
rozdział ten jest dziwny i wymuszony, ale jako, że od samego początku
wiedziałam, że Shouri spotka swego prawdziwego ojca, nie chciałam z tego rezygnować.
Poza tym ta historia nie miała być sielanką – poczekajcie na zakończenie, to
dopiero będzie… :P <o:p></o:p></span></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Mam swój <a href="https://www.facebook.com/pages/Kushina-chan/311164355756083" target="_blank">fanpejdż</a>! Co prawda nie jestem
pewna, czy jest mi to potrzebne, bardziej jestem skłonna powiedzieć, że nie,
ale płynę z prądem i podobnie jak inne bloggerki, założyłam na ukochanym
fejsbuczku swoją <a href="https://www.facebook.com/pages/Kushina-chan/311164355756083" target="_blank">stronkę</a>. :)<o:p></o:p></span></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ciężko mi przewidzieć, kiedy będzie kolejny, uwaga uwaga, <u>ostatni</u> już, rozdział. Mam nadzieję, że chwilowy zastój minie szybciutko, bo ten tydzień
jest ostatnim takim swobodnym przed świętami, a chciałabym przed Bożym
Narodzeniem skończyć tę historię. xD Trzymajcie kciuki. ^^<o:p></o:p></span></b><br />
<b><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ach, i jeszcze coś. Droga <i>Marionette</i>. Mam nadzieję, że pomimo usunięcia blogów, dalej do mnie zaglądasz. Chciałam tylko powiedzieć, że strasznie mi smutno, że podjęłaś taką decyzję. Rozumiem, że mogłaś mieć zastój, gorszy czas, brak weny, ale kto wie, może jeszcze udałoby Ci się dokończyć przynajmniej historię Mizuny? Wiedz tylko, że tęsknię. <3</span></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ale się dzisiaj rozpisałam… Przepraszam za
zwłokę i za takie wymuszone coś i bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i
Waszą obecność.<o:p></o:p></span></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Kocham i całuję. <3</span></b></div>
</div>
</div>
</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-90132776210106934312014-10-17T14:28:00.000+02:002014-10-17T14:54:00.118+02:0029. Prawda.<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Kocham cię, Shouri – odpowiedział zszokowany
Hidan. – Kocham cię z całego serca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Nie odpowiedziałeś na moje pytanie! –
pisnęłam roztrzęsiona. – Hidan, powiedz mi prawdę!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nieprzyjemna cisza otuliła nas swoimi
ramionami. Dokładnie słyszałam swoje pociąganie nosem, przyśpieszone oddechy i
– mogłabym przysiąc – szaleńcze bicie serca chłopaka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Na początku... – zaczął, ale nie pozwoliłam
mu skończyć. Gwałtownie wstałam i chciałam ukryć się w łazience, jednak Hidan
złapał mnie za nadgarstek. – Posłuchaj mnie, Shouri – poprosił. – Błagam cię,
wysłuchaj mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Powaga w jego fiołkowych oczach nakazała mi
zapanować nad nerwami. Bałam się, że gdybym teraz mu się wyrwała, pominęłabym
coś ważnego. Coś, od czego zależy moja przyszłość,<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Czego ty jeszcze ode mnie chcesz? –
warknęłam. – Słyszałam, jak mówisz Deidarze, że mnie nie kochasz – powiedziałam
wprost. – Doskonale pamiętam twoje słowa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hidan wyraźnie się zdziwił, bo puścił moją rękę
i cofnął się o krok. Musiało być to dla niego równie bolesne, co dla mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Ale dlaczego... Dlaczego przez cały ten
czas... Udawałaś – stwierdził z powagą. Odwróciłam wzrok. Chyba jednak nie
byłam gotowa na tę rozmowę. Mogłam nie poruszać tego tematu, mogłam zostawić
Akatsuki i zacząć nowe życie, nie przechodząc czegoś tak okropnego, jak
zmierzenie się z Hidanem i prawdą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Ty też – zauważyłam, ocierając z policzków
łzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Naprawdę się w tobie zakochałem – powiedział,
wyraźnie zbity z pantałyku. Hidan zbladł jak nigdy i odniosłam wrażenie, że w
przeciągu sekundy stał się wrakiem człowieka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Wykorzystałeś mnie – rzuciłam z wyrzutem. –
Miałam być tylko zabawką w waszych rękach, Hidan. I gdybym wtedy tego nie
usłyszała – urwałam, nie mogąc sobie nawet wyobrazić tego, jak naiwna byłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hidan uparcie milczał. Jego oczy wystarczająco
dużo mówiły za niego: przyznawał mi rację. Pierwotnym planem było rozkochanie
mnie w Hidanie, tylko po to, żeby liderek mógł później wykorzystać, nawet nie
mnie, a moje kekkei genkai na polu bitwy. A to, że się we mnie zakochał... Tego
w planie nie było.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Nie wiem, co powiedzieć – wyznał w końcu. –
Przepraszam. Tylko to mi przychodzi do głowy. Przepraszam, Shouri.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Popatrzyłam na niego z bólem i zauważyłam
dokładnie to samo w jego oczach. Kompletnie nie spodziewał się tej rozmowy i
nawet, jeśli z początku rzeczywiście tylko udawał, teraz mnie pokochał. A ja
pokochałam jego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Problem jednak w tym, że jutro mieliśmy się
rozstać i nigdy więcej nie zobaczyć. Nie zamierzałam zostać w Akatsuki i żyć z
nimi pod jednym dachem. Nie byłabym w stanie im pomagać, zabijać dla nich czy
robić inne, równie okrutne rzeczy. Nie byłam taka jak ona i tak naprawdę nigdy
nie należałam do ich popieprzonej bandy. Właśnie tego musiałam się trzymać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hidan podparł się pod boki, wziął głęboki wdech
i nagle szybko do mnie podszedł. Nie zaprotestowałam, gdy uchwycił moją twarz w
dłonie i złożył szybki pocałunek na czole. Później tak po prostu mnie do siebie
przytulił. Przylgnęłam do niego jak opętana. Nie chciałam się z nim rozstawać,
pokochałam go i bałam się, że przez niego... Że moja miłość do Taya gdzieś
uleciała. Nie wiedziałam, czy nadal chcę go odzyskać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Wybacz mi, Shouri – poprosił, wtulając nos w
moje włosy. – Nie proszę cię, żebyś została, ale błagam, wybacz mi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Wybaczam – wyszeptałam. Po moich policzkach
spłynęły kolejne łzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Hidan wzmocnił uścisk, a ja zrobiłam dokładnie
to samo. Dopiero ten moment był prawdziwym pożegnaniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Odsunęliśmy się od siebie po długim czasie. Po
twarzy chłopaka błąkał się delikatny uśmiech wymieszany z bólem i smutkiem.
Domyślałam się, że wyglądałam podobnie. Podniosłam się na palcach, by móc
ucałować jego usta, a później zrobiłam krok w tył.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Pomogę ci wypełnić twoją misję – powiedział.
– Lepiej będzie, jeśli od nas odejdziesz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Uśmiechnęłam się z trudem. Jeśli nawet Hidan to
przyznał, musiało być w tym sporo racji. Nie pasowałam do nich. Od samego
początku do nich nie pasowałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Dziękuję – wyszeptałam i spuściłam wzrok,
byleby tylko nie patrzeć w te cholernie smutne oczy. – Dziękuję, Hidan.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Następnego dnia wyruszyliśmy z samego
rana. Cisza, towarzysząca nam przez całą drogę, była nie do zniesienia. W
środku cały czas krwawiłam z bólu, tego piekielnego, psychicznego bólu, a na
zewnątrz byłam oazą spokoju i opanowania. Pokazanie Hidanowi, że nasze
rozstanie jest dla mnie nie do zniesienia nie było dobrym pomysłem. Oboje
cierpieliśmy i każde z nas próbowało zachować emocje dla siebie, by oszczędzić
tym samym partnera. Musieliśmy zachowywać się profesjonalnie – w końcu mieliśmy
do wypełnienia misję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przed zmrokiem dotarliśmy do wioski, w której
znajdował się mój cel. Na samą tę myśl serce łomotało mi w klatce piersiowej,
ale musiałam zachować spokój, żeby prócz mnie, nikt nie wyczuł mojego strachu.
To zniszczyłoby wszystko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dowiedziałam się od lidera, że moja ofiara jest
bardzo sprytna. Mężczyzna w mig potrafi wyczuć zbliżającą się śmierć i
ewakuować się w odpowiednim momencie, a później zaszyć się w trudnym do
odnalezienia miejscu, dlatego Akatsuki do tej pory go nie dopadło. Rudy
zaznaczył też, że to jest prawdopodobnie moja jedyna szansa na zabicie go, bo
wytropienie go po raz kolejny może graniczyć z cudem. Za każdym razem mężczyzna
chował się coraz lepiej i tworzył dla naszego szpiega, niemałe problemy. Poza
tym Zetsu wyraźnie dał nam do zrozumienia, że ma dosyć przebywania poza
organizacją miesiącami tylko po to, żeby odnaleźć tego pajaca i żeby skończyło
się <i>jak zawsze</i>. Dlatego też, dzisiejszego dnia musiałam go zabić.
Innej możliwości nie było.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Weszliśmy do wioski jak zwykli przechodnie.
Udawaliśmy, że nie znamy tego miejsca i rozglądaliśmy się w poszukiwaniu
jakiegokolwiek hotelu, jednocześnie zapamiętując każdy, najmniejszy skrawek
osady. Poza tym musieliśmy znaleźć mój cel.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Za poleceniem przemiłej staruszki, dotarliśmy
do małego motelu i zostawiliśmy tam nasze rzeczy. Szybko się odświeżyliśmy, a
później pod pretekstem wypicia kilku drinków i upewnienia mieszkańców w
przekonaniu, że nie jesteśmy groźni, wyszliśmy poszukać jakiegoś pubu. Dość
szybko znaleźliśmy odpowiednie, choć chyba jedyne takie miejsce w wiosce. Był
to niewielki, jednopoziomowy bar. Jak tylko przekroczyliśmy próg, kilka par
oczu zatrzymało się na naszych sylwetkach. Zignorowaliśmy to, wciągając do płuc
dym nikotynowy, tworzący niezbyt przyjemną mieszankę z powietrzem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przy barze zamówiliśmy po piwie, Hidan
następnie drugie i trzecie, aż w końcu – zgodnie z planem misji – poderwał
jakąś panienkę i ostentacyjnie wyprowadził ją z baru. Ja natomiast musiałam
przystąpić do najważniejszej części naszego zadania. Próbując nie przykuwać
spojrzeń, wstałam i swobodnym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia z baru. Rześkie
powietrze orzeźwiło mnie na tyle, że aż poczułam zawroty głowy. Zamrugałam
szybko, rozejrzałam się po okolicy i kompletnie nie wiedząc, gdzie powinnam
iść, ruszyłam w prawo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Po skręceniu w kolejny zakręt ujrzałam wreszcie
moją ofiarę. Było to dla mnie na tyle szokującym przeżyciem, że stanęłam w
miejscu i z uwagą wpatrywałam się, jak mężczyzna otwiera drzwi mieszkania,
patrzy w lewo i wchodzi do środka. Spotkanie osoby, którą ma się zabić, było
dobijające. Wreszcie zobaczyłam go, jako prawdziwego, żyjącego – jeszcze –
człowieka, a nie faceta z fotografii. Stał się kimś prawdziwym, realnym, kimś,
kogo naprawdę miałam zabić. I właśnie to odebrało mi jakiekolwiek chęci do
działania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Cofnęłam się, by ściana budynku skryła moje
ciało, po czym przykucnęłam i z przerażeniem zaczęłam szybko oddychać. Nie
mogłam powstrzymać dreszczy, jakie mnie ogarnęły. Huczało mi w głowie od
nadmiaru emocji, głównie strachu i zdenerwowania. Bałam się, że to nie on
umrze, tylko ja. Bałam się…. Tak cholernie się bałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie miałam pojęcia, jak będzie wyglądała moja
przyszłość. Straciłam pewność, że chcę odzyskać Taya, a za to śmiało mogłam
powiedzieć, że nie wyobrażałam sobie życia bez Hidana. Cały mój świat stanął na
głowie, przez jedno, głupie, wypaczone już, marzenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Przejechałam dłońmi po twarzy i podniosłam się
z odwagą. Jeśli chciałam się uwolnić, musiałam ukarać tamtego człowieka. Co z
tego, że nie chodziło już o odzyskanie Taya? Ten mężczyzna go zabił, a więc
zasługiwał na to samo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Wyszłam na uliczkę, z której doskonale
widziałam drzwi prowadzące do domu mojej ofiary. Już w drodze uruchomiłam
kekkei genkai, obawiając się, że morderca przejrzy mój plan i później
zwyczajnie nie zdążę. Z sercem w gardle, niemal słaniając się na nogach,
podeszłam do drewnianych drzwi i – nie mając odwagi, by choćby przez chwilę się
zawahać – zapukałam w nie pewnie. Długo nie musiałam czekać. W progu stanął on,
a mi zabrakło tchu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Patrzyłam na mężczyznę, który odebrał mi sens
życia i nie mogłam uwierzyć, że ta chwila wreszcie nadeszła. Jego wielki brzuch
przyprawiał mnie o dreszcze obrzydzenia. Koszulka, mokra od potu, nieprzyjemnie
go opinała, przez co bandzioch mężczyzny wydawał się być jeszcze większy.
Ciemne, przerzedzone włosy miał tłuste i mogłam się tylko domyślić, że wszystko
to było spowodowane pracą fizyczną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Stałam w miejscu, wpatrując się w moją ofiarę.
Nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Sparaliżował mnie tak dogłębny strach, że
mięśnie aż zaczęły mnie boleć od ciągłego napięcia. Zorientowałam się też, że z
tego wszystkiego wstrzymałam oddech.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Bałam się. Bałam się jak cholera. A co, jeśli
mi się nie uda? Jeśli zamiast niego, umrę ja?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Przynajmniej miałabyś spokój.</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Tyle tylko, że ja nie chciałam umierać. Nie
byłam gotowa na śmierć. Jeszcze nie teraz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Uspokoiłam się dopiero wtedy, gdy mężczyzna
wszedł do swojego domu. Z ulgą odetchnęłam, że jego widok dłużej nie dręczył
moich oczu. Cała ta sytuacja byłam dla mnie chora i przerażająca.
Spostrzegłszy, jak drżą mi ręce, kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że
moje zadanie nie będzie takie proste, jak by się mogło wydawać. No bo niby co w
tym takiego trudnego? Wystarczyło złapać mężczyznę w moją technikę, którą
miałam wystarczająco dobrze opanowaną i pchnąć nóż w jego serce. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
I tu był problem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Miałam odebrać mu życie, być świadkiem jego
ostatniego oddechu, stanowić dla niego pana życia i śmierci. Czy to leżało w
kompetencjach zwykłego śmiertelnika? Zwyczajnej Shouri Muzai?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Obawiam się, że nie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zrezygnowana postanowiłam udać, że do
ostatecznego rozwiązania mam jeszcze masę czasu i przekonać samą siebie, że to
nie może być takie trudne. W końcu płatni mordercy, Akatsuki, czy nawet
zwyczajni shinobi walczący o dobro swojej wioski, dają radę. Mi by się miało
nie udać?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>Nazywasz się Shouri, a to znaczy
zwycięstwo</i><span style="font-family: Georgia, serif;"> </span>– zahuczało mi w głowie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Właśnie. Shouri znaczy
zwycięstwo. Ja nie mogę przegrać. Nigdy nie przegrywam. Nie poddałam się, po
utracie rodziców, nie poddałam się, gdy zginął Tay, nie poddam się również
teraz. Pomszczę męża, nawet, jeśli oznacza to odebranie komuś życia. W końcu
jak to się mówi: oko za oko, ząb za ząb.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Po krótkim odstresowującym
spacerze po wiosce, w końcu stanęłam przed domem mężczyzny. Przezornie
uruchomiłam Shieki, by móc bez żadnego wytłumaczenia dźgnąć tłuściocha kunaiem,
który miałam w torebce. Z szaleńczo bijącym sercem, uczuciem strachu i dziwnego
podniecenia, zapukałam do drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Szalejąca po moim ciele
adrenalina nie pozwalała myśleć do końca trzeźwo. Odniosłam przez to wrażenie,
że zanim zamek zatrzeszczał, minęły wieki. Poza tym wszystko działo się jakby w
zwolnionym tempie: uchylanie drzwi dłużyło się niemiłosiernie, a gdy w końcu
zostały otwarte na oścież, na wysokości wzroku nie zobaczyłam nikogo. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Szybko do mnie dotarło, że przede
mną stało dziecko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Dziewczynka, na oko siedmio-ośmio
letnia, patrzyła na mnie przepięknie brązowymi i radosnymi oczami. Jej wzrok
przepełniony był tylko i wyłącznie ciekawością. W postawie dziecka również nie
doszukałam się oznak nieufności – mała stała wyprostowana, z lewą ręką na
klamce, a druga luźno zwisała wzdłuż jej drobnego ciałka. Od razu przyszło mi
na myśl, że jej długie, teraz puszczone luzem blond włoski, na pogrzebie będą
związane w kucyka lub warkocza. Na pogrzebie jej ojca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Czy miałam prawo tak ją
krzywdzić?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Oczywiście, że nie. A jednak
słowa same wypłynęły z moich ust.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Jest tata? – spytałam, z trudem
opanowując drżenie całego ciała. Głos miałam słaby, w dodatku niebezpiecznie zadrżał,
gdy się odezwałam. Na moje szczęście, dziewczynka nie wyczuła, że dławię się
własnymi łzami, bo ochoczo pokiwała głową i krzycząc głośno "Tatoooo! Ktoś
do ciebie!", pobiegła w głąb domu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Zamarłam, w oczekiwaniu na spotkanie
twarzą w twarz z mordercą mojego ukochanego. Nie mam pojęcia, jakim cudem
zapanowałam nad zawrotami głowy, dlaczego nie uciekłam spod tego domu z
płaczekm tylko czekałam, aż gruby, łysawy pan stanie przede mną z sympatyczną
miną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Powoli podniosłam wzrok z jego klatki
piersiowej, na oczy i odruchowo złapałam go w swoją technikę. Małe, czarne
kuleczki wpatrywały się we mnie ze zniecierpliwieniem. Jego ponaglanie
sprawiło, że moje ciało jeszcze bardziej się wysztywniło i w akcie buntu, nie
zamierzało przez jakiś czas poruszyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Dzień dobry. W czym mogę pani pomóc? – spytał
uprzejmie. Jego chrapliwy głos nieprzyjemnie zahuczał mi w głowie, przez co
zawroty wzmogły się. Odsunęłam się o krok i lekko zatoczyłam. Mężczyzna natychmiastowo
wybiegł do mnie i złapał za ramiona. – Dobrze się pani czuje? Potrzebuje pani
pomocy?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Jak? Jakim cudem facet, który bezlitośnie
zabił mi męża, może być tak miłym i dobrym człowiekiem?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Nie – odparłam, próbując uwolnić się z jego
uścisku. – Proszę mnie puścić! – zarządziłam, jednak mężczyzna nie miał takiego
zamiaru. Coś we mnie przykuło jego uwagę, bo zmarszczył czoło, dokładnie tak,
jak robił to na zdjęciu, które pokazała mi Konan, i taksował mnie spojrzeniem.
Poczułam się nieswojo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– To ty – stwierdził, nagle mnie puściwszy.
Ledwo utrzymałam się na nogach. Ja? On mnie zna?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 35.4pt;">
– Ja? – powtórzyłam swoją myśl.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna wyprostował się, podparł pod boki i
wyszczerzył zęby w nerwowym, ale szczerym, uśmiechu. Zdziwiło mnie jego
zachowanie. Kompletnie nie wiedziałam, co się tutaj wyrabia, o co chodzi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Shouri, tak? – upewnił się. Krew odpłynęła mi
z twarzy. – Shouri Muzai?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Kim pan jest? – spytałam, gotowa w każdym
momencie zaatakować. – Kim jesteś?! – pisnęłam, nerwowo sięgając po broń do
torebki. Mężczyzna znieruchomiał pod wpływem Shieki, a ja, drżącą ręką
przyłożyłam mu kunai do gardła. Przechodzący obok ludzie przystanęli i z trwogą
wpatrywali się w nas, szepcząc coś do siebie i błagając, bym nie robiła mu
krzywdy. Wpadli w panikę, jednak dla mnie stali się oni jedynie niewyraźnym,
rozmytym tłem. A już zwłaszcza po tym, co powiedział mężczyzna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
– Twoim ojcem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Krótko, przepraszam. Nie mam totalnie czasu, nic, kompletnie nic! I wiecie
co? Los chciał, żebym skończyła ten rozdział. Dziś zamiast na 8:30, pojechałam
na zajęcia na 7:30 pewna, święcie przekonana, że właśnie o tej godzinie
zaczynamy! I co? Dupa. Więc zaczęłam pisać rozdział, chcąc, żeby czas mi jakoś
zleciał i wykorzystując okazję, a że dzięki temu nabrałam weny, udało się go
dokończyć. ;)</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Nie mam pojęcia, kiedy napiszę kolejny rozdział. Nic nie obiecuję,
wybaczcie, ale jeśli już się pojawi, to w sobotę. Także jeśli macie taką chęć,
możecie tu zaglądać w weekend, może coś dodam. :)</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>A tymczasem trzymajcie się ciepło, korzystajcie z weekendu, a ja idę uczyć
się patofizjologii! Ach, zapalenia, nowotwory, wstrząsy anafilaktyczne – coś,
co kocham!</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Buziaki!</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-22302220817981042262014-09-27T01:10:00.000+02:002014-10-09T20:14:03.270+02:0028. Pożegnanie.<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Wiedza i poznanie to pojęcia
niejednoznaczne, są niczym więcej jak tylko ułudą, iluzją wykreowanego przez
siebie świata.</i><u1:p></u1:p><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Siedząc na łóżku, zastanawiałam się, czy
słowa Itachiego mogą być prawdziwe. A nawet jeśli, ile z tego jest prawdą,
rzeczywistością? Czy w takim razie postrzeganie mężczyzny jako egoistycznego
drania było błędem? Być może. A może nie.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">A jeśli Itachi miał rację, to ile prawdy
było w tym, że Hidan<span class="apple-converted-space"> </span><i>owinął
mnie sobie wokół palca</i>? Być może zakochał się we mnie z rozkazu lidera, a
być może stało się to już wcześniej, a rudowłosy postanowił to wykorzystać?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">I najważniejsze pytanie: czy Tay naprawdę
został zamordowany? I czy zabicie, w teorii, mordercy mojego męża, sprawi, że
ukochany do mnie wróci?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">A może Akatsuki wykorzystali moją naiwność
i nigdy nie odzyskam Taya?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Niech cię szlag, Uchiha.</i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zawędrowałam do kuchni, która jak to miała
w zwyczaju, świeciła pustkami. W niezbyt dobrym humorze, usiadłam przy stole.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że zajęłam krzesło, na którym zazwyczaj
siadał Hidan. Nie miałam jednak siły ani ochoty, by się przesiadać. W zamian za
to przyciągnęłam do siebie lewą nogę a o kolano oparłam brodę, i wpatrywałam
się beznamiętnym wzrokiem w zwyczajny, biało-szary kubek. Co za nudne zajęcie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wiedziałam, że kolejne dwa tygodnie będą
dla mnie trudnym okresem, jednak nie spodziewałam się, że aż tak. Czułam się
rozdarta i zagubiona. Bałam się, że nie będę w stanie wykonać swojej misji, ale
podświadomość mówiła mi, że to nie jest moje największe zmartwienie. Walczyłam
ze sobą cały czas, nie chcąc dopuścić do siebie myśli, że to moment rozłąki z
Akatsuki będzie dla mnie najtrudniejszy. Nie boję się zabić, przynajmniej póki
co. Boję się stracić. Po raz kolejny w życiu, miałam stracić kogoś bliskiego.
I,<span class="apple-converted-space"> </span><i>niech go piorun trzaśnie</i>,
Hidan właśnie tym kimś był. Co z tego, że<span class="apple-converted-space"> </span><i>owinął
mnie sobie wokół palca</i>, że mnie nie kochał (a może), że miał mnie za
ścierwo, skoro jego czyny wskazywały na zupełnie co innego. Nie chciałam
wierzyć, że chłopak może coś do mnie czuć, ale w głębi duszy łudziłam się, że
tak właśnie jest. I choć rozum podpowiadał mi, że powinnam go zranić tak, jak
on mnie, serce (to cholernie dobre serce!) rozkazywało mi się nad tym
zastanowić. Bo i po co unieszczęśliwiać drugiego człowieka? No po co?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Niepewność rozdzierała moją duszę na
drobne kawałeczki. Ani na chwilę nie opuszczało mnie uczucie strachu i
zdenerwowania. Odnosiłam wrażenie, że za nie więcej jak dwadzieścia dni,
nadejdzie najważniejszy dzień w moim życiu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Bo i tak w sumie miało być.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zabicie człowieka, odzyskanie męża, zdrada
Akatsuki. Co jeszcze można dodać do tej, i tak już imponującej, listy? Chyba
tylko utratę człowieczeństwa dla osobistych pobudek, ale to jeszcze do mnie nie
docierało.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Przecież zamierzasz zabić człowieka,
Shouri! Uświadom to sobie!</i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Po wypiciu całej herbaty i nie tknięciu
nawet kanapek, które sobie przygotowałam z myślą, że jednak uda mi się coś
wcisnąć do tego cholernie poskręcanego z nerwów żołądka, wstałam i szybko po
sobie posprzątałam. Nie mając sił na trening, ani ochoty na rozmowę z
kimkolwiek z Akatsuki, wróciłam do swojego pokoju, otulona zewsząd uczuciem
beznadziei. Tak, to idealne określenie stanu, w jakim się znalazłam. Odwrotu
już nie było, a finał nadszedł szybciej, niż mogłam się spodziewać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>A czy nie o to ci chodziło, głupia?</i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dokładnie o to mi chodziło. O nic więcej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zacisnęłam kaburę przy biodrze, narzuciłam
na siebie kurtkę i z rozczuleniem zerknęłam na pokój. Wydawał się być
niesamowicie pusty, gdy wszystkie moje rzeczy zostały wrzucone do jednej, stojącej
przy ścianie walizki. Chłód wręcz bił od niego, i to dość mocno, bo nie
powstrzymałam się od grymasu. Myśl, że spędziłam w tym okropnie skrzypiącym
łóżku ostatnią noc, w dodatku samotnie, ściskała mnie za serce i puszczać nie
chciała. Wiedziałam jednak, że muszę od niej uciec, zostawić w tyle i skupić
się na zadaniu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Westchnęłam, poprawiłam plecak i nie
oglądając się już więcej, wyszłam z pokoju. Nie poszłam jednak od razu do
wyjścia z siedziby, tylko postanowiłam wstąpić po drodze do Itachiego. Jeśli
ktokolwiek z Akatsuki zasługiwał na pożegnanie, był nim właśnie Uchiha.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Otworzył mi drzwi jak zwykle znudzony, a
dostrzegłszy mój ubiór i krzywy uśmiech, minimalnie uniósł kąciki ust ku górze.
Przez chwilę pomyślałam nawet, że być może wpuści mnie do pokoju i uściska na
pożegnanie, ale to była tylko jedna z tych naiwnych, upierdliwych myśli, która
nigdy nie miała się spełnić.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- A więc to już? - spytał, a ja skinęłam
głową. Próbowałam grać twardą, uśmiechać się, ale nie wyszło mi to kompletnie.
Zsunęłam wzrok na klatkę piersiową mężczyzny i z trudem powstrzymywałam
łzy. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Dziękuję - szepnęłam, a wtedy powieki
przestały sobie radzić. Nerwowym ruchem przetarłam policzki, nie chcąc dać po
sobie poznać, jak wielkim trudem było dla mnie rozstanie. Co gorsza, nawet ja
się tego po sobie nie spodziewałam. Nie myślałam, że można się aż tak
przywiązać do morderców. - Dziękuję za wszystko, Itachi. Uważaj na siebie,
okej?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Uniosłam wzrok; mężczyzna patrzył na mnie
z lekkim rozbawieniem. Miła odmiana.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Dam ci jeszcze jedną radę - powiedział i
rozejrzał się po korytarzu, jakby chciał się upewnić, że obok nikogo nie ma.
Później nachylił się, by wyszeptać tę radę wprost do mojego ucha. - Nie pozwól
przejąć uczuciom kontroli. Bez nas będziesz szczęśliwsza. I nie ufaj Hidanowi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zerknęłam na niego zaskoczona. Wprost
powiedział mi o oszustwie Jashinisty, co mimo wszystko normalne nie było. Gdyby
lider go na tym złapał, mogłoby się to dla niego źle skończyć.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Itachi się odsunął, a ja jak dziecko
skinęłam głową. Nie miałam odwagi, żeby tak po prostu się odwrócić i od
mężczyzny odejść. A może po prostu nie tak chciałam się z nim rozstawać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Idź już - rozkazał. - Hidan się
zniecierpliwi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Żegnaj, Itachi - wychrypiałam i się
odwróciłam. Postąpiłam krok i dotarło do mnie, że pożegnanie nie tak powinno
wyglądać. Gdy jednak zwróciłam się ku pokojowi Uchihy, drzwi były już
zamknięte.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">A ja chciałam się tak po prostu przytulić.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przed siedzibą czekał już na mnie Hidan.
Ubrany w tradycyjny płaszcz Akatsuki i sakkat na głowie, nie zauważył nawet, że
przy nim stanęłam. Dopiero, gdy dotknęłam jego pleców, odwrócił się i wbił we
mnie nadzwyczaj pogodny wzrok.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Gotowa? - spytał z podekscytowaniem, na
co niepewnie skinęłam głową. Hidan uśmiechnął się czule i pogłaskał mnie po
policzku. - Obiecuję, że nic ci się nie stanie. Nie masz co się martwić.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Wiem - mruknęłam. Odwróciłam wzrok, by
następnie wyminąć chłopaka. Ruszyłam przed siebie, dobijając się nieprzyjemnymi
myślami, gdy zatrzymał mnie głos Jashinisty.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie w tę stronę, Shouri - zwrócił mi
uwagę. Odwróciłam się, a na twarzy Hidana ujrzałam ciepły uśmiech. - Wiem, że
to dla ciebie trudne. Dla mnie też. Ale damy radę - powiedział szczerze, przez
co moja sympatia jeszcze do niego wzrosła. Podszedł do mnie i zakleszczył mnie
w swoim uścisku. Kurczowo złapałam się ramion chłopaka, bo mimo wszystko dawały
mi poczucie bezpieczeństwa, a właśnie tego teraz potrzebowałam: świadomości, że
cokolwiek by się nie stało, będzie dobrze.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Chodźmy już - szepnęłam, bo łzy coraz
mocniej napierały do moich oczu. Nie chciałam się rozpłakać, żeby Hidan nie
domyślił się, że właśnie pożegnałam się z siedzibą Akatsuki.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ruszyliśmy w prawo, wzdłuż rzeki. Śnieg
póki co przestał padać, jednak gruba warstwa puchu pokryła całą okolicę. Słońce
przepięknie odbijało się od białej tafli, która mieniła się jakby była zrobiona
z setek małych brylancików. A to był tylko śnieg, najzwyczajniejszy w świecie
śnieg.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie miałam humoru na zachwycanie się
krajobrazem. Ciężko było mi skupić się na drodze, więc całkowicie zaufałam
Hidanowi w tej kwestii. Zresztą moja orientacja w terenie była naprawdę
kiepska, dlatego też siedziałam cicho i grzecznie słuchałam się mojego kompana.
Ten natomiast uparcie milczał, chyba przeczuwszy, co wraz z końcem misji się
szykuje. Tak właśnie - rozstanie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zanim się ściemniło, dotarliśmy do celu
dzisiejszej podróży. W małym, przydrożnym hoteliku wynajęliśmy na jedną noc
pokój. Z samego rana mieliśmy ruszyć dalej, by przed zachodem słońca dotrzeć do
kolejnego punktu naszego postoju. A że ciemno robiło się dość wcześnie, trzeba
było ewakuować się z hotelu około szóstej rano.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Na parterze, po lewej stronie, znajdowała
się ładna, jasna kanapa i pasujące do niej fotele. Po prawej natomiast był
kontuar, za którym stała uśmiechnięta, choć nieco znużona recepcjonistka.
Jedyne, na co zwróciłam uwagę były piękne, długie blond włosy, które dziewczyna
zebrała z boku głowy w grubego warkocza. Zazdrościłam jej tego, bo ja nadal
musiałam ukrywać, że część kłaków mam krótszych od pozostałych.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hidan leniwie podszedł do lady i poprosił
o pokój dla dwóch osób. Przydzieliła nam lokum na pierwszym piętrze, numer
osiem. Gdy tylko otworzyliśmy drzwi, w oczy rzuciło nam się zwyczajne, niezbyt
duże dwuosobowe łóżko, niewielka mahoniowa szafa i tego samego koloru stoliki
nocne po obu stronach posłania.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Ładnie tu - stwierdził, popychając mnie
do środka. Skinęłam zgodnie głową. Dopiero po przekroczeniu progu udało nam się
dostrzec drzwi prowadzące do łazienki. - Szkoda, że spędzimy tu tylko jedną
noc. To byłoby świetne miejsce na wakacje. Cisza, spokój, ja i ty - zauważył,
podchodząc do mnie. Pomógł mi zdjąć kurtkę i odwiesić na wieszak przy wejściu.
Sam również się rozebrał. Buty natomiast postawiliśmy przy drzwiach.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Chyba pójdę wziąć prysznic -
stwierdziłam. Wyjęłam z plecaka kilka potrzebnych rzeczy i odprowadzona
wzrokiem Hidana, zniknęłam za drzwiami. Nie myłam się szczególnie długo, bo
wiszący obok kabiny bojler przypominał mi, że powinnam zostawić trochę ciepłej
wody dla kompana. Dlatego też szybko zakręciłam kurki, osuszyłam ciało i włosy
ręcznikiem i wskoczyłam w piżamę. Nim jednak wyszłam, zerknęłam na swoje
lustrzane odbicie i nie zauważyłam w nim Shouri sprzed półtora roku.
Dziewczyna, na którą patrzyłam, zmieniła się nie do poznania. Jej oczy, niegdyś
uśmiechnięte i ciepłe, teraz były wyprane z pozytywnych uczuć, zmęczone trudem
ostatniego czasu. Mogłam również dostrzec w nich strach i niepewność, co
niesamowicie mnie zszokowało. Jeszcze nigdy nie czułam się tak źle.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Odwróciłam wzrok i czym prędzej opuściłam
łazienkę. Hidan siedział na łóżku i na mnie czekał. Usłyszawszy dźwięk
otwieranych drzwi, zwrócił twarz w moim kierunku i ciepło się uśmiechnął.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Teraz moja kolej - mruknął. Chłopak
próbował być pogodny, ale niezbyt dobrze mu to wychodziło i mogłam się tylko
domyślić, że była to moja wina. Odkąd wyszłam z siedziby, cały czas czułam
napięcie mięśni, a serce kołatało jak oszalałe. Miałam już tego dosyć.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Łóżko było miękkie i z przyjemnością się
na nim położyłam. Naciągnęłam na siebie kołdrę i wtulona w poduszkę, utkwiłam
wzrok w drzwiach prowadzących do łazienki. Gdy woda z prysznica przestała
lecieć, spięłam się jeszcze bardziej. Chwilę później w progu stanął Hidan,
odziany tylko w bokserki.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Swoją drogą wiesz, że jest dopiero
siedemnasta? - upewnił się, a ja zerknęłam na wiszący nad drzwiami zegar.
Rzeczywiście. A my już wybieraliśmy się spać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Popołudnie z tobą w łóżku to miłe
popołudnie - stwierdziłam, wywołując tym uśmiech na twarzy chłopaka. Odrzucił
kołdrę i szybciutko znalazł się obok mnie. Położył mi dłoń na talii, a ciepło
jego ciała podziałało na mnie rozluźniająco.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Cieszę się, że to ja mogę ci towarzyszyć
- powiedział poważnie. Złapał kosmyk moich włosów, a następnie pogładził mnie
po ramieniu. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Również się cieszę - skłamałam. O
stokroć wolałabym iść na tę misję z Sasorim, Kakuzu, Deidarą i każdą inną
osobą, wobec której moje uczucia utrzymywały się na dość neutralnym
podłożu. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hidan wpatrzył się we mnie. Zauważyłam w
jego oczach te radosne ogniki, które pojawiały się za każdym razem, gdy się
przy nim znajdowałam. Uwielbiałam je. Tak samo, jak uwielbiałam Hidana. I
nienawidziłam jednocześnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przysunęłam się bliżej chłopaka i wtuliłam
w jego muskularne ciało. Hidan odwzajemnił pieszczotę. Wolno przejechał dłonią
wzdłuż mojego kręgosłupa, wywołując dreszcz podniecenia. Odchyliłam głowę i
objęłam go za szyję, a następnie delikatnie go do siebie przyciągnęłam.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ciepłe i miękkie usta Hidana do reszty
mnie obezwładniły. Z początku pocałunek był bardzo delikatny. W tym czasie
chłopak pchnął mnie na łóżko i nachylił się nade mną, a ja objęłam jego ciało i
jedną ręką zjechałam na kształtne pośladki kochanka. Jashinista stopniowo się
ode mnie odsuwał, by później zjechać z pocałunkami na moją brodę, szyję,
obojczyki. Wygięłam ciało w łuk, drżąc z podniecenia. W głowie lekko mi się
zakręciło od natłoku emocji, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Hidan
zdecydowanie za łatwo mnie rozpalał.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Shouri - westchnął i się ode mnie
odsunął. Pogładził mnie po policzku. W jego oczach zobaczyłam nic innego, jak
miłość. Szczerą do szpiku kości miłość. - Kocham cię. Kocham cię, Shouri.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Też cię kocham, Hidan - odpowiedziałam,
czując, jak do oczu wzbierają mi łzy. - Kocham cię - jęknęłam i się w niego
mocno wtuliłam. Chłopak równie łapczywie i agresywnie odwzajemnił uścisk. Oboje
doskonale wiedzieliśmy, że to już koniec. Tylko kilka dni dzieliło nas od
całkowitej rozłąki.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hidan wpił się w moje usta, mocno i
zachłannie. Całą sobą oddałam pieszczotę, jeszcze bardziej do niego
przylegając. Wiedziałam, że jest to być może nasze ostatnie zbliżenie, a co za
tym idzie, emocje sięgały zenitu. Staliśmy się jednością, jednym rytmem,
ciałem, sercem, tylko po to, by później z bólem spojrzeć sobie w oczy i niemo
próbować zatrzymać drugą osobę przy sobie. Zamiast tego, przylgnęliśmy mocno do
siebie i choć żadne z nas nie mogło usnąć, nie odzywaliśmy się, pogrążeni w
żałobie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Następnego dnia, od godziny szóstej
byliśmy już na nogach. W milczeniu, z humorami jakbyśmy szli na ścięcie,
przemierzaliśmy las. W dodatku śnieg obficie padał, utrudniając nam widoczność.
Odnosiłam wrażenie, jakby wszystko sprzysięgło się przeciwko nam.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">O godzinie dwunastej dotarliśmy do jakiejś
wioski, gdzie zrobiliśmy sobie przerwę na obiad. Zasiedliśmy w niewielkiej,
drewnianej restauracji, gdzie na ścianach wisiały skóry dzikich zwierząt. Mimo
wszystko wystrój zrobił na mnie ciepłe wrażenie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ciemnowłosa kelnerka przyniosła nam karty,
a później odebrała zamówienie. Ja poprosiłam o zwykłego fileta z kurczaka z
frytkami i surówką, Hidan zaś wziął kotleta schabowego z tymi samymi dodatkami,
co ja. Danie przyniesiono nam dwadzieścia minut później.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Oboje nie mieliśmy zbyt wielkiego apetytu,
dlatego dość długo siedzieliśmy nad talerzami. Zamieniliśmy po drodze kilka
słów, jednak wcale nie chcieliśmy ze sobą rozmawiać. To tylko pogarszało sytuację.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Po trzynastej wyszliśmy z restauracji i
udaliśmy się w dalszą wędrówkę. Po drodze, ku mojemu zdziwieniu, Hidan chwycił
mnie za rękę, nawet na mnie nie spoglądając. Poczułam to przyjemne ciepło w
sercu, które zawsze mnie ogarniało, gdy chłopak przejawiał wobec mnie jakieś
uczucia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Ta cisza jest okropna - wychrypiałam w
końcu. Odchrząknęłam i zerknęłam na Hidana. Zacisnął szczęki, jednak nie
odezwał się nawet słowem. Odniosłam też wrażenie, że na sekundę mocniej ścisnął
mnie za rękę, jednak mogło mi się to tylko wydawać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wróciłam wzrokiem na drogę. Coraz mniej
drzew nas otaczało. Krajobraz powoli przekształcał się w prerię. Czułam się
przytłoczona, bo wokół nie było widać żywej duszy, nie mówiąc już nawet o
jakiejś wiosce. Niebo powoli traciło swój błękitny odcień i na zewnątrz
poszarzało, a w zasięgu wzroku nie mogłam znaleźć żadnego hotelu, w którym
mogliśmy się zatrzymać. Zaniepokoiłam się, bo bardzo nie chciałam nocować na
zewnątrz, zwłaszcza w taką pogodę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Zdążymy dotrzeć przed zachodem słońca? -
spytałam Hidana. Chłopak zerknął na zegarek i w tym momencie zimny podmuch
wiatru zmusił go do przymknięcia powiek.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Powinniśmy - odparł ponuro. - Możemy
zwiększyć tempo, żebyś była pewniejsza.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie o to chodzi - mruknęłam. - Jeśli
twierdzisz, że zdążymy, możemy iść tak, jak teraz. Ufam ci.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hidan zerknął na mnie z boku i uśmiechnął
się z kpiną. Zrobiło mi się niesamowicie przykro, bo nie spodziewałam się, że w
takim momencie stać go na złośliwości. Najwyraźniej był to jego sposób na
wyparcie bólu, o ile czuł go tak samo mocno, jak ja. Zamknęłam się więc i
skuliłam pod naporem jego nieprzyjemnego tonu głosu. Hidan musiał to zauważyć,
bo puścił moją rękę i objął mnie ramieniem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Wybacz - mruknął. - Nie chciałem być
niemiły.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie szkodzi - odparłam, choć tak naprawdę czułam kompletnie co
innego. Nie chciałam jednak się z nim kłócić pod koniec naszej znajomości.
Nikomu nie wyszło by to na dobre.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przez chwilę szliśmy objęci, a później
Hidan schował rękę do kieszeni płaszcza. Nie zdziwiło mnie to - dłoń miał gołą
a mróz mocno dawał o sobie znać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Gdy drzewa całkowicie zniknęły, a niebo
jeszcze bardziej pokrywało się granatem, zaczęłam się niepokoić, ale na darmo.
Po kilku minutach zauważyłam migocące przed nami punkty - wioskę, do której
zmierzaliśmy. Odważyłam się zerknąć na Hidana; uśmiechnął się pod nosem,
doskonale zdając sobie sprawę z tego, że go obserwuję. Odwróciłam szybko wzrok
i z utęsknieniem czekałam, aż w końcu dotrzemy do naszego hotelu. Nogi bolały
mnie niemiłosiernie. Poza tym miałam dosyć tej upierdliwej ciszy, która
przeszywała mnie na wskroś. Może jutrzejszy dzień będzie lepszy?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nim całkiem się ściemniło, weszliśmy
między parterowe budynki wioski, która była naprawdę niewielka. Zdziwiłam się,
że jest w niej coś takiego jak hotel, jednak najwyraźniej mieszkańcy doskonale
wiedzieli, że to miejsce stanowi idealny punkt przystankowy dla strudzonych
drogą przybyszów, bo wybudowali długi, kremowy budynek, zdecydowanie wyglądem
odstający od reszty, który miał za zadanie nie tylko przenocowanie obcych, ale
również zarobienie na nich dość dużych pieniędzy, bo jak się okazało, nocleg
tani nie był. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Weszliśmy do środka. Przyjemne ciepło
owiało nasze zmarznięte policzki. Szybko odkryłam, że jego źródłem był stojący
w centralnym miejscu pomieszczenia kominek, w którym płomienie radośnie
szalały. Uśmiechnęłam się lekko, rozluźniając jednocześnie wciąż napięte
mięśnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dostaliśmy pokój na samym końcu korytarza.
Po drodze naliczyłam, że jest ich tutaj dziesięć, z czego ostatni przypadł
właśnie nam. Znajdowało się w nim spore, dwuosobowe łóżko, szafki nocne z
jasnego drewna i w tym samym kolorze szafa przesuwna i toaletka z dużym
lustrem. Ściany w kolorze delikatnego, nieco już brudnego, beżu wprowadzały ciepły
klimat. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- W końcu - westchnęłam, zrzucając z
ramion plecak. Chciałam je rozmasować, lecz Hidan mnie w tym wyręczył,
ówcześnie ściągnąwszy moją kurtkę. Poddałam się przyjemnemu ugniataniu ze
strony chłopaka i przymknęłam powieki. Dopiero wtedy, gdy lekko się zatoczyłam,
zorientowałam się, jaka byłam zmęczona. Dosłownie padałam na pysk.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Idź się umyj, zanim mi tutaj zemdlejesz
- polecił. Bez słowa zniknęłam w łazience, a Hidan poszedł pod prysznic po
mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Miękki materac zdawał się otoczyć mnie ze
wszystkich stron. Zrelaksowana i szczęśliwa, że wreszcie mogę odpocząć, dałam
się ponieść znużeniu i nim się zorientowałam, usnęłam. Ocknęłam się, gdy Hidan
wchodził pod kołdrę. Położył się przodem do mnie, myśląc że śpię. Odgarnął kosmyk
włosów z mojej twarzy, co było dla mnie miłą niespodzianką. Nie wiem czemu
właściwie nie otworzyłam oczu. Może byłam zbyt zmęczona, a może... No nie
wiem. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Będzie mi ciebie brakowało - szepnął i
przybliżył się, by pocałować mnie w głowę. Jak tylko oderwał ode mnie usta,
wbiłam w niego wzrok. - Nie śpisz? - Hidan wyraźnie się zdziwił.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie - odpowiedziałam. Jego słowa
wyprowadziły mnie z równowagi, jak zresztą ostatnio wszystko. Przecież on<span class="apple-converted-space"> </span><i>owinął mnie sobie wokół palca</i>,
tak? Nie mogło mu mnie brakować! - Hidan błagam cię, powiedz mi prawdę -
poprosiłam i usiadłam. Chłopak również się podniósł, zdezorientowany moimi
słowami. - Czy ty mnie kochasz? Ale tak na poważnie? Czy - umilkłam na chwilę,
czując, jak do oczu wzbierają mi łzy - czy może... Czy to lider kazał ci mnie
kochać? - wypaliłam. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Chłopak nie musiał odpowiadać. Jego oczy
powiedziały mi prawdę za niego.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b>Huhu, jednak się udało! W niedzielę
zamiast do 19, nasza Jadźka wypuściła nas ze szpitala wcześniej i zyskałam
kilka dodatkowych godzin, z czego raptem trzydzieści minut wystarczyło, żebym
dokończyła rozdział. ;) Może nie jest on zbyt wesoły, ale jest. ^^<o:p></o:p></b></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b>No, to ja Was pozdrawiam prosto z Sopotu,
kochane misie! <3</b></span></div>
</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-2775695223173619822014-09-20T08:43:00.000+02:002014-09-20T08:43:10.770+02:0027. Egoista.<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Następnego dnia, około godziny trzynastej,
stawiłam się w gabinecie lidera ubrana w zimowe buty, długie spodnie i
najcieplejszy sweter, jaki posiadałam w szafie. W ręce natomiast trzymałam
kurtkę, co od razu dało mężczyźnie do zrozumienia, że wybieram się do sklepu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Czy mogę zabrać ze sobą Itachiego? –
spytałam. Chciałam porozmawiać z Uchihą na osobności, a obawiałam się, że w
ścianach organizacji dłuższa rozmowa nie była możliwa.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Lider zmarszczył brwi, najwyraźniej
zdziwiony moim pytaniem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Nie – odpowiedział po chwili.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Dlaczego? – spytałam zaskoczona. Nie
sądziłam, żeby Itachi był mu w tym momencie do czegoś potrzebny.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Jest teraz zajęty – zmyślił lider.
Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Siedzeniem w kuchni? – prychnęłam, na co
mężczyzna gwałtownie podniósł się z krzesła. Odsunęłam się od niego niemal pod
same drzwi, przestraszona jego reakcją.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Nie pyskuj mi – warknął. – Ostatnio na
zbyt wiele sobie pozwalasz. Ciesz się, że w ogóle możesz iść gdzieś sama –
cisnął przez zęby. Wyraźnie wyprowadziłam lidera z równowagi. Czy to było
możliwe, żeby wiedział o intencjach Itachiego?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Woląc nie ryzykować czytaniem myśli,
skinęłam tylko głową i nie awanturując się więcej, wyszłam z siedziby. Ze
zdziwieniem zorientowałam się, że zdążył już spaść śnieg. Był dopiero początek
listopada.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Otuliłam się ramionami, bo zimny wiatr
mocno smagał moje ciało, i ruszyłam przed siebie. Na szczęście, na ziemi leżała
tylko delikatna warstwa białego puchu, co nie przeszkadzało mi w chodzeniu. Bez
żadnego pośpiechu przemierzałam las.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dręczyła mnie rozmowa z liderem. Zazwyczaj
nie próbował ograniczyć mojego kontaktu z członkami Akatsuki i gdy tylko
chciałam spędzić z kimś czas na powietrzu (głównie z Hidanem) od razu się
zgadzał. A teraz? Wyglądał tak, jakby ktoś trzepnął go w głowę, gdy zadałam mu
pytanie o Uchihę. Musiał podejrzewać, że Itachi nie stoi po jego stronie w
mojej kwestii i dlatego się nie zgodził. Cholernie żałowałam, bo naprawdę
chciałam z nim porozmawiać i rozwiać swoje wątpliwości.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dotarłam do wioski w czterdzieści minut. W
sklepowych witrażach już poustawiano świąteczne dekoracje, a dzieci wesoło
biegały po ulicach i bawiły się śniegiem. Radość dosięgała każdego, kto
przebywał aktualnie w tym miejscu, również mnie. Z uśmiechem od ucha do ucha, przeszłam
się uliczkami i zatrzymałam w centrum. Ławki posypane puchem nie były w tym
momencie szczególnie miłe do siedzenia, więc stojąc w miejscu rozejrzałam się
po skąpanej w słońcu okolicy. W oczy rzuciło mi się kilka par, rodzina z trójką
rozszalałych dzieci oraz pijany chłopak, zataczający się w jednej z uliczek.
Przyjrzałam mu się uważniej: miał białe, nieco dłuższe włosy z
charakterystycznie przyciętą grzywką, był wysoki i szczupły, a w ręce trzymał
butelkę z piwem. Gdy tylko się uśmiechnął, z daleka zauważyłam jego spiczaste
zęby, które tak dobrze zapamiętałam. </span><span style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif; text-indent: 35.4pt;">Suigetsu.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nerwowo rozejrzałam się po okolicy, bo
jeśli on tu był, sam Uchiha jak i reszta jego bandy na pewno też się w wiosce
znajdował. To natomiast mogło oznaczać dwie rzeczy: albo znaleźli się tu
całkiem przypadkiem, albo odkryli kryjówkę Akatsuki i zbierają siły na atak.
Jeśli zaś to pierwsze, nie mogli mnie tutaj zobaczyć, bo tylko bym im pomogła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Szybko powzięłam plan rezygnacji z zakupów
i ruszyłam spokojnie w kierunku wyjścia z wioski. Starałam się nie rozglądać na
boki i zachowywać jak najbardziej naturalnie, żeby przypadkiem nie rzucić się
nikomu w oczy, jednak strach był silniejszy ode mnie. Bałam się, że Sasuke znów
mnie dopadnie i tym razem tak łatwo nie wypuści.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">W pewnym momencie, poczuwszy na plecach
czyiś wzrok, zatrzymałam się i gwałtownie odwróciłam. Na wysokości twarzy nie
zauważyłam kompletnie niczego, natomiast gdy zerknęłam niżej, moim oczom
ukazało się, może sześcioletnie, dziecko. Chłopiec o ciemnych włoskach patrzył
na mnie z zaciekawieniem, a później wystawił do mnie rączkę, na której
znajdowała się jakaś karteczka.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– To dla pani – powiedział. Wzięłam liścik
i jeszcze raz rozglądnęłam się po okolicy. Nie zauważyłam ani Suigetsu, ani
nikogo innego z bandy Uchihy. Mimo to wiedziałam, że wiadomość jest od kogoś z
Hebi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Niepewnie rozłożyłam papier, a sens słów
na nim napisanych dotarł do mnie dopiero po chwili.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Sasuke już wie.</i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Rozejrzałam się jeszcze raz po okolicy,
ale nadal nikogo nie widziałam. Zerknęłam na chłopca; stał przede mną nieco
zaniepokojony. Najwyraźniej wyczuł moje podenerwowanie, choć w tej sytuacji z pewnością nie trudno było to zauważyć.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Kto ci to dał? – Ukucnęłam przed nim,
żeby poczuł się ciut odważniej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Taka pani – mruknął. – Miała czerwone
włosy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Karin – szepnęłam sama do siebie.
Uśmiechnęłam się krzywo i podziękowałam chłopcu za przekazanie wiadomości. W
pierwszej chwili pomyślałam też, że to dziecinnie głupie z jej strony, że sama
do mnie nie podeszła, i dopiero po chwili dotarło do mnie, że pewnie w tym
czasie poszła poinformować Sasuke. Chciała mnie jedynie nastraszyć i zająć mój
cenny czas, potrzebny na ucieczkę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie myśląc zbyt długo, rzuciłam się w
morderczy bieg prosto w stronę wyjścia z wioski. Nie oglądając się za siebie,
biegłam co sił w nogach, żeby zdążyć im umknąć. Wiedziałam, że mnie wyczują, że
doskonale wiedzą, gdzie biegnę, ale łudziłam się, że nie zdążą mnie dogonić.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Już po pięciu minutach zaczęłam opadać z
sił. Zbyt duże tempo nie pozwalało mi swobodnie oddychać, poczułam kłucie w klatce
piersiowej i niesamowity ból głowy. Mimo to biegłam, aż się za mną kurzyło, i
to dosłownie. Śnieg uciekał spod moich stóp, demaskując moje położenie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zaklęłam cicho pod nosem, denerwując się,
że mam tak słabą kondycję. Tempo biegu zmalało, a ja niemal czułam oddech
Uchihy na ramieniu. Nie miałam odwagi, żeby się obejrzeć, ani czasu, by
spróbować kogoś wyczuć. Nie potrafiłam też wystarczająco się skupić, żeby
uruchomić swoje kekkei genkai, na wszelki wypadek. Dlatego po prostu biegłam
przed siebie, męcząc się niemiłosiernie, i mając jednocześnie ogromną nadzieję,
że Sasuke i jego banda dopiero teraz wybiegła z wioski.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przeskoczyłam ponad wystającym z ziemi
konarem, a gdy wylądowałam, poczułam nieprzyjemny ból w prawej kostce. Nie
zważając na to, rzuciłam się do dalszej ucieczki. W międzyczasie zerknęłam do
tyłu: nikogo za mną nie było.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Momentalnie zrobiło mi się gorąco, przez
co mój bieg jeszcze bardziej się spowolnił. Z każdym kolejnym krokiem kostka
coraz bardziej dawała o sobie znać i już wiedziałam, że ją skręciłam. Zdziwiło
mnie, że tak dobrze przychodziło mi ignorowanie bólu, ale szybko wytłumaczyłam
to szalejącą w ciele adrenaliną. To ona usypiała moje receptory bólowe i dawała
kopa do działania. Dzięki niej byłam w stanie dalej biec.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wraz z uczuciem rwącego bólu w nodze, moje
nadzieje na ucieknięcie Sasuke, ulotniły się. Upadłam i przetoczyłam się po
śniegu, starając się jednocześnie jak najszybciej wstać i przygotować do
obrony. Chwila, podczas której czekałam na pojawienie się bandy Uchihy z nim samym
na czele, dłużyła się niemiłosiernie. Nerwowo rozglądałam się na boki, nie
potrafiąc się skupić na usłyszeniu jakiegokolwiek dźwięku. Miałam wrażenie, że
prócz wzroku, moje pozostałe zmysły przestały działać. W uszach mi szumiało,
ciało całe się trzęsło i nie miałam pojęcia, co właściwie się ze mną dzieje.
Ręką wyczułam kunaia, dalej tkwiącego z udzie. W sekundę sytuacja ta skojarzyła
mi się z tą sprzed roku, gdy obcy mężczyzna również mnie zaatakował. Wtedy
byłam bezbronna. Teraz nie zamierzałam dać się zastraszyć.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zacisnęłam zęby i wyrwałam sobie z ciała
broń, co poskutkowało upadkiem. Uklękłam i w tym samym momencie usłyszałam
cichy szelest. Gwałtownie podniosłam głowę – tuż przed moją twarzą zatrzymał
się kunai, a później spadł do śniegu. Zerknęłam w dal: stali tam Sasuke, Karin
i Juugo. Suigetsu najwyraźniej był zbyt pijany, by im pomóc.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Z trudem podniosłam się, jednocześnie
podtrzymując działanie Shieki, które automatycznie aktywowało się podczas ataku
bandy Uchihy. Ci najwyraźniej zauważyli zmianę w moich oczach, bo przystanęli w
miejscu i jak na komendę, zgodnie zmarszczyli brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Shouri – odezwał się Sasuke, a na jego
twarzy pojawił się ironiczny uśmiech. – Miło cię znowu widzieć – zakpił.
Prychnęłam cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Nie mogę tego powiedzieć o tobie –
odparowałam. – Czego chcecie?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Tego, co poprzednio. Mojego brata. –
Sasuke swobodnie ruszył w moim kierunku, ale jego towarzysze zostali z tyłu.
Zacisnęłam pięści. Noga rwała jak szalona.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Odpuść, Sasuke. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Serce zabiło mi tysiąc razy szybciej.
Odwróciłam się i zobaczyłam Itachiego, idącego w naszym kierunku. Nie miałam
pojęcia, co tutaj robi, jak mnie odnalazł i skąd wiedział, że potrzebuję
pomocy, ale byłam mu niesamowicie wdzięczna za obecność. Z drugiej jednak
strony wolałam sama rozprawić się z Sasuke, a przynajmniej chwilowo go ogłuszyć
i uciec do siedziby. Nie naraziłoby to Itachiego na niebezpieczeństwo. Pytanie
tylko, czy poradziłabym sobie z potęgą ich klanu, jakim był sharingan.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Starałam się nie ukazywać strachu ani
szoku, jaki wywołało we mnie jego pojawienie się tutaj. Itachi jak gdyby nigdy
nic zatrzymał się tuż obok mnie i na mnie spojrzał. Jego ciemne oczy nabrały
wyrazu troski, choć nie miałam pewności, czy dobrze go rozszyfrowałam. Mogłam
być zwyczajnie zdenerwowana i wszystko źle odczytywać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– A teraz, Shouri, pokaż mu, na co cię
stać – zachęcił mnie Itachi. – Teraz.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Odwróciłam głowę w kierunku Sasuke, który
już zbliżał się z zawrotną prędkością. Zatrzymałam go metr od nas, choć
przyszło mi to z ogromnym trudem. Młody Uchiha próbował się wyszarpać, jednak
jego wysiłki na nic się zdały. Warknął coś pod nosem, a następnie skierował wściekły
wzrok na mnie. W tym samym momencie Itachi zasłonił mi oczy dłonią, przez co
straciłam kontrolę nad uwięzionym Sasuke. Starszy z braci odrzucił mnie w bok;
zgrabnie odbiłam się od drzewa i wylądowałam na nogach, a roztaczający się
przede mną widok zmroził mi krew w żyłach. Itachi z trudem opanowywał grymas,
wkradający się na jego twarz pod wpływem bólu, jaki zadał mu Sasuke. Młody
Uchiha wbił mu kunai między żebra i chyba był zaskoczony łatwością, z jaką
udało mu się to zrobić, bo przez chwilę w jego oczach malowało się zdziwienie.
Wykorzystałam ten moment na ponowne uruchomienie Shieki, co na szczęście mi się
udało, i odrzuciłam Sasuke jak najdalej od swojego brata, nie patrząc mu przy
tym w oczy. Towarzyszyło temu wyszarpnięcie broni z ciała Itachiego, przez co
chłopak warknął lekko i upadł na jedno kolano. Natychmiastowo do niego
podbiegłam, a Karin i Juugo zaopiekowali się swoim kompanem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Matko, Itachi – jęknęłam, jednak ten
nakazał mi nie spuszczać oczu z przeciwnika.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– To nic – warknął. – Poradzę sobie. Nie
patrz Sasuke w oczy, jasne? Wprowadzi cię w genjutsu, a z tym twoje Shieki nie
ma szans – zauważył, podnosząc się. Rana musiała go okropnie boleć a co gorsza,
sprawiała mu kłopoty w oddychaniu. Na szczęście młody Uchiha najwyraźniej nie
przebił płuca, bo inaczej zostałabym na polu walki kompletnie sama.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Jasne – odparłam i momentalnie spuściłam
wzrok na nogi swoich przeciwników. Niepewnie wysunęłam się przed Itachiego i
stanęłam w pozycji obronnej. Czułam, że tym razem to ja muszę go obronić, choć
doskonale zdawałam sobie sprawę z mojej nikłej szansy na zwycięstwo. Byłam
pewna, że mój kompan interweniuje jak tylko mojemu życiu coś zagrozi, tak jak
to było przed chwilą.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Pewność siebie, jaka emanowała od Sasuke i
jego bandy, nieprzyjemnie mnie przytłaczała. Nie przywykłam do walki z osobą,
która na serio chce mnie zabić, dlatego też mój strach niemal sięgał zenitu.
Wysiłek, jaki musiałam włożyć w zapanowanie nad ciałem, żebym nie
wyglądała jak trzęsąca się galareta, był niewyobrażalny. Jeszcze nigdy nie
czułam się tak beznadziejnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Spokojnie, jestem tutaj – usłyszałam za
sobą. Kojący głos Itachiego i zapewnienie o wsparciu z jego strony rzeczywiście
podniosło mnie na duchu, jednak nie na tyle, żebym mogła się całkiem
zrelaksować. Uchiha we mnie pokładał nadzieje na wygranie tej walki, a
przynajmniej częściowe obezwładnienie Sasuke, i ciężar ten czułam na swoich
barkach niemal odkąd mężczyzna się pojawił, a to wcale nie ułatwiało zadania.
Oboje zaczęliśmy traktować to starcie jako ostateczne sprawdzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zmrużyłam oczy, chcąc uważniej skupić się
na ruchach naszych przeciwników. Sasuke wyraźnie szykował się do ataku, bo jego
ręka powędrowała do kabury z bronią. Maksymalnie skoncentrowałam się na jego
poczynaniach, dlatego też bez problemu odbiłam lecące w naszą stronę dwa
kunaie. Jak się po chwili okazało, miały na sobie naklejone wybuchowe notki.
Atak ten jednak miał na celu zdekoncentrowanie mnie – Sasuke natarł na nas w
zabójczym tempie, tak, że w ostatniej chwili udało mi się go zablokować. Do
walki włączyli się również jego kompani – Juugo wskoczył na gałęzie drzew, a
Karin biegła bezpośrednio na mnie. Udało mi się zatrzymać również ją, jednak
przed atakiem rudowłosego obronił mnie Itachi. Przepływ chakry w moim
organizmie nieco się pogubił, przez co Uchiha i jego pomocnica dosłownie na
chwilę zostali uwolnieni, lecz nie zdołali nas zaatakować, bo znów złapałam ich
w sidła swojego kekkei genkai. Oboje głośno zaklęli, bo Juugo odleciał w bok,
łamiąc po drodze kilka drzew.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Nie puszczaj ich, Shouri – rozkazał
Itachi. Podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu, by już po chwili
dotknąć mojej potylicy. Zjechał zimnymi palcami po szyi i zatrzymał się na
karku. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz, co Uchiha na pewno wyczuł. – Uderz ich tutaj, żebyśmy mieli szansę na ucieczkę, Chodź, pokażę ci.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Draniu! – warknął Sasuke. Czułam, jak
próbuje się wyrwać z mojego kekkei genkai. Utrzymanie go w spokoju było
naprawdę ciężkie. – Stań do walki, pieprzony tchórzu!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zatrzymaliśmy się za Karin, której oddech
momentalnie stał się przyśpieszony. Gdyby mogła, na pewno trzęsłaby się ze
strachu, jednak skutecznie jej to uniemożliwiałam. Itachi odgarnął z jej karku
włosy i wskazał mi właściwe miejsce, a następnie pokazał, jak uderzyć. Z
szalenie bijącym sercem, uniosłam dłoń a następnie skopiowałam ruch Itachiego,
tyle, że w szybkim tempie i zdecydowanie mocniej. Dziewczyna poleciała na
ziemię jak długa. Poczułam ulgę, bo już tylko Sasuke został mi pod
kontrolą. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Teraz on. – Starszy z braci wskazał
głową na chłopaka. Podeszłam do niego. Ciskał w nas przekleństwami, a mnie
coraz trudniej było nad nim zapanować, dlatego też szybko wzięłam zamach i
powaliłam chłopaka na ziemię. Nie przypuszczałam, że będzie to takie
łatwe. Zdecydowanie zbyt łatwe. A jednak, na serio obezwładniłam dwójkę z Hebi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Wow – szepnęłam, ale Itachi nie dał mi
czasu na zachwycanie się. Złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku siedziby.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Idziemy, już! – warknął, zwiększając
tempo. Od razu zrozumiałam, że nie mieliśmy zbyt wiele czasu na ucieczkę, a że
oboje byliśmy ranni, musieliśmy się pośpieszyć. Było mi trochę wstyd, bo Itachi
pomimo poważniejszej rany, biegł zdecydowanie swobodniej niż ja, niemniej
udawało mi się dotrzymać mu kroku. Na całe szczęście, do siedziby dotarliśmy
zanim Sasuke i jego banda nas dogonił.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dopiero idąc przez korytarze odczułam
faktyczny ból. Noga się pode mną ugięła, przez co oparłam się o ścianę i chwilę
dochodziłam do siebie. Itachi natomiast wyglądał na niewzruszonego, choć rana z
jego boku zdawała się być bardziej bolesna od mojej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Dojdziesz do zabiegowego? Opatrzę cię –
mruknął. Skinęłam głową i z jego pomocą doskoczyłam do odpowiedniego
pomieszczenia. Od razu usiadłam na tak dobrze już znanym mi łóżku i z
zainteresowaniem spoglądałam na mężczyznę. Doskonale wiedział, gdzie co się
znajduje. Już po chwili przysunął do mnie stolik na kółkach, na którym położył
kilka buteleczek i zapakowany sterylnie zestaw narzędzi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– O matko – jęknęłam, obawiając się, że
kolejny raz będę poddana szyciu. Nie miałam na to ochoty.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Ściągnij spodnie – rozkazał Itachi,
ignorując moje jęki. Zarumieniłam się lekko, ale posłusznie wykonałam jego
polecenie. Odwróciłam się na brzuch, by mężczyzna mógł wpierw przemyć i
zdezynfekować udo, a później wyleczyć przy pomocy chakry. Jak się okazało, rana
nie była szarpana i umiejętności Uchihy wystarczyły, by obeszło się bez szycia. Później zerknął na moją kostkę, która zdążyła już mocno spuchnąć. Itachi nasmarował ją jakąś maścią i owinął bandażem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Dzięki – westchnęłam, gdy Itachi się ode
mnie odsunął. Ubrałam spodnie, uprzednio dotykając miejsca, w którym była rana.
Nie pozostał po niej nawet ślad. Zdziwiłam się, że mężczyzna miał o medycznym
jutsu takie pojęcie, <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Teraz twoja kolej – mruknął. Jednym
ruchem zdjął koszulkę, a moim oczom ukazało się umięśnione ciało mężczyzny. Po
jego lewym boku ściekała krew z otwartej rany. Skrzywiłam się, nie będąc gotowa
na taki widok. – Przemyj ją tym. – Podał mi do ręki buteleczkę. Wykonałam jego
polecenie, a później osuszyłam ją jałowymi gazikami. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Uchiha sięgnął po lusterko i przyjrzał się
ranie. Następnie kazał mi je przytrzymać, a sam zaczął siebie leczyć. Podobnie
jak to było w moim przypadku, brzegi zabliźniły się, a później całkowicie wygładziły.
Zauważyłam jednak, że leczenie mocno zmęczyło Itachiego.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Skąd wiedziałeś? – spytałam, gdy
odkładał wszystkie zebrane rzeczy na swoje miejsce. Wyprostował się i spojrzał
na mnie obojętnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Czułem to w kościach – mruknął
ironicznie. Mnie to jednak nie rozbawiło.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Śledzisz mnie? A może śledzisz swojego
brata? – spytałam i podeszłam do niego, by mi nie uciekł. Zadarłam głowę ku
górze, chcąc spojrzeć mu w oczy. – O co ci chodzi, Itachi? <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Beznamiętne spojrzenie mężczyzny tym razem
mnie nie onieśmieliło. Patrzyłam na niego z zaciętością, co na pewno dostrzegł,
bo lekko zmarszczył brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Ubzdurałeś sobie, że musisz mnie
chronić, bo przypominam ci Sasuke? – prychnęłam. Na dźwięk tych słów nieznacznie
drgnął. – Wiedz, że ja doskonale poradzę sobie bez ciebie – warknęłam. – Nie
potrzebuję pomocy kogoś tak egoistycznego! Zachowujesz się tak tylko po to,
żeby zabić wyrzuty sumienia, które zżerają cię od środka. Doskonale wiesz, że
cholernie zraniłeś swojego młodszego brata i trudno ci z tym żyć, prawda?
Dlatego próbujesz odkupić swoje winy, pomagając bezbronnej Shouri! Czyż nie mam
racji? – Do moich oczu podeszły łzy. Uświadomienie sobie, że moje słowa mogły
być prawdziwe, bardzo mnie zabolało. – Ja również cię przejrzałam, Itachi.
Przez ten czas doskonale zdążyłam cię poznać – sapnęłam. – Niczego nie robisz
dla innych. Każde twoje działanie ma ci przynieść ulgę w cierpieniu. To właśnie
tym kierujesz się w życiu. Uciekasz od odpowiedzialności – zauważyłam. Itachi
przez chwilę milczał.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Mówisz, że dobrze mnie znasz, a jak
znasz siebie? – spytał obojętnie. – Chyba w ogóle, skoro twierdzisz, że
poradziłabyś sobie beze mnie. Nie znasz mocy sharingana i nie masz pojęcia, co
mój brat zrobiłby z tobą, gdyby nie ja. – Sprytnie uniknął dręczącego go
tematu. Jak zwykle.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zmrużyłam wściekle oczy. Doskonale
wiedziałam, że moje słowa go zabolały, a mimo wszystko starannie odbijał atak.
Denerwowało mnie jego opanowanie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Prawda jest taka... – warknęłam, ale
Itachi mi przerwał.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Każdy człowiek żyje, wierząc w to, co
wie, oraz w to, czego doznaje. Sumę tych doświadczeń zwie rzeczywistością. Lecz
wiedza i poznanie to pojęcia niejednoznaczne, są niczym więcej jak tylko ułudą,
iluzją wykreowanego przez siebie świata. Zapamiętaj to sobie, Shouri –
powiedział, a następnie zostawił mnie samą w pomieszczeniu. Znów miałam mętlik
w głowie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<b><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></b>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b>No i co tam? ;)</b></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b>Niestety, moje najdroższe miśki, za tydzień rozdziału nie będzie. Wyjeżdżam w niedzielę w nocy i wracam dopiero w kolejny poniedziałek, więc po pierwsze, nie mam kiedy wstawić, a po drugie, no niestety... Jeszcze go nie napisałam. Mam już połowę, więc jak tylko wrócę powinno pójść gładko. Do 4 października na pewno zdążę go napisać. O ile nie pochłoną mnie zajęcia na uczelni (a mam ich naprawdę mnóstwo). Tak czy siak, do czwartego postaram się dokończyć rozdział, który - już teraz Wam zdradzę - nosi tytuł "Pożegnanie". Jakieś domysły, coś? :D</b></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b>Tym razem, nie jak zwykle: widzimy się za dwa tygodnie! :*</b></span></div>
</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-65198921851565992312014-09-13T11:16:00.002+02:002014-09-13T11:17:13.014+02:0026. Demaskacja.<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ból, jaki sprawił mi Hidan, był jeszcze
większą motywacją do treningów. Jakkolwiek ciężko było mi przez to przebrnąć,
postanowiłam nie dać po sobie poznać, że poznałam ich prawdziwe zamiary.
Wcieliłam się w rolę naiwnej Shouri, zakochanej po uszy w mordercy, a tymczasem
trenowałam coraz dłużej i mocniej, byleby tylko wbić im nóż w plecy i odzyskać
Taya. Nie zamierzałam dać się otumanić. Poznałam brutalną, bolesną prawdę, ale
postanowiłam znieść to z godnością i wykiwać ich tak, jak oni chcieli wykiwać
mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Z dziwną lekkością odskoczyłam na ścianę
znajdującą się za mną, unikając tym samym ataku. Zerknęłam na nacierającego
mężczyznę i przebiegłam kilka metrów w stronę sufitu, a następnie odbiłam się
nogami od podłoża i wylądowałam tuż za przeciwnikiem. Wyciągnęłam kunai, żeby
go zaatakować, jednak ten zdążył się odwrócić i zamachnąć swoim ogromnym
mieczem. W ostatniej chwili upadłam i przeturlałam się w prawo, kolejny raz nie
dając się zranić. Nim mężczyzna podniósł miecz, zerwałam się z podłogi i
zaatakowałam go trzymaną cały czas w dłoni bronią; przeciwnik złapał mnie za
nadgarstek w ostatnim momencie i uniósł w górę, po czym z ogromną siłą odrzucił
w bok. W locie zdążyłam odwrócić się tak, by odbić się nogami od ściany i
zaatakować mężczyznę kolejny raz. Zrobił unik i natarł na mnie mieczem. Nie
zdążyłam uciec; rwący ból z boku ciała powalił mnie na ziemię i chwilowo
oszołomił. Kątem oka zauważyłam, jak przeciwnik bierze zamach – to był dla mnie
kubeł zimnej wody. Zmotywowałam się i odskoczyłam na bezpieczną odległość,
ocalając tym samym życie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Nieźle, dziewczyno – stwierdził beztrosko
Kisame i z przyjaznym uśmiechem się do mnie zbliżył. Swój miecz odwiesił na
plecy, więc i ja schowałam kunaia, którego zdążyłam przed chwilą wyciągnąć. – W
walce wręcz jesteś coraz lepsza. No i twoja wytrzymałość na ból się zwiększyła –
stwierdził i znacząco popatrzył na prawą stronę mojego ciała. Noga i tułów były
mocno zaczerwienione i dopiero gdy na nie zerknęłam, poczułam nieprzyjemne pieczenie.
Skrzywiłam się dość mocno, jednak byłam w stanie ustać wyprostowana. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Taaa – mruknęłam, wciąż ciężko dysząc.
Walka z kimś pokroju Kisame była wyczerpująca. Niemniej od trzech miesięcy to
on był moim głównym trenerem. Szkolił mnie nie tylko w walce wręcz, ale również
w wodnych technikach, których jednak nie mogłam załapać. Kontrola chakry dalej
była dla mnie ciężkim orzechem do zgryzienia. – Na dziś koniec? – upewniłam
się. Kisame skinął głową. Skierowałam się do wyjścia z bojówki; mężczyzna
zarzucił mi rękę na ramię i do siebie przyciągnął. Uśmiechnęłam się krzywo.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Coraz bardziej cię lubię, dziewczyno –
mruknął, gdy szliśmy w stronę korytarza. – Powoli zaczynasz mi imponować.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Prychnęłam pod nosem. Jakoś jego uwaga mną
nie wstrząsnęła, bo doskonale wiedziałam, że nie tylko jemu imponuję, ale
również samemu liderowi. Odkąd moje treningi stały się jeszcze bardziej intensywne
i nauczyłam się, jak wyzwolić moc Shieki, wszyscy w organizacji zaczęli patrzeć
na mnie w inny sposób, nawet Konan. Co prawda kontrola nad moim kekkei genkai
była trudna – musiałam się mocno skupić, żeby je uruchomić, co na polu walki na
pewno by nie przeszło, bo prędzej by mnie zabito, ale postępy były widoczne
gołym okiem i byłam z tego niesamowicie dumna. Półtorej roku w siedzibie
Akatsuki naprawdę czymś zaowocowało.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Poza tym, mój romans z Hidanem
niesamowicie się rozwinął. To znaczy tak myśli on sam, lider i wszyscy
pozostali w organizacji. Nauczyłam się grać po mistrzowsku i nikt nie był w
stanie zorientować się, że tak naprawdę nie kocham Hidana i nigdy nie pokocham.
Jedyne, czego naprawdę pragnęłam, to odzyskać dawne życie i Taya. Taki był mój
cel i powtarzałam to sobie za każdym razem, gdy czułam zwątpienie. A gdy Hidan
zaczynał mnie do siebie ciut przekonywać, w głowie huczały mi słowa<span class="apple-converted-space"> </span><i>"Owinąłem ją sobie wokół
palca"</i><span class="apple-converted-space"> </span>i od razu
sprowadzały mnie na ziemię. Układ idealny.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wyszliśmy razem z Hoshigakim z bojówki i
na korytarzu spotkaliśmy mojego ukochanego. Zobaczywszy, że się obejmujemy,
udał zdziwienie i zazdrość, a potem głośno się roześmiał.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Zostawiam ci ją – mruknął Kisame i wziął
rękę. – Tylko uważaj, dziewczyna jest coraz lepsza.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hidan, patrząc prosto na mnie, uśmiechnął
się szeroko i odpowiedział: Wiem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Jak tylko Hoshigaki zniknął w pokoju,
Jashinista przyciągnął mnie do siebie i zamknął mi usta długim pocałunkiem.
Odwzajemniłam gest, a po moich plecach przebiegł przyjemny dreszcz. Mimo, iż
udawałam miłość do niego, jego pieszczoty nadal mocno na mnie działały. Z tym
akurat nic nie mogłam zrobić.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Jak poszedł trening? – spytał, gdy się
od siebie oderwaliśmy. Razem weszliśmy do łazienki. Musiałam spłukać z rąk i
twarzy brud i pot.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Świetnie – odpowiedziałam. – W końcu
jestem coraz lepsza – powtórzyłam słowa mojego trenera. Dostrzegłam, że kąciki
ust Hidana nieznacznie uniosły się ku górze. – Ale i tak najbardziej zależy mi
na opanowaniu Shieki.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Jak rozumiem, nie zrezygnowałaś ze
swojego planu. – Chłopak wyraźnie się zmartwił. Co dziwne, nawet jego wiecznie
szczęśliwe oczy teraz jakby zaszły mgłą. Zacisnął mocno szczęki, a dłonie wbił
do kieszeni spodni. Cały się spiął.<span class="apple-converted-space"> </span><i>I
dobrze.</i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Póki co moim planem jest opanowanie
Shieki i zabicie tamtego mężczyzny – wyjaśniłam. Zarzuciłam chłopakowi ręce na
szyję i uważnie wpatrzyłam się w jego smutne oczy. Dobry był z niego aktor. – A
co będzie dalej, zobaczymy – powiedziałam ciszej i przybliżyłam się, żeby go
pocałować. Poczułam jego dłonie w talii i już wiedziałam, jak to wszystko się
skończy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nasz pocałunek zaczął się niewinnie, a
przerodził w odważniejszą i bardziej natarczywą pieszczotę. Chłopak zjechał
dłońmi na moje pośladki i ścisnął je lekko, przez co z mojego gardła mimowolnie
wydobyło się ciche westchnięcie. Gorąc buchnął we mnie z całą swoją siłą. Pod
wpływem dotyku chłopaka momentalnie miękły mi nogi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Jakkolwiek starałam się nie angażować
emocjonalnie w związek z Hidanem, tak seks z nim pokochałam. Może było to
głupie, może do mnie nie pasowało, może się zmieniłam i nie zachowywałam w
porządku wobec Taya, niemniej – Jashinista był tak dobry i pewny siebie w
łóżku, że nie sposób było się oprzeć. Za każdym razem, gdy zaczynał mnie
całować, traciłam zmysły. Tak też było i tym razem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wkroczyłam do kuchni w świetnym nastroju.
Jak zwykle pomieszczenie świeciło pustkami, jednak tym razem było to
spowodowane misjami, na które zostali wysłani niemal wszyscy członkowie
Akatsuki. Z tego co zdążyłam się zorientować, w siedzibie zostali tylko Itachi i
Kisame oraz Hidan ze swoim partnerem, jednak ci mieli wyruszyć dziś wieczorem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Szybko zrobiłam kolację dla siebie i
Jashinisty, ale nim wyszłam z pomieszczenia, swoją obecnością uraczył mnie
Uchiha. Zerknęłam na niego i uśmiechnęłam się od ucha do ucha, a on oczywiście
odpowiedział mi ogromnym chłodem i ignorancją. Jak milutko.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Zrobić ci coś? – spytałam, nim wyszłam z
kuchni. Chłopak podszedł do mnie i zatrzymał się w odległości mniej więcej
metra. Jego wzrok przewiercał mnie na wylot, pierwszy raz od tak dawna, przez
co poczułam się nieswojo. Ostatni raz Uchiha zwrócił na mnie większą uwagę
mniej więcej rok temu i od tamtego czasu dał sobie spokój z martwieniem się o
mnie, dlatego zaniepokoiła mnie jego postawa. Co prawda nie raz czułam na sobie
jego wzrok i wiedziałam, że mnie obserwuje, ale siedział cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Przejrzałem cię – powiedział, na co
zmrużyłam lekko oczy. Nie byłam pewna, czy wiedział, że ja wiem o ich spisku,
więc musiałam udawać, że niczego się nie domyślam. – Dobrze się stało, że się
dowiedziałaś – stwierdził i zerknął na drzwi, jakby nie chciał, by ktoś go
usłyszał.<span class="apple-converted-space"> </span><i>A więc jednak
wiedział.</i><span class="apple-converted-space"> </span>Na samą tę myśl
serce zadudniło mi mocno w klatce piersiowej. Nie byłam pewna, czy mogę już
przestać udawać, czy nie, więc dalej trzymałam się roli naiwnej Shouri.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Co ty bredzisz, Itachi? – spytałam,
siląc się na jak najbardziej zdziwiony ton głosu. Chłopak pokręcił lekko głową
i prychnął pod nosem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Próbowałem cię ostrzec, ale mnie nie
słuchałaś – odparł. – Byłaś strasznie uparta. Dalej jesteś. Tyle tylko, że teraz ty wykiwasz Hidana i lidera, a nie oni ciebie. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Uśmiechnęłam się do niego wiedząc, że już
nie muszę udawać. Po raz pierwszy od roku mogłam zachować się normalnie i
przestać grać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Od samego początku wiedziałeś o ich
planie – stwierdziłam. Odpowiedziała mi cisza. – Dziękuję.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Uchiha skrzywił się, co miało imitować
delikatny uśmiech. Rozbawił mnie tym.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Jak trening? – zmienił diametralnie
temat i wskazał oczami na drzwi. Po raz kolejny wcieliłam się w swoją rolę.
Wzięłam do rąk talerze i wyminęłam bruneta.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Coraz lepiej – odpowiedziałam, gdy do
kuchni wszedł Hidan. – Kolacja dla ciebie – zwróciłam się do chłopaka.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– O, dzięki – mruknął zdziwiony i wziął
ode mnie jedzenie. Bez słowa wyszliśmy z kuchni, jednak w ostatnim momencie
odwróciłam się do Uchihy i puściłam mu oczko.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Szczerze zdziwiło mnie to, że Itachi
autentycznie się o mnie martwił i to właściwie od samego początku mojego pobytu
w Akatsuki. Wiedział, że Hidan z liderem uknuli plan i nie chciał dopuścić do
jego spełnienia. Gdybym nie dowiedziała się, że Jashinista<span class="apple-converted-space"> </span><i>owinął mnie sobie wokół palca</i>,
pewnie byłabym w nim teraz zakochana po uszy i – gotowa poświęcić wszystko dla
miłości – porzuciłabym dawne życie, nie widząc w tym niczego złego. Itachi od
zawsze próbował mnie przed tym ostrzec, jednak nie mógł powiedzieć wprost o ich
zamiarach. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego właściwie Uchice zależało na tym,
żebym nie zasiliła ich szeregów.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">No i był też Tobi, który podobnie jak
Itachi, ostrzegał mnie przed Hidanem i otwarcie powiedział, że Jashinista mnie
nie kocha. Wtedy mu nie uwierzyłam,<span class="apple-converted-space"> </span><i>idiotka</i>,
natomiast teraz wiedziałam, że miał rację. Jaki jednak był w tym jego cel? Nie
miałam zielonego pojęcia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Weszliśmy z chłopakiem do jego pokoju.
Nigdzie się nie śpiesząc, zjedliśmy kolację, a później Hidan wbił we mnie
zmartwiony wzrok. Zmrużyłam oczy, zaintrygowana tym, co ma mi do powiedzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Nie będzie mnie przez dwa tygodnie –
mruknął, jednak doskonale wiedziałam, że to nie wszystko. – Dwa tygodnie... –
Hidan pokręcił z niedowierzaniem głową i wyglądał tak, jakby dostał właśnie od
kogoś w twarz. Zaniepokoiło mnie to zachowanie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Co się dzieje? – spytałam. Usiadłam obok
niego i ujęłam jego dłoń. – Hidan?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Po powrocie do siedziby, mam kilka dni,
może trzy, na odpoczynek – zaczął i odwrócił ode mnie wzrok. Obawiałam się, że
wiem, co chce powiedzieć. – Potem... Potem my idziemy na misję. Idziemy zabić
tamtego faceta.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Rozszerzyłam oczy ze zdziwienia. Nie byłam
jeszcze gotowa, by kogoś zabić. Miałam cholerne trudności w uruchomieniu Shieki
i potrzebowałam na to czasu, a jeśli było tak jak mówi lider, ten koleś zwieje
mi, nim go zatrzymam. Uciekał członkom Akatsuki, nie mam szans go zabić!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Chyba żartujesz – odparłam, a Hidan
pokręcił lekko głową. Przyciągnął mnie do siebie i zakleszczył w mocnym
uścisku. Odruchowo złapałam się jego silnego ramienia i wtuliłam w nie twarz. –
Nie jestem gotowa.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Ani ja – odpowiedział chłopak. – Nie
chcę cię stracić. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie wiem czemu oczy nagle zaszły mi łzami.
Udało mi się jednak powstrzymać płacz, jedynie cicho pociągnęłam nosem. Nie
dałam po sobie poznać, jak bardzo wstrząsnęło mną jego wyznanie. To oznaczało,
że za nie więcej jak trzy tygodnie, odzyskam męża i wolność. Oraz stracę
kontakt ze wszystkimi członkami Akatsuki. Z Hidanem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zamknęłam powieki, próbując odgonić od
siebie dziwne uczucie, które mnie naszło. Nie mogłam za nim tęsknić, nie mogłam
tęsknić za nikim! A już na pewno nie za Hidanem! Przecież on<span class="apple-converted-space"> </span><i>owinął mnie sobie wokół palca</i>,
prawda? Dlaczego więc... Dlaczego poczułam dziwny ból w sercu?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Wszystko będzie dobrze – szepnęłam cicho i pocałowałam chłopaka w ramię. – Będzie dobrze.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hidan odsunął mnie od siebie i wlepił we
mnie wzrok. Jego jasne tęczówki były przepełnione bólem. Autentycznie mogłam
zobaczyć w nich strach i niemal rozpacz. Czy on naprawdę nie chciał mnie
stracić? Nie udawał?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Niestety, ale trochę za późno na czułości.
Poza tym nie byłam pewna, czy jego uczucia są prawdziwe. Nie ufałam ani jemu,
ani jego oczom.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Zakochałem się w tobie, Shouri –
powiedział na jednym wdechu i pogłaskał mnie po policzku. Uśmiechnęłam się
delikatnie, choć w obecnej, dziwnej sytuacji, było o to naprawdę trudno. Nie
rozumiałam swojej reakcji na wizję rozstania z Akatsuki. Niczego nie
rozumiałam. – Naprawdę się w tobie zakochałem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– A ja w tobie – odpowiedziałam i również
pogłaskałam go po policzku. Po chwili doznałam szoku: na moją dłoń spłynęła
łza, a zaraz za nią kolejna. Hidan płakał.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Chłopak odsunął się ode mnie i ukrył twarz
w dłoniach. Z niedowierzaniem patrzyłam, jak trzęsie się i próbuje wygrać walkę ze smutkiem.
Nie mogłam uwierzyć, że ktoś mógł aż tak dobrze grać, to było niemożliwe.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>A może on nie grał?</i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>A może owinął mnie sobie wokół palca? I
dalej to robi?</i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Pokręciłam głową, chcąc wrócić do
rzeczywistości, która przedstawiała się następująco: Hidan mnie nie kochał, a
to ja byłam świetną aktorką, która za trzy tygodnie odzyska męża i zemści się
na podstępnych kłamcach, z którymi ostatnie półtora roku musiała mieszkać. I
tylko ta opcja była możliwa, żadna inna.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Chciałam pogłaskać Hidana po ramieniu, ale
w ostateczności cofnęłam rękę. W zamian za to przytuliłam się do niego.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Wracaj do mnie szybko – wyszeptałam i
cmoknęłam go w skroń. – A teraz idę do siebie. Jeśli masz ochotę... – Nie
dokończyłam, tylko wstałam z łóżka i cicho zamknęłam drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hidan tego wieczoru do mnie nie przyszedł.
Pierwszy raz od siedmiu miesięcy spędziłam noc samotnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Następnego dnia w siedzibie byliśmy już
tylko ja, Itachi i Kisame. Nawet lidera gdzieś wywiało, dzięki czemu czułam się
o wiele swobodniej. Nie musiałam ciągle się pilnować i obawiać, że nagle zechce
czytać mi w myślach. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Weszłam do pustej bojówki i stanęłam na
środku pomieszczenia. Po kilku głębokich wdechach skupiłam się na tym, żeby
uruchomić Shieki. Przymknęłam powieki i próbowałam wydobyć z siebie ciepło,
które zawsze czułam przy użyciu kekkei genkai. Nim jednak to się stało,
drgnęłam niespokojnie, poczuwszy, że ktoś mnie obserwuje.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Jeśli to miało być sprawdzenie, musiałam
zachować spokój. Bardzo powoli rozejrzałam się po bojówce, próbując dostrzec
kogokolwiek w ciemnościach, jakie w sali panowały. Nie byłam w stanie nikogo
wyczuć. Nie chciałam panikować, ale świadomość, że ktoś był tutaj razem ze mną,
napawała mnie strachem. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">W ostatnim momencie usłyszałam cichy
szelest. Odskoczyłam w prawo, a w miejscu, w którym przed chwilą stałam,
pojawiła się ciemna postać. Mężczyzna, tak mi się przynajmniej wydawało, w
szaleńczym tempie ruszył na mnie, a jedyną reakcją na jego atak, była ucieczka.
Kolejny raz odskoczyłam w bok, a później w górę i uczepiłam się niczym
nietoperz sufitu. Przebiegłam kilka metrów – cień dalej śledził mnie jak
opętany. Pomyślałam, że może to być idealny moment na sprawdzenie moich
umiejętności. Zeskoczyłam na ziemię, mężczyzna również. Od razu na mnie natarł,
jednak tym razem nie zamierzałam uciekać. Stanęłam jak wryta i w ostatnim
momencie zatrzymałam, jak się okazało, lidera, swoim kekkei genkai. Rudowłosy
zamarł tuż przed moją twarzą, z ręką wystawioną w górę. Gdy tylko się
zorientował, że nie jest w stanie mnie zaatakować, uniósł kąciki ust ku górze,
a ja dopiero wtedy zwolniłam go z niewidzialnych więzów.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Co to było? – spytałam, lekko dysząc. Ciepło uszło z
mojego ciała, przez co zgięłam się w pół i poczułam mdłości. Udało mi się
jednak nie zwymiotować, co też uważałam za postęp w treningu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Ostateczne sprawdzenie – odpowiedział.
Zerknęłam na jego kamienną twarz. Wpatrywał się prosto we mnie. Zaniepokoiłam
się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Sprawdzenie? – prychnęłam i się
wyprostowałam. Otarłam kąciki ust i zauważyłam krew. Dopiero wtedy też poczułam
w ustach metaliczny posmak posoki. – Co innego jest użyć Shieki w obronie, a
zaatakować nim.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Lider uśmiechnął się lekko i wsadził ręce
do kieszeni spodni.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Tyle tylko, że ty dokładnie kontrolowałaś
swoje kekkei genkai. Specjalnie zatrzymałaś się i czekałaś na atak. To nie
Shieki przejęło nad tobą kontrolę, tylko ty nad nim.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Może – odparłam, niezbyt pewnie. Ciężko
było mi w to uwierzyć, bo zazwyczaj uruchomienie kekkei genkai zajmowało mi
dużo więcej czasu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Chciałem tylko się upewnić, czy jesteś
gotowa na swoje zadanie – wyjaśnił lider. – Jedyne, o czym masz wtedy myśleć,
jest zemsta. Ten mężczyzna zabił twojego męża, należy mu się nauczka.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Odwróciłam wzrok, nie czując się zbyt
dobrze z tym, co mówił mężczyzna. Świadomość, że miałam zadać komuś śmiertelny
cios, napawała mnie niemal paraliżującym strachem. Co innego jest zabijać
klony, wiedząc, że nie uśmiercę konkretnej osoby. Nijak miało się to do mojego
zadania.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nagle poczułam chłodną dłoń lidera na swoim
podbródku. Jednym ruchem sprawił, że musiałam spojrzeć głęboko w jego szare
tęczówki, których chłód przeszył mnie na wskroś. Zadrżałam.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Lepiej nie mogłem cię do tego
przygotować – stwierdził, z dziwnym, przerażającym uśmiechem na ustach. –
Trenujesz ostatni tydzień, później regenerujesz siły – zarządził, puszczając
mnie. Odwrócił się w stronę wyjścia z bojówki i bez słowa do niego ruszył.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Nie jestem pewna – mruknęłam, przez co
lider przystanął. – Nie wiem, czy mi się uda.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">– Wystarczy, że ja wiem – odpowiedział.
Więcej go nie zatrzymywałam.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br />
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b>Jestem nawet zadowolona z tego rozdziału. Mam nadzieję, że Wam również przypadł do gustu. :) Natomiast nie wiem, jak będzie z kolejnym. Nie mam go jeszcze napisanego, ale pomysł jest, więc mam nadzieję, że uda mi się znaleźć wystarczająco dużo czasu, żeby go naskrobać. Postaram się, to mogę Wam obiecać. :)<o:p></o:p></b></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b>Dzięki miśki, że ze mną jesteście. Osoby, które nie piszą opowiadań pewnie nie zdają sobie sprawy, jak wiele znaczy jeden komentarz. To po prostu niesamowicie miłe, wiedzieć, że ktoś to czyta, że poświęca swój czas na moje opowiadanie i chce tu ze mną być. Dziękuję, bardzo dziękuję!</b></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><b>Ściskam. <3</b></span></div>
</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-64852837067592389512014-09-06T14:52:00.000+02:002014-09-06T14:52:02.691+02:0025. Upadek.<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Postanowiwszy doprowadzić swoje ciało do
dobrej formy, zrezygnowałam na kilka dni z treningów, w które zdążyłam się już
dobrze wciągnąć. Odnosiłam niezbyt przyjemne wrażenie, że marnowałam swój cenny
czas i zamiast robić postępy, cofałam się. Niemniej jednak nawet lider odmówił
mi pomocy przy treningach, ze względu na moje ostatnie przegięcie. Ogromnie
niepocieszona, leżałam na łóżku i wpatrywałam się w sufit, nie potrafiąc
znaleźć sobie lepszego zajęcia.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Jednocześnie cały czas myślałam o Hidanie
i o tym, co go wtedy zatrzymało. Jak mógł mnie zostawić samą, bez żadnego
słowa? W dodatku, jak na złość, nie mogłam się na niego nigdzie natknąć, a nie
zamierzałam go odwiedzać. To byłoby zbyt żenujące.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Usłyszawszy pukanie do drzwi, podniosłam
się, skrzywiłam na skrzypiące łóżko i zaprosiłam gościa do środka. Ujrzawszy
Tobiego, zmrużyłam nieco oczy, kompletnie nie spodziewając się, że to akurat on
do mnie przyjdzie. Milczałam, czekając, co ma mi do powiedzenia.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Chłopak tymczasem stanął w progu i mi się
przyglądał, chyba, bo nie miałam pewności że patrzy akurat na mnie.
Przechyliłam lekko głowę na bok, a on zrobił to samo. Zmarszczyłam brwi i
wyprostowałam się, a Tobi znów mnie zmałpował.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Co chcesz? - spytałam w końcu,
zirytowana dziwnym zachowaniem gościa.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Właściwie nic - odpowiedział. - Tobi
chciał tylko zobaczyć, co u Shouri.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- U Shouri w porządku, dziękuję -
warknęłam. - A teraz gdyby Tobi mógł... - Umyślnie przejęłam jego sposób
mówienia z nadzieją, że choć trochę go zirytuję.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Tobi może - odparł i wyszedł,
zostawiając mnie z rozdziawioną jak u karpia gębą. Co to miało być? Czego on, u
licha, ode mnie chciał? Tylko mącił i mieszał. Kretyn.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zdenerwowana zaczęłam chodzić po pokoju,
nie wiedząc, co robić. Byłam wkurzona na Tobiego, Hidana i obecnie to chyba na
wszystkich wokół. Wkurzały mnie tajemnicze wizyty chłopaka, jego dziwne uwagi i
to, że zachowywał się jak dziecko. Irytowało mnie to, że siwowłosy do tej pory
nie przyszedł i nie wyjaśnił, dlaczego w akurat takim momencie nagle wyparował.
Denerwowało mnie też to, że się tym przejęłam. Przecież masz odzyskać męża,
idiotko!<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Usiadłam na łóżku i ukryłam twarz w
dłoniach. Przesiedziałam tak jakiś czas, dopóki z zamysłu nie wyrwało mnie
pukanie do drzwi. Gość bez mojego pozwolenia wtargnął do środka i jak się
okazało, był nim Hidan. Uśmiechnął się jak zwykle, usiadł obok i mnie do siebie
przyciągnął. Prychnęłam, odsuwając się.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Jesteś zła? - spytał, mrużąc zabawnie
oczy. Pokręciłam lekko głową. Nie umiałam się na niego gniewać w takich
momentach.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie - westchnęłam. - Po prostu
zastanawiam się, czemu mnie zostawiłeś.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Wiem, zachowałem się jak dupek -
przyznał i zbliżył się. Wziął mnie za rękę. - Przepraszam. Lider mnie wezwał,
to było pilne. Przepraszam.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie gniewam się - mruknęłam. Poczułam,
że się czerwienię. Robiłam mu wyrzuty sumienia o to, że nie wrócił uprawiać ze
mną seksu. No serio?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Ktoś tu się chyba zawstydził -
stwierdził, a ja pokryłam się czerwienią po same uszy. - Daj spokój. - Hidan
przyciągnął mnie i mocno objął. - Następnym razem wrócę - wyszeptał mi wprost
do ucha, a po moim kręgosłupie przebiegł przyjemny dreszcz. Odsunęłam się od
niego, nie chcąc znów dać się otumanić.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Zobaczymy - mruknęłam, nie chcąc się
przyznać, że następny raz mógłby być właśnie teraz. - Kiedy masz jakąś misję?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hidan wzruszył ramionami.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><u1:p></u1:p>- To się okaże. Lider sam jeszcze nie wie
- wyjaśnił. - Mam teraz wolne, a ty też się nie możesz przemęczać. Może
wyskoczymy gdzieś razem?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Spojrzałam na niego lekko zaskoczona.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Co? - burknął. - Randka nie wchodzi w
grę?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Widziałam w jego oczach zdenerwowanie,
które niesamowicie rozczuliło moje serce. Uśmiechnęłam się ciepło, na co
chłopak od razu się rozluźnił.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Powiedz tylko kiedy - odpowiedziałam, a
Hidan uśmiechnął się od ucha do ucha.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Jutro? - zaproponował. - Przyjdę o
szóstej.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Skinęłam głową i przytuliłam się do jego
ramienia. Przybliżył mnie do siebie i złożył na włosach delikatny pocałunek.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Jak na mordercę jesteś całkiem kochany -
stwierdziłam z przekąsem. Hidan parsknął pod nosem, rozbawiony.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Ty za to całkiem dużo potrafisz znieść,
choć nie jesteś ninja.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wzruszyłam ramionami i wydostałam się z
jego objęć. Na twarzy chłopaka rysowało się szczęście. W jego oczach
dostrzegłam spokój i ciepło, którego bardzo teraz potrzebowałam. Byłam mu
niesamowicie wdzięczna za wszystko, co dla mnie zrobił. A zrobił dużo i bardzo
mnie wspierał.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Dziękuję - powiedziałam i przybliżyłam
się, żeby go pocałować. Hidan odpowiedział mi delikatnym pocałunkiem. - Jesteś
cudowny - westchnęłam. - Nie poradziłabym sobie tutaj bez ciebie.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Chłopak uśmiechnął się promiennie i znowu
mnie do siebie przyciągnął. Mogłam tak trwać godzinami.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Następnego dnia, o godzinie piątej
pięćdziesiąt, stałam przed lustrem w łazience i poprawiałam makijaż. Włosy
spięłam w kucyka, bo chcąc nie chcąc, musiałam ukryć może już nie całkiem łysy,
ale jednak wyraźnie oddzielający się placek na głowie, lekko podmalowałam oczy
a na usta nałożyłam błyszczyk. Ubrana w granatową, dopasowaną sukienkę i
czerwone buty na obcasie nie czułam się zbyt pewnie, ale wiedziałam, że na
Hidanie zrobię wrażenie, a przecież właśnie o to mi chodziło. Wróciłam do
pokoju i patrzyłam na zegar, odmierzając ostatnie minuty.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Chłopak zastukał w drzwi dokładnie o
szóstej. Wzięłam ostatni głęboki wdech i ukazałam mu się w całej okazałości. Na
mój widok zamrugał oczami i szepnął ciche "wow". Sam natomiast
również wyglądał niesamowicie pociągająco. Ubrany w spodnie od garnituru i
białą koszulę, robił piorunujące wrażenie. Nie sądziłam, że ma w swojej szafie
tak eleganckie ciuchy.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Cześć - wyszeptałam i podeszłam do
chłopaka, by złożyć krótki pocałunek na jego ustach.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Zamiast wychodzić, mam ochotę zamknąć
się teraz z tobą w pokoju i mieć cię tylko dla siebie - wymruczał i wpił się w
moje usta. Odwzajemniłam pieszczotę, czując, że kolana mi miękną pod naporem
jego języka i dłoni.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Obiecałeś mi randkę - westchnęłam, gdy
się od siebie oderwaliśmy. - Idziemy.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hidan objął mnie w pasie i w ten sposób
wyszliśmy z organizacji. Przeniósł mnie przez rzekę, żebym mimo wszystko czasem
się nie zamoczyła, a następnie powędrowaliśmy przez las. Skrzywiłam się. Nie
powinnam była ubierać szpilek.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Po obfitym w rozmowę spacerze dotarliśmy
do wioski, w której zawsze robimy zakupy. Przypomniałam sobie ostatnie
zdarzenie i aż się zatrzęsłam. Hidan natychmiastowo objął mnie ramieniem i
zapewnił, że nie pozwoli mnie skrzywdzić. I naprawdę poczułam się bezpieczniej.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dotarliśmy do niewielkiej, ale bardzo
szykownej restauracji. Kremowe ściany ozdabiały przepiękne obrazy
przedstawiające najróżniejsze krajobrazy, stoliki pokryte były eleganckimi,
białymi obrusami a na ich środku znajdowały się świece, co tworzyło niesamowity
klimat. Usiedliśmy przy ścianie na samym końcu pomieszczenia. Kelner szybko
przyniósł nam karty, z których wybraliśmy potrawy z indyka. Dawno nie jadłam
czegoś tak dobrego.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zerknęłam na Hidana. Wyglądał niesamowicie
pociągająco, ale z pewnego siebie chłopaka zrobił się nieco spięty. Zdziwiło
mnie jego zdenerwowanie. Nie sądziłam, że on kiedykolwiek czuje się nieswojo.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Co jest, Hidan? - spytałam i złapałam go
za rękę. Przez chwilę w ciszy bawił się moimi palcami, a następnie przeniósł
wzrok na mnie. Malowało się w nim zmartwienie, a również swego rodzaju
rozbawienie.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nigdy dotąd nie byłem na randce -
wyznał. Uniosłam do góry brwi, zdumiona jego wyznaniem.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nigdy? - powtórzyłam. Chłopak wzruszył
ramionami.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Zanim wstąpiłem do Akatsuki nie
zamierzałem pakować się w stały związek, a gdy chciałem się zabawić, zazwyczaj
bez problemu znajdowałem dziewczyny na jedną noc - wyjaśnił, a ja trzepnęłam go
w rękę. - No co?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Byłeś okrutny! - powiedziałam z
wyrzutem. Hidan zaśmiał się nerwowo.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Byłem - zaznaczył. - Po dołączeniu do
Akatsuki całkowicie zrezygnowałem ze starego życia. Przestałem pić i palić, nie
interesowały mnie kobiety. Skupiłem się na tym, żeby nie podpaść liderowi, a
później jakoś się już potoczyło...<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Długo jesteś w organizacji?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Siedem lat - odparł. Wow. Dołączył do
tej morderczej bandy mając tylko dwudziestkę na karku. Co za odwaga. - Ale
zleciało jak jeden dzień. Akatsuki naprawdę absorbuje.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Uśmiechnęłam się delikatnie. Nie
wyobrażałam sobie życia, jakie on prowadzi. Nie mogłabym poświęcić się
całkowicie dla jakiejś sprawy, zrezygnować z dotychczasowego życia, przyjaciół,
rodziny, miłości. I choć byłam na randce z mordercą, którego świat tak właśnie
wyglądał, miałam pewność, że nasz dziwny związek długo nie potrwa. I to nie ze
względu na to, że nie chcę zabijać. Moim największym marzeniem jest posiadanie
dziecka, a tego w Akatsuki Hidan nie mógł mi zagwarantować. Jednocześnie czułam
ogromny żal, bo choć chłopak był mordercą, naprawdę mi na nim zależało. Po
śmierci Taya nie miałam nikogo tak blisko, dlatego jego utrata już teraz mnie
bolała.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie wątpię - mruknęłam z uśmiechem na
ustach. - Zamierzasz spędzić w organizacji całe życie?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hidan wzruszył ramionami.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Jeśli Akatsuki będzie tak długo
istnieć...<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Parsknęłam śmiechem, przypominając sobie o
jego nieśmiertelności. No tak, zadałam naprawdę durne pytanie.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie przeszkadza ci to, że nie możesz
umrzeć? - spytałam, a Hidan uniósł brwi do góry. <o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- A co, ty już pewnie nie możesz doczekać
się swojej śmierci, hm?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Pokręciłam głową. Zrozumiał mnie na opak.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Nie o to chodzi. - Westchnęłam głośno i
odgarnęłam włosy za ucho. - Po prostu wszyscy kiedyś umrą, a ty będziesz tego
świadkiem. To chyba trochę przerażająca wizja przyszłości.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hidan ciut spoważniał i wpatrzył się w
moje oczy. Jasne tęczówki chłopaka były oszałamiająco piękne, ale jego
spojrzenie jednocześnie mnie peszyło. Nie wytrzymałam długo; po chwili
spuściłam wzrok.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Może - odpowiedział w końcu. - Nie
myślałem o tym. Staram się nie angażować w relacje z innymi z Akatsuki.
Przyjaźń to zbędny balast, bo nie można nam się załamywać, gdy któreś z nas
zginie. A niestety tak też się dzieje.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zmrużyłam lekko oczy, zaskoczona jego
wyznaniem. Nie sądziłam, że Hidan unika przywiązywania się do ludzi. Nie
wyglądało na to, żeby ograniczał się w moim przypadku. Otwarcie nawiązał ze mną
kontakt, rozkochał w sobie, a teraz mówi mi, że<i> przyjaźń to zbędny
balast</i>?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Rozumiem. – Wymusiłam uśmiech i
wzięłam kęs indyka do ust, żeby rozładować napięcie.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dziwne ukłucie w sercu towarzyszyło mi
zarówno w tamtym momencie, jak i podczas naszego powrotu do siedziby. Niby
rozmawialiśmy, śmialiśmy się i zachowywaliśmy jak zakochana para, ale
jednocześnie czułam, że coś jest nie tak. Hidan nie uznawał przyjaźni w swoim
życiu, dlaczego więc miałby dopuścić do siebie tak powalające uczucie, jakim
była miłość? A jeśli to nie miłość, to co? Po co mnie uwodził, skoro nie chce
angażować się w relacje z innymi ludźmi?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Weszłam do pokoju z gonitwą myśli. Czułam
się rozdarta. Kolacja była wspaniała, towarzystwo Hidana do tej pory
zdecydowanie poprawiało mi humor, a teraz czułam dziwną pustkę, gdy kładłam się
do łóżka. Jakby coś nagle uleciało, zniknęło, rozpadło się.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie mogąc usnąć, wstałam i poszłam do
kuchni po szklankę wody. Już z daleka usłyszałam śmiech Hidana, któremu
wtórował Deidara. Speszyłam się, bo nie miałam ochoty paradować przed blondynem
w samej piżamie, więc zdecydowałam się wrócić do pokoju. Gdy jednak doszedł
mnie sens rozmowy mężczyzn, zamarłam w bezruchu, modląc się, żeby przypadkiem
nie dowiedzieli się o mojej obecności.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hidan i Deidara, wyraźnie upojeni
alkoholem (z którego ten pierwszy ponoć zrezygnował, a przyjaźń uznawał za
zbędny balast), rozmawiali o dzisiejszej kolacji. Jashinista opowiadał blondynowi
ze szczegółami naszą rozmowę, za co został zganiony przez rozmówcę.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Trzeba było tego nie mówić, idioto –
warknął Deidara, gdy Hidan opowiedział o rozmowie na temat zbędnego balastu. –
Jeszcze się czegoś domyśli.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">- Spokojnie. – Jashinista czknął i zaśmiał
się pod nosem. – Niczego się nie domyśli. Owinąłem ją sobie wokół palca.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Część mnie, odpowiedzialna za naiwne
przywiązywanie się do morderców, została właśnie boleśnie spoliczkowana.
Poczułam niepohamowany żal, nie do Hidana, do samej siebie, za to, że dałam się
nabrać na jego sztuczki, przepraszam,<span class="apple-converted-space"> </span><i>ich</i><span class="apple-converted-space"> </span>sztuczki. To całe zainteresowanie moją
osobą było z góry zaplanowane, i dopiero w tym momencie, po przeszło pięciu
miesiącach spędzonych w siedzibie najgorszych morderców, zdałam sobie z tego
sprawę. Zorientowałam się, że Hidan zakochał się we mnie z rozkazu lidera, bo
miłość tak jak i przyjaźń, zaliczał do zbędnego balastu. A ja znalazłam się w
Brzasku tylko po to, żeby wesprzeć ich szeregi moim kekkei genkai. Tym
przeklętym Shieki, które przyniosło śmierć moim rodzicom, które za każdym
użyciem odbierało mi kilka lat życia, które było marzeniem lidera Akatsuki.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ból w klatce piersiowej stał się nie do
wytrzymania. Nie sądziłam, że utrata kogoś, kogo się<span class="apple-converted-space"> </span><i>nigdy nie miało</i>, może być aż
tak bolesna. Nie przypuszczałabym, że może wywołać mroczki przed oczami, gęsią
skórkę i problemy z oddychaniem. Zgięłam się w pół, przytłoczona emocjami i z
trudem powstrzymałam się od jęknięcia i zatracenia w rozpaczy. Oparłam się
policzkiem o zimną ścianę i przymknęłam powieki, które nie potrafiły pohamować
łez. Były niesamowicie złą zaporą.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ścisnęłam ręce na materiale mojej piżamy,
po czym wstałam i na chwiejnych nogach dotarłam do pokoju. Dopiero tutaj mogłam
pozwolić sobie na ciche łkanie, nie chcąc przypadkiem zainteresować kogoś moim
donośnym wyciem. Udało mi się powstrzymać od spazmatycznego oddechu. Odniosłam
wrażenie, że zatracam się w swoim bólu. Wszystko wokół zaczęło wirować i zlewać
się w ciemność. Bodźce przestały do mnie docierać. Leciałam w dół, nie mogąc
złapać się niczego, co zapobiegłoby upadkowi. Spadałam wolno, coraz mocniej
odczuwając przy tym ból i upokorzenie. Dziwne głosy szeptały wokół<span class="apple-converted-space"> </span><i>naiwniaczka, kretynka, idiotka,
żałosna ofiara losu</i>, a każdy z nich z całą swoją siłą dźgał mnie w serce i
paraliżował. Miałam wrażenie, że moje ciało wykręca się w konwulsjach, że
brakuje mi oddechu, że krzyczę z rozpaczy i rzucam się w powietrzu,
rozpaczliwie próbując się czegoś złapać.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Owinąłem ją sobie wokół palca. Owinąłem ją
sobie wokół palca. Owinąłem ją sobie wokół palca.<u1:p></u1:p></i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Słowa Hidana echem dudniły w mojej głowie.
Uderzały mnie z każdej strony, popychały raz w górę, raz w dół. Wbijały mi
ostre pazury we wszystkie mięśnie, zdzierały ze mnie skórę i obnażały wszystkie
moje słabości.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Ofiara losu.<u1:p></u1:p></i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Byłam nią i doskonale zdawałam sobie z
tego sprawę. Byłam nią przez całe swoje życie: straciłam rodziców, straciłam
Taya, straciłam Hidana a razem z nim honor. Straciłam już wszystko, prócz życia.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Owinąłem ją sobie wokół palca.<u1:p></u1:p></i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Odganiałam rękami nieprzyjemne głosy,
atakujące mnie z każdej strony. Krzyczałam wniebogłosy, staczając się na samo
dno wartości mojego istnienia. Z każdym wydechem uciekała ze mnie chęć życia.
Żałosne zakochanie się w mordercy przypieczętowało moje marne istnienie. Wdech
powodował bolesne rozprężenie klatki piersiowej oraz potęgował uczucie
beznadziei. Rodził też nienawiść.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Owinąłem ją sobie wokół palca.<u1:p></u1:p></i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zerknęłam w dół – do upadku została już
raptem chwila. Coraz głośniej słyszałam wyzwiska pod moim adresem, coraz
bardziej rozrywały mnie na małe kawałeczki, coraz mocniej bolało mnie serce.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Ofiara losu.<u1:p></u1:p></i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zetknięcie się z ziemią wywołało długi,
przeciągły jęk i utratę świadomości. Przestałam na jakiś czas oddychać, leżąc w
całkowitej ciemności, połamana i obdarta z jakichkolwiek uczuć.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Owinąłem ją sobie wokół palca.<u1:p></u1:p></i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Cichy szept rozwiał się wraz z moim
głośnym oddechem. Wciągnęłam nienawiść wprost do płuc, zaciągając się nią i
wypełniając wszystkie tkanki ciała tym dziwnym, dotąd nieznanym mi uczuciem.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>Wokół palca.<u1:p></u1:p></i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Otworzyłam oczy, gotowa pomścić nie tylko
mojego męża, ale również siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Następnego dnia obudziłam się względnie
wcześnie. Przypomniawszy sobie koszmar zeszłego wieczoru, skuliłam się w kłębek
na łóżku i mocno wbiłam paznokcie w kołdrę. Przeleżałam w takiej pozycji jakiś
czas, zastanawiając się, jak nie dać po sobie poznać, że dowiedziałam się
prawdy. Musiałam udawać, że nic się nie stało, że dalej jestem szaleńczo
zakochana w Hidanie i nie dopuścić do tego, by lider czytał mi w myślach. Wtedy
wszystko by się wydało i szczerze mówiąc nie wiem, czy bym to przeżyła. Dlatego
też, z ogromną niechęcią odrzuciłam kołdrę, ubrałam się w ciemne dresy i jak
gdyby nigdy nic weszłam do kuchni.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Udawanie wyszło mi idealnie - nikt nie
zorientował się, że płakałam i zatracałam się w swoim nieszczęściu jeszcze
kilka godzin temu. Grałam po mistrzowsku. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">I tak przez kolejny rok.</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; line-height: 115%;"><b>Dobra, wiem, że bardzo
popędziłam z akcją, ale to było konieczne. Inaczej opowiadanie mogłoby się
ciągnąć w nieskończoność, a to nie byłoby zbyt korzystne. ^^ Liczę, że w
czterdziestu rozdziałach uda mi się zamknąć tę historię.<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; line-height: 115%;"><b>Skończyły mi się
zapasowe rozdziały. Za tydzień pojawi się jeszcze jeden, teraz będę pisać na
bieżąco, jednak mam nadzieję, że uda mi się przez jakiś czas utrzymać regularność.
Postaram się w każdym razie, bo chciałabym na tym blogu dodawać nowości co
tydzień. ^^<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; line-height: 115%;"><b>Jak zauważyliście,
pozazdrościłam innym czatu więc sama również go stworzyłam. Zażalenia, prośby,
pochwały – możecie kierować między innymi tam. Chętnie z Wami pogawędzę, jak
tylko mam czas. ^^<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; line-height: 115%;"><b>Poza tym wybaczcie, bo
ten rozdział był krótszy niż wszystkie inne. Ale nie widziałam sensu w
dodawaniu czegoś jeszcze, żeby nie zepsuć klimatu. :)<o:p></o:p></b></span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; line-height: 18.3999996185303px;"><b>I przepraszam też, że dopiero teraz, ale miałam nocny dyżur w szpitalu i odsypiałam. Co prawda przebudziłam się przed 13, ale moje ciało stwierdziło "Nie wstaję! Chyba cię pogięło, sama sobie wstawaj!" i niestety wygrało z umysłem, który próbował obudzić resztę. :c</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; line-height: 115%;"><b>Przesyłam Wam całe
mnóstwo buziaków! :*</b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><b><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Do zobaczenia za
tydzień. :)</span></b><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: medium;"><o:p></o:p></span></span></div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-57081921424459583722014-08-30T16:13:00.001+02:002014-08-30T16:13:19.623+02:0024. Zetsu.<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<i>"Nie ma jednak badań, które naukowo
potwierdziłyby tę tezę."</i><span class="apple-converted-space"> </span>Trzymałam się tego zdania jak osioł, z
nadzieją ćwicząc na bojówce przez kolejny miesiąc. Coraz lepiej wychodziło mi
celowanie w kukły, oraz w żywe istoty, które zawsze były klonami lidera. Nie
mogłam powiedzieć, żebym miała świetnego cela, jednak w porównaniu do tego, z
czym zaczynałam - niebo a ziemia. Nawet Rudy któregoś dnia pochwalił moje
postępy. Co lepsze, treningi miałam niemal codziennie, jednak tylko co drugi
dzień ćwiczyłam celność. W pozostałym czasie próbowałam w jakikolwiek sposób
uruchomić Shieki i najczęściej kończyło się na tym, że to lider mnie atakował,
co oczywiście działało. Niemniej jednak tylko krótko mogłam nad tym zapanować,
a gdy ciepło odpłynęło z mojego ciała, za każdym razem wymiotowałam krwią.
Sasori wykluczył choroby przewodu pokarmowego, więc niestety, moje torsje były
skutkiem ubocznym Shieki, w dodatku coraz bardziej uciążliwym.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Musimy póki co
zaprzestać tego treningu - stwierdził rudowłosy, patrząc, jak krztuszę się
własną krwią. Byłam już na skraju wytrzymałości. Co drugi dzień traciłam sporo
krwi, przez co z tygodnia na tydzień słabłam. Dzisiejszego dnia nie miałam
nawet siły, żeby się podnieść. Kucałam nad własną krwią, ręce mi drżały, było
mi cholernie zimno, a w ustach czułam metaliczny, ohydny posmak posoki. Miałam
wrażenie, że padnę twarzą prosto w kałużę, skrzętnie się upokarzając.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Usłyszałam
charakterystyczne skrzypnięcie podłogi, później kolejne. Lider, kierował się ku
wyjściu z bojówki. Już po chwili do moich uszu dotarł ciężki odgłos zamykanych
drzwi. Jak zwykle zostawił mnie samą, jednak tym razem byłam zbyt słaba, żeby o
własnych siłach wrócić do pokoju. Ręce się pode mną ugięły, przez co
wylądowałam na krwi. Włosy jeszcze bardziej zlepiły się juchą, a smród żelaza
nieprzyjemnie podrażnił mi nozdrza, kolejny raz wywołując odruch wymiotny.
Odwróciłam tylko głowę na bok, żeby się przypadkiem nie zachłysnąć.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Leżąc w kałuży własnej krwi, oblepiona nią
niemal z każdej strony, czując jej smak i zapach, wiedziałam, że maksymalnie
poświęcam się dla swojego celu. Czułam, że robię to, co powinnam, choć za
każdym razem, gdy myślałam o Tayu, coś kuło mnie w serce. Nie byłam pewna, czy
to niepokój, strach, a może radość i tęsknota. Nie mogłam się jednak teraz
poddać. Zbyt dużo przeszłam, żeby odpuścić.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Powoli, czując ból
każdego mięśnia, podniosłam się do siadu i przetarłam dłonią usta, rozcierając
krew po policzku i palcach. Skrzywiłam się na ten widok, bo z pewnością
wyglądałam jak potwór. Gdyby ktoś mnie teraz zobaczył, pewnie pomyślałby, że
rozszarpałam kogoś zębami. A ja tylko wymiotuję sobie krwią, ot, nic takiego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Skupiając się na
podniesieniu z podłogi, bardzo powoli, na drżących nogach wstałam. Przez chwilę
wszystko wokół wirowało i tylko cudem z powrotem nie upadłam, jeszcze bardziej
babrząc się juchą. Odwróciłam się w stronę wyjścia z bojówki, po czym bardzo
powoli, bo nadal nie czułam się zbyt stabilnie, powłóczyłam nogami w tamtym
kierunku. Patrzyłam na dzielącą mnie od drzwi odległość, w myślach klnąc na
czym świat stoi. Nie byłam pewna, czy uda mi się do nich dojść.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Po kilku
ślamazarnych krokach ujrzałam, że ktoś wszedł do bojówki. Zatrzymałam się,
próbując z daleka rozpoznać mojego chwilowego towarzysza, a to, kogo ujrzałam,
wmurowało mnie w ziemię. W moim kierunku zmierzał wysoki, umięśniony chłopak.
Przez jego białą koszulkę mogłam dostrzec wyrzeźbione mięśnie brzucha, a że
rękawek zakrywał tylko barki, również mocne ramiona rzuciły mi się w oczy. Jego
męską, porośniętą dwudniowym zarostem twarz, okalały brązowe, lśniące włosy.
Ale najważniejsze były brązowe, błyszczące miłością oczy, wpatrzone prosto we
mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Tay –
wyszeptałam, nie dowierzając w to, co widzę. Czy to było możliwe? Czy ja
umarłam?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Shouri? –
Dźwięczny głos chłopaka dobiegł do moich uszu i otulił moje serce, które teraz
łomotało w klatce piersiowej jak zwariowane. - Shouri, wszystko w porządku?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– W jak najlepszym
– odpowiedziałam i dotknęłam delikatnej skóry twarzy mojego męża. Drugą ręką
objęłam go w pasie i zaciągnęłam się jego zapachem. I wtedy dotarło do mnie, że
mój mąż tak nie pachniał. To nie była jego woda toaletowa. To nie Tay.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gwałtownie
odsunęłam się od chłopaka, który przytrzymał mnie w pasie, chroniąc przed
upadkiem. Rzuciłam przerażone spojrzenie na jego twarz i zobaczyłam
zmartwionego Hidana. Marszczył lekko czoło, aż brwi niemal się ze sobą stykały,
a usta zacisnął w wąską linię. Był również wkurzony.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Chyba trochę
przesadziliście – warknął w złości i jednym ruchem, jakbym kompletnie nic nie
ważyła, wziął mnie na ręce. Szybkim krokiem kierował się do wyjścia z bojówki.
Wyczułam, jak bardzo spiął się i przejął całą tą sytuacją. Domyśliłam się też,
że był na mnie zły, bo nazwałam go Tayem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Widziałam migocące
na suficie punkty, gdy Hidan niósł mnie przez korytarz. Poczułam szarpnięcie
drzwi, dostrzegłam jasnozielone kafelki i ze sporym opóźnieniem zorientowałam
się, że znaleźliśmy się w łazience. Dotarło to do mnie dopiero wtedy, gdy pod
stopami poczułam twardy grunt i usłyszałam szum wody. Nim zdążyłam
zaprotestować, poczułam na sobie okalające mnie ciepło. Wybełkotałam coś
niewyraźnie, słaniając się na nogach i przytrzymując silnych ramion Hidana,
żeby przypadkiem nie upaść. Ten docisnął mnie do ściany, jak gdyby chcąc
zapewnić mi asekurację z jej strony, i jedną ręką oblewał mnie wodą, drugą
natomiast ścierał z mojego ciała krew. Nie protestowałam, tylko przymknęłam
zmęczone powieki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Prysznic
skutecznie mnie otrzeźwił. Nim chłopak skończył swoje zabiegi, dotarło do mnie,
że znalazłam się z nim sam na sam w dość intymnej sytuacji. I choć nie byliśmy
nago, gorąc buchnął w moje ciało mocniej, niż mogłabym się w tym momencie się
spodziewać. Położyłam ręce, dotąd wiszące luźno wzdłuż ściany, na jego klatce
piersiowej, wyczuwając przez mokry podkoszulek wyćwiczone długimi latami
mięśnie. Znów poczułam obezwładniający atak ciepła.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Hidan –
wychrypiałam, otwarcie mu się przyglądając. Spod przymrużonych oczu widziałam,
że cały się spiął, poczuwszy mój dotyk. Wciąż trzymał prysznic wysoko, jednak
drugą dłonią zjechał mi na talię i delikatnie wbił w skórę palce. – Pocałuj
mnie – wyjęczałam, coraz mocniej podniecona. I choć od ostatniego miesiąca
próbowaliśmy zachowywać się bardziej jak przyjaciele, w tej jednej chwili
wszystko szlag trafił.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Hidan bardzo
powoli zmniejszył dystans dzielący nasze ciała. Gdy poczułam jego tors na
klatce piersiowej, wciągnęłam ze świstem powietrze. Nachylił się wolno,
rozkoszując się napięciem, które tej chwili towarzyszyło. Umyślnie ominął usta,
ówcześnie owijając je ciepłym, miętowym oddechem, i skierował swoje wargi na
mój policzek, zostawiając mokre ślady aż do ucha.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Z przyjemnością
– szepnął i wrócił do mnie, złączając nasze usta w pocałunku. Całował mnie
delikatnie, jednak z każdą sekundą coraz mocniej zaciskałam palce na jego
koszuli. Pociągnęłam go w moją stronę, a ten mocno przycisnął mnie do ściany,
wywołując tym samym jęk rozkoszy. Gdy naparł na mnie całym ciałem, mokrym,
umięśnionym i rozpalonym, straciłam nad sobą panowanie. Objęłam go mocno w
pasie, a już po chwili podciągnęłam jego koszulkę do góry. Chłopak uniósł ręce,
umożliwiając mi jej zdjęcie. Zaczęłam błądzić dłońmi po gołym torsie chłopaka,
rozkoszując się mięśniami. Umyślnie zahaczyłam palcami o sutki, na co Hidan
jeszcze mocniej do mnie przywarł. Przerwał pocałunek i zszedł ustami na szyję.
Odchyliłam głowę, umożliwiając mu pozostawienie mokrych śladów językiem aż do
obojczyków i z powrotem. Gdy na nowo odnalazł moje usta, wepchnął w nie
gwałtownie język, splatając się z moim w tańcu. Wszystko wirowało: my, świat,
nasze języki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Hidan powoli,
przeciągając wszystko w nieskończoność, zjechał dłonią na mój pośladek i zaczął
go lekko ściskać. Jęknęłam mu prosto w usta, czując żar płynący z jego palców.
Był tak rozpalony, że niemal mdlałam z gorąca. Nie zostałam mu jednak dłużna.
Moje dłonie powędrowały na jego umięśnione plecy, a później powoli,
zapamiętując każdy kawałek jego ciała, w stronę drobnej, miękkiej pupy.
Ugniatałam ją dłońmi, czując jednocześnie, jak jego serce bije coraz szybciej i
mocniej. Podobało mi się to.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jednocześnie nie
byłam w stanie pojąć, jakim cudem chłopak nadal trzymał prysznic wysoko nad
nami, dodając całej tej sytuacji pikanterii.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Hidan – jęknęłam
mu w usta, gdy się od siebie oderwaliśmy. Chłopak spojrzał na mnie przymglonym
wzrokiem, uśmiechając się uwodzicielsko. Biła od niego pewność siebie, ale
również ogromne uczucie, którym mnie otoczył.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Shouri –
wychrypiał i pocałował mnie przelotnie w usta. Pozostał jednak tuż przy nich,
dzięki czemu czułam ruch jego warg, gdy wypowiadał kolejne słowa: Uwielbiam
cię, Shouri.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kolana mi zmiękły
pod wpływem jego niskiego, chrapliwie przyjemnego tonu głosu. Złapałam się
mocniej jego pleców, po czym wtuliłam nos w zagłębienie pod obojczykiem. Zostawiłam
tam delikatny pocałunek.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Odczekałam chwilę,
aż emocje z nas wyparują, ale podniecenie nie znikało. Byłam pewna, że moje
policzki płoną żywym ogniem, nie wspominając już o miejscach, które dotykał.
Drżałam z gorąca i pragnienia. Mogłam kochać się z nim tu i teraz, byleby tylko
mnie nie zostawiał. Był jednak pewien szkopuł, przez co, niestety, musiałam
przerwać nasze pieszczoty.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Muszę się umyć –
westchnęłam, delikatnie odsuwając od siebie chłopaka. Uśmiechnął się łobuzersko
i nachylił do mojego ucha.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Chętnie ci
pomogę – mruknął. Przyjemny dreszcz przeszedł przez moje ciało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Poradzę sobie –
odpowiedziałam i objęłam go za szyję.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Na pewno?
Jeszcze przed chwilą mdlałaś mi w ramionach. – W jego głosie dało się usłyszeć
niepokój.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Na pewno –
zapewniłam i cmoknęłam szybko jego usta. Hidan skinął głową, przekazał mi
prysznic i wyszedł z kabiny. Dopiero wtedy zorientował się, że całe jego
ubranie ocieka wodą i moczy podłogę. Parsknął coś pod nosem, rozśmieszając mnie
przy tym.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Zostaw to,
później powycieram – mruknął i zdjął spodnie, po czym zostawił je w kącie
łazienki. Na sam widok chłopaka tylko w bokserkach, poczułam przyjemne
mrowienie pomiędzy nogami i kolejne buchnięcie gorąca.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Hidan, odgarniając
mokre włosy do tyłu, wyszedł z łazienki. Ja natomiast dopiero po chwili
zakręciłam prysznic, szybko zdjęłam długie, dresowe spodnie, które na sobie
miałam, bluzkę, oraz bieliznę. Sięgnęłam do kosmetyczki i wyjęłam z niej
maszynkę do golenia. Zdecydowanie musiałam pozbyć się włosków z nóg i okolic
intymnych. Nie mogłam pozwolić, żeby chłopak zobaczył mnie w takim stanie. Z
pewnością bym go tym odrzuciła.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jak tylko trochę
się uspokoiłam, znów zrobiło mi się słabo. Podtrzymując się ściany, ogoliłam
nogi i krocze, po czym umyłam spocone ciało. Dodatkowo gorąc nie wpływał zbyt
korzystnie na mój stan: wychodząc z kabiny zatoczyłam się i dość mocno
uderzyłam biodrem w szafkę, stojącą pod jedną ze ścian. Jednocześnie
przytrzymałam się jej, żeby nie runąć jak długa na podłogę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Owinęłam ciało
ręcznikiem, przetarłam lustro ręką i drgnęłam niespokojnie. Przez ułamek
sekundy wydawało mi się, że stoi za mną mój martwy mąż ze srogim wyrazem
twarzy. Jak tylko się odwróciłam spostrzegłam z ulgą, że nikogo za mną nie ma.
Odetchnęłam głęboko, próbując uspokoić przyśpieszony oddech i niespokojne bicie
serca.<span class="apple-converted-space"> </span><i>To tylko omamy, Shouri.
Jesteś zmęczona, musisz się przespać.</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Opasana samym
ręcznikiem, przebiegłam przez korytarz tak szybko, jak tylko pozwalał mi na to stan
mojego ciała, i cichutko zamknęłam za sobą drzwi. Przyłożyłam czoło do drewna,
oddychając z ulgą, bowiem nikogo po drodze nie spotkałam. Podpierając się tak,
stabilizowałam oddech.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nagle poczułam na
swojej talii czyjeś dłonie. Gwałtownie podskoczyłam, piszcząc przy tym, i
odwróciłam się w stronę swojego gościa. Nie spodziewałam się ujrzeć nikogo
innego jak Hidana, więc jego uśmiechnięta twarz wcale mnie nie zaskoczyła,
niemniej jednak nie sądziłam, że będzie czekał na mnie w pokoju. Nawet go nie
zauważyłam, gdy tu wchodziłam!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Rany, Hidan! –
krzyknęłam i złapałam się za serce, głośno oddychając. – Wystraszyłeś mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Ale za to jak
słodko teraz wyglądasz – mruknął, przyciągając mnie do siebie. Oparłam się o
jego tors i zatopiłam w fiołkowych oczach. – Chciałem być pewien, że nic ci się
nie stanie – wyjaśnił swoją obecność.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Dzięki –
mruknęłam i próbowałam przejść w stronę szafy, jednak ten mnie powstrzymał.
Zerknęłam na twarz chłopaka. Dostrzegłam w jego oczach dziwny błysk. – Hidan.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jasnowłosy pocałował
mnie bez uprzedzenia. W szoku złapałam się jego ramion, oddając pieszczotę, i
już po chwili poczułam, jak ręcznik się ze mnie zsuwa. Zamarłam, gdy chłopak
swoimi smukłymi palcami przejechał po moich odkrytych plecach, zatrzymując się
tuż nad pośladkami. Wyczułam żar, który pozostawił po sobie jego dotyk.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Hidan –
wyszeptałam drżącym głosem. Chłopak przycisnął swoimi biodrami do moich,
mocniej napierając mną na ścianę. Wyjęczałam jego imię, i przylgnęłam do
umięśnionego torsu kochanka.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jasnowłosy zszedł z
pocałunkami na moją brodę, szyję, obojczyk. Zatrzymał się tuż nad piersią, na
co głośno wciągnęłam powietrze, czując jednocześnie, jak agresywnie zaczął
ugniatać moje pośladki. Kierował dłonie coraz niżej, aż w końcu prawą oparł na
moim biodrze, musnął palcami łono i zjechał nią między nogi, bardzo delikatnie
dotykając najczulszego miejsca mojego ciała. Jęknęłam głośno, poczuwszy falę
gorąca i rozkoszy rozchodzącą się po moim ciele. Objęłam go lewą nogą, chcąc
ułatwić mu dostęp do siebie, i mocno wsparłam się na jego ramionach. Z
podniecenia ciężko było mi ustać. Hidan natomiast wyprostował się, oparł czołem
o moje czoło i słuchał, jak cichutko pojękuję z rozkoszy, co jakiś czas
składając delikatne pocałunki na moich ustach, nosie, policzkach.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wyczuwszy, że
orgazm jest coraz bliżej, ścisnęłam ramiona chłopaka, przyciągnęłam go do
siebie i wbiłam mu palce w plecy. Hidan wymruczał mi coś do ucha, ale nie
zrozumiałam co, bo moim ciałem wstrząsnęły przyjemne konwulsje. Jęknęłam
przeciągle, mocniej ścisnęłam kochanka i wygięłam plecy w łuk. Chłopak
wykorzystał to bo wpił się w moją szyję, nie przestając poruszać palcami.
Jęczałam tuż nad jego głową, rozpalona, podniecona, nadal na niego napalona.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Po chwili chłopak
przestał i wziął mnie na ręce. Objęłam go nogami w pasie i wtuliłam twarz w
jego szyję, dalej szybko oddychając. Hidan położył nas na łóżku, które
niezadowolone głośno zaskrzypiało pod naporem naszego ciężaru. Nie zwróciliśmy
na to jednak większej uwagi, bo niemal od razu poczułam, że moja niezbyt duża pierś
została zamknięta w sporej, ale delikatnej dłoni chłopaka. Raz ją ugniatał, po
chwili bawił się sutkiem, wywołując u mnie niesamowicie przyjemne doznania.
Prosiłam, żeby nie przestawał, żeby mnie dotykał, żeby się ze mną kochał.
Zniecierpliwiona sięgnęłam dłońmi jego czystej, suchej koszulki i jednym ruchem
ją z niego zdjęłam. Moim kolejnym celem były spodnie. Patrząc Hidanowi prosto w
oczy, bowiem na chwilę oderwał się od mojej szyi, rozpięłam mu rozporek. Dżinsy
i bokserki chłopak zdjął sam. Gdy znów się do mnie przybliżył, poczułam między
nogami jego napaloną, twardą męskość. Jęknęłam z rozkoszy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Chłopak już chciał
we mnie wejść, kiedy jednak odepchnęłam go od siebie, przypominając sobie o
jednej, ważnej rzeczy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Hidan,
zabezpieczenie – wyszeptałam, na co ten przeklął siarczyście. Uśmiech sam
wkradł mi się na usta, widząc go napalonego i sfrustrowanego w jednym.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Mam w pokoju.
Zaczekasz? – spytał, a ja ochoczo skinęłam głową. Zostawił na moich ustach
długi pocałunek, wskoczył w spodnie i wyszedł z pomieszczenia. Okryłam w tym
czasie ciało kołdrą, nieco skrępowana, wyczekując jego powrotu. Ale Hidan nie
wrócił.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdy zegar
uświadomił mi, że od dwudziestu minut siedziałam na łóżku naga i spragniona,
warknęłam coś pod nosem i szybko zaczęłam się ubierać. Gdy tylko trochę
ochłonęłam, wyszłam z pokoju, dalej dość słaba po treningu, i skierowałam się
do kuchni. Siedział w niej Deidara z Uchihą i o czymś do niego nawijał.
Machnęłam im tylko ręką na przywitanie, sięgnęłam po szklankę i nalałam sobie
wody z kranu. Dopiero poczuwszy ciecz w gardle, uświadomiłam sobie, jak bardzo
byłam spragniona.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Dobrze się
czujesz? – zagadnął blondyn. Skinęłam głową. – Jesteś strasznie blada.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Trening –
wyjaśniłam, upijając kolejny łyk.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Powinnaś
odpocząć. Zaharujesz się na śmierć – stwierdził Deidara.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Pomyślę o tym –
odpowiedziałam, nalałam kolejną szklankę wody i odprowadzona spojrzeniami
chłopaków, wyszłam z kuchni. Przez cały czas zastanawiałam się, gdzie zniknął
Hidan, jednak nie byłam na tyle zdesperowana, żeby odwiedzać go w jego pokoju.
I co miałabym powiedzieć:<span class="apple-converted-space"> </span><i>Hej,
dlaczego nie wróciłeś, kiedy ja byłam taka napalona? Co się stało?<span class="apple-converted-space"> </span></i>No jasne, już to widzę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Obrażona na niego
i na cały świat, wróciłam do siebie, wypiłam wodę do połowy szklanki i rzuciłam
się na łóżko. Skrzypienie sprężyn nie wydaje się nawet tak złośliwe, gdy
człowiek dosłownie pada na psyk. Wtuliłam się poduszkę, przed oczami stanęła mi
scena sprzed pół godziny, po czym zasnęłam, dalej zła na Hidana.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ocknęłam się w
środku nocy z uczuciem kołatania serca i zlana potem. Powoli usiadłam,
przyciągnęłam do siebie kołdrę i rozejrzałam się po ciemnościach, jednak nie
byłam w stanie niczego dostrzec. Zerwałam się z łóżka, zapaliłam światło i
dopiero wtedy się uspokoiłam. W pokoju byłam sama, a nie, jak mi się przyśniło,
z ciemną postacią. Przysiadłam na łóżku, wzięłam kilka głębszych wdechów i
wychyliłam resztkę wody w szklance. Dalej spragniona, wyszłam na wiecznie
oświetlony korytarz siedziby, i cichutko jak myszka dotarłam do pogrążonej w
ciemnościach kuchni. Odszukałam dłonią włącznika i w momencie gdy zapaliłam
światło, poczułam coś na ręce. Podskoczyłam ze strachu, puściłam szklankę przez
co z hukiem rozbiła się po podłogę, i na domiar złego wdepnęłam w szkło. Jak
się okazało, moim napastnikiem była ćma. Wredny, nocny motyl.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przeskoczyłam na
prawej stopie do zlewu, wdrapałam się na szafkę i przepłukałam małą rankę wodą.
Nie musiałam nawet używać pęsety, żeby wyjąć ze stopy szkło. Na moje szczęście,
tylko jeden kawałek utknął w moim ciele, który bardzo łatwo dał się z niego
wyciągnąć. Po raz kolejny opłukałam ranę, a następnie przyłożyłam do niej
ręcznik kuchenny. Posiedziałam tak chwilę, aż noga przestała krwawić.
Posprzątałam rozbitą szklankę rękami, bo nadal nie wiedziałam, czy w
organizacji jest coś takiego jak szufelka, a później sięgnęłam po kolejną i
nalałam sobie wody. Ostatnio nie czułam się bezpiecznie nawet w swoim pokoju.
Przez to, że przebywałam wśród morderców, wpadałam w jakąś paranoję.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jako że byłam już
wybudzona i nie czułam zmęczenia, zdecydowałam się zrobić herbatę. Nastawiłam
wodę i cierpliwie czekałam, aż się zagotuje. W tym czasie nie spodziewałam się
nikogo tu zastać, bo przecież była trzecia w nocy, ale jakże się zdziwiłam, gdy
usłyszałam kroki dochodzące z korytarza. Cała się spięłam i próbowałam
odgadnąć, kto może tak ociężale chodzić. Jak się jednak okazało: tej osoby
jeszcze nie znałam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
W drzwiach stanął
wysoki człowiek, albo i nie człowiek, w każdym razie coś, co miało zarówno
ludzkie ciało, jak i było otoczone wielką, dziwaczną muchołówką. Głowa i szyja
przybysza była dwubarwna: czarno-biała, natomiast ślepia o intensywnie żółtym
kolorze wpatrywały się we mnie ze zdumieniem, ale i obojętnością. Włosy mojego
nocnego towarzysza miały zielony kolor, czym pasowały do muchołówki, która jak
gdyby wychodziła z ciała tego dziwnego człowieka. Słowem: mutant.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Cześć –
powiedział ciepłym głosem, a ja dopiero wtedy wyszłam z szoku. Zamrugałam kilka
razy, chcąc uważniej mu się przyjrzeć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– Cześć –
mruknęłam niepewnie. W tym czasie woda się zagotowała. Rzuciłam niepewne
spojrzenie ku czajnikowi, ale jakoś nie miałam chęci, żeby wstać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
– My tu tylko na
chwilę – poinformował mnie. Rozejrzałam się na boki, ale nie zauważyłam tu
prócz nas nikogo innego. Zaniepokoiłam się. – Zetsu – przedstawił się i skinął
głową. Odpowiedziałam mu tym samym, czując, jak przez moje ciało przechodzi
paraliżujący dreszcz strachu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Osobnik podszedł
do lodówki, wziął z niej puszkę jakiegoś napoju i bez słowa zniknął w
korytarzu. Utkwiłam wzrok w drzwiach, zastanawiając się, czy aby na pewno nie
śnię. Sytuacja ta była na tyle dziwaczna, że nie zaskoczyłoby mnie, gdyby to
dalej był jeden z moich popieprzonych snów.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
I nawet gotująca
się woda nie była w stanie odpowiedzieć mi na to pytanie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<b>No i co? Mówiłam, że zrobi się gorrrrąco.
Mam nadzieję, że Wam się podobało. ^^ Tak wiem, Hidan idzie do odstrzału za to, że zostawił Shouri. Możecie już narzekać i kląć, pozwalam. ^^"<o:p></o:p></b></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<b>Wybaczcie, że wstawiam tak późno, ale
miałam nockę w szpitalu a gdy wstałam, przyjechała siostra no i się
zagadałyśmy. ;) <o:p></o:p></b></div>
<br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<b>Więcej nie marudzę, miśki. Trzymajcie się
ciepło i oczywiście: do zobaczenia za tydzień. :*</b><span style="font-size: medium;"><o:p></o:p></span></div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-64389245084025115132014-08-21T13:34:00.000+02:002014-08-21T13:36:34.198+02:0023. Kontrola.<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Patrząc na
nieco psychodeliczny uśmiech mojego oprawcy, uznałam, że w zaistniałej sytuacji
najlepszym wyjściem będzie podporządkowanie się jego rozkazom, a przynajmniej
dopóty, dopóki nie puści mojego gardła. Starałam się zachować spokój, w myślach
przywołując obraz Hidana, który ostatnio potraktował mnie w podobny sposób.
Faceci to zdecydowanie świnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zdaje
się, że już nie jesteś taka odważna? - spytał, lekko luzując ucisk na mojej
szyi. Niemal zachłysnęłam się powietrzem, tak głęboki wdech wzięłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nigdy nie
byłam - wyszeptałam, dłonią powoli sięgając do kabury przypiętej do mojego
biodra. Właściwie nie wiedziałam, co mi przyszło do głowy, żeby go atakować,
ale w tamtej chwili jakoś o tym nie myślałam. Najspokojniej jak tylko mogłam,
złapałam w rękę kunai i czekałam na dalsze posunięcie mężczyzny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Szatyn
zaśmiał się pod nosem, po czym złapał mnie za włosy i pchnął przed siebie.
Upadłam na kolana, cudem sama nie nabijając się na swoją własną broń. Gdy tylko
poczułam, że mężczyzna schyla się w moją stronę, ścisnęłam mocniej kunaia i z
całą swoją energią i siłą zaatakowałam go, próbując wbić mu broń w nogę.
Refleks szatyna był jednak lepszy od mojego marnego ataku; kopnął mnie w rękę,
przez co automatycznie puściłam metal, po czym przygwoździł mnie do ziemi,
opierając kolano na mojej klatce piersiowej, żebym przypadkiem nie mogła się
podnieść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Niezbyt
to było mądre - stwierdził. Po jego twarzy cały czas błąkał się uśmiech
szaleńca. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie
wierzyłam w to, co się działo. Odkąd dołączyłam do Akatsuki ciągle byłam
narażona na niebezpieczeństwo, nie stwarzane nawet przez nich samych! Albo
zostaję porwana przez Sasuke, albo atakuje mnie jakiś nieznany facet... Do tej
pory nigdy nikt mnie nie uderzył, a teraz? Ciągle ładuję się w tarapaty,
poniekąd z mojej własnej winy. Brzask chyba zesłał na mnie jakąś klątwę, bo nie
wiem jak inaczej mogłabym nazwać swojego pecha.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Chyba
dopiero się uczysz, co? Nie sądzisz, że trochę na to za późno? - Mężczyzna
zszedł ze mnie i przyciągnął mnie w swoją stronę. Gdy już mnie trzymał w swoich
ramionach, złapał mnie za włosy i mocno odchylił głowę do tyłu. Jęknęłam cicho,
coraz bardziej przerażona i bezradna. Nie wiedziałam nawet, jakie ma wobec mnie
zamiary. Nie wyglądało na to, żeby chciał mnie zgwałcić, inaczej pewnie już by
się za to zabrał, więc o co mu chodziło?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Wal się -
warknęłam, próbując w jakikolwiek sposób go kopnąć. Ten jednak jednym ruchem
nogi powalił mnie z powrotem na ziemię, odwrócił tak, żebym leżała na brzuchu i
przycisnął stopą moją twarz do drogi. Wkurzyłam się, bo tylko mnie
ośmieszał. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
-
Grzeczniej, kochanie - mruknął, dociskając butem moją głowę. Zakrztusiłam się
od piachu, który chcąc nie chcąc, dostał mi się do ust. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdy
poczułam, że nacisk zelżał, czekałam na jego dalszy atak. Sekundę później
usłyszałam, jakby zniknął w kłębie dymu, po czym do uszu dobiegł mnie szczęk
metalu, charakterystyczny dla wyciągania miecza z pochwy. Nim zdążyłam
jakkolwiek zareagować, poczułam ogromny ból w prawym udzie. Przebił mi nogę na
wylot, śmiejąc się przy tym jak psychopata. Przeciągły pisk przechodzący w jęk
wydostał się z mojego gardła, gdy poczułam przeogromny, rozrywający ból. Zdałam
sobie sprawę z tego, że żarty się skończyły, i że znalazłam się w ogromnym
niebezpieczeństwie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdy
mężczyzna wyciągnął z mojej nogi broń, krzyknęłam po raz kolejny. Czułam, jak
po nagiej skórze spływa gorąca krew, oraz jak bardzo pulsuje zranione miejsce.
Adrenalina uderzyła mi do głowy, dzięki czemu miałam wystarczająco dużo siły,
żeby odwrócić się i w porę uniknąć kolejnego ciosu. Tym razem celował w lewe
udo, chcąc całkiem mnie sparaliżować. Ja jednak widząc zamach mężczyzny,
podkuliłam nogi pod siebie, nie czując nawet zbyt dużego bólu pomimo zranienia,
i przeturlałam się do tyłu, tym samym ocalając udo. Mój oprawca wyraźnie się
zdziwił, bo przez chwilę patrzył na mnie w szoku, by później znów głośno się
zaśmiać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
-
Uwielbiam, jak uciekają - powiedział jak gdyby sam do siebie i skierował kroki
w moją stronę. Z trudem przeczołgałam się pod drzewo, o które się podparłam i
wstałam. Byłam na tyle wystraszona, że naprawdę nie czułam bólu. Mogłabym teraz
chyba góry przenosić, gdyby mi kazano, tyle miałam siły.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna
stanął przede mną i patrzył, jak cała drżę ze strachu oraz dziwnego
podniecenia. Odchylił lekko rękę z kataną - zamierzał zaatakować. W ostatnim
momencie padłam na ziemię, a miecz wbił się w drzewo. Wykorzystałam moment, w
którym szatyn siłował się ze swoją bronią, chcąc ją uwolnić, i kopnęłam go z
całej siły w piszczel. Usłyszałam tylko jego donośne warknięcie przeplatane
przekleństwami. Nie patrząc nawet na niego, spróbowałam się wyczołgać spod jego
ręki, jednak ten złapał mnie i po raz kolejny do siebie przyciągnął. Poczułam,
jak grzebie w mojej kaburze i szuka broni. Gdy wyciągnął dłoń, dostrzegłam w
niej kunaia, kierującego się prosto w moją szyję. Odniosłam wrażenie, jakby coś
mocno zakuło mnie w serce, tak bardzo mnie przeraził. Niemniej jednak nie udało
mu się mnie zranić - jego dłoń zawisła w powietrzu, kilka centymetrów od mojej
szyi. <i>Dzięki, Shieki.</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co jest,
kurwa? - warknął, próbując przepchnąć dłoń przez niewidzialną barierę. -
Co? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Poczułam,
jak przez całe moje ciało przechodzi fala ciepła. Bez większego problemu
wydostałam się z jego uścisku i uważnie mu się przyjrzałam. Wyglądał jak mały,
przerażony szczeniaczek. Najwyraźniej dostrzegł zmianę, jaka we mnie zaszła. Z
ofiary stałam się napastnikiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Miałeś
pecha - stwierdziłam, przez cały czas czując dziwne ciepło w ciele. Spojrzałam
na swoje ręce, po czym odrzuciłam jedną tak, jakbym chciała zaatakować
mężczyznę. Szatyn odleciał na drzewo, a ja nawet go nie dotknęłam. Spodobało mi
się to.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Utykając,
podeszłam do niego i delikatnie się uśmiechnęłam. Nie chciałam go zabijać, ale
fakt, że miałam nad nim przewagę niesamowicie mnie podbudowywał. Po raz
pierwszy też miałam całkowitą kontrolę nad Shieki, co dodatkowo mnie
cieszyło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co ty
robisz? - krzyknął, gdy wyrwałam z drzewa jego katanę i złamałam ją na pół.
Pewnie wziął mnie za jakiegoś demona, skoro wszystko działo się, według niego,
bez mojej ingerencji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- A ty? - spytałam,
zauważywszy, że przywołał do siebie kaburę z bronią i zaczął nią we mnie
rzucać. Wszystkie odbiły się od niewidzialnej bariery, która mnie
otoczyła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Kim ty
jesteś?! - wrzasnął, wyraźnie przestraszony. Uśmiechnęłam się, słysząc w jego
głosie strach. Jeszcze nikt nigdy się mnie nie bał. Poza tym miło było
wiedzieć, że jestem w stanie sama się obronić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jeszcze
raz zaatakujesz jakąkolwiek dziewczynę - pogroziłam mu i specjalnie, za pomocą
kekkei genkai, przyparłam go do drzewa, jak to przed chwilą on zrobił ze mną -
to cię znajdę i zabiję. Jasne?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna
gwałtownie pokiwał głową, a po jego policzkach spłynęły łzy bezsilności i
strachu. Zdaje się, że po raz pierwszy znalazł się w takiej sytuacji.
Specjalnie wybierał słabe ofiary i, na jego nieszczęście, mnie też za taką
wziął. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Uciekaj
stąd - syknęłam. Szatyn od razu zwiał, po drodze przewracając się, bo tak mu
się nogi plątały. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Ja
natomiast poczułam, jak z mojego ciała odpływa ciepło. Gdy wszystko wróciło do
normy, okropnie mnie zemdliło. Padłam na kolana i zaczęłam wymiotować, jednak
ku mojemu zdziwieniu i przerażeniu, nie treścią żołądkową, a krwią. Na sam ten
widok zrobiło mi się jeszcze bardziej niedobrze, przez co krztusiłam się
szkarłatną cieczą przez dłuższą chwilę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Szlag -
syknęłam, wytarłszy usta ramieniem. Wtedy też poczułam niemal paraliżujący ból
w udzie, przez co padłam na ziemię i jęknęłam. W takim stanie dojście do
siedziby Akatsuki zajmie mi wieki, o ile w ogóle się uda.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Leżąc na
ziemi, śmiałam się i płakałam na przemian. Rana rwała jak cholera, ale udało mi
się kontrolować Shieki! Cała ta bójka otwierała jakiś nowy rozdział w moim
życiu. Czułam, że mogę zrobić wszystko, jak tylko wyzdrowieję. Wiedziałam, że
treningi gwałtownie posuną się na przód, a ja odzyskam Taya w trymiga! Cudowne
uczucie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Powoli
podniosłam się do klęczek, a następnie tak jak poprzednio, przeczołgałam się do
drzewa i z jego pomocą wstałam. Podtrzymując się pnia, rozejrzałam się uważnie
za jakimś patykiem, który mógłby posłużyć mi za kulę, jednak niczego takiego nie
byłam w stanie znaleźć, a sama też nie zamierzałam wspinać się po drzewach i
urywać "dodatkowej nogi". Zaklęłam pod nosem, ale musiałam poradzić
sobie sama. W końcu byłam dużą, dzielną dziewczynką.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Jak tylko
zrobiłam krok, nogi się pode mną ugięły, ale nie upadłam. Przyciągnęłam do
siebie chorą kończynę i znów lewą nogą postąpiłam na przód. Przeszłam tak kilka
kolejnych metrów, niemal mdlejąc z bólu, a zajęło mi to ogromnie dużo czasu.
Gdy przystanęłam na odpoczynek przy jednym z drzew, zegarek wskazywał już
godzinę trzynastą pięćdziesiąt. W takim tempie na pewno nie dojdę do siedziby
na czas i jeszcze zaczną mnie szukać. A ja nie potrzebowałam ich pomocy!
Dotarłabym do organizacji sama, gdybym tylko miała jeszcze dodatkową godzinę,
ewentualnie dwie.<span class="apple-converted-space"> </span><i>A przy okazji wykrwawiłabyś się na śmierć</i>,
usłyszałam w głowie. Cholera.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Do godziny
czternastej zrobiłam kilka kolejnych kroków, aż w końcu zmęczona usiadłam i
oparłam się o pień. Dałam za wygraną, ale to dlatego, że nie chciałam umrzeć, a
z każdym metrem czułam, że ubywa ze mnie coraz więcej krwi. Byłam już naprawdę
słaba.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Siedząc tak
i czekając na pomoc, postanowiłam, co być może było głupie i nierozważne,
spróbować uruchomić samodzielnie Shieki. Niestety tego jeszcze nie umiałam i
niepotrzebnie straciłam trochę chakry, a co za tym idzie - jeszcze bardziej
opadłam z sił. Powieki zaczynały mi nieznośnie ciążyć, ale wiedziałam, że nie
mogę usnąć. Mogłabym się już wtedy nie obudzić. Potrzepałam energicznie głową,
żeby odgonić senność i za wszelką cenę próbowałam nie poddać się tej ogromnej
pokusie. Gdy jednak głowa sama zaczynała mi opadać, zdecydowałam, że muszę coś
zrobić. Żeby się rozbudzić, po raz kolejny tego dnia podniosłam się z ziemi.
Krew zaczęła szybciej pulsować, zaszumiało mi w uszach i wcale nie było mi
lepiej. Wręcz przeciwnie: zrobiło mi się jeszcze bardziej słabo. Przeklęłam w
obawie, że przyjdzie mi długo czekać na swojego wybawiciela.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<i>I po co
ci to było? Mogłaś iść posłusznie z Uchihą, a nie upierać się, że poradzisz
sobie sama. Czasem naprawdę zachowujesz się nieodpowiedzialnie.</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Westchnęłam,
uparcie trzymając się drzewa, żeby się przypadkiem nie przewrócić. Niepewnie
popatrzyłam na zranioną nogę i widząc sączącą się cały czas krew, serce zabiło
mi tysiąc razy szybciej. Nie wiedząc, co powinnam zrobić, wyjęłam z kabury broń
i skróciłam nowo nabytą sukienkę. Kawałkiem materiału obwiązałam sobie udo
powyżej rany, co powinnam była zrobić już dużo wcześniej. Nie byłam jednak
pewna, czy to zadziała, ale na nic więcej nie mogłam liczyć, pomijając
oczywiście mojego wybawiciela, który - miałam nadzieję - niebawem się zjawi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Stojąc tak,
oparta o drzewo, z krwawiącą nogą i zapewne coraz bledszą twarzą, przestraszona
oraz dumna z kontrolowania Shieki, zauważyłam nagle zbliżającą się do mnie
postać. Już w oddali usłyszałam, jak wypowiada moje imię, dzięki czemu kamień
spadł mi z serca. Nikt nie miał zamiaru mnie zaatakować, a w obecnej sytuacji
to było naprawdę dużą ulgą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdy lider
wraz z Uchihą do mnie podeszli, dostrzegłam w ich oczach zdziwienie i strach.
Naprawdę bali się, że jeśli Sasori szybko nie interweniuje, stracą mnie, a tego
na pewno by nie chcieli. Dlatego też, nie pytając o wyjaśnienia, Itachi wziął
mnie na ręce i pobiegli w stronę siedziby. Ja natomiast, spokojniejsza i
bezpieczna, wtuliłam się w jego ciało i przestałam walczyć z ciężkimi
powiekami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Ocknęłam
się po raz kolejny w sali szpitalnej naszej siedziby. Powoli podniosłam się do
siadu, bo dalej huczało mi w głowie i było mi niedobrze, po czym odrzuciłam
kołdrę i zerknęłam na nogę. Rana była już opatrzona, zapewne przez Sasoriego.
Będę mu dozgonnie wdzięczna za pomoc, tyle razy już ratował mi życie, czy mnie
leczył. Na pewno miał mnie już dosyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Raptem
chwilę po moim przebudzeniu, do pomieszczenia wszedł mój lekarz. Rzucił mi
zirytowane spojrzenie, dzięki czemu potwierdził tylko moją poprzednią myśl. Nie
chciał się mną już zajmować, a ja ciągle pakowałam się w kłopoty, jak małe
dziecko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak się
czujesz? - spytał, gdy stał już przy mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze -
mruknęłam, nie mając odwagi, by powiedzieć coś więcej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Straciłaś
dużo krwi, musiałem ci trochę przetoczyć - wyjaśnił i odkrył moje nogi.
Zważywszy na to, że sukienka podwinęła się ku górze, mocno się zarumieniłam.
Sasori jednak kompletnie nie zwrócił uwagi na moje majtki. Zajął się oglądaniem
rany. - Zasklepiłem to, ale musisz ponosić jeszcze opatrunek, żeby cię hamował.
Z zewnątrz nie ma praktycznie śladu, ale wewnętrzne tkanki dłużej będą do
siebie dochodzić. Masz na siebie uważać, jasne? - Przestrzegł mnie, a ja
skinęłam głową. - Idę po lidera.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję
- wyszeptałam jeszcze, ale nie miałam pewności, czy chłopak mnie usłyszał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie
czekałam długo na pojawienie się mężczyzn. Na twarzy Paina malowało się
zmartwienie, pomieszane ze zdumieniem. Gdy tylko zobaczył, że jestem przytomna,
podszedł do mnie i usiadł na stojącym obok krześle. Posłałam mu niepewny
uśmiech, a ten zmrużył na to oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Co ci się
stało? - zapytał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Zostałam
zaatakowana przez jakiegoś faceta - wyznałam. - Ale to nic, bo już się dobrze
czuję, a przynajmniej dzięki niemu udało mi się kontrolować Shieki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Lider
zmarszczył czoło, uważnie przysłuchując się moim słowom.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Gdy
chciał mnie zabić, to samo mnie obroniło, ale potem mogłam używać mojego kekkei
genkai bez większego problemu - powiedziałam podekscytowana. - To niesamowite!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Pokaż -
mruknął, i kolejny raz zaczął czytać mi w myślach. Nie było to szczególnie
przyjemne uczucie, ale do zniesienia. - Rzeczywiście - mruknął i spojrzał na
Sasoriego. Ten stał niewzruszony. - Kontrolowała to.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Brawo -
mruknął bez entuzjazmu lekarz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Teraz już
będzie łatwiej, prawda? - spytałam z nadzieją, patrząc na lidera. Ten skinął
głową, ale nie widziałam przekonania w jego oczach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Musimy
porozmawiać - zwrócił się do Sasoriego i wstał z krzesła. Nie spodobało mi się
to.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Też mam
prawo wiedzieć, jeśli to o mnie chodzi - powiedziałam, nim mężczyźni wyszli z
pokoju. Obaj spojrzeli najpierw na mnie, a potem po sobie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Później z
tobą porozmawiam - obiecał lider, by następnie wraz z Sasorim zostawić mnie
samą. Westchnęłam głośno, niezadowolona z tego, że znowu mają przede mną
tajemnice. Niemniej jednak chcąc być grzeczną pacjentką, oparłam się pokusie
powrotu do swojego pokoju, tym bardziej, że nie usłyszałam przekręcenia zamka.
Ułożyłam się wygodniej w łóżku i wpatrzyłam w biały, zwyczajny sufit. Miałam
gonitwę myśli, przez co nie mogłam ponownie pogrążyć się we śnie, którego tak
pragnęłam. Mimo wszystko dalej byłam zmęczona a głowa niemiłosiernie mi
ciążyła. Zasłoniłam oczy ramieniem, próbując o niczym nie myśleć. Nie na długo
jednak zostałam sama. Już po chwili doszedł mnie zgrzyt otwieranych drzwi.
Niechętnie popatrzyłam na gościa, którym - jak się mogłam spodziewać - okazał
się być Hidan.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cześć -
rzucił jeszcze w progu. Zamknął za sobą drzwi, a następnie usiadł na moim łóżku
i oparł się na rękach po obu stronach mojego ciała. Na jego ustach jak zwykle
błąkał się uśmiech. Uwielbiałam to w nim. Wiecznie pogodny, ciepły, wesoły.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Cześć -
mruknęłam, nawet nie próbując się podnosić. - Co tam?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Hidan
parsknął śmiechem, po czym znów się we mnie wpatrzył.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mnie o to
pytasz? - spytał z przekąsem. - U mnie w porządku, a ty znowu wpakowałaś się w
kłopoty.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Taka moja
uroda - odpowiedziałam, przywdziewając na usta najsłodszy uśmiech, na jaki
tylko było mnie stać. Hidan pokręcił lekko głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Mam się o
ciebie ciągle martwić? - Chłopak ujął moją dłoń w swoją i zaczął bawić się
moimi palcami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- To nie
była moja wina - próbowałam się wytłumaczyć. - On sam mnie zaatakował.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Rozumiem
- odparł i ucałował moją dłoń. Niesamowicie miły gest, na który na pewno się
zarumieniłam. - Dobrze, że nic ci się nie stało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Oprócz
dziury w nodze jest okej. - Uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami. W gruncie
rzeczy cała ta sytuacja mogła się o wiele gorzej skończyć. Gdyby Shieki mi nie
pomogło, mogłabym już gryźć kwiatki od spodu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
-
Przyciągasz kłopoty jak magnes - stwierdził i cicho się zaśmiał pod nosem.
Również się rozweseliłam. W sumie Hidan miał rację.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Trochę
jestem śpiąca - mruknęłam po krótkiej chwili krępującej ciszy. Chłopak skinął
głową i podniósł się z łóżka. Nachylił się nade mną, cmoknął mnie w czoło i bez
słowa opuścił pokój.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Usnęłam z
uśmiechem na ustach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Gdy się
obudziłam, stał nade mną sam lider. Wzdrygnęłam się nieco na ten widok, bo nie
spodziewałam się, że zastanę obok kogokolwiek. A już tym bardziej przeraziła
mnie jego poważna mina. Gęsia skórka natychmiastowo wskoczyła mi na ręce,
przypominając sobie, jak zdenerwowany wyszedł stąd z Sasorim. Czyżby coś mu się
nie spodobało w tym, co zobaczył w moich wspomnieniach?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jak się
czujesz? - spytał obojętnie. Wzruszyłam tylko ramionami. - Sasori musi cię
porządnie przebadać. Nie podobało mi się to, że po używaniu Shieki, zaczęłaś
wymiotować - przeszedł od razu do sedna. - Miałaś ostatnio jakieś dolegliwości?
- Pokręciłam przecząco głową. - Bóle brzucha, mdłości, nic? - Zaprzeczyłam
niemo każdemu słowu, które wypowiedział. - Więc albo masz chory przewód
pokarmowy, albo jest to skutek uboczny Shieki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Jeśli
tak, to będę wymiotować za każdym razem, po użyciu tego? - spytałam strwożona,
na co lider wzruszył ramionami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiem
- westchnął i założył ręce na klatce piersiowej. Był równie zaniepokojony, co
ja. - Może po prostu trochę przegięłaś jak na pierwszy raz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie
wydaje mi się - zaprzeczyłam od razu. - Prócz wymiotów, nie czułam się źle. To
raczej nie jest tego kwestia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Rudy nie
odzywał się przez jakiś czas, zastanawiając się, co jeszcze mógłby mi
powiedzieć. Doskonale wiedziałam, że tylko część informacji mi przekazuje.
Widziałam, jak walczył ze sobą, żeby nie palnąć za dużo choćby o słowo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Przyglądnę
ci się na treningach, jak tylko nauczysz się uruchamiać Shieki - mruknął w
końcu. - Póki co tylko tyle mogę zrobić. Sasori zbada cię jutro, żeby wykluczyć
choroby. Teraz możesz wracać do siebie. Dasz radę sama?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Skinęłam do
niego głową i odrzuciłam kołdrę z nóg. Momentalnie naciągnęłam sukienkę jak
tylko się dało, żeby nie odsłaniać mu za dużo ciała. Powoli zwlokłam się z
łóżka i pokuśtykałam do drzwi, asekurowana przez lidera.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Nie
przemęczaj się. Prysznic weź sobie jutro, dobra? Teraz idź spać.</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
- Dobra - mruknęłam, gdy
otworzył przede mną drzwi. Podtrzymując się ściany, tak na wszelki wypadek, w
towarzystwie Rudego dotarłam do swojego pokoju i klapnęłam na łóżku, wykończona
tym krótkim spacerem. Niemniej jednak fakt, że moje kekkei genkai mogło dawać
skutki uboczne, spędził mi sen z powiek. Od razu usiadłam przy stercie
papierów, które na samym początku tej szalonej przygody dostałam od lidera, i zaczęłam szukać czegoś
na ten temat. Wszystkie informacje dotyczyły jednak sposobu jego działania,
żadnych powikłań. Dopiero po około godzinie, gdy zaczęłam robić się senna i
zmęczona, znalazłam konkretniejsze informacje o Shieki. Wczytałam się w słowa,
a ostatnie zdanie zmroziło mi krew w żyłach: "<i>Z obserwacji wynika, że
użytkownicy tego kekkei genkai zwykle umierali młodo, nie przekroczywszy
trzydziestego roku życia.</i>" Kartka wyleciała mi z ręki z cichym
szelestem. Czułam, że krew odpływa mi z twarzy, a dłonie zaczynają
niebezpiecznie drżeć pod naporem emocji.</div>
<div class="MsoNoSpacing">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Nie
chciałam umrzeć w przeciągu czterech lat. Nie taki był mój cel.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
Jasny
gwint.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<b>Znowu to robię, wiem. Dodaję rozdział wcześniej bo wyjeżdżam, a wolę mieć pewność, że się dodał. :D</b></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<b>Trochę akcji było, trochę przemyśleń. Jestem całkiem zadowolona, ale ocenę pozostawiam Wam. Obiecuję Wam natomiast, że w kolejnym rozdziale zrobi się gorąco. :D</b></div>
<div class="MsoNoSpacing">
<b>Trzymajcie się ciepło, miśki. :*</b></div>
</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-51550782211781252462014-08-16T00:07:00.000+02:002014-08-16T00:07:35.264+02:0022. Wolność.<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kolejnego
dnia, po długiej, bezsennej nocy, postanowiłam udać się do bojówki, by
poćwiczyć moją celność. Wprawdzie kompletnie nie miałam na to ani siły, ani
ochoty, ale musiałam się czymś zająć, żeby nie zwariować. Do tej pory cały czas
myślałam o Hidanie i o radykalnej zmianie, jaka w nim zaszła. Nie rozumiałam
jego zachowania, ale było mi niesamowicie przykro, że tak się zawiodłam. To
prawda, że może za szybko mu zaufałam, ale nie sądziłam, że może być wobec mnie
agresywny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przez
zdenerwowanie nie mogłam skupić się na tym, co robię. Shurikeny opadały z
głuchym łoskotem na ziemię, tylko kilka z nich wbiło się w korpus kukieł. Cały
trening poszedł na marne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Usiadłam
na środku pomieszczenia i zapatrzyłam się w dal. Nie myślałam akurat o niczym
konkretnym i przez tę jedną, krótką chwilę, odpoczęłam od zadręczania się
niepotrzebnymi pytaniami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Czułam
się jak kretynka, bo wszystkie te wydarzenia były konsekwencją mojego durnego
zachowania. Nie powinnam była zaprzyjaźniać się z mordercami, ani w ogóle do
nich dołączać. Mogłam wieść spokojne życie, a nie uganiać się za nieznanym mi
mężczyzną. Idiotka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie
wiem, ile czasu spędziłam w bojówce. Wróciłam do swojego pokoju i opadłam na
poduszki, z totalnym mętlikiem w głowie. Od wczoraj czułam się tak, jakby moje
serce ściskała jakaś niewidzialna dłoń. Sytuacja z Hidanem nie dawała mi
spokoju. Nie wierzyłam, że chłopak mógł aż tak się zmienić. A przecież każdego
mogą ponieść emocje, prawda?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wiedziałam,
że nie mogłam go usprawiedliwiać. Zaatakował mnie, a na to nie ma żadnej
wymówki. Niemniej jednak tak bardzo pragnęłam jego ciepła i obecności, że coś
skręcało mnie od środka z rozpaczy i tęsknoty. Odwróciłam się na bok i
ścisnęłam kołdrę, jednocześnie zwijając się przy tym w kłębek. Ta pozycja
wprawdzie nie ukoiła moich nerwów, ale poczułam się ciut lepiej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Po
jakimś czasie bezczynnego leżenia zdecydowałam, że powinnam porozmawiać z
Hidanem. Musimy wyjaśnić sobie kilka rzeczy, jak choćby to, że wyznał mi
miłość. Może to nie ja powinnam pierwsza do niego przychodzić po tym, jak mnie
zaatakował, ale nie mogłam już dłużej wytrzymać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wyszłam
z pokoju i szybko pokonałam odległość dzielącą mnie od królestwa chłopaka. Pod
drzwiami zawahałam się i zamarłam. Moje serce waliło jak zwariowane, w uszach
mi dudniło i nie byłam w stanie wykonać żadnego ruchu. Świadomość, że mam
stanąć z nim twarzą w twarz, sparaliżowała mnie. Zanim się ruszyłam,
dostrzegłam, że z kuchni wyszły dwie postacie. Itachi wraz z Kisame zmierzali w
moim kierunku, rozmawiając o czymś. Właściwie to Hoshigaki non stop o czymś
nawijał, a Uchiha przysłuchiwał mu się z niezbyt wielką uwagą. To na mnie się
skupił. Utkwił we mnie spojrzenie swoich czarnych oczu, a ja za cholerę nie
byłam w stanie odczytać, co mu chodzi po głowie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Jesteś strasznie uparta - stwierdził ciemnowłosy. Obaj zatrzymali się tuż przy
mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie na słowa chłopaka i wzruszyłam ramionami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Dlatego tu jestem - odpowiedziałam mu. Na twarzy Kisame zagościł wielki
uśmiech.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Mówiłem, że dziewczyna da sobie w życiu radę - żachnął się i złapał pod boki. -
Niby taka niewinna, a tu proszę. Niezłe ziółko z niej jeszcze wyjdzie, mówię
ci.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Ojjj nie sądzę - powiedziałam szybko. - Ja tu tylko przelotem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nawet jeśli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zaśmiałam
się cicho pod nosem. Kisame był bardzo sympatycznym człowiekiem, nawet, jeśli
na takiego nie wyglądał. No i nigdy nie pamiętał mojego imienia, co w jego
przypadku też miało swój urok.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Idziesz do Hidana? - zapytał niebieskoskóry, a ja się zawahałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Miałam taki plan. - Skinęłam głową i przygryzłam dolną wargę. Nie byłam pewna,
czy to dobry pomysł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
No to co tak stoisz jak widły w gnoju? Rusz się - rozkazał i wyręczył mnie w
pukaniu do drzwi. Chwycił mnie za ramiona i odwrócił w kierunku pokoju Hidana.
Chyba jednak nie byłam gotowa na rozmowę z nim.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdy
chłopak stanął w progu, zakręciło mi się w głowie. Sam natomiast zlustrował
wzrokiem najpierw mnie, a potem moich towarzyszy i zrobił minę, która trochę
podniosła mnie na duchu. Rozpoznałam w nim mężczyznę, którego poznałam, którego
jeszcze nie tak dawno całowałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
A wy co, pielgrzymka? - spytał, spoglądając na każdego z nas po kolei.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Shouri do ciebie szła, a my ją zagadaliśmy - wyjaśnił Kisame i pchnął mnie w
stronę Hidana. - No już, zajmijcie się sobą, gołąbeczki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Rzuciłam
Itachiemu mordercze spojrzenie. Albo on, albo Tobi musiał rozpowiedzieć o tym,
że mnie i Hidana coś połączyło. Mimo wszystko podejrzewałam Uchihę, bo to jemu
wyznałam, że zakochałam się w chłopaku. Jak mógł mi coś takiego zrobić? I, do
jasnej cholery, po co?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Itachi
natomiast nie zmienił swojego wyrazu twarzy, ale odchodząc rzucił "to nie
ja". I, o dziwo, od razu mu uwierzyłam. Zatem to Tobi musiał wszystkim
rozgadać... Albo Hidan.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Co tu robisz? - Głos chłopaka spłynął na mnie niczym kubeł zimnej wody.
Podniosłam na niego wzrok i uśmiechnęłam się niepewnie. Nie wiedziałam, co
tutaj robię.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Przyszłam - wydukałam głupio. Hidan uśmiechnął się delikatnie, po czym wciągnął
mnie do środka i zamknął za sobą drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Shouri, przepraszam za to ostatnio - powiedział od razu i złapał swoją dłonią
moją. - Nie chciałem zrobić ci krzywdy. Poniosło mnie. Po prostu...
Spieprzyliśmy misję, lider nas opierdolił i miałem zły humor. A w dodatku
pamiętam, jak wystraszyłaś się na moje wyznanie. To wszystko spowodowało, że
wybuchłem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
No właśnie - mruknęłam i wyrwałam rękę. - Hidan, bałam się ciebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Wiem i strasznie mi głupio, że tak się zachowałem - powiedział, wyraźnie
skruszony. Wskazywała na to jego mina i postawa ciała. Z pewnego siebie
chłopaka stał się takim, który niemo błaga o przebaczenie. Z każdym słowem mnie
do siebie przekonywał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Powinniśmy zostać przyjaciółmi - wypaliłam po krótkiej chwili ciszy. Spojrzałam
prosto w oczy Hidanowi, który najwyraźniej poczuł się zawiedziony moimi
słowami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie chcę cię do niczego namawiać - westchnął i się do mnie zbliżył. - Wiem, że
może za szybko wypaliłem, że cię kocham, i przepraszam za to. Po prostu nigdy
wcześniej nie czułem czegoś takiego - wyjaśnił chłopak, a mnie pękło serce.
Wcale nie chciałam się z nim przyjaźnić. Chciałam czegoś więcej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Hidan...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Wiem - przerwał mi. - Już nic nie mówię. Ale może mi być ciężko się z tobą
przyjaźnić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie
wiedziałam, co mu na to odpowiedzieć. Sama też sobie tego nie wyobrażałam, ale
im dłużej myślałam o mnie i Hidanie, tym bardziej odnosiłam wrażenie, że odsuwa
mnie od mojego celu. Jeśli się w nim zakocham i zaangażuję w związek, nie wrócę
do domu i pozostanę wśród morderców, a tego bym bardzo nie chciała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Przepraszam - szepnęłam. - Tak będzie lepiej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Już
się odwracałam, by wyjść z pokoju chłopaka, gdy ten złapał mnie za rękę i do
siebie przyciągnął. Nim się zorientowałam, całowaliśmy się namiętnie, a mnie
wcale nie przyszło do głowy, by przerywać pieszczotę. Hidan przycisnął mnie do
ściany, przez co wzbudził we mnie jeszcze większy dreszczyk, który mnie
obezwładniał. Nie byłam w stanie się od niego odsunąć. Chłopak całował tak
dobrze, że to było po prostu niemożliwe.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Poza
tym, chyba nie chciałam przerywać tego pocałunku, ani tego, co między nami
zaszło. Jeden wybuch złości o niczym nie świadczy. Sytuacja go zwyczajnie
przerosła i nie zapanował nad swoimi emocjami. Zdarza się. Tak to przynajmniej
chciałam sobie tłumaczyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdy
Hidan przestał mnie całować, spojrzałam na niego jak przez mgłę. Był poważny,
być może lekko wystraszony i nie czuł się pewnie. Wyglądał tak, jakby obawiał
się mojej reakcji. A ja wcale nie chciałam na niego nakrzyczeć, no chyba że z
pretensjami, dlaczego przerwał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Wybacz - szepnął, owiewając oddechem moje usta. Odsunął się ode mnie i zmierzył
mnie wzrokiem. Stałam niemal wbita w ścianę, nie wiedząc, co robić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie szkodzi - również wyszeptałam i podeszłam w jego stronę. Utkwiłam wzrok w
jego szyi, którą miałam na wysokości wzroku. Nastała chwila krępującej ciszy. -
Nie szkodzi - powtórzyłam i się do niego przytuliłam. Hidan od razu odwzajemnił
uścisk.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Uświadomiłam
sobie, jak bardzo jestem zagubiona. Wpadłam w sidła mordercy, którego zamiarów
nie byłam pewna. Nie wiedziałam, czy naprawdę odwzajemnia moje uczucia, czy
może chce się mną tylko zabawić, ale w tamtym momencie to się nie liczyło. Nie
obchodził mnie nawet mój mąż, którego, teoretycznie, próbowałam odzyskać.
Najważniejszy był Hidan i to, że chciał być ze mną. Lub tylko udawał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Tego
samego dnia, gdy gotowałam dla siebie obiad, swoją obecnością w kuchni
zaszczycił mnie sam lider. Zerknęłam na niego przelotnie, ale ten nawet na mnie
nie spojrzał. Wziął z lodówki puszkę napoju i zatrzymał się, najprawdopodobniej
wpatrując w moje plecy. Próbowałam to ignorować, skupiwszy się mocniej na
mieszaniu zupy, jednak zachowanie mężczyzny było dość upierdliwe. Czego on
znowu ode mnie chciał?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Może ugotujesz nam coś kiedyś? - spytał, na co gwałtownie odwróciłam się w jego
stronę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Co takiego? - spytałam w szoku, a ten wzruszył ramionami. - Nie jestem waszą
kucharką.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Raz mogłabyś zrobić coś pożytecznego - stwierdził, a ja go przedrzeźniłam.
Zarozumiały dupek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Musiałabym kupić jakieś składniki - zauważyłam po uciążliwej chwili ciszy. On
naprawdę chciał, żebym coś im zrobiła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie ma sprawy, dostaniesz pieniądze i pójdziesz do sklepu - odpowiedział od
razu. - Jutro?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Sama? - Zignorowałam jego pytanie. Nie wierzyłam, że puszczą mnie bez opieki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
No chyba nam nie uciekniesz? - Lider odpowiedział mi pytaniem na pytanie,
wprawiając mnie tym samym w ogromne zdumienie. - Dam ci mapę, żebyś nie
zabłądziła. Spacer dobrze ci zrobi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Jejku - szepnęłam w szoku. Uśmiech sam wkradał mi się na usta. - Dzięki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna
uśmiechnął się lekko pod nosem, upił łyk napoju i wyszedł z kuchni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie
mogłam doczekać się jutra.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Następnego
dnia, tuż po śniadaniu, odwiedziłam lidera. Tak jak mówił, dostałam od niego
mapę i pieniądze. Kazał mi również wziąć ze sobą sakwę z kunaiami, na wszelki
wielki, lub gdybym chciała po drodze sobie potrenować. Odprowadził mnie do
wyjścia, otworzył przede mną głaz i powiedział, że mam wrócić do czternastej.
Miałam całe pięć godzin tylko dla siebie, co było dla mnie naprawdę dużym
komfortem! W siedzibie ciągle czułam się obserwowana, a tutaj - wolność!
Pięciogodzinna wolność!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Z
ogromnym zapałem ruszyłam przed siebie. Gdy się obejrzałam, mężczyzna zniknął
za głazem. Nareszcie nie byłam kontrolowana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Z
tego co mówiła mapa, wioska nie była szczególnie daleko i była to ta sama, do
której kiedyś udaliśmy się z Hidanem. Nie śpieszyłam się więc, bo wiedziałam,
że w przeciągu czterdziestu minut do niej dotrę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdy
weszłam między budynki, uważnie rozejrzałam się po okolicy. Ulice tętniły życiem,
zupełnie jak poprzednim razem. Mieszkańcy byli uśmiechnięci i jak gdyby nie
obarczeni żadnymi problemami. Zazdrościłam im tego. Ja od kilku lat nie czułam
tego zadowolenia z życia. Od śmierci Taya... Jakaś cząstka mnie umarła razem z
nim.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Przepraszam - usłyszałam nagle obok siebie. Wlepiłam wzrok w ciut wyższego ode
mnie mężczyznę, na którego nosie widniały spore okulary. Jego bujna, brązowa
czupryna powiewała wesoło na wietrze. Wyglądał naprawdę miło. - Chyba jest tu
pani pierwszy raz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Drugi - sprostowałam. - I żadna pani.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Przyszłaś na zakupy? - spytał, a ja skinęłam głową. Miło było porozmawiać z
kimś normalnym, jednak wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała go
zgubić, żeby przypadkiem nie stała mu się żadna krzywda. - Coś konkretnego?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Coś na obiad - odpowiedziałam i skręciłam w jedną ze spokojniejszych uliczek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Pomóc ci? - spytał, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Poradzę sobie sama - odpowiedziałam i zerknęłam na niebo. Pomiędzy budynkami
zauważyłam czarnego kruka, krążącego wokół nas. Doskonale wiedziałam, do kogo
należał. A więc jednak mi aż tak nie ufali?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Jeśli nie masz nic przeciwko... - zaczął chłopak, ale mu przerwałam.
Zatrzymałam się i wlepiłam w niego wzrok.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Przepraszam, ale nie powinieneś ze mną rozmawiać - wypaliłam. - Mam zaborczego
męża, który kręci się po okolicy. Jeśli cię ze mną zobaczy... - skłamałam i
przejechałam sobie palcem po gardle.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Jasne - mruknął. - W każdym razie, miło było.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Machnęłam
szatynowi na odchodne i poszukałam wzrokiem kruka. Siedział na dachu jednego z
budynków i udawał, że na mnie nie patrzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Spadaj Uchiha! - wydarłam się, wiedząc, że Itachi w jakiś dziwny sposób to
usłyszy. - Nie potrzebuję kontroli! Nawet mnie nie denerwuj!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Wariatka - usłyszałam z oddali i rzuciłam w tamtym kierunku spojrzenie. Grupka
kilku osób stała tam i się we mnie wpatrywała. No tak, gadałam do nikogo.
Mogłam wyglądać na niezrównoważoną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ruszyłam
przed siebie i weszłam do jednego ze sklepów z odzieżą. Wprawdzie dostałam od
lidera pieniądze tylko na obiad, jednak miałam ze sobą własne oszczędności.
Postanowiłam się przebrać, kupić kapelusz i zgubić tego cholernego ptaka.
Miałam nadzieję, że da się nabrać na tę sztuczkę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kilka
minut później, ubrana w letnią sukienkę w kwiaty i słomkowy kapelusz wyszłam ze
sklepu. Nie patrzyłam w górę, żeby nie zwrócić na siebie uwagi ptaka. Przeszłam
uliczkami wioski jak gdyby nigdy nic, po czym wstąpiłam do warzywniaka. Kupiłam
ogórki na mizerię oraz kilka jabłek, dla siebie, i udałam się na dalsze zakupy.
W kolejnym sklepie nabyłam mięso, dużo mięsa, oraz ziemniaki. Nie pomyślałam,
że wszystko to będzie dość ciężkie, jednak i tak byłam zadowolona ze spaceru.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Mając
jeszcze masę wolnego czasu, usiadłam na jednej z ławek małego ryneczku.
Wpatrywałam się w wesoło biegające dzieci i przypomniało mi się, jak bardzo
chcieliśmy mieć z Tayem swoje własne maleństwo. Zaraz po ślubie zaczęliśmy się
starać o dziecko, jednak z marnym skutkiem. Nie poddawaliśmy się, alez każdą
kolejną próbą byliśmy coraz bardziej sfrustrowani. Patrząc na to z dzisiejszej
perspektywy, chyba dobrze się stało, że nie zaszłam w ciążę. Nie chciałabym
samotnie wychowywać dziecka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Cóż za przemiana. - Głos nowo poznanego chłopaka doszedł do mnie z prawej
strony. Zwróciłam na niego spojrzenie, a ten szeroko się uśmiechnął. - Chcesz
się ukryć przed mężem?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Może - odpowiedziałam i rozejrzałam się po okolicy. Po kruku nie było nawet
śladu. Brawo, Shouri.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Ciekawe z was małżeństwo - stwierdził i rozsiadł się obok mnie na ławce. -
Chyba ciężkie te zakupy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Silna ze mnie dziewczynka - odparłam i wpatrzyłam się w dzieci. Bardzo chciałam
zostać kiedyś matką.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
W to nie wątpię. - Chłopak wzruszył lekko ramionami i również się zapatrzył. -
Bije cię?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie - mruknęłam spokojnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Stosuje przemoc psychiczną?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Zrobił ci kiedyś krzywdę? - dopytywał, przez co, z poważnym wyrazem twarzy, na
niego popatrzyłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie żyje - odpowiedziałam. Obserwowałam szok w jego oczach. Niemal poczułam,
jak cały się spiął, oraz dostrzegłam, że minimalnie zbladł. Takiej odpowiedzi
na pewno się nie spodziewał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie żyje? Ale przecież...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Jest wstrętnym duchem, który mnie prześladuje - westchnęłam. - Naprawdę
powinieneś iść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie nabierzesz mnie na to - żachnął się i lekko rozluźnił. - Co ty opowiadasz?
Dobrze się czujesz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
I to jak - odpowiedziałam i zerknęłam na zegarek. Była już trzynasta. - Zbieram
się. - Wstałam i wzięłam torby do ręki . Chłopak również się podniósł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Spotkamy się jeszcze? - spytał, a ja pokręciłam głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie ma mowy. - Uśmiechnęłam się do niego i wyminęłam go, kierując się na
obrzeża wioski.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Uwielbiam niedostępne dziewczyny! - krzyknął za mną, zwracając tym samym uwagę
innych ludzi. Wykrzywiłam usta w jeszcze większym uśmiechu, ale nie odezwałam
się nawet słowem na jego zaczepkę. Schlebiało mi jego zainteresowanie moją
osobą, niemniej jednak nie zamierzałam wpakować go w kłopoty. Mogłam się tylko
domyślić, że winę za naszą rozmowę poniósłby chłopak, a nie ja.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdy
wyszłam poza mury wioski, odetchnęłam pełną piersią. Niestety pozostało mi już
tylko pięćdziesiąt minut względnego spokoju i wolności, przez co poczułam ścisk
żołądka. Zdecydowanie nie chciałam wracać do Akatsuki, ale nie miałam innego
wyjścia. I tak by mnie znaleźli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Mniej
więcej w połowie drogi usłyszałam za sobą trzepot skrzydeł. Odwróciłam głowę i
zauważyłam czarnego kruka, należącego do Uchihy. Na ten widok zagotowało się we
mnie. Puściłam torby z zakupami i podeszłam do ptaka, który rozsiadł się na
gałęzi. Popatrzyłam prosto w jego czarne oczy, po czym z ogromną furią,
złapałam go w swoje ręce. Zwierzę zaskrzeczało i próbowało się wyrwać, jednak
na nic zdały się jego próby.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dosłownie
chwilę później w białym dymie pojawił się właściciel ptaka. Itachi przywdział
na siebie tradycyjny płaszcz Akatsuki, a na twarz założył swoją maskę
obojętności. Wkurzało mnie jego zachowanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Pogięło cię? - krzyknęłam, rozkładając ręce. Zapomniałam, że w dłoni dalej
trzymałam kruka, przez co zwierzę znów głośno zaskrzeczało. - Weź tego kruka i
spadajcie stąd - warknęłam, rzucając w mężczyznę ptakiem. Ten w locie rozłożył
skrzydła i z gracją usiadł na ramieniu właściciela.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
To dla twojego dobra - powiedział chłodno Uchiha i podszedł do mnie. - Widzę,
że dalej źle traktujesz moje zwierzęta - wtrącił, ale zignorowałam to.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Lider ci kazał? - syknęłam. Byłam na niego naprawdę wściekła. Jak mógł mi to
zrobić?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie - odpowiedział, a mnie na chwilę wmurowało w ziemię. - Lider nic o tym nie
wie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie potrzebuję twojej pomocy! - krzyknęłam. - Aż tak mi nie ufasz? Przecież
wiesz, że nie ucieknę!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Z reguły nie ufam ludziom. - Jego spokojny ton głosu doprowadzał mnie do szału.
Itachi z każdym spotkaniem coraz bardziej zaczynał działać mi na nerwy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Pieprz się - warknęłam i wzięłam z ziemi siatki. Oczywiście brunet nie zamierzał
odpuścić i jak cień ruszył za mną. - Uchiha odwal się! - krzyknęłam i
gwałtownie się do niego odwróciłam. - Chcę być sama! Lider mi zaufał a ty
wszystko niszczysz!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Bo się o ciebie martwię? - spytał, zbijając mnie tym z pantałyku. Momentalnie
się uspokoiłam. - Nie chcę, żeby coś ci się stało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Dlaczego? - Byłam cholernie zdziwiona jego słowami. Itachi Uchiha martwi się o
mnie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna
wzruszył ramionami i podszedł w moją stronę. Bez słowa przejął ode mnie siatki
i ruszył w drogę powrotną. Ja natomiast stałam jeszcze chwilę w tym samym
miejscu, nie wiedząc, co się właściwie stało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nigdy
nie przypuszczałabym, że akurat Uchiha będzie się o mnie troszczyć. Hidan -
pewnie, być może nawet Kisame i lider... Ale Itachi? O co mu, u licha,
chodziło?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
A
może ubzdurał sobie, że skoro przypominam mu jego młodszego brata, to powinien
mnie chronić? Czyżby totalnie sfiksował?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Idziesz? - spytał, gdy był już w znacznej odległości ode mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie. Idź sam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Shouri...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Dam sobie radę - warknęłam. - Zrozum, że też chcę pobyć chwilę sama. Ty masz
taką możliwość codziennie, mnie taka okazja zdarza się bardzo rzadko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Itachi
popatrzył na mnie z dziwnymi pretensjami w oczach, westchnął pod nosem, po czym
zniknął w gałęziach drzew. Miałam nadzieję, że rzeczywiście zostawił mnie bez
żadnego głupiego kruka. Naprawdę chciałam odpocząć od ciągłej kontroli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ruszyłam
chwilę za nim, nie mogąc skupić myśli. Po głowie chodził mi Hidan, Itachi, mój
cel, wszystko. Byłam zdezorientowana i kompletnie zagubiona. Niemniej jednak na
wszelki wypadek wyjęłam z torebki kaburę z bronią i przewiązałam ją sobie wokół
bioder. I oczywiście na domiar złego, już po chwili ktoś się do mnie
przyczepił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Coś natarczywy ten znajomy - usłyszałam i gwałtownie się odwróciłam. Przede mną
stał chłopak, który zaczepiał mnie już w wiosce. Nie spodobała mi się jego
obecność tutaj. Co gorsza, Itachi go nawet nie wyczuł, bo w innym wypadku na
pewno nie zostawiłby mnie samej. Czyżby szatyn był shinobi i umiał ukrywać
swoją obecność?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Może - odpowiedziałam, próbując zachować względny sposób. - Co tu robisz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Spodobałaś mi się. - Chłopak wzruszył ramionami i włożył ręce do kieszeni. Nie
wyglądał na osobę, która miała zaraz zaatakować. - Mówiłem, że lubię
niedostępne dziewczyny. Jeśli po dobroci nie chcą, wezmę je sobie siłą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdy
dotarł do mnie sens jego słów, wykonałam w tył zwrot i zaczęłam biec przed
siebie co sił w nogach. Moje przypuszczenia się jednak sprawdziły: chłopak był
ninja, i to całkiem pewnym siebie, bo bez większego wysiłku przeskoczył po
gałęziach i wylądował tuż przede mną, tak samo rozluźniony, jak poprzednio.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Jeszcze bardziej lubię, gdy uciekają - mruknął i do mnie podszedł. Wyciągnął w
moją stronę dłoń, jednak szybko ją odtrąciłam. To najwyraźniej go rozbawiło, bo
uśmiech na jego twarzy się powiększył.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie radzę - ostrzegłam go, ale chłopak nie przejął się moimi pogróżkami. Bez
ceregieli zbliżył się do mnie, ścisnął mnie za gardło i przygwoździł do drzewa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Oho,
no to się wkopałaś, Shouri.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<b>Nie będę tego komentować. W
sumie nie wiem, czy jestem zadowolona z tego rozdziału, czy nie, więc ocenę
pozostawiam Wam. ^^<o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<b>Zapraszam również na mojego
nowego bloga <i><a href="http://baranku.blogspot.com/" target="_blank">Baranku</a></i>. Być może ktoś z
Was nie zauważył poprzedniej notki, dlatego się powtarzam. ^^ I od razu
uspokajam – nie zaniedbam Shouri, miśki. :) Jeśli natomiast przestanę dodawać
rozdziały regularnie, to może to raczej wynikać z tego, że od dwudziestego
piątego znowu zaczynam praktyki (porodówka welcome to), pod koniec września
znikam na tydzień z przyjaciółmi, no a w roku akademickim wiadomo, jak to jest.
Niemniej – nie ma co się martwić, mam kilka rozdziałów w zapasie a wena mnie
dopieszcza (przynajmniej na Shouri, bo mam chwilowy zastój jeśli chodzi o
drugiego bloga, ale ciii ^^”). <o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<b>Przesyłam Wam mnóstwo buziaków
i miłości. Strasznie fajnie czyta się Wasze komentarze, to takie milutkie! <3</b></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<b>Widzimy się za tydzień. :*</b><o:p></o:p></div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-32548894291458792102014-08-10T12:08:00.000+02:002014-08-10T12:08:00.133+02:00Nowy blog? Tak, znowu!<div style="text-align: justify;">
No tak... Dałam się ponieść i zrobiłam coś, czego nigdy do tej pory nie robiłam: napisałam jeden rozdział i od razu go opublikowałam. Niemniej jednak jestem zafascynowana tym, co powstało w mojej głowie i tak dobrze mi się pisało, że mam niemal stuprocentową pewność, że skończę tamtą historię. I spokojnie, nie zaniedbam Shouri Muzai. :) </div>
<div style="text-align: justify;">
Zapraszam Was na bloga o jakże kochanej nazwie <a href="http://baranku.blogspot.com/" target="_blank">Baranku</a>. I bawcie się dobrze, czytając moje wypociny. ^^</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-24550416531330758952014-08-09T00:01:00.000+02:002014-08-09T00:01:12.999+02:0021. Rozczarowanie.<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Siedziałam naprzeciwko lidera i próbowałam
ułożyć sobie w myślach, co tak właściwie mu powiedzieć. Z nerwów bawiłam się
palcami u rąk, jednocześnie czując, jak nieprzyjemnie są spocone. Byłam
niesamowicie podenerwowana, ale wiedziałam, że muszę wziąć się w garść i
powiedzieć mu, że...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zrezygnuję ze Shieki dla Taya -
wypaliłam, cały ten czas patrząc w blat biurka. Nie byłam w stanie unieść
wzroku na lidera, za bardzo bałam się jego reakcji.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To głupota - zauważył. - Dobrze to
przemyślałaś?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Chcę go odzyskać, ale nie kosztem
rodziny tamtego człowieka - powiedziałam i dopiero wtedy spojrzałam na
mężczyznę. Był poważny, ale nie wyglądał na złego. No, może ciut zirytowanego,
ale chyba nic więcej. Zdziwiło mnie to, ale jednocześnie kamień spadł mi z
serca. Spodziewałam się krzyków i wyzwisk rzucanych pod moim adresem. Reakcja
lidera była dziwnie spokojna.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze się nad tym zastanów - poradził,
a ja skinęłam głową. Decyzja jednak już zapadła.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Na jaką misję mam iść? - zmieniłam
temat. Podczas tej rozmowy musiałam rozwiać wszystkie swoje wątpliwości.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Lider wyciągnął z kupki papierów jedną
kartkę i mi ją podał. Była na niej data, nazwa miejscowości i cel podróży.
Gdybym się zgodziła, moim zadaniem byłoby pójść na przeszpiegi do Wioski
Ukrytej w Liściach i dowiedzieć się możliwie jak najwięcej na temat Naruto
Uzumakiego. Nie miałam pojęcia, kim był ten chłopak, ale nie zamierzałam się na
to zgadzać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nikogo tym nie skrzywdzisz - wyjaśnił
lider, jednak ja pokręciłam przecząco głową. Nie dam sobą pomiatać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wybijcie to sobie z głowy - powiedziałam
i wstałam od biurka. Mężczyzna również się podniósł. - Nie pójdę na żadną
misję.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie bądź nieposłuszna.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie takie jest moje zadanie! -
warknęłam. - Mam tylko zabić jednego mężczyznę i nie dam się wykorzystywać do
żadnych innych misji!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Lider próbował się odezwać, jednak mu nie
pozwoliłam:<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Powiedziałam - zaakcentowałam i
spojrzałam mu w oczy. Nie wiem skąd pojawiła się we mnie taka odwaga, jednak w
tamtym momencie była mi bardzo potrzebna. Czułam się świetnie z tym, że w końcu
mu się jawnie postawiłam. Właśnie taka musiałam być, żeby komukolwiek
zaimponować.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- W porządku - ustąpił lider i usiadł z
powrotem na krześle. Powstrzymałam się od uśmiechu, żeby nie wyjść czasem na
idiotkę. - Pora wrócić do treningów.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Dopiero wtedy uniosłam kąciki ust ku
górze.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Ukochany, niedługo cię odzyskam!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kilka dni później, <span class="apple-converted-space"> </span>po trzech treningach polegających na
wyzwoleniu chakry poza moje ciało, zorientowałam się, że w ogóle nie
widziałam w organizacji Hidana. Nie siedział w kuchni z gazetą i kawą, nie
mijałam go w korytarzu ani nie słyszałam jego rozmowy z innymi członkami
Akatsuki. Mogłam się tylko domyślić, że z opóźnieniem wyruszył na misję, o
której mi mówił. Zrobiło mi się dziwnie smutno, że mnie o tym nie poinformował.
Mimo naszej ostatniej rozmowy miałam nadzieję, że wciąż będziemy się
przyjaźnić, a przynajmniej kolegować. Hidan najwyraźniej zmienił zdanie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Siedząc w kuchni obserwowałam, jak wielki
robak wspina się po ścianie, po chwili spada i znów pnie się ku sufitowi. Nie
mogąc wymyślić niczego ciekawszego, siedziałam przy stole i mieszałam łyżeczką
w zimnej już herbacie. Czułam się beznadziejnie. Nie dość, że treningi
kompletnie mi nie szły, to w dodatku straciłam osobę, z którą czułam się
swobodnie. Musiałam przyznać, że tęskniłam za Hidanem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kiedy tak siedziałam, było mi obojętne,
czy ktoś przyjdzie do kuchni, czy nie. Gdy jednak zobaczyłam w progu Itachiego,
spięłam się i wlepiłam wzrok w kubek. Chłopak przez dłuższy czas nie odezwał
się nawet słowem, a ja walczyłam z chęcią wypytania go o to, co zrobił ileś tam
lat temu. Wiedziałam, że nie powinnam poruszać tego tematu, ale musiałam się
dowiedzieć, co się wtedy wydarzyło.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Możemy porozmawiać? - spytałam. Itachi
spojrzał na mnie obojętnie, ale przysiadł się do stołu. Usiadł dokładnie
naprzeciwko mnie. - Skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać? - Postanowiłam najpierw
przekonać go do rozmowy, a później zapytać o masakrę klanu, jaką wyrządził.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiedziałem - odpowiedział spokojnie.
- Lider wysłał wszystkich na poszukiwania i przez przypadek akurat ja na ciebie
trafiłem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ach - mruknęłam i znów wpatrzyłam się w
kubek. Serce waliło mi jak oszalałe. Nie wiedziałam, jak z nim rozmawiać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Niech zgadnę - zaczął Itachi. Podniosłam
na niego zdziwione spojrzenie. - Sasuke ci wszystko powiedział, a ty chcesz się
dowiedzieć, dlaczego zabiłem całą swoją rodzinę?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zdziwiło mnie, że się tego domyślił, ale
zdecydowanie ułatwił nam rozmowę. Pokiwałam głową, jednocześnie zaciskając
dłonie na kubku. Siedziałam jak na szpilkach.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-Taki miałem kaprys - powiedział
mężczyzna. Jego wypowiedź mocno mnie wzburzyła. Kaprys?! Jak można mieć kaprys
zabicia swojej rodziny?!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie wierzę ci - odpowiedziałam. - Coś
się musiało wydarzyć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Po co zaprzątać sobie głowę
niepotrzebnymi informacjami? - spytał spokojnie. Nim zdążyłam odpowiedzieć,
kontynuował swój wywód. - Z jednej strony nie chcesz mieć z nami jakiegokolwiek
kontaktu a z drugiej pchasz się w relacje z mordercami. Nie uważasz, że to
trochę dziwne?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To zwykła ciekawość. - Próbowałam go
zmylić, ale jak to powiedział młodszy Uchiha: nie potrafię kłamać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Bzdura - odpowiedział spokojnie. Wstał,
żeby zalać kawę, po czym odwrócił się w moją stronę. - Po prostu o tym
zapomnij.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wbiłam spojrzenie w swój niemal skończony
napój, nie mogąc niczego więcej powiedzieć. Musiałam przestać się nim
interesować. Nie powinnam wymagać od Itachiego, by się zwierzał, nawet, jeśli
bardzo mnie to ciekawiło. No cóż, właściwie, to okropnie mu współczułam, bo
zabicie swojej rodziny musiało być dla niego piekielnie trudnym zadaniem.
Chciałam wiedzieć, co nim kierowało, a z drugiej strony wydawało mi się, że
jest to dla niego bardzo drażliwy temat, mimo, że swoją mimiką kompletnie nie
zdradził poirytowania. Umilkłam, nie chcąc go przypadkiem rozjuszyć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Uchiha wyszedł z kuchni bez słowa, dzięki
czemu od razu poczułam się lepiej. Z drugiej jednak strony znowu zostałam sama.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Następnego dnia stawiłam się w bojówce o
umówionej godzinie. Lider już tam na mnie czekał, jak zawsze poważny i tym
razem chyba był jeszcze bardziej nachmurzony, niż zwykle. Miałam tylko
nadzieję, że nie będzie się przez to na mnie wyżywać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zatrzymałam się naprzeciwko mężczyzny i
posłałam mu słaby uśmiech. W żaden sposób nie zareagował na ten gest, tylko złożył
kilka pieczęci. W jego rękach, z kłębu białego dymu, pojawiła się kabura, którą
mi wręczył. Dość mocno odczułam ciężar metalu, który się w niej znajdował. Bez
słowa przewiązałam ją sobie przez biodra, choć zrobiłam to dość koślawo, bo
pierwszy raz. Zdenerwowałam się, bo nie wiedziałam, na czym będzie polegać
trening.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Lider, nic nie mówiąc, poszedł w stronę
ściany i przycisnął na niej jakiś włącznik. Z podłogi wysunęły się dziwne
marionetki, w różnych odległościach i położeniach ode mnie. Rozejrzałam się
wokół i stwierdziłam, że były wszędzie. Powoli zaczynałam się domyślać, o co
chodzi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Musisz jak najszybciej trafić kunaiami w
jak największą ilość tarcz - poinstruował mnie lider, a ja zdębiałam. Niby jak
miałam to zrobić? Ja nawet nie do końca wiem, jak się tymi nożami posługiwać!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna najwyraźniej to zauważył, bo
kazał mi stanąć z boku i obserwować. Odsunęłam się jak najbardziej pod ścianę,
żeby przypadkiem nie oberwać od lidera i uważnie się w niego wpatrzyłam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Rudowłosy stanął naprzeciwko jednej z
kukieł i się na niej skupił. Dosłownie chwilę później, gwałtownie wyciągnął z
kabury kilka kunaiów i rzucił nimi w trzech różnych kierunkach. Okręcił się
dookoła własnej osi, trafiając bronią w każdą tarczę w niesamowicie szybkim
tempie. Nie zdążyłam nawet wszystkiego zarejestrować, tak błyskawicznie to
zrobił.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nagle dostrzegłam kunaia lecącego prosto w
moją stronę. Serce podeszło mi do gardła, niemniej jednak udało mi się w
ostatniej chwili uchylić i uniknąć śmierci. Broń wbiła się w ścianę, a ja z
pretensją popatrzyłam na lidera.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Niezły refleks - skomentował. Ja
natomiast nie odezwałam się słowem, próbując uspokoić mocno walące serce.
Podeszłam w jego stronę, uważnie przyglądnęłam się kukłom i głośno westchnęłam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przecież ja tego nie zrobię - mruknęłam.
- Nie umiem. Ja nawet nie wiem, jak to trzymać. - Sięgnęłam dłonią do kabury i
złapałam w dłoń kunai. Dopiero wtedy dostrzegłam, jak bardzo trzęsą mi się
ręce.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zrób tak, jak potrafisz. Potem będziemy
cię doszkalać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Lider poszedł stanąć w miejscu, gdzie
jeszcze przed chwilą go obserwowałam. Ja natomiast z powątpiewaniem popatrzyłam
na tarcze, w które powbijana była broń mojego trenera. Byłam pewna, że nigdy w
życiu nie powtórzę jego wyczynu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wzięłam głęboki wdech, po czym
przystąpiłam do treningu. Wyciągnęłam z kabury trzy kunaie i każdym po kolei
rzuciłam w kukły. Tylko jeden drasnął lalkę, a później tak jak pozostałe, z
głośnym brzdękiem upadł na podłogę. Nie zważając na to, wyjęłam kolejne noże i
powtórzyłam ataki na inne tarcze. Spośród kilkunastu rzutów, tylko dwa były
celne. Poza tym zrobiłam to niesamowicie powolnie, przez co poczułam się
strasznie głupio. Nic nie umiałam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Mamy sporo do zrobienia - stwierdził
lider, podchodząc moją stronę. No serio? Jakbym nie wiedziała. - Spokojnie,
wszystkiego da się nauczyć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Mhm - mruknęłam i skrzyżowałam ręce na klatce
piersiowej. - Zajmie mi to wieki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To już zależy od ciebie - odparował
lider. - Przede wszystkim musisz skupić się na swoim celu. Zaczniemy od samego
początku. Spójrz tam. - Mężczyzna wskazał ręką na stojącą kilka metrów od nas
kukłę. - Masz trafić w jej głowę. Skup się na tym, gdzie ona stoi. Spróbuj
wyobrazić sobie, że nie ma niczego, poza nią. Tylko ona się teraz liczy. W nic
innego nie możesz trafić, bo niczego innego nie ma. Weź kunai.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Sięgnęłam po broń i z wyczekiwaniem
spojrzałam na lidera.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Weź go przed siebie tak, żeby koniec
wskazywał na głowę kukły.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wykonałam polecenie mężczyzny, dokładnie
skupiając się na tym, co robię.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Weź lekki zamach - polecił, a ja
odchyliłam rękę w tył - i rzuć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kunai trafił w środek ciała kukły.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nieźle - mruknął. - Powtarzaj, dopóki na
trafisz w głowę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Rzucałam bronią i rzucałam, aż w końcu
ręka zaczęła mnie boleć. Kunaie wprawdzie trafiały już w szyję, jeden nawet w
głowę, ale nie w sam jej środek. Moje rzuty wciąż były niecelne, ale po trzech
godzinach tego samego miałam już naprawdę dosyć. Szumiało mi w głowie i czułam,
że będę mieć niezłe zakwasy w prawej ręce.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Możesz wrócić do siebie - mruknął lider,
a ja odpięłam z bioder kaburę. Uśmiechnął się na to pod nosem. - Jest twoja,
zatrzymaj ją. Tylko pozbieraj najpierw broń.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zrobiłam to, co rozkazał i wróciłam do
swojego pokoju. Od razu wzięłam potrzebne rzeczy i poszłam pod prysznic, bo
choć trening nie wydawał się zbyt męczący, nieco się spociłam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przez kolejne dwa tygodnie uparcie
trenowałam pod okiem lidera. Z każdym dniem widziałam postępy, co mnie
niesamowicie cieszyło, natomiast mężczyzna podchodził do tego z obojętnością.
Ani razu mnie nie pochwalił, co najwyżej skinął głową, co tak naprawdę nic mi
nie mówiło: czy to z uznaniem, czy po prostu taki miał nawyk, odruch, albo nie
wiadomo co jeszcze. Frustrowało mnie to, ale nie mogłam liczyć na jakiekolwiek
pochwały. Najważniejsze było jednak to, że sama widziałam postępy. W przeciągu
czternastu dni nauczyłam się celować bronią prosto w głowę kukły. Wprawdzie
musiałam się nad tym mocno skupić, co w walce na pewno by nie przeszło, bo nie
byłoby na to czasu, ale fakt, że mi się udawało, bardzo mnie zadowalał. Nie
byłam jeszcze w stanie powtórzyć wyczynu lidera, niemniej jednak z każdym
rzutem shurikenem, moja celność się poprawiała.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wieczorem, tuż po treningu, poszłam do
kuchni zrobić sobie kolację. Nie przypuszczałam jednak, że zastanę w niej
Itachiego. Na sam jego widok mocno się spięłam, tym bardziej, że z chłopakiem
również ostatnio nie rozmawiałam. W ogóle odniosłam wrażenie, że wszyscy
zaczęli mnie unikać, nie wiedzieć czemu. Było mi z tego powodu strasznie
przykro, choć z drugiej strony może robili mi przysługę swoim zachowaniem?
Dzięki temu nie przywiążę się do nich... za bardzo.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wyciągnęłam z lodówki kilka składników na
kanapki, wstawiłam wodę na herbatę i wzięłam się za przyrządzenie kolacji.
Kątem oka zauważyłam, że Uchiha siedzi dokładnie w miejscu Hidana i - tak jak
siwowłosy - czytał gazetę. Na ten widok serce zadudniło mi w klatce piersiowej,
jednak starałam się nie dać tego po sobie poznać. Z talerzem kanapek i
parującym napojem w kubku, usiadłam naprzeciwko Itachiego, wbijając w niego
wzrok. Popatrzył na mnie znad gazety, tylko po to, by zaraz wrócić do czytania
z pewnością ciekawego artykułu. Ignorując ciszę (co szło mi już naprawdę dobrze,
bo mało kto w Akatsuki był rozmowny), zaczęłam jeść posiłek. Tak naprawdę nie
potrzebowałam rozmawiać z chłopakiem, wystarczyła mi sama jego obecność, żebym
poczuła się lepiej. Tym bardziej, że ostatnio samotność doskwierała mi
bardziej, niż kiedykolwiek dotąd.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Gdy zjadłam kanapki, już miałam wstać od
stołu, gdy Itachi w końcu się odezwał. Ton jego wypowiedzi zmroził mi krew w
żyłach, niemniej jednak udało mi się, chyba, zachować twarz pokerzysty.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jestem zdziwiony, że nie dociekasz, co
mnie skłoniło do zabicia rodziny. - Uchiha położył gazetę na stole i uważnie mi
się przyjrzał. Teraz to ja go nie rozumiałam. Najpierw nie chce o tym mówić, a
teraz sam porusza temat?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zamiast odpowiedzieć, wzruszyłam tylko
ramionami. Co miałam mu powiedzieć? Nadal nie bardzo wiedziałam, jak z nim
rozmawiać, żeby nie wyszedł, tak jak ostatnio. Wolałam więc milczeć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś dziwniejsza, niż myślałem -
stwierdził, co jeszcze bardziej mnie zdumiało, a zarazem trochę rozbawiło. -
Byłem pewien, że będziesz mnie o to męczyć, albo unikać jak ognia. Ty tymczasem
przysiadasz się i zachowujesz tak, jakbym nigdy nikogo nie zabił.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Gdybym miała unikać was wszystkich,
zwariowałabym - mruknęłam. - Sama też mam zamiar kogoś zabić. Poniekąd będę was
przypominać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Uchiha uniósł lekko kąciki ust ku górze,
jednak nie odezwał się na moje wyznanie słowem. Nie wiedziałam, o co mu
chodziło, ani co go tak rozbawiło. Odebranie jednego istnienia tak samo czyni
człowieka zabójcą, jak masowy mord. Dla mnie nie było różnicy, ile osób się
uśmierciło.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Już miałam coś powiedzieć, gdy usłyszałam
otwieranie drzwi od kuchni. Obojętnie zerknęłam przez ramię na przybysza, a na
widok Hidana serce podskoczyło mi do gardła. Ucieszył mnie jego widok - był
cały i zdrowy, oraz seksowny jak zawsze.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Cześć - mruknęłam, odwracając się w jego
stronę. Mężczyzna rzucił mi obojętne spojrzenie, odpowiedział ciche
"siema", wziął wodę z lodówki i wyszedł z kuchni, całkowicie mnie
ignorując. Nie uśmiechnął się jak zawsze na mój widok, nie zapytał, co słychać.
Jego zachowanie złamało mi serce. Wiedziałam, że był na mnie zły za to sprzed misji,
ale nie sądziłam, że aż tak. Bałam się, że całkowicie go straciłam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wpatrzyłam się w drzwi od kuchni, za
którymi zniknął chłopak, nie mogąc uwierzyć w diametralną zmianę, jaka w nim
zaszła. To nie był Hidan, jakiego poznałam. Mój był ciepły i kochany, a ten?
Zwykły morderca bez uczuć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie zakochuj się w nim - polecił mi
Itachi, a ja dopiero wtedy na niego popatrzyłam. - To nie jest ktoś dla ciebie.
Odzyskaj męża i to z nim bądź.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Słowa Uchihy mocno mnie zaniepokoiły. Był
już drugą osoba, która ostrzegała mnie przed Hidanem. Poza tym, skąd w nim
nagle tyle empatii? Czemu udzielał mi dobrych rad i, nie wiem, czy to
odpowiednie wyrażenie, chciał mojego szczęścia?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dlaczego? - spytałam odruchowo, a ten
wzruszył ramionami.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To bezlitosny morderca, a ty taka nie
jesteś. Nie pasujesz do niego, do nas - zauważył. - Nie jest nam potrzebna
osoba, którą trzeba niańczyć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
A więc tylko o to chodziło? Byłam za
słaba, żeby być członkiem Akatsuki? Pozostali musieli brać za mnie
odpowiedzialność i tracić na mnie swój cenny czas? Byłam bezwartościowym
człowieczkiem, który ma zabić jednego mężczyznę i nic więcej? Tylko tyle dla
nich znaczyłam?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ach - mruknęłam i wbiłam spojrzenie w
blat stołu. Denerwowało mnie to, że wszyscy wokół traktowali mnie jak nic nie
wartą, głupiutką dziewczynkę, która w dodatku bezmyślnie zakochuje się w
mordercy. Musiałam zmienić ich zdanie o mnie. - Masz rację. Niepotrzebnie w
ogóle zgodziłam się z wami współpracować.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wtedy nie odzyskałabyś męża - odparował
Uchiha, a ja prychnęłam cicho. Ani nie zadurzyłabym się w Hidanie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przynajmniej miałabym spokój -
warknęłam, zdenerwowana całą tą sytuacją, - Zresztą nawet jeśli zakochałam się
w Hidanie to co ci do tego?! Co obchodzi to faceta, który zabił wszystkich,
którzy darzyli go jakimkolwiek uczuciem? Ty udzielasz mi rad? - prychnęłam. -
Dzięki, poradzę sobie sama - dodałam i wyszłam z kuchni, z hukiem zamykając
drzwi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
W drodze do swojego pokoju zauważyłam, że
na korytarzu stoi Hidan. Postanowiłam go zignorować. Kompletnie nie miałam
ochoty na rozmowę z nim. Nie po tym, jak bezczelnie mnie zignorował. Chłopak
jednak zdecydował się do mnie zagadać, oczywiście w bardzo nietypowy dla
siebie, opryskliwy sposób.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- A tobie co? - rzucił obojętnie.
Zatrzymałam się i wlepiłam w niego wzrok.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Słucham? - spytałam, a Hidan uśmiechnął
się łobuzersko. Nie był to jednak przyjemny uśmiech. Raczej z kpiną i
wyższością. Aż się we mnie zagotowało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Drzesz się tak, że w całej siedzibie cię
słychać - odpowiedział, co mnie tylko rozjuszyło. Dlaczego zachowywał się w ten
sposób?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wal się - rzuciłam i próbowałam obok
niego przejść. Chciałam, by wszyscy dali mi święty spokój, ale Hidan nie miał
takiego zamiaru. Złapał mnie za ramię, na co gwałtownie się odwróciłam. Na jego
twarzy gościł ten sam, straszny uśmiech.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zakochałaś się we mnie, co? -
stwierdził. Byłam pewna, że oblałam się rumieńcem. Jednocześnie cholernie mnie
tymi słowami zranił. Zachowywał się jak arogancki dupek, który tylko chciał się
mną zabawić, a to bolało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To był największy błąd w moim życiu -
warknęłam, próbując wyrwać rękę z jego uścisku. - Puszczaj.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Twój mężulek nie byłby zbyt zadowolony,
gdyby się dowiedział, że próbując go odzyskać, rzucasz się na innych facetów -
stwierdził, a we mnie zawrzało. Odruchowo podniosłam rękę i go spoliczkowałam.
Hidan przez chwilę patrzył na mnie w szoku, a później, z ogromną furią,
przygwoździł mnie do ściany. Uderzenie mocno zabolało. Pisnęłam i zamknęłam
oczy, przerażona tak agresywną reakcją chłopaka. Nie sądziłam, że akurat on
może się tak zachowywać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Hidan - jęknęłam, nawet nie próbując
panować nad łzami. Trzymał mnie mocno za ramiona, całym ciałem przylegając do
mojego. Czułam na swoich wargach jego oddech, jak dyszy ze wściekłości. Bałam
się nawet otworzyć oczy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam - szepnął, po czym
delikatnie cmoknął mnie w usta. Uścisk zelżał. Automatycznie uchyliłam powieki,
a gdy dostrzegłam skruszonego Hidana, kamień spadł mi z serca. To oznaczało, że
nie zrobi mi krzywdy, a tego się najbardziej bałam. - Przepraszam - powtórzył i
uniósł swoją dłoń do mojego policzka. Delikatnie mnie pogłaskał. Ja natomiast
nawet nie drgnęłam. Nie chciałam, żeby cokolwiek znów go zdenerwowało. - Wybacz
- szepnął jeszcze raz i się ode mnie odsunął. Nie patrząc w moją stronę, wrócił
do pokoju.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przez chwilę stałam na korytarzu, pełna
strachu i zdumienia. Nie spodziewałam się tak agresywnego zachowania ze strony
Hidana. Z drugiej strony czułam ogromną ulgę, że w porę nad sobą zapanował.
Pytanie tylko, co go tak rozjuszyło? Czy to, że nie odpowiedziałam mu na jego
wyznanie? Pewnie pomyślał, że tylko się nim bawię. Zrobiło mi się
niewyobrażalnie głupio. Cała ta sytuacja to moja wina. Nie powinnam była go w
sobie rozkochiwać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Ale przecież ja nic nie zrobiłam! To Hidan
się wokół mnie kręcił, nie na odwrót. To on mnie w sobie rozkochał. Ja powinnam
być zła, nie chłopak.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Otrząsnąwszy się z szoku, zwróciłam się w
stronę swojego pokoju. Na drodze stanął mi jednak Tobi, czego, po raz kolejny,
kompletnie się nie spodziewałam, więc lekko podskoczyłam ze strachu. Nie miałam
pojęcia, ile już tutaj stał, ale miałam nadzieję, że nie widział mojej rozmowy
z Hidanem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- A nie mówił Tobi? Tobi ma zawsze rację -
odezwał się tym swoim dziecinnym głosikiem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Daj mi spokój - syknęłam i wyminęłam
chłopaka. Wróciłam do siebie z głową pełną myśli, nadal przerażona i
niesamowicie rozczarowana. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>I co wy na to? Mam nadzieję, że Wam się podobaaaaało. ^^<o:p></o:p></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Powiem Wam miśki, że czytałam ostatnio książkę,
oczywiście romansidło, i miałam ogromną nadzieję, że będzie fajna. I nawet nie
wiecie, jak się rozczarowałam (prawie tak jak Shouri Hidanem, serio). Sam
pomysł był naprawdę dobry, ale wykonanie do bani… A szkoda, bo zapowiadało się
dobrze. Pomyślałam nawet, że mogłabym napisać własną wersję tej powieści,
zrzynając nieco pomysł od autorki, a resztę dodać sama, ale nie wiem. Zobaczymy.
^^<o:p></o:p></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>A co u Was, kochani? Chyba
powyjeżdżaliście, albo już mnie nie lubicie, bo jakoś ostatnio Was tutaj mniej.
Mam nadzieję, że jednak to pierwsze. ^^”<o:p></o:p></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Jak zawsze widzimy się za tydzień, dziubki!
<3</b><o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-68910750172001470692014-08-02T00:09:00.000+02:002014-08-02T00:09:10.882+02:0020. Głód. <div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zdziwiłam się jeszcze mocniej, usłyszawszy
dziecinny ton głosu mojego wybawiciela, oraz sposób, w jaki się wyrażał. Tobi
nie lubi śmierci? Czemu on mówił jak dziecko?!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Shouri - westchnął Hidan i razem z
liderem podszedł w moją stronę. Nieznajomy chłopak wciąż mnie trzymał. - Tak
mnie wystraszyłaś.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Popatrzyłam przerażona na wszystkich
mężczyzn znajdujących się w kuchni, po czym przyciągnęłam do siebie rękę,
wyrywając ją z dłoni Tobiego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Chcę do domu - wyszeptałam, również
zachowując się przy tym jak dziecko.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kątem oka zauważyłam, jak lider wymienia
porozumiewawcze spojrzenia z Hidanem i Itachim. Wiedziałam, że będą próbowali
mnie zatrzymać, ale ja już postanowiłam: nie wykonam tego zadania. Nie chcę
odzyskiwać męża, jeśli ma to oznaczać śmierć niewinnych ludzi. Przywykłam do
jego nieobecności, i chociaż miałam ogromną nadzieję na ponowne ujrzenie
uśmiechniętej twarzy Taya, to nie mogłam pozwolić na tak barbarzyńskie zachowanie
Akatsuki. Mogli zabijać morderców, ale nie dzieci.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz, że to niemożliwe - usłyszałam
głos lidera i zwróciłam na niego swój wzrok. - Nie możemy cię teraz wypuścić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dlaczego? - zdziwiłam się. - Przecież
nikomu nic nie powiem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie taka była umowa - zauważył
mężczyzna, a we mnie aż się zagotowało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- I kto to mówi - prychnęłam. - Sami nie
dotrzymaliście słowa.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie mówiliśmy, że zginie przy tym tylko
jedna osoba - odpowiedział mi dyplomatycznie lider. Wkurzał mnie tym swoim
opanowaniem. Chyba uczył się tego od Uchihów.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zatailiście prawdę. Doskonale
wiedzieliście, że nigdy w życiu bym się na to nie zgodziła, gdybym znała
wszystkie szczegóły - syknęłam. Trochę się uspokoiłam, co nie zmieniało faktu,
że nie chciałam im dłużej pomagać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Lider popatrzył na Itachiego, a ten skinął
do niego głową. Nie podobały mi się te ich porozumiewawcze spojrzenia. Uchiha
też coś ukrywał, zdrajca. Wszyscy mieli przede mną tajemnice. Nikomu nie mogłam
tutaj ufać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jest jeszcze jeden sposób - zauważył
rudowłosy, ale chyba nie był co do tego zbyt przekonany.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie interesuje mnie to - warknęłam i
wyminęłam lidera. Hidan nie pozwolił mi jednak wyjść z kuchni. - Przesuń się.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wysłuchaj go, Shouri - nakazał
mężczyzna, ale ja nie miałam zamiaru spełniać jego rozkazu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przesuń się - powtórzyłam, bliska
płaczu. Uświadomiłam sobie, że byłam od nich totalnie zależna. Nikt nie
szanował tutaj mojego zdania, nie liczył się z moimi uczuciami, ani nawet z
tym, że nie chcę z nimi w tym momencie przebywać. Gnojki. - Hidan proszę cię -
jęknęłam. Zauważyłam, że patrzy ponad moją głową na lidera i Itachiego. Po
chwili pozwolił mi wyjść z kuchni, a ja jak cień snułam się po korytarzu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie dane mi było jednak w spokoju dojść do
siebie. W połowie drogi zauważyłam Konan, która na mój widok bezczelnie się
uśmiechnęła. Przepełniła mnie złość. Miałam ochotę jej odwinąć, odwdzięczyć się
za to, że zostawiła mnie przed siedzibą na pastwę losu. Jej słowa mnie do tego
skłoniły:<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś taka żałosna, Shouri.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Usłyszawszy to, zagotowało się we mnie,
przez co dosłownie się na nią rzuciłam i przygwoździłam ją do ściany. Złapałam
rękami jej szyję, ale kobieta nawet się nie zdenerwowała. Ze stoickim spokojem
odrzuciła mnie od siebie, przez co nieźle się poobijałam. Gdy się podniosłam,
stała kilka metrów ode mnie i patrzyła z pogardą na moje poczynania. Wtedy
miarka się przebrała. Shieki znów przejęło nade mną kontrolę i zaatakowało
kolejnego członka Brzasku. Niewidzialna ręka w mgnieniu oka zaczęła dusić
kobietę. Niebieskowłosa z każdą chwilą robiła się coraz bardziej sina, a jej
twarz wykrzywiała się w grymasie bólu i strachu. Dopiero po chwili Konan, na
oczach lidera, Kisame, Itachiego, Hidana i Tobiego, padła martwa na korytarzu,
a ja czułam ogromną dumę. Odegrałam się. I stałam się mordercą.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Chwilę później ciało niebieskowłosej
zniknęło wśród wzlatujących w powietrze kartek, a ja zorientowałam się, że
walczyłam z klonem. Zerknęłam na lewo, gdzie stała właściwa Konan. Jej twarz
była poważna, ale po ustach błąkał się cień uśmiechu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Gratulacje - powiedziała. - Właśnie mnie
zabiłaś. Nie było chyba tak źle, co nie?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;">
- Pieprz się - syknęłam i podniosłam się z ziemi. - Ty głupia...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wyrażaj się - zganiła mnie kobieta. - I
nie maż się jak dziecko. Wiedziałaś, na co się decydujesz. Czy ci się to
podoba, czy nie, zabijesz tego mężczyznę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Bez słowa wróciłam do pokoju i trzasnęłam
głośno drzwiami. Musiałam odpocząć i pozbierać myśli.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Następnego dnia zdecydowałam się nie
wychodzić spod kołdry. Wtuliłam się mocniej w poduszkę, podkuliłam pod siebie
nogi i miałam nadzieję, że jakimś cudem tutaj umrę. Wplątałam się w największe
gówno świata: nie odzyskam męża, ani też nie ujdę z życiem. Świetnie, Shouri,
tego ci było trzeba.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przez cały dzień ignorowałam pusty
żołądek. Wstałam tylko po to, żeby się wysikać, po czym znów wskoczyłam pod
kołdrę. W bardzo podobny sposób minęła mi noc.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kolejnego ranka bardzo poważnie odczuwałam
skutki odwodnienia. Było mi słabo, mój brzuch domagał się jedzenia, a ja nie
miałam nawet siły, żeby wstać. Nie chciałam się stąd ruszać, mogłam umrzeć z
głodu, dlaczego nie. Poza tym cholernie się bałam, że w kuchni zastanę kogoś z
Akatsuki. A już najbardziej nie chciałam spotkać Hidana.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przeleżałam w łóżku kolejny dzień.
Wieczorem zaczęła boleć mnie głowa, jednak zignorowałam to. Zmusiłam się, żeby
wziąć prysznic, po czym wróciłam do łóżka i usnęłam jak kamień.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Rankiem, po ponad pięćdziesięciu godzinach
bez jedzenia, byłam dość mocno sfrustrowana. Nikt nie interesował się moim
losem, a ja coraz mocniej odczuwałam głód. Było mi słabo, niedobrze, chciałam
umrzeć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Niestety, ktoś w końcu przypomniał sobie o
mojej obecności w tej siedzibie. Oczywiście był to Hidan.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zostaw mnie - warknęłam, naciągając na
siebie kołdrę. Mężczyzna jednak usiadł przy mnie. Wiedziałam, że nie odpuści.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Musisz coś zjeść - mruknął. - Umrzesz
nam z głodu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nic wam do tego - odpowiedziałam spod
pościeli. - Zostaw mnie - powtórzyłam, choć byłam pewna, że nic to nie da.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Shouri, nie zachowuj się jak dziecko -
zganił mnie Hidan. Dopiero wtedy podniosłam się do siadu i popatrzyłam prosto w
jego fioletowe, smutne oczy. Wyglądało na to, że naprawdę się mną przejmował. -
Zjedz coś, proszę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Oszukaliście mnie, a teraz mnie tutaj
więzicie. Daj mi spokój - fuknęłam, odtrącając talerz z jedzeniem, który
trzymał w ręce. Z hukiem rozbił się o ziemię, a dżem na kanapkach pobrudził
wykładzinę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Hidan westchnął głośno, przyglądając się
plamie. Nie wiedział, jak do mnie dotrzeć. Widziałam w jego oczach smutek, ale
jakoś to na mnie nie działało. No, może trochę. Ale to nie moja wina - oni
zataili prawdę, która dla mnie była kluczowa! No bo jak mogliby zabić dzieci?
Tylko po to, żebym odzyskała męża?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Shouri, proszę cię. - Hidan chwycił moją
dłoń, ale porwałam rękę do siebie. Czułam, że oczy zaczynają mnie piec. Tylko
tego mi brakowało, żebym zaczęła tu jeszcze ryczeć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie zabijesz tych dzieci - jęknęłam. -
Nie pozwolę na to.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze - odpowiedział mi i się do mnie
przysunął. Odgarnął włosy z mojego policzka, jak to zwykł robić, i bardzo
niepewnie położył dłonie na moich ramionach. - Nie zabiję ich, obiecuję.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Byłbyś w stanie? - spytałam, nie
dowierzając. Modliłam się, żeby zaprzeczył. Hidan jednak nic nie odpowiedział,
co dla mnie było jednoznaczną odpowiedzią. Brzydziło mnie to. Jak można być tak
okrutnym?!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Shouri zrozum...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie - przerwałam mu. - Jesteś w stanie
zabić małe dzieci - jęknęłam i schowałam twarz dłoniach. - Hidan, jesteś
obrzydliwy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Czułam, że mężczyzna się spiął. Nie
wiedział, co odpowiedzieć na moje słowa. Nie wierzyłam, żeby mogło go to
zaboleć, czy że zrozumiał, jak źle postępował. Po prostu próbował mnie
udobruchać, ale kończyły mu się pomysły, jak to zrobić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wyjdź - poprosiłam. - Hidan, proszę,
wyjdź.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie - odpowiedział i przyciągnął mnie do
siebie. Próbowałam się od niego odsunąć, jednak jego ręce mocno zakleszczyły
mnie w uścisku. - Shouri, błagam cię, wróć do nas.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Rozpłakałam się i pozwoliłam, by mnie
przytulał. Cała się roztrzęsłam. Nie chciałam znów do niego się zbliżać, ale
był taki czuły, kochany... I po prostu przy mnie trwał. Tego mi było potrzeba.
Nawet, jeśli był bezwzględnym mordercą, pragnęłam jego obecności. Zadurzyłam
się w nim jak najgorsza idiotka i musiałam się w końcu do tego przyznać przed
samą sobą.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Gdy się uspokoiłam, odsunęłam się od niego
i spojrzałam mu w oczy. Uśmiechał się delikatnie. W oczach chłopaka dostrzegłam
ogromną czułość i troskę. Jemu naprawdę na mnie zależało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jest inny sposób, żebyś odzyskała męża -
odezwał się i pogłaskał mnie po policzku. Odniosłam wrażenie, że ciężko mu o
tym mówić. W sumie to się nie dziwiłam. Połączyło nas coś większego, niż
przyjaźń, a on mimo wszystko chciał pomóc mi wrócić dawną miłość. Był naprawdę
silnym mężczyzną.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jaki? - spytałam, choć tak naprawdę
wcale nie chciałam już tego robić. Bałam się, że wpadnę z deszczu pod rynnę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jashin powiedział, że ożywi Taya, jeśli
dostanie twoją moc. Twoje kekkei genkai.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Popatrzyłam na Hidana w szoku. Naprawdę?
Czy tylko tyle musiałam zrobić, żeby dostać męża z powrotem? Zrzec się tej
piekielnej mocy?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Oczywiście najpierw musisz zabić zabójcę
Taya, żeby lider pozwolił mi na przeprowadzenie rytuału. To jednak będzie dla
ciebie bardzo bolesne - zaakcentował chłopak. - Bardzo.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Rozumiem - odpowiedziałam, o wiele
spokojniejsza. To nie był koniec świata. Była jeszcze nadzieja, że mój Tay do
mnie wróci.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Tylko czy aby na pewno tego chciałam? A
może wolałam dzielić życie z kimś pokroju Hidana? Z mordercą małych dzieci?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przyniosę ci nowe śniadanie -
stwierdził, po czym pozbierał zniszczone kanapki i talerz. Zrobiło mi się
piekielnie głupio.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie trzeba. - Natychmiastowo wstałam i
złapałam go za rękę. - Sama pójdę do kuchni.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Daj spokój. - Hidan puścił mi oczko i
przepięknie się uśmiechnął. - Zaraz będę z powrotem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zanim jednak wyszedł, mężczyzna zatrzymał
się w progu i głośno westchnął. Odwrócił się i wbił we mnie wzrok, który tym
razem wyrażał mnóstwo smutku.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nigdy nie zabiłem żadnego dziecka. Ani
nawet niewinnego człowieka - powiedział poważnie. - Ale jeśli dzięki temu
miałabyś odzyskać męża i być szczęśliwa, zrobiłbym to.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nim zdążyłam odpowiedzieć, Hidan zniknął
za drzwiami, a ja zamarłam. Takiego wyznania się po nim nie spodziewałam. Byłam
w szoku. To oznaczało, że niepotrzebnie go oskarżałam, oraz że autentycznie mu
na mnie zależy. Cholera jasna.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przetarłam oczy dłońmi. Cierpliwie
czekałam, aż mężczyzna do mnie wróci i bynajmniej nie dlatego, że byłam mega
głodna. Po prostu chciałam, żeby znów był przy mnie. Uwielbiałam przebywać w
jego towarzystwie, a po ostatnich wydarzeniach moja sympatia do niego jeszcze
wzrosła. I choć rozsądek podpowiadał, żebym dała sobie spokój, to serce wcale
tego nie chciało. Cóż z tego, że byłby w stanie zabić niemal każdego człowieka,
skoro przy mnie zachowywał się jak anioł? Może i byłam naiwna, choć chyba
powinnam nazwać to zakochaniem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Gdy drzwi po raz kolejny się uchyliły,
uśmiechnęłam się delikatnie i nakazałam mu usiąść. Odstawił kanapki i herbatę
na szafkę nocną, po czym złapał mnie za rękę. Jeden gest, a tyle dla mnie
znaczył.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
I niby ja miałam odzyskać męża? Ja, z
każdym dniem zakochująca się coraz bardziej w mordercy? Czułam się jak idiotka.
Byłam zagubiona, bo z jednej strony miałam Hidana, a z drugiej mogłam dostać z
powrotem Taya. Obaj dużo dla mnie znaczyli, ale czym była krótka znajomość z
mordercą, w porównaniu do wieloletniej miłości męża?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
A jednak, w momencie, w którym się do
niego zbliżyłam, wygrało serce. Hidan od razu położył swoje usta na moich i
mnie do siebie przyciągnął. Zatraciliśmy się w pocałunku, namiętnym i bardzo
podniecającym. Jego język wtargnął pomiędzy moje wargi, pieszcząc delikatnie
podniebienie. Usiadłam na nim okrakiem, a chłopak przyciągnął moje biodra do
swoich. Jęknęłam mu prosto w usta, czując gorący dreszcz rozchodzący się wzdłuż
kręgosłupa. Cała drżałam i płonęłam od emocji. Hidan naprawdę świetnie całował.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Shouri - szepnął, gdy się od siebie
oderwaliśmy. Popatrzyłam na niego uważnie, a ten pogłaskał mnie z czułością po
policzku. Uwielbiałam, gdy tak robił. - Ja...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ciii. - Zamknęłam mu usta przelotnym
pocałunkiem. - Nic nie mów.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Powinnaś coś zjeść - zauważył.
Prychnęłam i zeszłam z niego. Zrobiło mi się głupio. Nie posądzałabym się, że
mogę stracić zmysły dla kogoś pokroju Hidana. A jednak, zakazany owoc naprawdę
najlepiej smakuje.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Mruknęłam coś od niechcenia, ale
posłusznie wzięłam się za jedzenie przyrządzonych przez chłopaka kanapek. Nie
przypuszczałam, że byłam aż tak głodna. W mgnieniu oka spałaszowałam wszystko,
co dla mnie przyszykował. Ciepła jeszcze herbata przyjemnie mnie rozgrzała, o
ile było to możliwe po pocałunku z Hidanem. Niemniej jednak gdy mój żołądek się
napełnił, poczułam się zdecydowanie lepiej. Podziękowałam grzecznie chłopakowi
i odłożyłam talerz z kubkiem z powrotem na szafkę nocną.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Lepiej? - spytał, a ja skinęłam głową.
Uśmiechnął się szeroko, wyraźnie z siebie dumny. Uwielbiałam tę jego
minę. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Chłopak przysunął się w moją stronę i
zakleszczył mnie w delikatnym uścisku. Wtuliłam się w jego ciało, rozkoszując
przyjemną wonią perfum, których używał. Odchyliłam głowę tak, że moja usta
znalazły się na wysokości jego szyi, po czym złożyłam na niej delikatny
pocałunek. Wyraźnie poczułam, jak Hidan się spiął. Spodobało mi się to.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Odpocznij, zanim przejdziemy do czegoś
więcej - powiedział cicho, odsunąwszy się ode mnie. Puścił mi oczko i
wyszczerzył się w zabójczym uśmiechu. Mnie jednak nie było aż tak do śmiechu.
Wzięłam poduszkę w ręce i walnęłam go z całej siły, wywołując tym samym u niego
wybuch śmiechu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dupek - warknęłam, udając obrażoną.
Hidan natomiast doskonale wiedział, że się na niego nie gniewam. Rzucił się na
mnie, przygwożdżając do łóżka i zaczął mnie torturować. Tak, miałam okropne
łaskotki. Zaczęłam się szamotać i piszczeć, żeby natychmiast mnie puścił.
Dopiero po chwili, gdy niemal nie mogłam złapać oddechu przez śmiech, zlitował
się nade mną i przestał się znęcać. Nie zszedł jednak ze mnie, tylko wygodnie
ułożył się pomiędzy moimi nogami. Popatrzyłam na niego zawstydzona, na co
chłopak uśmiechnął się delikatnie i przejechał kciukiem po moich ustach. Momentalnie
je rozchyliłam, zapominając, jak się oddycha. Hidan niesamowicie na mnie
działał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Kocham cię - szepnął i delikatnie mnie
pocałował.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zamiast mnie ucieszyć, jego słowa wywołały
dokładnie odwrotny efekt. Skamieniałam, co chłopak oczywiście od razu wyczuł.
Odsunął się ode mnie a w jego oczach dostrzegłam zdenerwowanie. Chyba domyślił
się, że właśnie tego nie chciałam od niego usłyszeć. Nie potrzebowałam się
angażować, dopóki nie będę na sto procent pewna, że właśnie tak powinnam
postąpić. Byłam rozdarta, a Hidan tylko pogarszał sytuację. Wszystko działo się
zdecydowanie za szybko. Przecież ja go nawet dobrze nie znałam, a tu takie
wyznania? <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ja... - wyszeptałam, nie wiedząc, co
właściwie powiedzieć. Totalnie mnie zamurowało. - Powinieneś już iść.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna popatrzył na mnie uważnie, po
czym pochylił się i cmoknął mnie przelotnie w usta. Nie odezwał się nawet
słowem, wychodząc z mojego pokoju. Z jednej strony poczułam ulgę, a z drugiej
niepohamowany zawód. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Musiałam wszystko sobie poukładać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przez kilka kolejnych dni unikałam Hidana
jak ognia. Robiłam wszystko, żeby tylko na niego nie wpaść, snułam się po
siedzibie niczym szpieg i uważałam, by go nie spotkać. Przesiadywałam godzinami
w pokoju, czytając akta, które niegdyś przyniósł mi lider, oraz próbując
wyzwolić chakrę poza moje ciało. Mimo wszystko szlag mnie trafiał, bo, jak na
złość, wszyscy nagle gdzieś poznikali z siedziby i nie miałam nawet do kogo
otworzyć ust. Jednocześnie bałam się udać na rozmowę do lidera, choć
wiedziałam, że powinnam była. Musiałam z nim porozmawiać o moim zadaniu i o
tym, że zdecydowałam się zrezygnować z Shieki na rzecz Taya. Byłam pewna, że
będzie niezadowolony z tego powodu, no ale przecież i tak nie byłam im do
niczego więcej potrzebna, tylko do zabicia tego jednego, jedynego mężczyzny. Po
tym kekkei genkai nie będzie mi potrzebne.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Któregoś dnia, gdy od odejścia z wioski
minęło dokładnie pięć tygodni, odwiedził mnie Sasori. Stwierdził, że można
zdjąć już szwy z mojej głowy i zaprosił mnie do pokoju szpitalnego. Siedziałam na
łóżku jak na szpilkach, bojąc się, że będzie bolało. Nienawidziłam być ranna.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Niezbyt to przyjemne, ale wytrzymasz -
odezwał się Sasori, wyciągając pierwszy szew. Zacisnęłam powieki i zęby. Po
chwili byłam już wolna. Odetchnęłam głęboko, czując ogromną ulgę. - Włosy
szybko ci odrastają - zauważył medyk, sprzątając jednocześnie salę.
Uśmiechnęłam się do niego niemrawo. Gdy nie siedział w marionetce, wydawał się
być o wiele przyjemniejszym mężczyzną.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Oby - odpowiedziałam i odruchowo
dotknęłam wygolonego miejsca. Miałam nadzieję, że będą już długie na co
najmniej centymetr, ale nieprzyjemnie się rozczarowałam. Wciąż miałam na głowie
łysy placek.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Już nic ci nie jest, możesz iść na misję
- stwierdził, stanąwszy naprzeciwko mnie. Zdziwiły mnie jego słowa.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jaką misję? - spytałam od razu. Sasori
wzruszył tylko ramionami. Zupełnie go to nie obchodziło.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Lider coś wspominał - odparł i skierował
się do wyjścia z sali. Otworzył drzwi i czekał, aż wyjdę. Zeszłam z łóżka,
wyminęłam chłopaka by następnie stwierdzić, że muszę porozmawiać z rudowłosym.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki - rzuciłam jeszcze do Sasoriego i
wróciłam do siebie. Upięłam włosy w koczka, tym samym tuszując wygolone
miejsce. Niepewna tego, co dalej robić, usiadłam na łóżku, podkulając pod
siebie nogi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wcale nie chciałam iść na żadną misję. Nie
byłam do tego przygotowana ani psychicznie, ani fizycznie. Bałam się, że
przyjdzie mi oglądać rzeczy, których nigdy nie powinnam zobaczyć. Zresztą nie
taka była umowa. Miałam tylko zabić jednego mężczyznę, a nie chodzić na jakieś
misje!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
W końcu zdecydowałam się na rozmowę z
liderem. Wychodząc z pokoju wpadłam jednak na Deidarę, który pośpiesznie
zakładał na siebie płaszcz. Wyglądał na zdenerwowanego i wkurzonego. Złapał
mnie za ramiona, odsunął od siebie i mruknął szybkie "przepraszam",
po czym niemal pobiegł do wyjścia z siedziby. Byłam ciekawa, gdzie się tak śpieszył.
Przez chwilę nawet kusiło mnie, żeby za nim iść, jednak w ostateczności się
powstrzymałam. Jeśli szykowała się jakaś walka, tylko bym przeszkadzała. A tego
nie chciałam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Uważaj na siebie - szepnęłam sama do
siebie i odwróciłam się, z zamiarem skierowania kroków do lidera. Na drodze
stanął mi jednak zamaskowany osobnik, mocno mnie przy tym strasząc.
Podskoczyłam i głośno wciągnęłam do płuc powietrze. Nie usłyszałam, kiedy się
za mną znalazł.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Shouri kocha Hidana? - spytał dziecinnym
głosem. Skrzywiłam się, zdziwiona jego słowami.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie - prychnęłam. Chciałam go wyminąć,
jednak ten złapał mnie za rękę i do siebie przyciągnął. Trzymając mnie za
nadgarstki, przybliżył się i szepnął mi do ucha:<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To dobrze, bo Hidan też nie kocha
Shouri.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Rzuciłam chłopakowi zszokowane spojrzenie,
jednocześnie czując, że do oczu podchodzą mi łzy. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
O co tutaj do cholery chodziło?!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Puść mnie - poprosiłam, próbując się
wyszarpać. Nie spodziewałam się, że ktoś o tak dziecinnym brzmieniu głosu może
mieć tyle siły. - Puszczaj! - krzyknęłam, gdy moja poprzednia wypowiedź nie
przyniosła skutków.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Tobi - usłyszałam za sobą stanowczy głos
lidera i od razu się do niego odwróciłam. Był poważny i przerażający. Ręce
chłopaka puściły moje nadgarstki i uniosły się do góry, w geście
niewinności. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Tobi nie robił niczego złego -
wytłumaczył się i postąpił krok w tył.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Mam nadzieję - odpowiedział lider, po
czym położył mi ręce na ramionach. Poczułam się zażenowana. - Idziemy, Shouri.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Niech Shouri pamięta, co do Shouri
mówiłem! - powiedział jeszcze Tobi, na co lider rzucił mu mordercze spojrzenie.
Pociągnął mnie za sobą do swojego gabinetu i dopiero tam na mnie spojrzał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Musimy porozmawiać - powiedzieliśmy
jednocześnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br />
<b>
Aaaaa bez sensu. Nie podoba mi się ten rozdział. Tysiąc razy próbowałam go
poprawić, napisać coś innego i wychodziło mi jeszcze gorsze g. Dlatego
publikuję to badziewie i bardzo Was przepraszam, że karmię Was czymś takim… :c<o:p></o:p></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Widzimy się za tydzień, jak zawsze. <3</b></div>
</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-277214714384128482014-07-26T00:02:00.002+02:002014-07-26T00:02:52.585+02:0019. Tobi.<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Jeszcze tego samego dnia udałam się w
odwiedziny do lidera. Wchodząc do jego gabinetu nawet nie pomyślałam, że może
znajdować się w nim Konan, dlatego zauważywszy ją w drzwiach, zamarłam i nie
wiedziałam, co dalej robić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze znów cię widzieć - powiedziała z
ironią, na co lider rzucił jej tylko karcące spojrzenie. Nawet tego nie
zauważyła.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Czy on sobie robił jaja?! Był przywódcą
przestępczej organizacji, a z byle babą nie potrafił się rozprawić?! Co za
dureń!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przyjdę później - powiedziałam oschle i
nie zważając na zatrzymywanie lidera, trzasnęłam drzwiami i wróciłam do siebie.
Nie miałam zamiaru rozmawiać z nim przy Konan. W ogóle nie chciałam spędzać z
nią mojego czasu, nawet minuty. Za wysoko się ceniłam, by ktoś jej pokroju mógł
mnie w tak bezczelny sposób upokarzać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wyjęłam z szafki nocnej kartki papieru,
które dostałam od lidera, żeby na nich ćwiczyć. Skupiłam się i tym razem bez
problemu przelałam na jeden ze świstków swoją chakrę. Papier zmókł, a mnie
przepełniła duma. Nareszcie zauważyłam jakiś postęp, czegoś się nauczyłam.
Teraz trzeba było jeszcze opanować chodzenie po wodzie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Niewiele myśląc, szybko wyszłam z pokoju z
zamiarem ponownego odwiedzenia Hidana. Skoro miał być moim kumplem, musieliśmy
zachowywać się normalnie. Wiedziałam też, że nie odrzuci mojej prośby, tylko mi
pomoże. Może i nie powinnam tego robić po tym, co zaszło, ale nie chciałam
prosić o pomoc nikogo innego. To z nim czułam się najlepiej, nawet jeśli coś
między nami zaczynało iskrzyć. Szybko doszłam do wniosku, że nie powinnam się
bronić się przed uczuciem. Czułam, że nie pokocham go, bo jest mordercą, a ja
nie gustuję w tego typu facetach. Postanowiłam więc zobaczyć, jak dalej potoczy
się sytuacja.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zapukałam do drzwi jego pokoju.
Zauważywszy mnie, Hidan wyraźnie się zdziwił. Na pewno nie spodziewał się, że
po tym wszystkim do niego przyjdę. A jednak: niespodzianka!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Mam prośbę - wypaliłam od razu, a ten
zmrużył lekko oczy. Musiałam przyznać, że był nieziemsko przystojny. Niech
to... - Naucz mnie chodzić po wodzie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Hidan uśmiechnął się ciepło i od razu się
zgodził. Natychmiastowo opuścił swój pokój i podprowadził mnie w stronę wyjścia
z organizacji. Przeniósł mnie przez rzekę, żeby głaz prowadzący do naszej
kryjówki nie był non stop otwarty, po czym beze mnie wszedł na wodę i zaczął mi
wszystko tłumaczyć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Musisz się skupić i przelać swoją chakrę
do nóg. Oczywiście na początku będziesz czuła się totalnie niepewnie, ale po
jakimś czasie ogarniesz, jak dokładnie kontrolować swoją moc, żeby móc swobodnie
poruszać się po wodzie. Chodź - nakazał, wyciągając ku mnie ręce. Chwyciłam go,
a ten od razu przyciągnął mnie do siebie. Pisnęłam cicho i przywarłam do niego
niczym pijawka.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie puszczaj mnie - poprosiłam, kurczowo
się go trzymając.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie mam zamiaru - odparł. Od razu
poczułam się bezpieczniej. Wiedziałam, że nie pozwoli mi się zmoczyć. - Spróbuj
teraz przelać swoją chakrę do stóp. Gdy poczujesz, że samodzielnie się
utrzymujesz, powiedz. Sprawdzimy to.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Aha - odpowiedziałam spanikowana i
starałam się wykonać jego polecenie. Poczułam mocniejszy przepływ mojej
życiowej energii przez nogi, ale czy byłam stabilna? W to akurat wątpiłam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Hidan przez cały czas mocno trzymał mnie
za ręce. Był na tyle silny, że pomimo wyraźnej siły ciążenia, nie wleciałam pod
wodę. Nie wiedziałam, jak to robi, ale zauważywszy napinające się mięśnie jego
ciała, znów zrobiło mi się gorąco.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Okej - jęknęłam po kilku minutach. -
Dawaj, puść mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Hidan tylko delikatnie poluźnił uścisk, a
ja momentalnie poleciałam do wody. Jego refleks był jednak na tyle szybki, że
nie zmoczyłam nawet kolan, a ten już miał mnie w swoich ramionach. Wybuchłam
gromkim śmiechem, jednocześnie mocno się do niego przytulając.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Było blisko, dzięki - powiedziałam, gdy
się uspokoiłam. Odsunęłam się od niego i znów skupiłam się na przesłaniu chakry
do stóp. Efekt był podobny: zmoczone łydki i wybuch śmiechu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Po kilku lub kilkunastu próbach, nawet nie
byłam w stanie tego zliczyć, w końcu mi się udało. Stałam na wodzie dość
pewnie. Hidan rozchylił ramiona, a ja nie wpadłam do wody. Widziałam wyraźny
sukces i byłam z siebie niesamowicie dumna. Chłopak chyba też był zadowolony z
efektów, przynajmniej jego szczery uśmiech na to wskazywał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
W pewnym momencie odsunął się ode mnie, a
ja spanikowałam. Gdy znajdował się metr ode mnie, nie czułam się już
wystarczająco bezpiecznie. Nogi zaczęły mi się trząść, ale udało mi się nad
wszystkim zapanować i znów spokojnie stałam na rzece.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Chodź do mnie - mruknął chłopak i
wyciągnął ku mnie ręce. Zrobiłam to samo. Nasze palce niemal się stykały.
Musiałam zrobić tylko krok, by znów go dotknąć. Od tego wszystko zależało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Jak tylko podniosłam prawą stopę, runęłam
do rzeki. Hidan oczywiście zareagował niesamowicie szybko i złapał mnie, nim
cała się zanurzyłam. Tym razem byłam mokra już od pasa w dół, ale nie
przeszkadzało mi to. Było ciepło a ja czułam się wystarczająco dobrze, żeby
kontynuować naukę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Hidan po raz kolejny poczekał, aż złapię
równowagę i się ode mnie odsunął. Przy okazji wyjaśnił mi też, że gdy odrywam
jedną nogę od tafli rzeki, w drugiej muszę wzmocnić przepływ chakry, żeby nie
wpaść pod wodę. To już była zdecydowanie większa filozofia, ale byłam uparta,
więc próbowałam bez ustanku. Po kilkunastu próbach i ciągłym wpadaniu do wody,
w końcu zrobiłam kilka kroków, oczywiście cały czas asekurowana przez mojego
nauczyciela.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję! - krzyknęłam, gdy jako tako
zapanowałam nad moją chakrą. Rzuciłam mu się na szyję, a ten zaśmiał się i mnie
do siebie przyciągnął. Czułam ogromną radość, bo wiedziałam, że zrobiłam ogromne
postępy. W przeciągu jednego dnia, kilku długich godzin, nauczyłam się chodzić
po wodzie! To było niesamowite!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie ma za co - odparł. - Przyjemność po
mojej stronie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To jest cudowne! - pisnęłam
zafascynowana i znów pewnie stanęłam na wodzie. Niestety, w pewnym momencie
przestałam panować nad swoją chakrą, bo tak szczęśliwa byłam. Hidan również nie
skupiał szczególnej uwagi na tym, żeby mnie ewentualnie łapać, więc z głośnym
pluskiem w końcu wpadłam pod wodę. Gdy się wynurzyłam, chłopak śmiał się wniebogłosy.
- Zrobiłam to specjalnie - mruknęłam, chcąc się jakoś usprawiedliwić.
Oczywiście nie kupił tego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
W zamian sam przestał przesyłać chakrę do
stóp i wpadł do rzeki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ja również - odparł i ochlapał mnie
wodą. Odwdzięczyłam mu się tym samym. Chlapaliśmy się jak dzieci, śmiejąc się
przy tym na całego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Odkąd dołączyłam do Akatsuki, jeszcze
nigdy nie czułam się tak szczęśliwa. Zapomniałam o tym, że przebywam z
mordercą. Moje zahamowania gdzieś wyparowały, mogłam po prostu cieszyć się
chwilą. Właściwie nie bawiłam się tak dobrze od śmierci Taya. Byłam wdzięczna
za to Hidanowi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Gdy się uspokoiliśmy, chłopak podpłynął do
mnie i uśmiechnął się ciepło. Wpatrywałam się w niego jak zaczarowana, a gdy
położył dłonie na mojej talii, zapomniałam, jak się pływa. Poszłam pod wodę, na
co Hidan od razu zareagował i mnie do siebie przyciągnął. Objęłam go za szyję.
W jego umięśnionych ramionach czułam się bezpiecznie i... cudownie. Serce
zaczęło walić mi jak oszalałe, ale dzięki temu, że stykaliśmy się z chłopakiem
ciałami wyczułam, że on również się spiął. Wiedziałam, jak to wszystko się
skończy i, niech to szlag, nie mogłam się tego doczekać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Shouri - wychrypiał mężczyzna, ale nie
byłam w stanie nic mu odpowiedzieć. Popatrzyłam na jego kształtne usta, dając
mu tym wyraźny znak. Nie musiałam długo czekać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Hidan przybliżył się do mnie i delikatnie
musnął moje wargi swoimi. Przymknęłam powieki i natychmiastowo oddałam
pocałunek. Jego ręce zacisnęły się na mojej talii, ja natomiast przyciągnęłam
jego głowę do siebie, pogłębiając tym samym pieszczotę. Poczułam, jak język
chłopaka wpycha się do moich ust i odwdzięczyłam mu się tym samym. Całowaliśmy
się delikatnie, ale namiętnie. Dokładnie tak, jak dopiero poznani kochankowie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Moje ciało zapłonęło żywym ogniem. Lekko
zakręciło mi się w głowie od nadmiaru emocji, ale nie przeszkadzało mi to.
Drżałam z podniecenia, zdenerwowania i sama nie wiem, czego jeszcze. Wiedziałam
tylko jedno: było mi wspaniale.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Objęłam jego ciało nogami, dzięki czemu
mogłam jeszcze lepiej poczuć, jak bardzo jest umięśniony. Nie przestając mnie
całować, Hidan, nie wiem w jaki sposób, podpłynął do brzegu. Gdy wyczułam na
swoich plecach twardą ziemię, jęknęłam prosto w usta chłopaka. Jednocześnie
przyparł mnie do brzegu, przez co jeszcze bardziej mnie podniecił. Od dawna nie
czułam takich emocji, a teraz zawładnęły mną bez większego problemu.
Zapomniałam o świecie i o moich zahamowaniach. Teraz liczył się tylko Hidan.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przestaliśmy się całować, ale nasze usta
wciąż były blisko siebie. Czułam na wargach jego oddech, co niesamowicie mnie
kręciło. Chciałam więcej, dłużej, mocniej. Zapragnęłam go w jednej sekundzie.
Całował tak dobrze, że gdy przestał, poczułam rozczarowanie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Uchyliłam powieki i dostrzegłam
rozpromienioną twarz Hidana. Uśmiechał się seksownie a jego oczy błyszczały od
emocji. Gdy się od siebie odsunęliśmy, zauważyłam, jak wielkie szczęście go
ogarnęło. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Chyba nie powinnaś się we mnie zakochać
- mruknął i uśmiech zszedł mu z ust. Nie całkowicie, ale nagle spoważniał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie uważasz, że ciut za późno na takie
słowa? - spytałam, na co ten tylko parsknął śmiechem. Przyciągnął mnie do
siebie i pocałował w głowę. To było urocze.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Cholera - warknął po chwili i dotknął
mojego opatrunku. Chyba się odlepił. - Sasori nas zabije.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To nic takiego - próbowałam go uspokoić,
ale Hidan naprawdę się zdenerwował. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Rana może się rozejść - zauważył. -
Wracajmy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Chłopak pomógł mi wejść na wodę. Cały czas
mnie asekurował, ale udało mi się dojść do głazu samodzielnie. Dopiero w
siedzibie poczułam chłód na ciele i również się zaniepokoiłam. Sasori nie
należał raczej do osób, które będą się z tego śmiały. Wkurzy się i będzie
narzekać, jaka to jestem nieodpowiedzialna.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Hidan poprowadził nas do jego pokoju.
Zapukał do drzwi i już po chwili stanął w nich czerwonowłosy. Jego mina mówiła
wszystko - od razu wiedział, po co do niego przyszliśmy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Kretyni - warknął i wciągnął mnie do
pomieszczenia. Zauważyłam, że wszędzie walały się kawałki drewna, a w kącie
jego sporego pokoju stała marionetka, w której zawsze się chowa. Nie
pamiętałam, jak ją nazwał lider, ale była przerażająca.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To moja wina - zauważył Hidan. Wkurzył
mnie tym. Niepotrzebnie brał na siebie całą winę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nieprawda - zaprzeczyłam od razu. - To
ja go poprosiłam...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Mam to gdzieś - odpowiedział Sasori. -
Siadaj.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wykonałam jego polecenie i czekałam, aż na
nowo opatrzy moją ranę. Odkleił stary plaster, osuszył moją głowę i stwierdził,
że na szczęście, szwy się nie rozeszły. Niemniej jednak kazał mi uważać i
zachowywać się bardziej odpowiedzialnie, bo mogło się to skończyć zakażeniem
rany i późniejszymi powikłaniami. Szczerze mówiąc w ogóle o tym nie myślałam,
gdy pluskałam się z Hidanem. Zachowaliśmy się dziecinnie i głupio.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam - powiedziałam speszona. - I
dziękuję.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Sasori pokręcił tylko głową i machnął
ręką, żebyśmy już poszli. Na korytarzu popatrzyłam na mojego siwowłosego
towarzysza, który kolejny raz dzisiaj zaczął się głośno śmiać. Prychnęłam
cicho, po czym skierowałam się do swojego pokoju.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie przejmuj się tak - powiedział luźno
i przyciągnął mnie do siebie. Objęłam go i znów zatopiłam się w jego fiołkowych
oczach. - Najważniejsze, że nic ci się nie stało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Taaa - mruknęłam i wywróciłam oczami. -
To było głupie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- A mnie się podobało. - Hidan wyszczerzył
się w uśmiechu. Od razu oblałam się rumieńcem, przypominając sobie, jak dobrze
umie całować. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Idę się ogarnąć - westchnęłam. -
Zobaczymy się później.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Mam nadzieję - odpowiedział i cmoknął
mnie w usta. Zupełnie się tego nie spodziewałam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wróciłam do siebie, wzięłam rzeczy i
poszłam pod wieczorny prysznic. Chłodna woda zmyła ze mnie wszystkie emocje,
przez co zaczęłam się denerwować tym, co wyprawiam. W co ja się wplątuję? Jak
wyobrażałam sobie związek z mordercą, no jak?! A już zwłaszcza z Hidanem!
Przecież on mógł mieć każdą, co mu po mnie? Byłam zwykłą, przeciętną
dziewczyną, która non stop się rumieni. Nie mógł się mną zauroczyć. Zresztą ja
też nie powinnam się w nim zakochać. Miałam odzyskać Taya, a nie znaleźć nową
miłość. Zachowywałam się jak gówniara.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Gdy byłam już u siebie, zerknęłam na
zegar. Wskazywał godzinę dziewiątą wieczorem. Nie było jeszcze tak późno, żeby
nie móc porozmawiać z liderem. Z nadzieją, że tym razem nie zastanę u niego
Konan, nałożyłam na siebie bluzę i spodnie dresowe, po czym wyszłam z pokoju.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Już na końcu korytarza zauważyłam, że
drzwi do gabinetu mężczyzny są uchylone. Mimo to podeszłam tam, a gdy
usłyszałam głos Hidana, zatrzymałam się w pół kroku. Nie zwykłam podsłuchiwać,
właściwie nawet nie miałam tego w planach, po prostu nie chciałam przeszkadzać
im w rozmowie. Niemniej jednak słowa mężczyzny przyprawiły mnie o szybsze bicie
serca.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wszystko idzie po naszej myśli,
spokojnie - zapewnił lidera tym swoim pogodnym głosem. Nie wiedziałam, o czym
wcześniej rozmawiali, ani też czemu jego wypowiedź mnie zaniepokoiła, ale nagle
zapragnęłam cofnąć czas i być mądrzejszą.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie spierdol tego, Hidan - ostrzegł go
lider, przez co poczułam ścisk żołądka. Głos mężczyzny był ostry i poważny.
Zdaje się, że rozmawiali o czymś ważnym.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Tak jest - odparł i wyszedł na korytarz.
Zauważywszy mnie, zatrzymał się i uśmiechnął od ucha do ucha.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Czego masz nie spierdolić? - spytałam,
gdy zamknął drzwi do gabinetu lidera i podszedł w moim kierunku. Odgarnął
kosmyk włosów z mojej twarzy, jednak tym razem jego urok na mnie nie zadziałał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Tobi i Zetsu złapali czteroogoniastego,
a jutro z Kakuzu idziemy po następnego. Jeśli dobrze pójdzie, już tylko
dziewięcioogoniasty nam pozostanie do schwytania, ale nasza misja nie będzie
zbyt łatwa, więc mamy jej nie spierdolić - wyjaśnił. Odniosłam wrażenie, że nie
kłamał. Powiedział to tak swobodnie i szybko, że mój niepokój od razu
wyparował.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Uważaj na siebie - powiedziałam i się do
niego przytuliłam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nic mi nie będzie - odpowiedział,
jeżdżąc ręką po moich plecach. - W końcu jestem nieśmiertelny.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Odsunęłam się od niego i mruknęłam, że idę
do lidera. Hidan poprosił, żebym wpadła jeszcze później do niego, jeśli tylko
mam ochotę. Oczywiście, że miałam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Chwilę później siedziałam przed rudowłosym
mężczyzną, który kończył coś zapisywać na kartce. W pomieszczeniu panował
półmrok, bo zapalona była raptem jedna, mała lampka na jego biurku. Jeszcze
nigdy nie czułam się tak nieswojo w tym pokoju.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Gdy lider skończył, popatrzył na mnie
wyczekująco. Cała się spięłam, bo bałam się jego reakcji na moje pytania. A
tych akurat miałam wiele. Nie mogłam jednak owijać w bawełnę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jak zamierzacie przywrócić mi męża? -
spytałam wprost, a mężczyzna lekko zmarszczył brwi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wiedziałem, że w końcu o to zapytasz -
mruknął. Rozsiadł się wygodnie w fotelu i przyjrzał mi się uważnie. Nie czułam
się komfortowo. Patrzył na mnie inaczej, niż zawsze. Odniosłam wrażenie, że już
nie mogę na niego liczyć tak, jak przed pojawieniem się Konan.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Więc? - ponagliłam go. - Muszę wiedzieć
o wszystkim, żeby móc kontynuować współpracę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Stawiasz nam warunki? - zdziwił się.
Moje słowa lekko go rozbawiły. No tak, co może zrobić dziewczyna, która niczego
nie potrafi? Nic. Mogłam co najwyżej zginąć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Tak. - Postanowiłam trzymać się swojego.
Chociaż raz chciałam być twarda i stanowcza. Musiałam mu pokazać, że nie może
mną pomiatać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zabawne - stwierdził i przysunął się do
biurka. Oparł się łokciami o blat i spojrzał mi głęboko w oczy. - A nie boisz
się, że dołączysz do męża jak będziesz tak pyskować?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wtedy zabójca waszego przyjaciela nie
zostanie ukarany - odpowiedziałam od razu i chyba zdenerwowałam tym Paina. Tego
się nie spodziewał. A przecież czytał mi w myślach, czyżby ten fragment rozmowy
pominął?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt 35.4pt;">
- Nie przeginaj - warknął, wyraźnie wyprowadzony z równowagi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To wy nie przeginajcie - syknęłam. -
Bawicie się ze mną w kotka i myszkę zamiast powiedzieć mi, co tu jest grane.
Nie pomogę wam, jeśli nie powiecie mi prawdy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- W porządku - odezwał się, po chwili
ciszy, mężczyzna. Znów wygodnie ułożył się w fotelu. - Jak wiesz, Hidan jest
nieśmiertelny - zaczął, a ja nie wiedziałam, co chłopak ma do tego. - Dzieje
się tak, ponieważ zawiązał ze swoim bogiem, Jashinem, pakt. Hidan składa mu
ofiary, a ten czyni go nieśmiertelnym.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Zrobiło mi się słabo na myśl, że chłopak
swoją moc zawdzięcza morderstwom. Byłam też pewna, że temu całemu Jashinowi nie
wystarcza jedna ofiara miesięcznie. Hidan z pewnością zabijał o wiele częściej.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Tak się akurat składa, że jego bóg ma
też zdolność wskrzeszenia zmarłych, ale tylko na określonych warunkach.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jakich? - spytałam od razu, gdy lider na
chwilę umilkł. Mężczyzna był niesamowicie poważny i widać było, że się wahał.
Nie wiedziałam czemu nie chciał mi o tym powiedzieć, ale sama zaczynałam bać
się prawdy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jashin musi dostać ciało tego, który
zabił twojego męża.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zdziwiłam się, że tylko tego oczekuje bóg
Hidana. Jeśli to było wszystko, to dlaczego nie chcieli mi o tym powiedzieć?
Przecież i tak zamierzałam go zabić...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- I tyle? - dopytałam, a lider głośno
westchnął. Oho, to jednak nie był koniec.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Cóż - mruknął, kręcąc się w fotelu. -
Jedna ofiara nie wystarczy. Rytuał wskrzeszenia, w tym wypadku, pochłonie
cztery osoby.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Kogo jeszcze? - Byłam przerażona, ale
miałam nadzieję, że będą to sami przestępcy. Najgorsze, co mogłabym usłyszeć,
to...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jego rodzinę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Patrzyłam na lidera mocno otępiała, nie
mogąc wydusić z siebie ani słowa. Serce waliło mi jak oszalałe, nie mogłam
zapanować nad moim oddechem i ciałem, które w mig się roztrzęsło. To, co
powiedział lider, przyprawiło mnie o gęsią skórkę i utwierdziło w przekonaniu,
że nie wykonam tego zadania. Dzieci tego mordercy nie były niczemu winne, nie
zasłużyły na śmierć. Nie mogłam się na to zgodzić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Shouri, nie ty ich zabijesz - dodał
lider, a ja dopiero wtedy wróciłam na ziemię. Poczułam, że po policzkach spływają
mi łzy, nad którymi również nie mogłam zapanować. - Hidan z tobą pójdzie. On
zajmie się resztą.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Po tych słowach byłam w jeszcze większym
szoku. Jak mógł zamotać mi w głowie facet, który bez mrugnięcia okiem potrafi
zabić dzieci?! Shouri, ty totalna kretynko! Jak mogłaś wplątać się w takie
gówno?!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie - zaprzeczyłam, jak gdyby chcąc
odrzucić od siebie prawdę. - Nie zgadzam się.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Shouri...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie! - krzyknęłam i gwałtownie wstałam
od biurka. W amoku wybiegłam z gabinetu lidera i stanęłam pod jedną ze ścian,
próbując złapać oddech. Przyłożyłam dłonie do ust i płakałam jak głupia. To,
czego się dzisiaj dowiedziałam, doprowadziło mnie do skraju załamania
nerwowego. Nie mogłam pozwolić na to, by przez moje widzimisię cierpiały
dzieci!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Shouri - usłyszałam przy sobie głos
Hidana. Objął mnie, ale ja z całej siły go od siebie odepchnęłam. Brzydziłam
się nim.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie dotykaj mnie! - wydarłam się. - Nie
dotykaj mnie, ty... ty... morderco! Jak możesz?!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- O co ci...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie zabijesz tych dzieci! - krzyknęłam i
wyminęłam go. Ten złapał mnie w pasie, ale moja reakcja była natychmiastowa:
zaczęłam się szamotać, aż w końcu Shieki pomogło mi się uwolnić. - Nie dotykaj
mnie, do jasnej cholery! - pisnęłam. Nie byłam świadoma tego, że wpadłam w
histerię. Nie kontrolowałam też tego, że pobiegłam do kuchni i chwyciłam w ręce
największy nóż. Moje myśli skupione były wokół jednej rzeczy: mojej śmierci.
Tylko w ten sposób mogłam się stąd uwolnić, nie krzywdząc niewinnych dzieci.
Jedynie tak mogłam wyrwać się mordercom, a jednocześnie ukarać się za swoją
pychę. Pragnienie odzyskania męża zamąciło mi w głowie, sama byłam sobie winna
sytuacji, w której się znalazłam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie, gdy
przykładałam nóż do serca. Nie docierały do mnie krzyki Hidana, który stał
kilka metrów przede mną i błagał, żebym tego nie robiła. Ignorowałam lidera,
Kisame i Itachiego, którzy próbowali odciągnąć mnie od samobójstwa. Jedyne,
czego teraz pragnęłam, to mojej śmierci.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
W pewnym momencie poczułam, jak ktoś mocno
łapie moją rękę, przez co w szoku wypuściłam nóż. Zapłakana i roztrzęsiona
popatrzyłam na nieznajomego mi mężczyznę, którego twarz zakrywała pomarańczowa
maska, i wystraszyłam się, że ukarze mnie za moje durne zachowanie. W zamian za
to usłyszałam tylko:<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Tobi nie lubi śmierci. Tobi nie chce,
żeby koleżanka się zabiła.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b><br /></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Bam, bam, bam. I co Wy na to? :><o:p></o:p></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Może rzeczywiście za szybko, a może nie.
Nie wiem, w każdym razie mamy już dziewiętnasty rozdział, a nie chcę też
ciągnąć tego opowiadania w nieskończoność… ^^<o:p></o:p></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Mam nadzieję, że nie przesadziłam z niczym. Ostatnio jakoś tak ciut gorzej idzie mi pisanie (ale idzie!), więc nie mam już takiej pewności siebie jak to było na samym początku. ;)<o:p></o:p></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Widzimy się za tydzień. :*</b></div>
</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-8569593716294013612014-07-17T17:51:00.000+02:002014-07-17T17:51:00.802+02:0018. Miłość w Akatsuki? Że co takiego?<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Po kilku godzinach zbawiennego snu,
obudził mnie pulsujący ból głowy. Ujrzawszy białe ściany, od razu przypomniałam
sobie, gdzie się znajdowałam. Kamień spadł mi z serca na myśl, że znowu byłam w
siedzibie Akatsuki. Nie wiem czemu, ale przy nich czułam się bezpieczniej. Może
dlatego, że to dzięki nim uda mi się wrócić do normalności, do najlepszego
okresu z mojego życia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Podniosłam się do siadu i ogarnęłam
wzrokiem pomieszczenie. Już raz w nim byłam, wtedy, co potłukłam buteleczki
Sasoriego. Teraz nie zamierzałam wyprawiać takich cyrków. Zresztą do tej pory
było mi za to piekielnie głupio. Tylko się ośmieszyłam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Na stoliku obok łóżka dostrzegłam szklankę
z wodą, którą duszkiem opróżniłam. Pewnie wypiłabym całą butelkę, gdybym tylko
miała przy sobie, tak mi się chciało pić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Powoli wstałam, a gdy nie odczułam żadnych
zawrotów głowy, ruszyłam w kierunku wyjścia ze szpitala, a przynajmniej tak
mogłam to nazywać. Jak się okazało, Sasori znów zamknął za sobą drzwi na klucz.
Nie wiedziałam, po jaką cholerę. Przecież i tak bym im nie uciekła, więc po co?
A zdecydowanie lepiej bym się czuła w moim pokoju.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zrezygnowana usiadłam na łóżku z nogami
luźno wiszącymi w powietrzu. Wpatrywałam się w swoje stopy, zaczęłam nimi
kręcić, próbując znaleźć sobie jakiekolwiek zajęcie. Nie chciało mi się już
spać, a w tym pomieszczeniu nie było niczego innego do roboty. Musiałam czekać,
aż ktoś przyjdzie i ze mną porozmawia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Na szczęście, mój gość zjawił się dość
szybko. Gdy usłyszałam przekręcanie zamka, zerknęłam przez ramię na
uśmiechniętą twarz Hidana. Aż mi się cieplej zrobiło na sercu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Gdzie żeś ty bywała! - powitał mnie
radosnym okrzykiem i podszedł w moją stronę. Usiadł na łóżku, po czym
przyciągnął mnie do siebie i zakleszczył w mocnym uścisku. Jęknęłam cicho.
Przez chwilę miałam problemy z oddychaniem!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Już, już - wysapałam, a ten mnie puścił.
- Też się cieszę, że cię widzę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Słyszałem, że miałaś do czynienia z tym
szczylem Uchihą? - spytał. Zdziwiło mnie określenie, którym go nazwał.
Postanowiłam go o to podpytać. Mógł wiedzieć co nieco na temat przeszłości
obojga braci, a byłam ciekawa, jak ta wyglądała.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Znacie się? - odpowiedziałam mu pytaniem
na pytanie. Hidan machnął tylko ręką i popatrzył na swoje buty.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Spotkałem go kiedyś - westchnął. -
Idiota jakich mało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Czemu tak mówisz? - Wcale się z nim nie
zgadzałam. Sasuke miał powód, żeby się zemścić. I to wcale nie było drobnostką.
Swoją drogą musiałam też porozmawiać z Itachim, bo chciałam poznać jego wersję
wydarzeń. - Według mnie wcale nie jest głupi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Mówi tak, bo młody niedawno skopał mu
tyłek - usłyszeliśmy za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego
Kisame. - Cześć, dziewczyno.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Cześć - odpowiedziałam i machnęłam mu
ręką.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ale pierdolisz - warknął Hidan. - Dałem
mu fory, a to że Uchiha mają te swoje pieprzone oczka, to już nie moja wina!
Sam byś z nim nie wygrał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dlatego ja nie próbuję mierzyć się z
potęgą tego klanu - odparł spokojnie Hoshigaki. Wcale mu się nie dziwiłam. Nie
wyobrażam sobie walki z osobami, które zawsze zachowują taki spokój. Samo to
doprowadziłoby mnie do szewskiej pasji, przez co pewnie od razu bym poległa. A
do tego mają swoje kekkei genkai, które na pewno było potężne... Wolałabym
umrzeć, niż mierzyć się z Itachim!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Sasuke miał farta, bo był ze swoimi
kolegami. Gdyby był sam, pokonałbym go.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zostaw to Itachiemu - mruknął Kisame. -
Nieważne. Przyszedłem spytać, jak się czujesz, dziewczyno? Lider powiedział, że
jeśli jesteś w stanie, to masz do niego przyjść. Oczywiście za przyzwoleniem
Sasoriego, bo bez zgody naszego lekarza nie możesz się przemieszczać. -
Mężczyzna puścił mi oczko, a ja uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością. W
sumie dawno go nie widziałam, a przecież był pierwszą osobą, która była dla
mnie miła. Dobrze było znów go zobaczyć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- No to idę - stwierdziłam i wstałam z
łóżka. Hidan również się podniósł.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wpadniesz potem do mnie? - spytał, a ja
skinęłam odruchowo głową. W gruncie rzeczy wcale nie chciałam do niego
przychodzić, bo przecież miałam ograniczyć z nim kontakty. Cholera.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Odprowadzona do gabinetu lidera przez
Kisame, zapukałam do drzwi i po pozwoleniu, weszłam do środka. Mężczyzna jak
zwykle siedział za swoim biurkiem i przeglądał papiery. Dopiero po chwili
podniósł wzrok i mnie zauważył.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś - mruknął, odłożywszy jakąś
kartkę na bok. - Usiądź.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Ciepłe powitanie, nie ma co.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wykonałam posłusznie jego polecenie. Nie
mogłam się wręcz doczekać co powie na temat zachowania swojej przyjaciółeczki.
Miałam ogromną nadzieję, że jej się oberwie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jak się czujesz? - spytał. Nie byłam
pewna, czy to z troski, czy po prostu chciał jakoś zagadać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Lepiej - odpowiedziałam zgodnie z
prawdą. Niemniej jednak nie miałam zamiaru się rozgadywać. Niech wie, że nie
jestem zadowolona z takiego traktowania. Wydawało mi się, że członkowie
Akatsuki powinni sobie nawzajem pomagać, a nie spychać się na dno. A Konan z
pewnością robiła to drugie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze - mruknął i złączył ze sobą
dłonie. - Powiedz mi, co wydarzyło się dwa tygodnie temu? Zanim Sasuke cię
uprowadził?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Byłam na spacerze z Konan - zaczęłam,
ale stwierdziłam, że wystarczy mu krótka informacja - po czym ta zostawiła mnie
przed siedzibą. Tyle.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna zmarszczył brwi, jakby coś mu
się nie zgadzało. Wstał od biurka, a ja odruchowo również się podniosłam. Kazał
mi jednak usiąść.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Pozwól - powiedział, po czym przyłożył
mi rękę do głowy. Nie wiedziałam, o co mu chodzi. Przez chwilę poczułam jak świat
wiruje, później pulsujący ból, a następnie wszystko ustało. Posłałam liderowi
zdziwione spojrzenie, ale ten nie odezwał się nawet słowem. Usiadł za biurkiem
i głośno westchnął.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Co to było? - spytałam. - Co lider
zrobił?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Czytałem ci w myślach - odparł, a ja
zamarłam. Że co? Od kiedy człowiek potrafi to robić?! - Porozmawiam z Konan.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- I to tyle? - prychnęłam, a lider posłał
mi zdziwione spojrzenie. - Żadnej kary, nic?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- A czy my jesteśmy w przedszkolu, żebym
miał was karać? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie. Zawrzało we mnie. Nie
dość, że ta kobieta zostawiła mnie na pastwę losu, to jeszcze miało ujść jej to
płazem?! Co to, to nie!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Omal przez nią nie zginęłam! -
krzyknęłam. - No przecież...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Powiedziałem, że z nią porozmawiam -
przerwał mi lider, na co prychnęłam pod nosem. Świetnie. Znając Konan, na pewno
się przejmie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Coś jeszcze? - warknęłam, wyprowadzona z
równowagi. Nie mogłam uwierzyć, że ujdzie jej to na sucho. Gdybym ja coś
takiego zrobiła... Nawet nie chcę o tym myśleć!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jak wyzdrowiejesz, pójdziesz na misję -
odpowiedział, a to zdziwiło mnie jeszcze bardziej niż fakt, że Konan nie
dostanie kary. Jaką znowu misję?!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Co? - spytałam głupio, oszołomiona.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To najlepszy sposób, żeby cię zahartować
- odrzekł mężczyzna. - Będziesz obserwatorem, to wszystko.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie mam zamiaru...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie zapominaj, kto tu jest liderem -
przerwał mi mężczyzna. Co za dureń. W ogóle się ze mną nie liczył.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Czy to wszystko? - cisnęłam przez zęby.
Wkurzał mnie tym, że miał gdzieś moje zdanie. Odniosłam wrażenie, że odkąd
pojawiła się w organizacji Konan, zrobił się takim gburem. Ta kobieta miała na
niego bardzo zły wpływ. Dobrze, że chociaż Hidan się nie zmienił.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wszystko.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Bez słowa wstałam i jak najszybciej
wyszłam z pokoju. Na korytarzu zauważyłam Konan, zmierzającą w stronę kuchni.
Nawet nie odwróciła się w moją stronę, a mnie na sam jej widok szlag trafiał.
Byłam pewna, że się zemszczę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wróciłam do swojego pokoju i pierwsze co
zrobiłam, to poszłam pod prysznic. Spłukałam krew z głowy, uważając, żeby
opatrunek się nie odkleił. Czułam narastającą we mnie złość, gdy dotykałam się
po łysym placku. A to wszystko przez tę pizdę Konan.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Spojrzałam w lustro i z ulgą stwierdziłam,
że gdy upnę włosy w koka, nie widać śladów wygolenia. Co nie zmieniało faktu,
że sama świadomość utraty moich kłaków mnie denerwowała. Gdyby nie
niebieskowłosa...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Szczerze znienawidziłam tę kobietę.
Jeszcze nigdy nie czułam do nikogo takiego wstrętu. Miałam ochotę nakopać jej
do tyłka w tej sekundzie, ale wiedziałam, że nie mam z nią najmniejszych szans.
To denerwowało mnie jeszcze bardziej. Byłam na tyle słaba, że nawet nie mogłam
nikomu się postawić. Musiałam to zmienić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wyszłam z łazienki, odłożyłam rzeczy i
udałam się do Hidana. Może i nie powinnam, ale chciałam się przy nim znaleźć.
Czułam, że on w jakiś sposób mnie rozumiał, że nie patrzył na mnie z góry i
naprawdę chciał się zaprzyjaźnić, a to w organizacji pełnej morderców dużo
znaczyło. Był najbardziej ludzki ze wszystkich członków Akatsuki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zapukałam do drzwi jego pokoju. Nie
musiałam czekać długo. Już po chwili ujrzałam jego uśmiechniętą twarz. Gestem
ręki zaprosił mnie do środka.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Pierwszy raz miałam okazję być w jego
lokum, więc uważnie rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wszystkie ściany były
brzydko szare, ale na jednej został namalowany wielki, czerwony znak: odwrócony
trójkąt wpisany w okrąg. Poza tym miał w pokoju łóżko, tak samo dużą szafę jak
ja, oraz biurko z mnóstwem papierów. Ogółem w pomieszczeniu panował bałagan: na
ziemi leżały jakieś kartki, na łóżku i krześle pomięte ubrania. Widać Hidan
nieszczególnie dbał o porządek.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Akurat sprzątałem - skłamał i podrapał
się po głowie. Mruknęłam coś w odpowiedzi i usiadłam na krześle, z którego
wcześniej przełożyłam rzeczy na łóżko. Bez różnicy, gdzie będą gnić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Hidan walnął się na swoje posłanie i
posłał mi długie, nieco krępujące spojrzenie. Uśmiechał się przy tym w ten swój
magiczny sposób, od którego robiło mi się gorąco. Odwróciłam wzrok, nie mogąc
tego znieść.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jak głowa? - zagadał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Trochę boli, ale do zniesienia -
odpowiedziałam i znów na niego spojrzałam. Był nieco poważniejszy, niż przed
chwilą, jednakże uśmiech wciąż błąkał mu się po ustach. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- O co poszło z Konan? - spytał, zupełnie
normalnie, przynajmniej tak się mogło wydawać. Ja jednak wiedziałam, że
kierowała nim ogromna ciekawość. Mimo, iż krótko go znałam, odniosłam wrażenie,
że jest największym plotkarzem Akatsuki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Machnęłam tylko ręką, nie chcąc o tym
rozmawiać. Naprawdę, nikt nie musiał plątać się w sprawy między mną, a tą
kobietą. Nie potrzebowałam adwokata.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Lepiej mi powiedz, co ci odbiło, żeby
nazwać Deidarę gejem - zmieniłam temat, przypomniawszy sobie rozmowę z
blondynem sprzed porwania. Hidan parsknął śmiechem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Taki tam, żarcik - odpowiedział. - Na
pewno musiał mieć ciekawą minę, gdy nazwałaś go pedałem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- No cóż - przyznałam, przywołując w
myślach reakcję Deidary na moje słowa. - Była całkiem zabawna. Bardzo się
ciebie czepiał?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie - mruknął i chyba mówił prawdę. - W
sumie to nawet się śmiał. On jest spoko, ma poczucie humoru.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przyciągnęłam do siebie kolana i
posmutniałam, myślami wracając do tych kilku rozmów z Sasuke. Musiałam w
niedługim czasie porozmawiać z jego bratem, bo byłam ciekawa, jaką wersję
wydarzeń z ich rodzinnej wioski on mi opowie. Może młodszy Uchiha wszystko
poprzekręcał? Chyba chciałam, żeby tak było. W jakiś sposób polubiłam Itachiego
i nie wyobrażałam sobie, żeby mógł zabić całą swoją rodzinę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Hej - odezwał się Hidan. Dopiero teraz
zauważyłam, że siedział naprzeciwko mnie i niemal dotykał mnie swoim ciałem. -
Rozchmurz się.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Uśmiechnęłam się do niego niemrawo, na co
ten pogładził mnie po kolanie. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Sasuke namieszał ci w głowie, co? -
zgadł, a ja skinęłam głową. - No, co ci tam naopowiadał?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jak właściwie chcecie przywrócić życie
Tayowi? - spytałam. To pytanie nurtowało mnie odkąd dołączyłam do Akatsuki, ale
dopiero młodszy Uchiha uświadomił mi, że naiwnie im zaufałam, nie wiedząc nic o
ich planach.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Hidan wyraźnie spoważniał. Nie wiedziałam,
co było tego przyczyną, ale nie spodobało mi się to. Od razu zauważyłam, że
będzie problem z wydobyciem z niego tej informacji. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Mamy swoje sposoby - próbował mnie zbyć,
ale ja nie zamierzałam ustąpić tak łatwo. Nie tym razem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Hidan - warknęłam, chcąc sprowokować go
do powiedzenia mi prawdy. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- I tak tego nie ogarniesz. Najważniejsze,
że twój mężulek wróci do świata żywych, tak? - warknął i podniósł się z łóżka.
Ja również wstałam. Złapałam go za ramiona i spojrzałam mu prosto w oczy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Powiedz mi, proszę cię - powiedziałam, a
ten cały się spiął. Czyżby prawda miała okazać się dla mnie zbyt brutalna? A
może bał się, że gdy dowiem się, w jaki sposób chcą ożywić Taya, zrezygnuję?
Czyżby to było aż tak okropne? Jego zachowanie robiło mi mętlik w głowie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ta wiedza nie jest ci potrzebna -
odpowiedział i wyciągnął ku mnie swoją dłoń. Bardzo delikatnie pogłaskał mnie
po policzku, a ja poczułam niesamowite motylki w brzuchu. Nagle zrobiło mi się
gorąco, serce zadudniło jak oszalałe i odniosłam wrażenie, że zaraz się
przewrócę. Nie wiedziałam, czemu tak reagowałam, ale zdecydowanie mi się to nie
podobało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Hidan - wyszeptałam, czując, że serce
zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej. Chłopak natomiast nic sobie z tego nie
zrobił. Pochylił się delikatnie nade mną, dotknął ustami mojego czoła i bardzo
powoli mnie do siebie przyciągnął. Nie potrafiąc mu się oprzeć, położyłam
dłonie na jego umięśnionych plecach i po raz kolejny oblałam się gorącem. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Co to w ogóle była za sytuacja?! Jak
mogłam obściskiwać się z obcym mi facetem, w dodatku mordercą, podczas gdy cały
czas dążyłam do odzyskania męża?! Byłam kompletną idiotką!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
A jednocześnie w jego ramionach było mi
tak dobrze, że chciałam, by ta sytuacja nigdy się nie skończyła. Mogłam tak
trwać i trwać... Ale musiałam się wreszcie odsunąć. Trzeba było przerwać te
bezsensowne gierki, uwodzenie siebie nawzajem i dziwną adorację. Nie mogłam
zakochać się w Hidanie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna popatrzył na mnie z góry.
Zatonęłam w jego fiołkowych oczach, w których odnalazłam mnóstwo spokoju,
szczęścia i... No właśnie, czego? To nie mogła być miłość, ani nawet
zauroczenie. Nie znaliśmy się długo, a w dodatku był mordercą należącym do
Akatsuki, nie mógł posiadać takich uczuć. Tak przynajmniej chciałam myśleć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam - wyszeptałam i skierowałam
się do wyjścia z jego pokoju. Nim zamknęłam drzwi, usłyszałam, jak woła mnie
moim imieniem, ale zignorowałam to. Wróciłam do siebie i natychmiastowo
rzuciłam się na łóżko. Byłam oszołomiona wydarzeniami sprzed chwili. Co to
wszystko miało oznaczać?! Jak mogłam pozwolić, by zbliżył się do mnie w taki
sposób? Jakim prawem on w ogóle próbował mnie uwieść?! To było nie do
pomyślenia! I dlaczego było mi z tym tak dobrze?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przyciągnęłam do siebie kołdrę, przerażona
reakcją mojego ciała na bliskość chłopaka. Nie chciałam czuć do niego niczego
więcej, nad zwykłą przyjaźń, choć nawet to było za dużo. A jednocześnie było mi
tak dobrze w jego towarzystwie... Jasna cholera, Shouri, weź się w garść! NIE
MOŻESZ SIĘ W NIKIM ZAKOCHAĆ! <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Próbowałam to sobie wmówić, jednak myślami
wciąż wracałam do momentu, w którym tkwiłam w ramionach chłopaka. To było takie
cudowne... Od pięciu lat nie czułam czegoś takiego, nie miałam kontaktu z
mężczyznami, a teraz natrafił się taki Hidan, który wszystko niszczy. Niech go
szlag.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Gdy usłyszałam pukanie do drzwi, cała się
wzdrygnęłam i podskoczyłam na łóżku. Usłyszawszy skruszone "Shouri,
mogę?" z ust Hidana, serce zabiło mi dwa razy szybciej. Zgodziłam się
jednak, ówcześnie siadając po turecku i biorąc do rąk poduszkę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna jak zwykle uśmiechał się, ale
tym razem nie był to tak odważny i zawadiacki uśmiech, jak zazwyczaj. Przez
chwilę miałam nawet wrażenie, że jest mu głupio.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wybacz za tamto - mruknął i jak zawsze,
gdy był choć trochę zakłopotany, podrapał się po głowie. - Nie chciałem cię w
żaden sposób przestraszyć, czy coś. Po prostu... - urwał, próbując znaleźć
odpowiednie słowa. - A niech mnie - syknął i zamknął za sobą drzwi. - Podobasz
mi się - powiedział prosto z mostu, a mnie zamurowało. Tego się kompletnie nie
spodziewałam. Dlaczego musiał wszystko komplikować? - Wiem, że przyszłaś tu po
to, żeby odzyskać męża i szanuję to. Nie chcę cię od tego odciągać. Po prostu w
tamtej chwili to było silniejsze ode mnie - próbował się tłumaczyć, ale ja
wciąż nie mogłam wyjść z szoku. Patrzyłam na niego przerażona i kompletnie
zdezorientowana. Nie chciałam usłyszeć od niego tych słów. Nie było mi to
potrzebne.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Okej - wydusiłam w końcu z siebie,
wpatrując się w pościel. Nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy. Byłam zbyt
zawstydzona. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Hej, Shouri - zagadnął i usiadł na
łóżku, w miarę daleko ode mnie. Podniosłam głowę i wbiłam w niego spojrzenie. -
Po prostu o tym zapomnij. - Hidan puścił mi oczko i uśmiechnął się szeroko.
Również próbowałam wykrzywić usta w uśmiechu, ale raczej mi to nie wyszło.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Problem tkwił w tym, że ja wcale nie
chciałam zapominać o tej sytuacji. I jak gdyby na potwierdzenie tych słów,
totalnie nad sobą nie panując, zrobiłam coś kompletnie nie w moim stylu.
Przysunęłam się do niego i wtuliłam w jego ciało. Poczułam, jak się spiął i
dość niepewnie odwzajemnił uścisk. Przyjemne ciepło znów rozlało się po moim
ciele, a w brzuchu rozszalały się motylki. Nie miałam jednak zamiaru się w nim
zakochiwać. Chciałam, żeby potraktował to jako uścisk na zgodę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki - mruknęłam i się od niego
odsunęłam. - Nie rozumiem tylko, dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, jak
wrócicie mi Taya.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zapytaj o to lidera - polecił mi. - On
zdecyduje, czy ci powiedzieć, czy nie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zmarszczyłam brwi, zaniepokojona jego
słowami. Wcale a wcale mnie się to nie podobało. Nie mogłam dłużej zgadzać się
na tajemnice ze strony Brzasku. Musiałam znać wszystkie szczegóły ich planu,
żeby móc z nimi dalej współpracować. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Okej - odparłam. - Powinnam odpocząć -
mruknęłam, chcąc go zbyć. Hidan od razu zrozumiał aluzję. Wstał i skierował się
do drzwi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Gdybyś chciała jeszcze pogadać... - nie
skończył, machając mi na pożegnanie. Uśmiechnęłam się do niego, skinęłam głową
i czekałam, aż zamknie za sobą drzwi. Poczułam ulgę, gdy zostałam sama. A
jednocześnie miałam ochotę się rozpłakać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Shouri, idiotko, chyba naprawdę się
zakochałaś.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Cicho! Wiem, że jest czwartek, wiem. Ale
po prostu w najbliższych dniach nie będę mieć dostępu do komputera, a że nie
ufam tym wszystkim automatycznym dodawaczom (hęęę, jak to nazwałam?), to dodaję
sama. Wolę mieć pewność, że wszystko jest pięknie i tak, jak ja chcę. Niestety
będziecie musieli poczekać dłużej na kolejny rozdział, ale obiecuję, że
wynagrodzę Wam to treścią. ^^<o:p></o:p></b></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>I to chyba tyle. Widzimy się w sobotę. :)</b><span style="font-size: medium;"><o:p></o:p></span></div>
</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-3816989794684610352014-07-12T11:56:00.000+02:002014-07-12T12:17:51.332+02:0017. Spotkanie po latach.<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wpatrywałam
się prosto w spokojne oczy Itachiego. Jego wyraz twarzy był jak zawsze
opanowany, ukrywał emocje, które musiały nim targać na widok młodszego brata.
Nie mógł tak po prostu wyzbyć się miłości do niego, czy jakiegokolwiek innego
uczucia. Jego opanowanie mnie zdumiało, ale i przerażało. Jak można zachowywać
się tak w obecności osoby, której odebrano wszystkich bliskich?!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Sasuke
natomiast, mocno spięty, ale również spokojny z zewnątrz, patrzył wprost na
Itachiego. Niemal czułam nienawiść, jaka go ogarniała i pochłonęła całe jego
serce. Bałam się, że zaraz rzuci się na niego i odbierze mu życie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Ale
czy to było możliwe? Czy Sasuke byłby w stanie zabić członka Akatsuki?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Itachi - wychrypiałam słabo, zdecydowawszy się przerwać tę upierdliwą,
złowieszczą ciszę. Zdziwiłam się, że miałam trudności w mówieniu. Aż tak mnie
sparaliżowało na jego widok? <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
W końcu - powiedział młodszy Uchiha. Jego brat skierował na niego obojętne
spojrzenie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Przyszedłem po Shouri - odpowiedział mu Itachi. Wkurzył tym chłopaka, wyczułam
to.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Sasuke
złapał mnie za ramię i do siebie przyciągnął. Chciał mieć pewność, że mu nie
ucieknę, bo to oznaczałoby, że Itachi znów mu zniknie. Byłam zła na nich, że
urządzają takie cyrki na środku ulicy, a już najbardziej na siebie, że dałam
się w to wszystko wplątać. Mogłam siedzieć dalej w swojej wiosce i prowadzić
sklep, a nie łazić za mordercami i umierać ze strachu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Po Shouri? - zaśmiał się Sasuke i pociągnął mnie w stronę Itachiego. - Na pewno
jej nie dostaniesz. Ona należy teraz do mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Hola
hola, ja do nikogo nie należałam! To, że mnie porwał, nie oznaczało, że byłam
jego własnością! Sasuke chyba trochę za bardzo się zagalopował. Próbowałam się
wyrwać, ale szarpanie się nic nie dało. W zamian wzmocnił tylko uścisk, przez
co ramię zaczęło mnie dość mocno boleć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Daj jej spokój. - Itachi wbił wzrok w ściskającą mnie rękę Sasuke. - Ona nie
jest niczemu winna, nie musisz się na niej wyżywać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Młodszy
z braci prychnął tylko i zaczął ciągnąć mnie w kierunku wyjścia z wioski. Był
pewien, że starszy za nami pójdzie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Obawiałam
się tylko, że ni stąd, ni zowąd, zjawią się tutaj Karin, Suigetsu i Juugo.
Itachi mógłby mieć problem w walce z czterema osobami, a ja nie byłabym w
stanie mu pomóc. Poza tym, na pewno ktoś z nich by mnie trzymał, a więc mowy o
ucieczce nie było. Mogłam się tylko modlić, aby do nas nie dołączyli.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Gdy
wyszliśmy poza mury wioski, uścisk Sasuke jakby trochę zelżał. Zerknął przez
ramię na spokojnego Itachiego, podczas gdy ja cała w środku wariowałam ze
strachu. Nie mogłam znieść tego ich opanowania, ale najwyraźniej Uchiha mieli
to we krwi. Zwolniliśmy tempa, aż w końcu przystanęliśmy, i znów zapadła niezręczna
cisza. Serce waliło mi jak oszalałe. Najbardziej bałam się, że na moich oczach
pozabijają się nawzajem. A przecież byli rodziną! Musieli to sobie jakoś
wyjaśnić!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Spojrzałam
na Itachiego i spróbowałam wyobrazić go sobie, jak morduje po kolei swoją matkę,
ojca i innych krewnych. Nie mogłam zrozumieć tego, że mógł zrobić coś tak
podłego. Może i był przestępcą, ale na pewno nie wyglądał na aż tak
nienormalnego. Nasunęło mi się też pytanie, dlaczego oszczędził Sasuke. Byłoby
dla niego lepiej, gdyby tego nie przeżył, jakkolwiek okropnie to brzmi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Szukałem cię wystarczająco długo - odezwał się młodszy z braci. - Nie mam
zamiaru pozwolić ci tak po prostu odejść.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
To nie czas i miejsce, Sasuke - odpowiedział mu, oczywiście spokojnie, Itachi.
Jego brat tracił powoli nad sobą panowanie. Był wściekły. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
To nie ma dla mnie żadnego znaczenia - warknął chłopak, znów mocniej ściskając
moją rękę. Syknęłam cicho, ale ten nie zwrócił na to szczególnej uwagi.
Najważniejsza była teraz zemsta.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Zmierzymy się, kiedy podrośniesz i nauczysz się czegoś konkretnego. - Słowa
Itachiego niemało mnie zdziwiły. Były prowokacją, czy prawdą?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie
miałam czasu, żeby o tym myśleć. Sasuke odepchnął mnie daleko w tył. Odniosłam
wrażenie, że znajduję się w powietrzu całą wieczność. Zatrzymałam się na
drzewie, oddalonym kilkanaście metrów od braci. Pech chciał, że dość mocno
uderzyłam głową w pień, co sprawiło, że przez jakiś czas nie mogłam dojść do
siebie. Przed moimi oczami wszystko wirowało, a ja czułam się tak, jakbym miała
zaraz zwymiotować. Było mi niedobrze, bolała mnie głowa i całe ciało, a bracia
Uchiha rozpoczęli swój pojedynek na śmierć i życie. Nie mogąc nad tym
zapanować, zemdlałam, wcześniej czując, jak z moich ust wypływa stróżka krwi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie
wiem, jak długo byłam nieprzytomna, ale gdy się ocknęłam, od razu w oczy
rzucił mi się pożar. Okoliczne drzewa pochłaniał ogień, który, jak się okazało,
był niebezpiecznie blisko mnie. Zaczęłam kaszleć, nie mogąc złapać tchu.
Wstałam, zakryłam usta bluzką i rozejrzałam się wokół. Wszędzie widziałam
ogień, przed sobą, obok, z tyłu. Nie wiedziałam jakim cudem znalazłam się w
takiej pułapce, ale przestraszyłam się nie na żarty. Przytrzymując się drzewa,
obeszłam go naokoło i ledwo utrzymując się na nogach, ruszyłam w stronę, która
jeszcze nie była zajęta ogniem. Chwiałam się na boki i musiałam uważać, żeby
się czasem znowu nie przewrócić i nie zranić w głowę. Odruchowo dotknęłam
potylicy, gdy poczułam ostry ból. Włosy miałam polepione mazią. Jak się
okazało, na dłoni miałam krew.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Jęknęłam cicho, idąc pomiędzy drzewami.
Zastanawiałam się, czy walka braci nadal trwa, czy może już pozabijali się
nawzajem. Wierzyłam w potęgę Itachiego, ale bałam się, że wszyscy z Hebi mogli
z nim walczyć, a tego mógłby nie przeżyć. Poza tym Sasuke też był Uchihą, a nie
jakimś tam podlotkiem. To musiała być wyrównana walka.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Gdy doszłam do bezpiecznej odległości od
pożaru, odwróciłam się i próbowałam kogokolwiek znaleźć. Niestety, jedyne co
widziałam, to pożerające drzewa płomienie. Były ogromne, tworzyły okropny,
duszący dym i co gorsza, znajdowały się blisko wioski i niewinnych ludzi.
Strażacy musieli szybko je ugasić, żeby ochronić majątek, co było dość ciężkim
zadaniem, bo wszystko wokół było suche i zapalało się z największą łatwością.
Czułam przeogromny strach i pulsujący ból głowy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Postanowiłam odejść jeszcze trochę od
pożaru, bo mogłam w każdej chwili znów stracić przytomność, a ogień raczej nie
zamierzał zważać na to, że leżę na ziemi i nie mogę mu uciec. Pochłonąłby mnie
żywcem. Oglądając się za siebie, ruszyłam do przodu. Jednocześnie rozglądałam
się na boki, czy przypadkiem któryś z braci Uchiha nie biegnie w moją stronę,
ale wokół było pusto. Nikt nie mógł mi pomóc ani powiedzieć, jak skończył się
pojedynek. Choć tego akurat mogłam się domyślać. Pewnie obaj byli martwi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nagle usłyszałam trzepotanie skrzydłami.
Tuż obok mnie przeleciał spory, czarny kruk. Machnęłam ręką, żeby go od siebie
odgonić. Ptaszysko usiadło na drzewie i zaczęło mi się uważnie przypatrywać.
Obawiałam się, że zaraz mnie zaatakuje. Chyba zwariowałam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Szłam do przodu, a ptak przez cały czas
mnie śledził. W pewnym momencie wzięłam jakiegoś patyka i rzuciłam nim w niego,
ale ten nie zrezygnował z mojego towarzystwa. Zdenerwowany podleciał do mnie i
uderzył mnie skrzydłami w ramię. Znów musiałam odganiać go rękami, krzycząc
przy tym, żeby się odwalił. No świetnie, teraz jeszcze gadałam ze zwierzętami.
Na pewno zwariowałam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Idąc przed siebie, ciągle ze śledzącym
mnie krukiem, nagle poczułam silne szarpnięcie w pasie i znalazłam się w
powietrzu. Wydarłam się, odruchowo łapiąc za rękę, która mnie podtrzymywała.
Dopóki nie wylądowaliśmy na stabilnym podłożu, krzyczałam wniebogłosy. Z każdym
odbiciem od gałęzi wszystko podchodziło mi do gardła, a co gorsza nie
wiedziałam, kto mnie ma w swoich ramionach.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Po wylądowaniu upadłam na kolana i
próbowałam ustabilizować oddech. Mężczyzna kucnął przy mnie i dopiero wtedy
zauważyłam, że był to Itachi. Złapałam go za rękę i nic nie mówiłam, bo byłam
dosłownie przerażona tymi skokami w powietrzu. Uchiha natomiast trzymał mnie w
pasie, nie wiem po jaką cholerę, i czekał, aż się uspokoję.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Co z Sasuke? - wyszeptałam, gdy doszłam
do siebie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Żyje - odpowiedział mi rzeczowo Itachi i
podniósł mnie do pionu. Mogłam mu się wtedy uważnie przyjrzeć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna nie miał na sobie płaszcza
Akatsuki, prawdopodobnie zgubił go podczas walki. Na rękach i nogach miał kilka
zadrapań, ale oprócz tego - żadnych poważniejszych ran. Nawet jego włosy nie
były w nieładzie, choć spodziewałam się, że po wyczerpującej walce będą
rozrzucone wokół i oblepione krwią. Chyba miałam zbyt drastyczne wyobrażenia co
do tego pojedynku.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zraniłeś go? - spytałam jeszcze.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie - mruknął. - Udało mi się go zgubić
za pomocą klona.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Skłamał, jednak nie zamierzałam dociekać,
co się właściwie wydarzyło. Najważniejsze, że obaj to przetrwali.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
W oddali zauważyłam lecącego w naszą
stronę kruka. Zdenerwowałam się, bo myślałam, że szaleńcze skakanie po drzewach
go zgubiło.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Głupi ptak - syknęłam pod nosem, gdy ten
usiadł na jednej z gałęzi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Itachi zerknął w jego stronę i w tym samym
momencie zwierzę zerwało się z drzewa i zatrzymało się na ramieniu Uchihy.
Zdziwiłam się, że nie próbował go z siebie zgonić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To mój kruk - wyjaśnił. Najwyraźniej
zauważył moje zdumienie. - Śledził cię, żebym wiedział, gdzie jesteś.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Momentalnie poczułam się głupio,
przypomniawszy sobie, jak rzuciłam w niego patykiem. Mogłam mu nawet zrobić
krzywdę, a wtedy Itachi by mnie nie znalazł! Cholera.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Następnym razem nie bij zwierząt -
powiedział, gdy kruk zniknął w białym dymie. - Co z twoją głową? - Itachi
dotknął mojej potylicy, a ja syknęłam z bólu. - Trzeba będzie zszyć. Sasori w
siedzibie sprawdzi, co z tobą i to opatrzy. Straciłaś przytomność po uderzeniu?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Tak - odpowiedziałam wystraszona.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Uchiha zaklął cicho pod nosem i wziął mnie
na ręce. Nie czułam się zbyt dobrze w jego ramionach, tym bardziej, że
wiedziałam, co mnie czeka. Znów będziemy skakać po drzewach. Chyba nie zniosę
tego zbyt dobrze.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Musimy jak najszybciej dostać się do
siedziby - wyjaśnił, wskakując na gałąź. - Moim tempem zajmie nam to
czterdzieści minut. Gdyby coś się działo, mów.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zacisnęłam mocno powieki i próbowałam
powstrzymać odruch wymiotny. Kurczowo trzymałam się koszulki kruczowłosego, ale
i tak bałam się przy każdym kolejnym odbiciu od gałęzi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zaraz zwymiotuję - jęknęłam po krótkiej
chwili w ramię Uchihy. Nie wiem, czy mnie zrozumiał, ale zatrzymał się i
postawił mnie na ziemi. Odsunęłam się od niego i puściłam ogromnego pawia. Nie
chciałam, żeby Itachi na to patrzył, ale nie mogłam też tego powstrzymać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wytarłam usta bluzką i odsunęłam się od
zabrudzonej wymiocinami ziemi. Mężczyzna cały czas asekurował mnie, żebym
czasem nie upadła. Spojrzałam na niego, czując się niewyobrażalnie głupio i
żałośnie. Przyglądnął mi się uważnie i pokręcił delikatnie głową.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wyglądasz strasznie - mruknął, a ja
uśmiechnęłam się pod nosem. Tak też się czułam. - Jesteś potwornie blada.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To przez te skoki - wysepleniłam,
poczuwszy, że zbliża się kolejna fala mdłości. Odsunęłam się od Uchihy i
zwymiotowałam pod jednym z drzew. - Cholera.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zmienimy taktykę - odezwał się. -
Będziemy biec po ziemi. Trochę dłużej, ale stabilniej.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Gdy nudności minęły, podeszłam do
Itachiego i odruchowo złapałam się jego ramion. Podtrzymał mnie w pasie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam - szepnęłam. Chłopak
zignorował moje słowa.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wskakuj na plecy - zadecydował i wziął
mnie na barana. Objęłam go nogami i rękami i wtuliłam twarz w jego szyję.
Pomimo potu, czuć było od niego woń perfum, co było całkiem przyjemnym zapachem
dla moich nozdrzy. Przymknęłam powieki, bo mimo wszystko obawiałam się, że znów
zrobi mi się niedobrze. Na szczęście, odruch wymiotny się nie pojawił.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Gdy Itachi się zatrzymał, otworzyłam oczy
i z ulgą dostrzegłam znany głaz, prowadzący do siedziby. Mężczyzna wszedł na
rzekę i wykonał pieczęcie. W organizacji od razu poczułam się bezpieczniej.
Zeskoczyłam z pleców Uchihy i asekurowana przez niego, weszłam do kuchni, w
której nikogo nie było. Chcieliśmy przejść dalej, ale nagle poczułam mocne
zawroty głowy. Itachi przytrzymał mnie, a następnie wziął na ręce i szybkim
krokiem zmierzył w stronę naszego szpitala. Położył mnie na łóżku na boku i
powiedział, żebym się nie ruszała. Sam natomiast wyszedł, najprawdopodobniej po
Sasoriego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Dopiero leżąc poczułam, jak bardzo byłam
wykończona, i jak cholernie bolała mnie głowa. Skuliłam się na materacu i
próbowałam się nie rozpłakać, co tym razem mi się udało. Musiałam pokazać
członkom Akatsuki, że jestem twarda, i że byle rana mnie nie złamie. Dalej
miałam zamiar odzyskać Taya, nawet jeśli miało to oznaczać narażenie się na
niebezpieczeństwo.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Miałam ochotę iść spać, ale wiedziałam, że
najpierw musiał zbadać mnie Sasori. Cierpliwie czekałam, walcząc ze zmęczeniem,
aż mężczyzna w końcu pojawi się w sali. Coraz bardziej ciążył mi pulsujący ból
w całej głowie i uczucie wirowania. Wiedziałam, że uraz jest dość poważny, ale
przez cały czas łudziłam się, że w gruncie rzeczy nic takiego mi się nie stało.
Moje nadzieje rozwiał jednak nasz lekarz. Wszedł do pomieszczenia, a zaraz za
nim lider i Itachi. Widziałam w oczach przywódcy Brzasku ulgę, ale również
troskę, a przynajmniej tak mi się wydawało. Nie odezwał się natomiast nawet
słowem. Patrzył, jak Sasori bada moją głowę i ocenia skalę obrażeń.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Trzeba będzie to zszyć, rana jest dość
poważna - powiedział w końcu i podszedł do jakiejś szafki. Nie miałam siły, by
wodzić za nim wzrokiem. Przymknęłam powieki, gotowa na kolejny ból. Wątpiłam,
żeby chciał mnie do tego znieczulić. - Podajcie mi golarkę, jest tam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Co? - bąknęłam, podnosząc się do siadu.
- Chyba nie masz zamiaru...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Muszę ogolić ci głowę - wyjaśnił
spokojnie Sasori. Serce podeszło mi do gardła, a głowa rozbolała mnie jeszcze
bardziej. Nie chciałam być łysa!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Czy to konieczne? - wydukałam, widząc w
rękach mężczyzny maszynkę do golenia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- A jak inaczej mam zszyć ci łeb? -
warknął lekarz. Podszedł do mnie od przodu i uważnie spojrzał mi w oczy. Zbadał
moje reakcje latarką diagnostyczną, a później kazał patrzeć za palcem.
Następnie sprawdził moje odruchy neurologiczne, które z tego co zauważyłam,
były w normie. - Odwróć się.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Odruchowo złapałam się za włosy, jak
gdybym chciała się z nimi pożegnać. Nigdy nie zwracałam szczególnej uwagi na
wygląd, a moje kłaki raczej nie były wyjątkowo zadbane, ale lubiłam je i nie
chciałam się ich pozbywać. Chyba żadna kobieta nie chciałaby być łysa.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wygolę tylko kawałek, zamaskujesz to
jakoś - próbował mnie uspokoić Sasori, ale wcale nie pocieszał mnie fakt, że
miałam mieć na głowie bezwłosy placek. Nie miałam jednak innego wyjścia.
Musiałam się na to zgodzić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna bardzo delikatnie pozbył się
włosów wokół rany. Następnie usztywnił moją głowę kołnierzem i kazał Itachiemu
mnie przytrzymywać. Przemył skórę roztworem dezynfekującym, płyn przynajmniej
pachniał w ten specyficzny sposób, a później chwycił za igłę i strzykawkę.
Serce zabiło mi tysiąc razy szybciej, co Uchiha momentalnie wyczuł.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Sasori wykona teraz znieczulenie -
poinformował mnie. Z jednej strony poczułam ulgę, a z drugiej bałam się
ukłucia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie ruszaj się - polecił lekarz.
Zamknęłam oczy, ale starałam się szczególnie nie spinać. Gdy Sasori wbił igłę w
moją skórę, drgnęłam lekko.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam - wyszeptałam i zacisnęłam
dłonie na ramionach Itachiego. - Odruch.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Po mojej potylicy rozeszło się dziwne
ciepło, niezbyt przyjemne. Wykrzywiłam twarz w grymasie, a gdy uczucie minęło,
spojrzałam prosto w czarne tęczówki Uchihy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję - powiedziałam, ale ten w żaden
sposób nie zareagował. Wpatrywał się we mnie beznamiętnym wzrokiem i kompletnie
nie mogłam odgadnąć, co czuł. Tym razem idealnie ukrywał swoje emocje.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zszycie głowy nie należało do
najprzyjemniejszych, bo pomimo znieczulenia, odczuwałam lekki dyskomfort. Nie
byłam w stanie wyobrazić sobie jaki by był, gdyby Sasori robił to przy pełnym
czuciu. Pewnie zemdlałabym podczas całej tej mordęgi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Ukradkiem spoglądałam na lidera, który
stał w nogach łóżka i patrzył na poczynania medyka. Nie mogłam doczekać się
rozmowy z nim na temat Konan, przez którą to wszystko się stało. Gdyby nie ona,
Sasuke by mnie nie dorwał, a ja nie doznałabym urazu głowy. Lider musiał ją za
to ukarać, nawet jeśli była jego przyjaciółką. A jeśli on tego nie zrobi, ja na
pewno się zemszczę. Jeszcze jej pokażę, że z Muzai się nie zadziera.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Skończyłem - usłyszałam po jakimś
czasie. Zdziwiłam się, że poszło mu tak szybko. - Zakleję to teraz. Póki co nie
myj włosów, żeby opatrunek się nie odkleił i żeby rana się nie zakaziła.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jasne - odpowiedziałam. - A poza tym,
wszystko w porządku?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wygląda na to, że masz lekkie
wstrząśnienie mózgu. Pamiętasz, co się wydarzyło przed wypadkiem?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Próbowałam sobie przypomnieć, w jaki
sposób doznałam urazu, ale pamiętałam tylko rozmowę Itachiego i Sasuke. Nic
innego nie przychodziło mi do głowy. Czyżby zaczęli walczyć i w wyniku ich
pojedynku przypadkowo oberwałam?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- A po wypadku? - dodał Sasori, gdy nie
uzyskał odpowiedzi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ocknęłam się wśród ognia - wyjaśniłam. -
Uciekłam stamtąd i...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Czyli to pamiętasz - zauważył lekarz,
przerywając mi. - Wszystkie te objawy, czyli utrata przytomności, wymioty,
niepamięć wsteczna, są objawami wstrząśnienia mózgu. Na szczęście, z tego co
widzę, nie doszło do wylewu krwi do przestrzeni podpajęczynówkowej,
przynajmniej na razie. Będę cię obserwować, ale prócz guza i bólów głowy, nie
powinno zostać po wstrząśnieniu nawet śladu. Póki co odpoczywaj.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Skinęłam głową do Sasoriego, wdzięczna za
pomoc. Sprzątnął narzędzia, którymi zszył ranę i kazał mi się położyć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Staraj się nie leżeć na plecach, żeby
nie podrażniać rany - poinstruował mnie. - Gdyby cokolwiek ci się działo, masz
pukać w ścianę za sobą, do mojego pokoju. Będę odwiedzać cię co jakiś czas.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję - szepnęłam. - Bardzo dziękuję.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Śpij - rozkazał i gestem dłoni zachęcił
lidera i Itachiego do opuszczenia pomieszczenia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Ułożyłam się wygodnie na łóżku i lewą ręką
dotknęłam tyłu głowy. Sasori wyciął mi spory kawałek włosów, co było dla mnie
dość dużym ciosem. Nigdy nie byłam osobą pewną siebie, a teraz mój stan jeszcze
bardziej się pogorszy. Byłam pewna, że włosy nie zdążą odrosnąć do odzyskania
Taya. Zobaczy mnie jako jakiegoś potwora i jeszcze weźmie rozwód. Na pewno nie
wyglądałam korzystnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wtuliłam się w poduszkę i spróbowałam
odgonić natrętne myśli. Mąż na pewno będzie mnie kochał taką, jaką jestem. W
końcu to dla niego straciłam część włosów. Nie mógł mnie zostawić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Ogarnęło mnie ogromne zmęczenie. Myśląc o
wydarzeniach sprzed kilku godzin, powoli oddawałam się w ramiona Morfeusza.
Usłyszałam jeszcze otwieranie drzwi i czyjeś kroki w stronę łóżka, a gdy gość
wyszedł, usnęłam, wspominając Taya.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>No
ten rozdział zdecydowanie bardziej mi się podoba. Mam nadzieję, że i Wam
przypadnie do gustu. ^^ <o:p></o:p></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Strasznie
mi miło czytać Wasze komentarze, są takie kochane i motywują do pisania… ^^
Wprawdzie ostatnio mam zastój, przez kilka dni nie napisałam nawet zdania, ale
spokojnie – mam parę rozdziałów w zapasie, więc póki co będę je regularnie
dodawać. A przypuszczam, że do wyczerpania się zapasu zdążę jeszcze coś
naskrobać. :D<o:p></o:p></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Też
u Was taka obrzydliwa pogoda? Jestem załamana, nienawidzę deszczu i burz, wrrr.
Nie dość, że trzeba nosić parasol i szukać butów, które nie przemakają, to w
dodatku włosy się tak puszą… Pewnie od poniedziałku pogoda będzie śliczna, a ja
akurat znowu zaczynam praktyki. Juhu. :/ Dooobra, już nie narzekam…</b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Dziękuję
Wam jeszcze raz za to, że jesteście. <3 Pozdrawiam!<span style="font-size: medium;"><o:p></o:p></span></b></div>
</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-5764750389746717872014-07-05T14:36:00.003+02:002014-07-05T14:36:19.214+02:0016. Wielka ucieczka.<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Sasuke
wydawał się być naprawdę tajemniczy i przerażający, jednak miał w sobie coś, co
sprawiało, że poczułam się niepewnie. Chyba powoli zaczynałam zdawać sobie
sprawę, że być może Akatsuki rzeczywiście chcą mnie tylko wykorzystać, a ja
naiwna dałam się nabrać na ich puste słowa o mojej lepszej przyszłości i o
cudownym zmartwychwstaniu Taya.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Popatrzyłam
na niego, westchnęłam i z powrotem usiadłam na sofie. Czułam się jak małe
dziecko, które nie wie, co robić. To wszystko nie miało sensu. Sasuke zrobił mi
tylko mętlik w głowie. Niepotrzebnie.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Chodź -
rozkazał i wyszedł na korytarz. Chcąc nie chcąc, musiałam wstać i za nim iść.
Byłam ciekawa, gdzie mnie zaprowadzi.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wyszliśmy na
korytarz i wciąż nie mogłam się nadziwić, jaka kolosalna różnica była pomiędzy
siedzibą Brzasku a bandy drugiego Uchihy. W takich warunkach mogłabym dość
długo pomieszkać. Było tu schludnie, czysto i, po prostu, ładnie.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jak się
okazało, Sasuke zaprowadził nas do sporej kuchni. Na wprost od wejścia był
aneks kuchenny, lodówka i wszystkie najpotrzebniejsze sprzęty. Po lewej stronie
stał stół jadalny z ciemnego drewna, natomiast po prawej dwuosobowa sofa i
jeden fotel, a obok tego szafka z jakimiś czasopismami. Było tutaj naprawdę
przytulnie. Kuchnia została pomalowana na jasno, dzięki czemu sprawiała
wrażenie czystej, przestronnej i, oczywiście, zadbanej.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Pewnie
jesteś głodna - zauważył Sasuke i wyciągnął z lodówki kilka składników. -
Zrobię omlety.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jeśli
chcesz - mruknęłam, a ten popatrzył na mnie z lekką pretensją. Mnie jednak
naprawdę było obojętne co zjem, byleby napełnić żołądek. - Co?<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nic -
wymruczał, po czym zajął się robieniem dania. Ja natomiast usiadłam na sofie i
zaczęłam przeglądać gazety. Nie było w nich niczego ciekawego, jednak żeby
zająć czas, przeczytałam kilka artykułów - zarówno o tym, jak dbać o włosy, jak
również o polityce Wioski Dźwięku. Czyżbyśmy to w niej się znajdowali?<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zerknęłam na
krzątającego się po kuchni Sasuke i dostrzegłam kolosalną różnicę pomiędzy nim,
a jego bratem. Itachi był raczej powolny, robił wszystko z jakimś ociąganiem, a
drugi Uchiha był szybki i zwinny. Poza tym nie rozsiewał wokół aury niepokoju i
lęku, jak na początku robił to jego brat. <o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Poza tym na
Sasuke po prostu dobrze się patrzyło. Był młodym, przystojnym mężczyzną o
nienagannej sylwetce. Był atrakcyjny. Zresztą jego brat, gdyby nie ten ciągle
poważny i obojętny wyraz twarzy, też były całkiem niczego sobie.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Lubiłam
patrzeć na mężczyzn i oceniać ich atrakcyjność, jednak jak bardzo bym się nie
starała, nie umiałam zapomnieć o Tayu. To on był idealny i najlepszy z nich
wszystkich. A teraz, gdy Akatsuki obiecali mi odzyskanie go, myślałam o nim
jeszcze częściej.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Albo on,
albo nikt. Taka była prawda.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czemu
chcesz dorwać swojego brata? - spytałam nagle, a Sasuke popatrzył na mnie kątem
oka i uśmiechnął się pod nosem.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Długa
historia - mruknął, chcąc mnie zbyć. Ja jednak nie miałam zamiaru odpuścić.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie pomogę
ci, jeśli mi nie powiesz. Muszę mieć powód, żeby ci go wystawić -
odpowiedziałam ostro. Nie wiem czemu, ale przy nim czułam się ciut lepiej, niż
przy członkach Akatsuki. Byłam w stanie swobodniej z nim rozmawiać, pytać i mu
się sprzeciwić. Chyba dlatego, że byłam mu naprawdę potrzebna i miałam pewność,
że mnie nie skrzywdzi. <o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jeśli ci
powiem też mi nie pomożesz, bo będziesz próbowała dociec, dlaczego tak się
stało - odparował i przerwał na chwilę gotowanie. Popatrzył na mnie wyczekująco.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Skąd to
niby możesz wiedzieć? - fuknęłam. Nie mogłam być aż tak przewidywalna.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Należysz
do osób, które w każdym człowieku próbują znaleźć coś dobrego. - Sasuke nie
odrywał ode mnie wzroku. Nie rozumiałam tego, ale możliwe, że jego słowa miały
jakiś sens. - To jest piękne, owszem - przyznał - ale bardzo zgubne. A jeśli
chcesz przetrwać w świecie shinobi, musisz się choć trochę zmienić i przestać
ufać każdemu człowiekowi.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz, że
działasz na swoją niekorzyść? - upewniłam się, a ten wzruszył ramionami. -
Jesteś dziwny. Zupełnie jak twój brat.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie sądzę,
żeby jemu ktokolwiek dorównał - mruknął i wrócił do gotowania. - A już na pewno
nie jestem do niego podobny.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Cokolwiek
zrobił Itachi, musiał mieć ku temu powód - powiedziałam ciszej i chyba
zdenerwowałam swojego rozmówcę. Gwałtownie odtrącił łyżkę i oparł się o blat,
śmiejąc się pod nosem. To był jednak śmiech pomieszany ze wściekłością.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Oczywiście, że miał - warknął. - Chciał być najlepszy, to wszystko. Ale dla
takich rzeczy nie poświęca się rodziny.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Posłałam mu
zdziwione spojrzenie, a ten machnął tylko ręką. Był naprawdę wyprowadzony z
równowagi.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wstałam i
podeszłam do niego. Patrzył uważnie, jak się zbliżam, a gdy byłam wystarczająco
blisko, odwrócił się w moją stronę i założył ręce na klatce piersiowej. W jego
ciemnych oczach można było dostrzec prawdziwą wściekłość.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co zrobił?
- spytałam, a Sasuke zmarszczył lekko brwi.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Zabił całą
naszą rodzinę. Ciotki, wujków, matkę, ojca. Wszystkich - podkreślił i odwrócił
się, by znów zacząć gotować.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zamarłam.
Nie sądziłam, że Itachi, który próbował mnie wesprzeć i sprawić, żebym
przestała się bać, był w stanie zrobić coś tak potwornego! Nawet, jeśli był
mordercą! O coś takiego nigdy w życiu bym go nie posądziła.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Natychmiastowo
zrobiło mi się żal Sasuke. Wyobrażałam sobie, jaką wściekłość musiał czuć, gdy
się o tym dowiedział, oraz jak bardzo musiał znienawidzić brata.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Przykro mi
- szepnęłam i położyłam mu dłoń na ramieniu. Spojrzał na mnie przez ramię.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mi już nie
- odparł. - Ale to nie zmienia faktu, że go zabiję.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Odsunęłam
się od niego i wróciłam na kanapę. Czułam się zagubiona i samotna. Otaczałam
się mordercami, którzy wykorzystywali mnie jedynie do swoich celów, a ja wcale
nie chciałam zachowywać się naiwnie. Nie wiedziałam jednak, co mogę zrobić. Nie
potrafiłam walczyć, więc ucieczka nie wchodziła w grę, przynajmniej póki co. Z
drugiej strony, gdybym znowu znalazła się na wolności, nie mogłabym wrócić do
swojej wioski, bo z pewnością to od tamtego miejsca Akatsuki zaczęliby szukanie
mnie i na pewno by je kontrolowali. Byłabym zmuszona do tułania się z miejsca
na miejsce i wiecznego ukrywania się, a tak żyć nie chciałam. Co miałam robić?<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdyby był tu
Tay, z pewnością by mi pomógł. Cóż, właściwie, gdyby żył, nie znalazłabym się w
tak durnej sytuacji. Nic nie umiałam a mimo to mordercy się mną interesowali. I
szlag trafił moje normalne, spokojne życie. Od śmierci Taya wszystko się
zmieniło, mój świat runął i, co gorsza, dalej się wali. Nie umiałam ułożyć
sobie życia, a dodatkowo zaczęłam pchać się w kłopoty. Byłam żałosna.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
W tamtej
chwili nie interesowało mnie to, czy Sasuke na mnie patrzy, czy nie, ani co o
mnie myśli. Podkuliłam pod siebie nogi i nie wiem który już raz, pozwoliłam, by
łzy poleciały mi po policzkach. Jeszcze tak zagubiona nigdy nie byłam, a
samotność doskwierała mi bardziej, niż kiedykolwiek dotąd.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Mniej więcej
dziesięć minut później Sasuke zawołał mnie do stołu. Otarłam policzki i
usiadłam na jednym z krzeseł, naprzeciwko chłopaka. Na środku blatu położył
talerz z omletami i dwa mniejsze naczynia przed nami.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie byłam
szczególnie głodna. Dziwna gula stanęła mi w gardle i coś skręciło mój żołądek.
Zamiast jeść, chciałam zwymiotować. Wolałam jednak nie wkurzać chłopaka, więc
wzięłam jednego omleta na talerz i zaczęłam w nim dziobać widelcem. Sasuke
natychmiastowo to zauważył. Zwrócił też uwagę na mój niemrawy humor.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Lepiej
jedz. Śmierć z głodu jest okropna.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Popatrzyłam
na niego i prychnęłam. Nie przejął się tym, tylko sam zaczął konsumować swój
posiłek.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zmusiłam się
do zjedzenia chociaż jednego omleta. Smakował dobrze, ale po prostu nie byłam w
stanie przełknąć niczego więcej. Podziękowałam mu za posiłek, pozmywałam po
sobie talerz i chciałam iść do pokoju. Zatrzymał mnie głos mojego... No
właśnie, kogo? Porywacza?<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Stój -
warknął, a ja odwróciłam się do niego gwałtowanie i wbiłam w niego
zniecierpliwione spojrzenie. - Sama nigdzie nie pójdziesz.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wiem,
gdzie jest twój pokój - odparłam, ale dla Sasuke to nie miało znaczenia.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie obchodzi
mnie to. Beze mnie lub kogoś z Hebi, nie możesz poruszać się po siedzibie -
zarządził. Krew mnie zalała. Czy on myślał, że jestem na tyle głupia, by
wchodzić do wszystkich pomieszczeń?! Co on sobie myślał? Że coś zepsuję,
ukradnę? A może bał się, że uda mi się uciec? Czyżby nie mieli zabezpieczeń?<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Pod
prysznic też ze mną wejdziesz? - warknęłam.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mi to nie
będzie przeszkadzać - mruknął i odłożył sztućce. Wstał, pozmywał naczynia w
kompletnej ciszy, po czym stanął przede mną. - Grzeczna dziewczynka.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Przestań -
syknęłam i weszłam w korytarz. Sasuke szedł tuż za mną.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdy
znaleźliśmy się w jego, czy też właściwie, w naszym, pokoju, natychmiastowo
usiadłam na sofie i robiłam wszystko, byleby tylko na chłopaka nie patrzeć.
Zresztą on też nie był mną zainteresowany. Sięgnął po jedną z książek, wyłożył
się na swoim ogromnym łóżku i wczytał się w treść. <o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie wiedząc,
co mogę robić, położyłam się na sofie i wpatrzyłam w sufit. Miałam teraz
mnóstwo czasu na rozmyślanie o mojej przyszłości i o tym, czy jeszcze kiedykolwiek
odzyskam Taya. Bałam się, że Uchiha może mieć rację, co do łgarstwa Akatsuki.
Być może rzeczywiście chcieli mnie tylko wykorzystać, w końcu nigdy nie
powiedzieli mi, jak konkretnie ożywią mego męża. A z drugiej strony, jeśli
chcieli nauczyć mnie panować nad Shieki to musieli doskonale wiedzieć, że jeśli
to opanuję, będę dla nich trudnym przeciwnikiem. Cóż, może za bardzo się
przeceniałam. Nie mogłam się mierzyć z członkami Brzasku.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Westchnęłam
cicho i przymknęłam powieki. Jedyne, czego teraz pragnęłam, to snu.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Obudziło
mnie szturchanie w ramię. Niemal podskoczyłam ze strachu i gwałtownie
otworzyłam oczy, próbując jednocześnie usiąść na sofie. Nade mną stał Sasuke, z
tym samym, obojętnym wyrazem twarzy. Wbił we mnie spojrzenie swoich czarnych
oczu i czekał, aż dojdę do siebie.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Idź się
umyj - rozkazał, podając mi ręcznik. Odrzuciłam z nóg koc, którym z tego co się
orientowałam, nie przykryłam się. Zdziwiłam się, że Uchiha był zdolny do czegoś
takiego. - Piżamę masz w łazience.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki -
mruknęłam i niechętnie wstałam z sofy, która była naprawdę wygodna.
Przeciągnęłam się i powoli weszłam do pomieszczenia niewiele mniejszego od
sypialni chłopaka. Panowała w nim kremowa kolorystyka, przeplatana ze złotymi
akcentami na przykład kurków od wanny czy zlewu. A jeśli już o wannie mowa, to
była ona bardzo duża i niesamowicie kusiła, aby wziąć w niej długą kąpiel. Nie
mogłam się jej oprzeć. Zwróciłam też uwagę na czystość panującą w łazience.
Nigdzie nie było włosów ani śladów po żelach pod prysznic. Wszystko niemal
lśniło.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Napełniłam
wannę gorącą wodą i rozkoszując się przyjemnym ciepłem, usiadłam w niej i
przymknęłam oczy. Rękami bawiłam się cieczą, która przelewała się pomiędzy
moimi palcami. Marzyłam o czymś takim. Od razu ogarnął mnie spokój.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdy woda
zrobiła się chłodna, wyszorowałam ciało, umyłam włosy i wyszłam z wanny. Stałam
na puchatym dywanie, wpatrując się w lustro. Nie mogłam uwierzyć, że dziewczyna
mojego pokroju może być tak rozchwytywana przez morderców.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
I po co mi
to było? Mogłam dalej prowadzić spokojne życie, a nie wałęsać się nie wiadomo
gdzie. Jeszcze do niedawna pracowałam w sklepie, nie musiałam się nikogo bać
ani prosić o możliwość umycia się, czy pójścia do kuchni. Gdybym wiedziała, że
tak się to wszystko skończy, nigdy bym się nie zgodziła. Idiotka.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Otulona
ciepłym szlafrokiem, wyszłam z łazienki. W pokoju nie było nikogo. Nie
usłyszałam też żadnych głosów zza drzwi, jednak nie miałam zamiaru próbować
uciekać. Na to było jeszcze za wcześnie. Musiałam wzbudzić ich zaufanie.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Położyłam
się na dostawionym przed Juugo łóżku, które było sporo mniejsze od tego, na
którym spał Sasuke. Mimo to nie narzekałam, bo przynajmniej nie skrzypiało i
było bardzo wygodne. Odrzuciłam szlafrok na sofę i przykryłam się kołdrą niemal
po uszy. Nawet nie wiem, kiedy wrócił Uchiha, bo zmęczona dzisiejszym dniem,
usnęłam niemal od razu.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jakieś dwa
tygodnie później, kiedy przyzwyczaiłam się do ciągłej kontroli ze strony
Sasuke, a tęsknota za niektórymi członkami Akatsuki stawała się coraz większa,
usłyszałam, że idziemy do sklepu. Wszyscy razem, jak grupka przedszkolaków.
Uznałam, że może być to doskonała okazja do ucieczki.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Prawda była
taka, że pomimo nieustannych zapewnień Sasuke, że Akatsuki to łgarze i śmiecie,
nie potrafiłam mu uwierzyć. Może i byłam głupia, ale uczepiłam się
nadziei, że odzyskam męża, i nie zamierzałam rezygnować z mojego celu. Teraz to
było moim priorytetem, dzięki temu czułam, że moje życie ma sens.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dodatkowo, z
pomocą Sasuke odkryłam, że moją naturą chakry jest woda. Ucieszyłam się
niezmiernie, że w końcu udało mi się to zrobić, bo był to duży krok w moim
treningu, który zostanie wzmożony po powrocie do Akatsuki. Młodszy Uchiha (tego
też się już od niego dowiedziałam) dał mi te świstki papieru i cierpliwie
instruował mnie, jak mam to zrobić, aż w końcu - bum! Udało się! Byłam mu za to
niezmiernie wdzięczna, ale i tak nie darzyłam go zbyt wielką sympatią. Z każdym
dniem stawał się dla mnie coraz bardziej oschły. Mogłam tylko przypuszczać, że
to przez wieści, iż Akatsuki mnie nie szukają. A przynajmniej tak mu się mogło
wydawać. Ja byłam pewna, że to robią. Nie zrezygnowaliby ze mnie tak łatwo.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przez
pierwsze dni pobytu w Hebi (tak przynajmniej nazywał ich grupę Suigetsu)
Karin mnie leczyła, bo moje wodne wybryki przed kryjówką Brzasku doprowadziły
do wysokiej gorączki i, jak się okazało, zapalenia płuc. Na szczęście choroba
nie była męcząca i z pomocą dziewczyny, nie trwała zbyt długo. Już po kilku
dniach mogłam wziąć się za "karteczkowy trening", jak to zwykłam
nazywać go w myślach.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dlatego też,
gdy wyszliśmy poza siedzibę, w której byłam więziona, od razu odetchnęłam pełną
piersią. Pogoda była przepiękna, słońce wysoko świeciło na niebie, a delikatny
wietrzyk schładzał nasze ciała, gdy tylko zrobiło się zbyt gorąco. Niezbyt
szybkim krokiem, ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku. Uważnie rozglądałam się na
boki i, nie mogę powiedzieć, że obmyślałam dokładny plan ucieczki (bo tego nie
potrafiłam), ale próbowałam zapamiętać drogę powrotną, żeby w tę stronę przypadkiem
nie uciekać. Z każdym krokiem byłam coraz bardziej podenerwowana i zarazem
podekscytowana. To była ogromna szansa, która na pewno przydarzy mi się tylko
raz. Miałam pewność, że jeśli jej nie wykorzystam, Sasuke mnie zabije. W
gruncie rzeczy pewnie zaczął uważać, że nie byłam mu specjalnie potrzebna,
skoro organizacja jego brata mnie nie poszukuje.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Maszerowałam
obok młodszego Uchihy, natomiast pozostała trójka szła za nami. Ukradkiem
spoglądałam od czasu do czasu na poważną twarz Sasuke, ale ten w ogóle nie
zwracał na mnie uwagi. Może to i lepiej. Jeszcze by się czegoś domyślił.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przez całą
drogę nikt nie odezwał się ani słowem. Wprawdzie nie szliśmy zbyt długo, bo
raptem dwie godziny, ale po jakimś czasie stało się to męczące. Gdyby chociaż
między sobą rozmawiali, byłoby ciekawiej. A tak? Tylko denerwowałam się jeszcze
bardziej.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dotarliśmy
do niezbyt wielkiej wioski. Znajdowało się w niej kilkadziesiąt niskich
budynków, z czego niemal każdy wyglądał tak samo. Rozglądałam się, by
zapamiętać każdy szczegół, natomiast Hebi szło tak, jakby znali tę trasę na
pamięć. Najwyraźniej często wyskakiwali tu na zakupy. <o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przystanęliśmy
w samym centrum tego, mogę stwierdzić, całkiem uroczego miejsca. Było zadbane,
wokół rosło sporo drzew i krzewów, a balkony domów zostały przystrojone
kwiatami. Aż chciało się patrzeć na tę wioskę. Jej mały ryneczek był
kwadratowy, na środku stał jakiś pomnik otoczony ławkami, na których
odpoczywali ludzie, skąpani w blasku słońca. Sama miałam ochotę na chwilkę
przycupnąć i odsapnąć, jednak nie było mi to dane.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Spotykamy
się tutaj za godzinę – zarządził Sasuke, po czym złapał mnie za łokieć i
pociągnął w jedną z ulic. Popatrzyłam jeszcze przez ramię na naszych kolegów i
od razu w oczy rzuciło mi się niezadowolenie Karin. Machnęłam im na pożegnanie
i znów zaczęłam się rozglądać. Jeśli chciałam uciec, nie mogłam przebiec przez
miejsce zbiórki.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Możesz
mnie już puścić – syknęłam, gdy ucisk stał się naprawdę uciążliwy. Sasuke tylko
trochę rozluźnił palce.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Pamiętaj,
że nie masz żadnych szans, by nam się wymknąć – powiedział, jakby czytał mi w
myślach. Trochę mnie to zdenerwowało, jednak próbowałam nie dać tego po sobie
poznać.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Uchiha
podprowadził nas pod jakiś sklep z odzieżą. Na ulicy, na której się
znajdowaliśmy, było ich co najmniej kilka. Będę mieć w czym wybierać.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Weszliśmy do
środka. Sklep jak sklep, niezbyt duży, ciągnący się kilka metrów w przód.
Osobno był dział damski, osobno – męski. Gdy Sasuke mnie puścił, od razu
skierowałam się na stoisko ze spodniami. Nie miałam zamiaru dłużej chodzić w
kusych spodenkach Karin. Czułam się w nich strasznie głupio.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdy
wybierałam dżinsy, cały czas czułam na sobie wzrok Uchihy. Odprowadził mnie nim
do przymierzalni, i dopiero za zasłoną mogłam poczuć się swobodniej.
Przymierzając spodnie zastanawiałam się, jak mogę mu uciec. Nie był kretynem,
więc nie było możliwości, żeby od tak pozwolił mi zwiać. Mój plan musiał być
dopracowany w stu procentach, a ja chyba nie byłam wystarczająco mądra, by
takowy wymyślić. W każdym razie nigdy tego nie robiłam, więc nie wiedziałam, od
czego w ogóle zacząć. Głównym problemem było jednak spławienie Sasuke, a minuty
niemiłosiernie szybko uciekały. Musiałam się skupić.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zdecydowana
na dwie pary spodni, bez żadnego konkretnego planu w głowie, wyszłam z
przymierzalni. Chłopak stał przy drzwiach, a gdy mnie zauważył, powoli ruszył w
moim kierunku.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Kupujesz
coś? – spytał obojętnie.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak –
mruknęłam i wepchnęłam mu w ręce ubrania. Popatrzył na mnie spode łba, ale bez
słowa poszedł do kasy, by za nie zapłacić.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
W tamtym momencie
niby mnie nie obserwował, bo swoim zimnym spojrzeniem obdarzył uśmiechniętą
kasjerkę, wyraźnie się do niego mizdrzącą, ale czułam, że ma pełną kontrolę nad
tym, gdzie się znajduję. Stałam jak słup soli i czekałam, aż zapłaci za
spodnie. Po chwili wyszliśmy z pomieszczenia i skierowaliśmy się do sklepu
obok. Był nieco większy od poprzedniego, a ubrania w nim przeznaczone zostały
tylko dla kobiet. Sasuke jak zwykle zatrzymał się przy wejściu, a ja poszłam
poszukać jakiś bluzek i swetrów.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Obładowana
ciuchami, zniknęłam w przymierzalni i znów próbowałam coś wymyślić. Moja szansa
na ucieczkę malała wraz z upływem kolejnych minut. Musiałam szybko się na coś
zdecydować, albo potulnie wrócić z Hebi do ich siedziby, a tego bardzo nie
chciałam. Nie mogłam pozwolić, by zaprzepaścili moją szansę na odzyskanie Taya.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Po kilku
minutach zdecydowałam się zostawić Akatsuki jakąkolwiek wiadomość. Poprosiłam
jedną z ekspedientek, aby dała mi kartkę papieru i długopis, oczywiście
uważając przy tym, żeby czarnowłosy tego nie zauważył. Szybko napisałam na niej
coś w stylu: „Porwał mnie Sasuke, Shouri M.” i poprosiłam, żeby po naszym
wyjściu umieściła ją w widocznym miejscu. Kobieta była wystarczająco miła i się
zgodziła, ale tak naprawdę nie miałam żadnej pewności, że to zrobi. Mogłam się
jedynie łudzić, że spełni moją prośbę.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdy Sasuke
zapłacił za zakupy, zerknęłam jeszcze na ekspedientkę, z którą rozmawiałam.
Patrzyła na nas i mówiła coś do swojej koleżanki. Chyba ją wystraszyłam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jak tylko
wyszliśmy na ulicę, oboje skamienieliśmy. Poczułam ścisk żołądka, przez co
wszystko podeszło mi do gardła. Przez chwilę nie mogłam złapać tchu, tak
sparaliżował mnie widok rozciągający się przed nami.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Sasuke
natomiast uśmiechał się pod nosem, ale byłam wystarczająco blisko niego by
poczuć, że cały się spiął. Z zewnątrz wydawał się być oazą spokoju, a w środku
na pewno cały szalał z radości… A może i nawet z nienawiści. Wpatrywał się w
stojącego przed nim brata z taką pogardą, że gdyby wzrok mógł zabijać, Itachi
Uchiha natychmiastowo padłby martwy na ziemię.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<b>Nie mogę
powiedzieć, że rozdział mi się podoba, bo raczej wieje w nim nudą. Przepraszam,
ale musiałam i taki dodać, żeby znowu nie przyśpieszać za bardzo akcji. :)<o:p></o:p></b></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<b>Nie będę
zawracać Wam już głowy. Widzimy się za tydzień. :*</b><span style="font-size: medium;"><o:p></o:p></span></div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-71501299707110652762014-06-28T13:21:00.001+02:002014-06-28T13:39:01.447+02:0015. Sasuke Uchiha.<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Ocknęłam się skulona pod drzewem, z
ogromnym bólem głowy i niemożnością wykonania choćby jednego ruchu. Obok siebie
słyszałam czyjś głos, ale nie potrafiłam rozpoznać, do kogo należał. Musiała
minąć długa chwila, zanim byłam w stanie uchylić powieki i chociaż delikatnie
poruszyć głową.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przede mną siedziała czerwonowłosa kobieta
z okularami na nosie. Przyglądała mi się badawczo i coś do kogoś mówiła, ale
przez ból głowy nie byłam w stanie zrozumieć żadnego słowa. Dostrzegłam tylko,
że w pewnym momencie przyłożyła mi rękę do czoła i nie wiedzieć czemu, nagle
poczułam się lepiej. Ból przeminął, a ja mogłam uważniej rozejrzeć się po
kobiecie i jej towarzyszach. Było ich trzech. Pierwszy z nich, stojący niemal
tuż obok czerwonowłosej i pochylający się nade mną, miał jasne włosy opadające
lekko wokół jego twarzy, oraz charakterystyczną grzywkę, zachodzącą mu na nos.
Drugi, stał nieco dalej i również mi się przyglądał. Był wysokim, muskularnym
mężczyzną o rozrzuconej w nieładzie rudej czuprynie. Zdawało się, że był
przejęty moim losem, a przynajmniej patrzył w taki charakterystyczny sposób.
Trzeci natomiast stał nad rzeką, tyłem do mnie. Ręce włożył do kieszeni swojego
kimona i chyba był w coś zapatrzony. Miał średniej długości, czarne włosy i
odniosłam wrażenie, że to on był przywódcą tej bandy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Trochę się rozchorowałaś - poinformowała
mnie kobieta. Znów skupiłam na niej swoją uwagę. Wlepiła we mnie mądre
spojrzenie dziwnie różowych oczu i lustrowała mnie wzrokiem od góry do dołu. -
Po jaką cholerę skakałaś do tej rzeki?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś bezdomna? - wtrącił się mężczyzna
o jasnych włosach. Szybko przypomniałam sobie, co się wczoraj wydarzyło i
popatrzyłam na swoje ubranie. Dalej było mokre. Dopiero w tej chwili poczułam,
jak mi było zimno i się zatrzęsłam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zamknij się, Suigetsu - zganiła go
kobieta. - Co się wydarzyło, hę?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie mogłam powiedzieć im prawdy. Gdyby
dowiedzieli się, że jestem z Akatsuki, mogłoby być ze mną kiepsko. W końcu to
przestępcza organizacja.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zgubiłam się - skłamałam. - Poszłam na
spacer i przez przypadek wpadłam do rzeki, a potem nie wiedziałam, gdzie iść.
Usnęłam tutaj - wyjaśniłam. Kobieta zmarszczyła lekko brwi. Nie byłam pewna,
czy to kupiła.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Kłamać to ty nie potrafisz - odezwał się
czarnowłosy chłopak i odwrócił w naszą stronę. Podszedł do nas spokojnym
krokiem, a ja z każdą chwilą miałam wrażenie, że spoglądam właśnie na Itachiego
Uchihę. Zamarłam, gdy ukucnął przede mną i złapał moją brodę w palce. - A teraz
powiedz prawdę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna był poważny, zupełnie jak
Itachi. Patrzył na mnie w bardzo podobny sposób. Naprawdę wydawało mi się, że
to jakaś jego kopia, tyle, że inaczej uczesana. I może trochę młodsza.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś spokrewniony z Itachim Uchihą? -
palnęłam, a ten lekko zmarszczył czoło. Jego towarzysze nerwowo popatrzyli po
sobie. Zorientowałam się, że lepiej było tego nie mówić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Skąd go znasz? - zapytał mężczyzna,
puszczając moją brodę. Wciąż jednak przy mnie kucał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Kiedyś... Kiedyś go widziałam i
dowiedziałam się, że tak się nazywa - zmyśliłam. - Pomyślałam, że...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Mówiłem ci już, że nie potrafisz kłamać
- warknął i podniósł się. Jednym ruchem ręki wyciągnął z pochwy miecz i
przyłożył mi go do szyi. - Gadaj, skąd znasz mojego brata?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Brata? Itachi miał brata? Szczerze mnie to
zdziwiło, jednak w tej sytuacji nie miałam głowy, by o tym myśleć. Czułam na
sobie chłód metalu i gdyby nie to, że siedziałam, pewnie padłabym na ziemię ze
strachu. Niepotrzebnie z nimi w ogóle rozmawiałam! Idiotka!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ja... Ja... - próbowałam coś wymyślić,
ale w końcu dałam za wygraną. Uchiha i tak mnie przejrzy. - Ale obiecajcie,
obiecajcie, że mnie nie zabijecie, dobrze? Ja robię to tylko po to, żeby
odzyskać męża, po nic innego - zaczęłam nawijać, a towarzysze brata Itachiego
popatrzyli po sobie z niezrozumieniem. Sam Uchiha natomiast nawet nie drgnął,
tylko z uwagą wsłuchiwał się w moje słowa. - Ja naprawdę nie chcę nikogo
zranić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Gadaj do rzeczy - sarknął czarnowłosy.
Przełknęłam ślinę, czując, że miecz coraz mocniej przywiera do mojej szyi.
Bałam się nawet oddychać. - Co łączy cię z moim bratem?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Musiałam odpowiedzieć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dołączyłam do Akatsuki - niemal
pisnęłam, zamykając jednocześnie oczy. O dziwo, przestałam nagle czuć metal na
szyi. Niepewnie uchyliłam powieki i dostrzegłam, że Uchiha schował miecz i
wykonał kilka pieczęci. Z małej paczuszki wyciągnął płaszcz, którym mnie okrył
i siłą podniósł z ziemi. Musiałam przytrzymać się jego ramion, żeby ustać.
Wszystko mnie bolało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ile dla nich znaczysz? - spytał,
podtrzymując mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Chyba dużo - mruknęłam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Będą cię szukać? - zapytał wprost. Też
mnie to zastanawiało. Nie miałam pojęcia. Niby byłam posiadaczką Shieki, ale z
drugiej strony jeszcze nic nie umiałam i też niewiele wiedziałam o Brzasku. Nie
mieli zbyt wielu powodów, żeby mnie szukać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiem - odpowiedziałam wprost. - Ale
ja naprawdę nie dołączyłam do nich, żeby zabijać. Ja chcę tylko odzyskać męża -
zaczęłam się tłumaczyć, ale Uchiha mnie zbył. Szarpnął mnie za rękę i
podprowadził do kobiety.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dlaczego cię zwerbowali? - zapytał
jeszcze. Bałam się powiedzieć mu prawdę, ale musiałam. Przecież nie potrafiłam
kłamać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jestem posiadaczką Shieki. - Spoglądałam
otwarcie na reakcję mężczyzny i jego uśmiech zdecydowanie mi się nie spodobał.
To oznaczało, że coś knuje. A ja tylko chciałam, żeby mnie tutaj zostawili!
Ktoś z Akatsuki na pewno szybko by mnie znalazł, a teraz tylko pogrążałam się w
kłopotach jeszcze bardziej.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- W takim razie na pewno będą cię szukać -
odparł Uchiha. Przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze, nie wiedzieć czemu. - Ulecz
ją Karin. Tylko szybko. Potem daj jej jakieś swoje ubranie, żeby nie
przemarzła.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Popatrzyłam na kobietę, która
natychmiastowo wzięła się za powierzone zadanie. W przeciągu kilku minut
poczułam się nieco lepiej, mogłam już bez problemu ustać na nogach i nie
trzęsłam się jak osika. Wolałabym jednak przeczekać, aż uratuje mnie ktoś z
Akatsuki, niż musieć być wdzięczna obcym ludziom.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Gdy czułam się już w pełni zdrowa, Karin
wykonała kilka pieczęci i z podobnej paczuszki co Uchiha, wyciągnęła kilka
ubrań. Podała mi je, a ja popatrzyłam na nią przerażona. Nie miałam zamiaru
przebierać się na oczach wszystkich!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zasłonię cię, daj płaszcz -
poinformowała kobieta i pociągnęła mnie w stronę lasu. Mężczyźni zgodnie
odwrócili się tyłem, a Karin rozwiesiła ubranie wokół mnie. Chcąc nie chcąc,
musiałam ubrać się w to, co mi przyszykowała. Były to krótkie, kuse spodenki i bluzka
sięgająca pępka. Czułam się przeokropnie w tym stroju, więc wyszarpnęłam z jej
ręki płaszcz i szczelnie się nim okryłam. Kobieta prychnęła pod nosem i
pociągnęła mnie w stronę Uchihy i pozostałych.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Gotowa? - spytał czarnowłosy i
zlustrował mnie wzrokiem z góry na dół. - No to idziemy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zaraz, zaraz - zaprotestowałam, choć
wiedziałam, że to nie ma sensu. Miałam nadzieję, że w ten sposób kupię sobie
choć kilka dodatkowych minut i że w międzyczasie ktoś wyjdzie z siedziby, by
mnie uratować. - Ja nie zamierzam nigdzie iść.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ale mnie to nie interesuje -
odpowiedział Uchiha. Był tak samo chłodny i poważny jak jego brat. Wykapana
kopia. - Jesteś mi potrzebna. Ja pomogłem tobie, ty pomożesz mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie prosiłam się o pomoc - zauważyłam. -
Nie mogę iść z wami, przykro mi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Mężczyzna popatrzył na mnie z
politowaniem. Wiedziałam, że z nim nie wygram, ale mimo wszystko czepiałam się
nadziei, że zostawią mnie w spokoju. Tylko o tym teraz marzyłam. Nie mogłam
pozwolić, by oddalili mnie od mojego celu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Co Akatsuki ci obiecało, że tak kurczowo
się ich trzymasz? - spytał Uchiha i podszedł w moją stronę. Odwróciłam wzrok.
Wcale nie miałam ochoty rozmawiać z nim na ten temat.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Mam odzyskać męża, pod warunkiem, że
zabiję jednego mężczyznę - mruknęłam. Poczułam na sobie zimne palce mężczyzny.
Znów uniósł moją brodę ku górze.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Twój mąż - zaakcentował - został
porwany?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Pokręciłam przecząco głową, a ten
uśmiechnął się z kpiną. Puścił mnie, złapał się pod bok i pokręcił z rezygnacją
głową. Nie podobało mi się to wszystko.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- I ty serio dałaś się na to nabrać? -
prychnął. Nie wiedziałam, o co mu chodzi. - Myślisz, że Akatsuki zna cudowny
sposób na ożywienie zmarłego? Ze twój mężuś nagle zmartwychwstanie i wszystko
będzie po staremu?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Szczerze? Tak właśnie myślałam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Akatsuki to najwięksi łgarze, na jakich
mogłaś trafić. Zrobili ci sieczkę z mózgu i wmawiają ci, że są na tyle
wspaniali i łaskawi, że pomogą odzyskać ci męża. To wszystko gówno prawda -
warknął, na chwilę przerywając swój bolesny dla mnie wywód. Nie chciałam
wierzyć w żadne jego słowo. - Chcą cię jedynie wykorzystać do swoich celów, a
potem pozbędą się ciebie jak jakiegoś ścierwa. No, chyba, że będziesz z nimi
dalej współpracować. Wtedy powinni cię oszczędzić, łaskawcy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dość - przerwałam mu. Niemal trzęsłam
się ze złości. - Nie masz o nich zielonego pojęcia! <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ja nie mam o nich zielonego pojęcia? -
spytał zdziwiony. - Ja? Ja, który poszukuję mojego brata i śledzę każdy krok
tej popieprzonej organizacji, nie mam o nich zielonego pojęcia? - zaszydził.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Obiecali mi, że odzyskam męża i będę
mogła wieść normalne życie. Wierzę im - uparłam się, patrząc Uchice odważnie w
oczy. Niemniej jednak jego kpiący wyraz twarzy bardzo mnie irytował. Traktował
mnie jak małą, nic niewiedzącą dziewczynkę. A ja byłam pewna, że Brzask mnie
nie wrobi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś naprawdę naiwna - stwierdził.
Zabolało. - Idziemy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie mogłam nawet zaprotestować, bo
rudowłosy mężczyzna złapał mnie za ramię i zaczął ciągnąć za sobą. Wiedziałam,
że nie mam z nim najmniejszych szans. Chcąc nie chcąc, pozwoliłam mu
poprowadzić się w nieznanym sobie kierunku, coraz bardziej oddalając się od
kryjówki Akatsuki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Po godzinnej wędrówce rudowłosy mężczyzna
przestał trzymać mnie tak uporczywie za ramię. Rozmasowałam rękę i
przyspieszyłam kroku, by dołączyć do idącego przodem Uchihy. Popatrzył na mnie
kątem oka i uśmiechnął się lekko pod nosem. Chyba zorientował się, że w końcu
się poddałam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Niby... - zaczęłam, ale urwałam, żeby
jakoś inaczej złożyć zdanie. - Dlaczego uważasz, że Akatsuki mnie wrobi? A
jeśli idąc z wami zaprzepaszczam jedyną szansę na odzyskanie męża? To twoja
wina.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wierz mi, że spotkanie nas to najlepsze,
co mogło ci się przydarzyć - wyjaśnił, ale mnie to nie zadowoliło. Był tak samo
tajemniczy jak jego brat. Nie mówił za dużo. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wolałabym niemiło się rozczarować, niż
nie próbować wcale - mruknęłam pod nosem. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zrozum, że oni mają gdzieś twoje
uczucia. Im zależy tylko na tym, żebyś odwaliła brudną robotę, przywiązała się
i pomagała im. Chcą cię wykorzystać, bo jesteś jedyną posiadaczką Shieki. Mając
ciebie, byliby naprawdę silni - powiedział mężczyzna, a ja zwiesiłam głowę.
Czułam na sobie jego wzrok, ale jakoś mnie to nie obchodziło. Zastanawiałam
się, czy jego słowa mogą być prawdą. Nie chciałam w to wierzyć, ale im dłużej
Uchiha mi o tym mówił, tym więcej do mnie docierało. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Może rzeczywiście odzyskanie Taya było
tylko głupim marzeniem?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nazywam się Sasuke - mruknął, a ja
popatrzyłam na niego zaskoczona. Sasuke? Itachi mówił, że go przypominam. Ale
jakoś nie zauważyłam między nami podobieństwa.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Shouri - odpowiedziałam cicho. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Więc, Shouri - zaczął, a ja popatrzyłam
na niego smutno. - Jesteś w stanie uwierzyć w moje słowa? Czy dalej mam cię
przekonywać?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Czego ode mnie chcesz? - spytałam
odważnie, zatrzymując się. Również stanął i patrzył na mnie chwilę w milczeniu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Żebyś doprowadziła mnie do mojego brata
i zapewniła, że nikt nie będzie wtrącać się do naszej walki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.
Czy on serio myślał, że wystawię mu Itachiego i w dodatku pozwolę, żeby z
nieznanych mi powodu go zabił?! Niedoczekanie!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nigdy w życiu - warknęłam. - Nie wydam
go.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Sasuke popatrzył na mnie wyraźnie
zirytowany. Najwyraźniej miał już dość moich wiecznych narzekań, ale ja nie
miałam zamiaru mu się podporządkować. Obecnie nie chciałam mieć z nikim nic do
czynienia. Ani z Akatsuki, ani z bandą drugiego Uchihy. Chciałam po prostu
oderwać się od nich wszystkich. Odpocząć. Pomyśleć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Ale Sasuke nie zamierzał wypuszczać mnie z
rąk. Byłam dla niego zbyt cennym kąskiem, podobnie jak dla Brzasku. Dopiero
teraz zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli opanuję Shieki, będę
naprawdę silna.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Odpuść sobie, co? - westchnął Uchiha.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Bardzo nie chciałam pozwolić mu przejąć
nad sobą kontroli, ale w tym momencie nie miałam innego wyjścia. Nie umiałam
się bronić. Nie miałam też gwarancji, że Shieki w odpowiednim momencie
zareaguje. Bałam się próbować uciekać, bo i tak by mnie dopadli. Musiałam iść z
nimi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Odwróciłam wzrok i próbowałam nie dać po
sobie poznać, jak bardzo jestem sfrustrowana. Sasuke jednak to zauważył. Ciężko
jest ukryć podchodzące do oczu łzy. Dlatego mężczyzna patrzył na mnie i kątem
oka zauważyłam, że spogląda jednocześnie na towarzyszów. Chyba nie był pewien,
co w tej sytuacji robić, jak mnie udobruchać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Idźmy - wychrypiałam i ruszyłam przodem.
Sasuke i jego towarzysze dopiero po chwili dołączyli. Uchiha szedł obok mnie, a
pozostała trójka nieco za nami.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przez resztę drogę do ich siedziby
towarzyszyła nam cisza.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zatrzymaliśmy się przed sporych rozmiarów
drzewem. Od razu domyśliłam się, że również mieli jakieś tajemnicze pieczęcie
umożliwiające wejście do środka. Zdziwiłam się więc, gdy Sasuke przyłożył rękę
do drzewa i po chwili je pchnął. W pniu powstało coś w rodzaju drzwi, które
przede mną otworzył. Wymijając go, popatrzyłam na niego uważnie, a ten
uśmiechnął się tajemniczo. Wcale a wcale mnie się to nie podobało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
W środku było bardzo ładnie. Długi
korytarz był w kremowym kolorze. Podłoga została wyłożona brązowym, puchatym
dywanem, który był naprawdę czysty. Nie to, co w Akatsuki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
W pewnym momencie Uchiha złapał mnie za rękę.
Otworzył jedne z kilku drzwi i wciągnął mnie do środka, mówiąc do swoich
kompanów, że będę spać tutaj. Nie zwróciłam uwagi na ich reakcję, ale już przez
zamknięte drzwi usłyszałam narzekania Karin. Nie miałam pojęcia, dlaczego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Pokój urządzony był na czarno-biało i
wyglądał naprawdę ekskluzywnie. Na środku pomieszczenia stało wielkie,
dwuosobowe łóżko, po lewej stronie była duża szafa z lustrami, a po prawej
półka z książkami i sofa. Byłam zaskoczona. W Brzasku mogłam jedynie pomarzyć o
takich warunkach. W dodatku domyślałam się, że drzwi, znajdujące się obok sofy
prowadziły do łazienki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To mój pokój - oznajmił Sasuke, a ja
oniemiałam. Miałam spać z nim w jednym pomieszczeniu? I może jeszcze w jednym
łóżku, co?! Jeśli chciał sobie znaleźć dziewczynkę do seksu, mógł poszukać
gdzie indziej! - Wolę mieć cię na oku, a tamtym nie ufam. Juugo zaraz
przyniesie ci łóżko.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Popatrzyłam na niego zdumiona i prychnęłam
lekko. Jakbym miała zamiar uciekać...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Mam nadzieję, że będzie tak samo wielkie
jak to - palnęłam. Chyba nieco się zagalopowałam. Ale to nie moja wina, że
byłam na niego nieźle wkurzona. Nie chciałam mu pomagać. Nie wydam Itachiego,
może o tym tylko pomarzyć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Możesz spać ze mną, jeśli chcesz -
mruknął całkiem obojętnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Prychnęłam i podeszłam do półki z
książkami. Przepatrzyłam kilka tytułów, ale nic ciekawego nie rzuciło mi się w
oczy, więc usiadłam na sofie i przyciągnęłam do siebie kolana. Czułam się
okropnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jeszcze będziesz mi dziękować. - Uchiha
usiadł na łóżku i zaczął ściągać buty. - Przekonasz się, że Akatsuki to...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Odczep się od nich - wtrąciłam się. -
To, że chcesz dorwać Itachiego nie oznacza, że oni wszyscy są parszywi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Sasuke uśmiechnął się i znów pokręcił
głową. Nie rozumiałam, dlaczego WSZYSTKO co mówiłam, tak go bawiło. Wkurzał mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ty naprawdę nic nie rozumiesz -
westchnął. - Oni chcieli cię tylko wykorzystać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- A niby ty nie chcesz? - prychnęłam. -
Jestem tu tylko po to, żeby doprowadzić cię do Itachiego, a to też
wykorzystywanie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ja oddaję ci przysługę - zauważył i
wyprostował się. - Dzięki mnie nie rozczarujesz się łgarstwem Brzasku.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Mówiłam ci, że takich przysług nie
potrzebuję - warknęłam. - I nie mam zamiaru ci pomagać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Sasuke umilkł i wpatrywał się we mnie
nieodgadnionym wzrokiem. Najwyraźniej było to jego ulubione zajęcie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- No dobrze, to idź - powiedział w końcu.
- Droga wolna. - Rozłożył ramiona, a ja patrzyłam na niego podejrzliwie. Nie
mógł tak po prostu zmienić zdania. Za tym musiało się coś kryć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Niepewnie wstałam. W tym samym momencie
podniósł się Uchiha i jakoś odechciało mi się wykonywania jakiegokolwiek ruchu.
Przestraszył mnie. Był zimnym, bezuczuciowym draniem, który robi człowiekowi
mętlik w głowie. Przebywanie z nim już teraz mnie osłabiało. Nie chciałam nawet
myśleć, jak się będę czuć za kilka dni.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
A co, jeśli nigdy stąd nie ucieknę?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Musiałam coś wykombinować. Być może zyskać
jego zaufanie, iść do sklepu i zwiać? Cokolwiek. Byleby się tylko stąd
ewakuować.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Chyba strach się obleciał - zauważył
Sasuke i podszedł w moją stronę. Zamarłam. Gdy był na tyle blisko, że nasze
ciała niemal się stykały, wstrzymałam oddech. - Naprawdę nie musisz się mnie
obawiać, Shouri. JA nie mam zamiaru cię zabić - podkreślił i uniósł mój
podbródek do góry. Spojrzałam prosto w jego czarne oczy. Zadrżałam, co
natychmiastowo wyczuł. Skurczybyk jeden.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Rozumiem - szepnęłam. Chciałam, żeby już
mnie zostawił, żeby się odsunął. Sasuke jednak nie miał takiego zamiaru.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Właśnie nie rozumiesz - również
wyszeptał. - Mnie nie musisz się bać. Akatsuki powinnaś.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie miałam żadnych podstaw, żeby mu ufać.
Z drugiej jednak strony nie miałam też powodów, żeby mu nie ufać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Byłam totalnie zdezorientowana.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>No i część z Was miała rację. To Sasuke
jest wielkim wybawicielem naszej Shouri. :) Mam tylko nadzieję, że mnie przez
to nie opuścicie. :P <o:p></o:p></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Zapraszam Was na <a href="http://waikyoku.blogspot.com/" target="_blank">Waikyoku</a>, mojego drugiego
bloga, którego powoli reaktywuję. Dodałam tam nowy rozdział i postaram się
teraz pisać częściej. :) <o:p></o:p></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Cóż jeszcze mogę powiedzieć… Bardzo mi
miło, że tak dużo osób komentuje moje opowiadanie. Wasze słowa niesamowicie
mnie cieszą! Jesteście strasznie kochani. :) <o:p></o:p></b></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>I jak to zawsze na koniec: do zobaczenia
za tydzień! :)</b><span style="font-size: medium;"><o:p></o:p></span></div>
</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-12011098998003963442014-06-27T00:30:00.000+02:002014-06-27T00:31:08.616+02:00Uwaga, uwaga!<div style="text-align: justify;">
Stał się normalnie cud, kochani! Na <a href="http://waikyoku.blogspot.com/" target="_blank">Waikyoku</a> pojawił się nowy rozdział. Wiem, że nie było mnie tam ho ho ho i jeszcze trochę, za co bardzo przepraszam. Gdyby ktoś był zainteresowany, to serdecznie zapraszam do przeczytania. :) Wybaczcie, że się tutaj "reklamuję", ale wiem, że część z Was czytała też tamtą historię i uznałam, że może bylibyście zainteresowani. ;)</div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam Was i widzimy się w sobotę. <3</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-34379566429924717232014-06-21T00:00:00.001+02:002014-06-22T00:35:23.310+02:0014. Drozd.<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Następnego dnia, gdy tylko otworzyłam
oczy, przeklęłam w myślach i miałam ochotę zniknąć. Wcale nie uśmiechał mi się
spacer z Konan, a wiedziałam, że się z tego nie wyplączę. Mimo wszystko uparcie
leżałam i jakby chcąc się schronić, mocniej naciągnęłam na siebie kołdrę.
Kiedyś musiałam jednak wstać...<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Po krótkim prysznicu ubrałam się w ciemne
legginsy i jasną bluzkę na ramiączkach, jak co dzień zrobiłam lekki makijaż i
spięłam włosy w kucyka. Idąc do kuchni czułam się, jakbym szła na ścięcie. A to
przecież jeszcze nie oznaczało spotkania z Konan.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Nie przypuszczałabym, że osoba, której
będę najbardziej się bała, okaże się być kobietą.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
W pomieszczeniu nikogo nie było, ale wcale
nie poczułam się przez to lepiej. Gdyby był tutaj na przykład Hidan, na pewno
pomógłby mi odgonić natrętne myśli i jakoś mnie uspokoił. Cholera. Ograniczenie
z nim kontaktu będzie trudniejsze, niż myślałam. Skoro w sytuacjach stresowych
chciałabym się przy nim znaleźć, to raczej ciężko będzie przestać się z nim
zadawać. Może nie całkowicie, ale chociaż częściowo.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Z ociąganiem zrobiłam sobie kawę i
kanapkę, na którą wcale nie miałam ochoty. Miałam ścisk gardła i żeby cokolwiek
przez nie przeszło, musiałam się nieźle natrudzić. Nie mogłam jednak iść na
spacer z Konan na czczo. Nie wiedziałam, czego ode mnie oczekuje, ale musiałam
mieć na to siłę.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Gdy już kończyłam posiłek, do kuchni
wszedł Deidara. Obrzucił mnie spojrzeniem i uśmiechnął się pod nosem. Zrobiło
mi się niewyobrażalnie głupio, gdy przypomniałam sobie o sytuacji sprzed dwóch
dni, a jednocześnie miałam ochotę wygarnąć mu, że musi być idiotą, żeby tak
mnie sprowokować i w dodatku zranić. Nie miałam jednak na to ani odwagi, ani
ochoty.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Momentalnie wstałam i skierowałam się w
stronę zlewu. Blondyn, który szedł do stołu, trącił mnie ramieniem, przez co
upuściłam trzymany w rękach talerz. Z hukiem rozbił się na kilka drobnych
części. Deidara nawet nie zwrócił na to uwagi, a ja poczułam się tak, jakby
ktoś kopnął mnie w twarz. Jego bezczelność przekraczała wszelkie granice!
Specjalnie to robił!<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Odwróciłam się do niego i z udawanym
spokojem spytałam, gdzie mają zmiotkę i szufelkę. Popatrzył na mnie jak na
kretynkę i wzruszył ramionami.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Rękami posprzątaj - mruknął pod nosem. -
Nie bój się. Nie pokaleczysz się, księżniczko.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie jestem żadną księżniczką -
warknęłam. Kucnęłam i energicznie zaczęłam zbierać odłamki szkła i jak na
złość, musiałam się zranić. Starałam się jednak nie dać tego po sobie poznać.
Wyrzuciłam to, co byłam w stanie zebrać, do kosza, by następnie szybko przemyć
dość obficie krwawiący palec. Deidara oczywiście musiał to zobaczyć. Wstał i
podszedł w moją stronę, a ja już cała kipiałam ze złości. Pragnęłam tylko, żeby
trzymał się ode mnie z daleka.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Pokaż - rozkazał, gdy stał już obok.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie trzeba, to tylko lekkie zranienie -
odpowiedziałam i zakręciłam wodę. Urwałam jeden ręcznik kuchenny i chciałam
zawinąć w niego palec. Blondyn mi na to nie pozwolił. Złapał mnie za rękę i
siłą sprawdził, jak mocno się skaleczyłam.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Sierota - skomentował. Próbowałam
wyszarpnąć rękę, ale nic mi to nie dało. - Nie wyrywaj się, nic ci nie zrobię.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Naprawdę nie potrzebuję pomocy, nie
jestem małą dziewczynką, która płacze, gdy się zrani - fuknęłam, ale Deidara na
to nie zareagował. Pociągnął mnie za sobą w stronę korytarza. Wystraszyłam się,
że z tak błahą sprawą weźmie mnie do Sasoriego, a ten mnie wyśmieje. Próbowałam
się wyrwać, jednak uścisk mężczyzny był o wiele silniejszy, niż moje marne
wysiłki.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie szarp się, nic ci to nie da -
skomentował, gdy zatrzymaliśmy się przy drzwiach tuż obok mojego pokoju.
Otworzył je i wciągnął mnie do, jak myślałam, swojego lokum. Dopiero wtedy
wypuścił moją rękę, ale już nie miałam zamiaru uciekać.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Rozglądnęłam się po szarych ścianach i
ciemnych meblach, jednak nie zauważyłam niczego absorbującego. Zwróciłam więc
uwagę na poczynania chłopaka. Szukał czegoś w szufladach jednej z szafki. Gdy
to znalazł, odwrócił się do mnie a ja zauważyłam, że w ręce trzyma plaster.
Serio? Tylko po to mnie tutaj zaciągał? Poradziłabym sobie sama.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Daj rękę - nakazał. Posłusznie
wyciągnęłam dłoń przed siebie. Jego zimne, smukłe palce zgrabnie nałożyły na
skaleczenie plaster. Po wszystkim chłopak uśmiechnął się z dumą. Zdecydowanie
się przeceniał.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie trzeba było - mruknęłam, a ten
pokręcił głową.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- I bądź tu człowieku miły - westchnął do
siebie. Zdziwiło mnie jego zachowanie. Sądziłam, że nie chce mieć ze mną
niczego wspólnego. Dobra, wiem, że pomoc niczego nie znaczy, ale gdy ostatnim
razem wbił mi nóż w brzuch, raczej nie specjalnie się tym przejął, a teraz
opatrzył moją małą ranę? Czy to aby na pewno ten sam Deidara, którego poznałam?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Co się zmieniło? - spytałam wprost, a
mężczyzna uśmiechnął się pod nosem.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- W sumie nic. - Wzruszył ramionami.
Zmarszczyłam czoło. Kompletnie go nie rozumiałam.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję - powiedziałam, patrząc na
plaster, który zaczynał nasiąkać krwią. Nie sądziłam, że aż tak mocno się
zraniłam. - Może jednak się przyda.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wybacz za to w kuchni - odezwał się, a
ja podniosłam na niego wzrok. Drapał się po głowie z zakłopotaniem, a
jednocześnie uśmiechał. - Rzeczywiście zachowałem się jak kretyn.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wzruszyłam tylko ramionami. Nie chciałam
tego ani potwierdzać, ani temu zaprzeczać.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zgoda? - spytał i wyciągnął ku mnie
dłoń. Ścisnęłam ją, uśmiechając się niepewnie. - Deidara.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Shouri - odparłam krótko.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie szczególnie lubię nowe osoby w
organizacji - wyjaśnił. - Najczęściej mają się za nie wiadomo kogo a potem
umierają na pierwszej misji, jak frajerzy.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Mnie to raczej nie grozi - mruknęłam,
myśląc o moim tchórzostwie.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- I dlatego ze mną rozmawiasz - palnął.
Był strasznie zadufany w sobie. Narcyz.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nastąpiła chwila upierdliwej ciszy,
podczas której patrzyliśmy na siebie nawzajem, z tym, że Deidarze to raczej nie
przeszkadzało, a mnie owszem. Przerwałam ją, zwróciwszy się w stronę drzwi.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki jeszcze raz - powiedziałam cicho
i chwyciłam za klamkę. Blondyn jednak nie pozwolił mi wyjść. Oparł się o drzwi
i popatrzył na mnie z góry. Wystraszona przylgnęłam do ściany całymi plecami.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Skoro już tu jesteś, to może poznamy się
lepiej, co? - zaproponował i puścił mi oczko. Znowu chciał mnie sprowokować?
Nie miałam zamiaru dać się tak łatwo wyprowadzić z równowagi.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Od kiedy geje interesują się kobietami?
- spytałam, dość pewnie. Tak przynajmniej mi się wydawało.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Co? - bąknął i odsunął się ode mnie. -
Geje?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- No a nie? - Jego zdziwienie wprowadziło
mnie w osłupienie. - Podobno jesteś...<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Kto ci tak powiedział? - warknął. Był
zły, wręcz wściekły. Hidan robił sobie jaja?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Tak słyszałam - mruknęłam. Postanowiłam,
że sama porozmawiam z tym plotkarzem. Nie chciałam skłócać ze sobą członków
Akatsuki. To mogłoby się źle skończyć.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Hidan - powiedział zdecydowanie. Nie
umiałam zaprzeczyć. - Co za, kurwa, debil - warknął i zaczął chodzić po pokoju.
- Dla twojej informacji: nie jestem gejem - dodał. Zatrzymał się, złapał pod
boki i pokręcił głową z niedowierzaniem. Śmiesznie było oglądać tak
zdenerwowanego blondyna. Może Hidanowi o to właśnie chodziło? Żebym zobaczyła,
jak się wścieka, skoro on tak mnie rozjuszył wtedy w kuchni?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Okej - szepnęłam. - To nie zmienia faktu.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Deidara popatrzył na mnie z rozbawieniem.
Chyba złość już mu przeszła. Szybko.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ten twój mężulek to chyba musiał być
super facetem, co? Skoro nawet po jego śmierci jesteś mu wierna. Jak tak dalej
pójdzie, zapomnisz, co to seks, kobieto.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Poczułam się urażona jego słowami. Nie
zamierzałam rozmawiać o Tayu z kimś jego pokroju. Był egocentrycznym dupkiem,
który myślał tylko o zaspokojeniu swoich potrzeb. Zapewne tylko po to mi
pomógł. Myślał, że z wdzięczności wskoczę mu do łóżka? Niedoczekanie.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dupek z ciebie - warknęłam i wyszłam z
pokoju, trzaskając drzwiami. Na korytarzu wyminęłam Hidana, który ze
zdziwieniem zorientował się, od kogo wychodzę. Nie zatrzymałam się, tylko
poszłam do siebie i również z impetem zamknęłam drzwi.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
A jeszcze czekał mnie spacer z Konan...<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Niebieskowłosa zapukała do mojego pokoju
dopiero wieczorem. Przez cały wolny czas próbowałam skupić chakrę w dłoni, żeby
ten cholerny papierek zmienił swoją postać, ale ani drgnął. Gdy pojawiła się
Konan, szybko narzuciłam na siebie kurtkę, ubrałam buty i w milczeniu wyszłam z
nią na korytarz. Tuż przed wyjściem przypomniałam sobie, że przecież nie umiem
chodzić po wodzie. Jej reakcja na mój brak umiejętności wcale mnie nie
zaskoczyła.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jakoś sobie poradzisz - mruknęła, wstępując
na wodę. Przeszła na brzeg i popatrzyła na mnie wyczekująco. Nie miałam zamiaru
stawiać się jej tak, jak to zrobiłam w przypadku Kisame. Niemniej jednak strach
przed zanurzeniem się skutecznie mnie sparaliżował. Nie chciałam zginąć tak,
jak mój mąż.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie pływam najlepiej - zauważyłam.
Czułam się niesamowicie głupio. Musiałam szybko opanować umiejętność chodzenia
po wodzie, bo inaczej za każdym razem wychodząc z siedziby będę się czuła jak
idiotka.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie interesuje mnie to. - Konan była
stanowcza. Zdecydowanie mi się to nie podobało, ale jeśli miała mnie czegoś
nauczyć, chyba musiałam zaryzykować.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
W chwili, w której miałam zamiar wskoczyć
do wody, zawiał zimny wiatr. Wyobraziłam sobie, jak zmarznę, jeśli będę
chodziła mokra, i zmieniłam zdanie. Musiała mi jakoś pomóc.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Konan, proszę cię - jęknęłam. - Nie chcę
wchodzić do tej cholernej wody.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
- Jesteś taka słaba, Shouri - powiedziała
dobitnie kobieta i weszła na wodę. Podeszła w moją stronę i chwyciła mnie za
rękę. Nim zdążyłam zareagować, dosłownie przerzuciła mnie przez rzekę.
Wylądowałam na brzegu i przeturlałam się trochę, a gdy się zatrzymałam,
odniosłam wrażenie, że umieram. Wszystko mnie bolało, a już najbardziej żebro,
przez co ciężko było mi złapać oddech. Jęknęłam, próbując podnieść się do
klęczek. Kątem oka zauważyłam przechodzącą obok mnie Konan. Powiedziała tylko
"idziemy", a ja zmusiłam się, żeby wstać. Na drżących nogach
postąpiłam kilka kroków, ale miałam mocne zawroty głowy, przez co musiałam
oprzeć się o drzewo. Chyba uderzyłam się przy upadku w głowę. Przeklęłam pod
nosem. Już nienawidziłam tej kobiety. Widać było, że nie miała zamiaru się ze
mną patyczkować. Była zdecydowanie ostrzejsza, niż wszyscy członkowie Akatsuki,
których do tej pory spotkałam, razem wzięci. I w dodatku miała mnie szkolić.
Niech ją szlag.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nieco utykając, skierowałam się za moją
trenerką. Szła wolno, dzięki czemu udało mi się ją dogonić. Starałam się iść
wyprostowana i udawać, że nic mnie nie boli, ale żebro dość mocno dawało o
sobie znać. Konan zauważyła to momentalnie, ale nie odezwała się nawet słowem.
W denerwującej ciszy zmierzałyśmy w tylko jej znanym kierunku, aż w końcu
zatrzymałyśmy się na niewielkiej polanie.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Słońce powoli zachodziło za horyzontem,
przez co miejsce to zamiast wydawać się być pięknym, było bardziej upiorne.
Przeszły mnie ciarki po plecach, jednak wolałam tego nie komentować. Już
wystarczająco beznadziejna byłam w oczach Konan.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kobieta popatrzyła na mnie z góry.
Niestety chyba wszyscy w Akatsuki byli wyżsi ode mnie, co bardzo mnie drażniło.
Cóż, właściwie większość ludzi prześciga mnie wzrostem. Nie byłam szczególnie
wysoka, co było dość upierdliwe. Zwłaszcza w takiej sytuacji.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Spójrz - rozkazała i wyjęła z kieszeni
płaszcza fotografię. Przedstawiała pulchnego, garbiącego się mężczyznę. Ubrany
był w białą bluzkę o szerokich ramiączkach, która ledwo tuszowała jego wielki
brzuch. Mężczyzna był spocony i marszczył czoło, robiąc coś przy jakiejś
maszynie. Nie miałam pojęcia, kim mógł być, ale taki typ facetów napawał mnie
obrzydzeniem. Jak można doprowadzić się do takiego stanu? Wyglądał okropnie.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Kto to? - spytałam, podnosząc wzrok na
Konan. Jej poważny wyraz twarzy przerażał mnie, zwłaszcza, że sceneria
towarzysząca naszej rozmowie szczególnie miła nie była.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zabójca twojego męża - odpowiedziała od
razu. Zaszumiało mi w głowie, a serce zaczęło łomotać jak oszalałe. Nawet przez
myśl mi nie przeszło, że to może być on. - To jego masz zabić.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Gdy uświadomiłam sobie, że moja ofiara to
konkretny facet, o wielkim brzuchu i pomarszczonym czole, poczułam skurcz
żołądka. Mój cel w końcu przestał być anonimowy i stał się tą jedną, właściwą
osobą, o której zapewne będę śnić teraz po nocach. Do oczu podeszły mi łzy.
Świadomość, że miałam odebrać mu życie, nawet, jeśli był obrzydliwym mordercą,
wywołała u mnie smutek i zniechęciła mnie do mojego zadania.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Co, strach cię obleciał? - spytała,
pewna siebie. - Dodam jeszcze, że ten mężczyzna ma żonę i dwójkę dzieci. A ty
zamierzasz im go odebrać.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zamurowało mnie. O tym aspekcie nie
pomyślałam. W ogóle nie przyszło mi do głowy, że facet, który zabił Taya, może
mieć rodzinę.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie chciałam, by ktoś cierpiał z jego
powodu. Może i był mordercą, może i był obleśny, ale miał rodzinę, która na
pewno go kochała. Czy miałam prawo ich krzywdzić?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zaczęłam wątpić, czy w ogóle uda mi się
wykonać to zadanie. Co, jeśli stanę z nim twarzą w twarz i nie będę w stanie
tego zrobić? Jeśli zobaczę w jego oczach dzieci i żonę, płaczących na
pogrzebie? Jeśli zamuruje mnie tak samo, jak teraz?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Spokojnie. - Poczułam dłoń Konan na
ramieniu. - Jestem tutaj właśnie po to, żeby ci pomóc. Dorwiesz tego skurwiela,
bo wiele razy nam podpadł. Zabił naszych dwóch członków, oraz mojego i Paina
przyjaciela. Próbujemy dopaść go od dziesięciu lat i jedyna nadzieja jest w
osobie, która posiada Shieki. - Spojrzała na mnie znacząco. Przetarłam mokre
oczy, a Konan kontynuowała swój wywód. - Ja również musiałam nauczyć się
zabijać, więc wiem, co czujesz - zapewniła mnie. Dopiero teraz dostrzegłam w
niej jakiś ludzki pierwiastek.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kobieta odsunęła się ode mnie, wyciągnęła
zza płaszcza broń i podała mi do ręki. Prawdę mówiąc nie bardzo wiedziałam, jak
to nawet trzymać. Próbowałam jednak nie dać tego po sobie poznać. Tym razem
Konan się nie zorientowała.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Shurikenem możesz kogoś bezproblemowo
zabić. - Ach, więc to się nazywa shuriken? - Żeby się przełamać, uśmiercisz
zaraz jakieś zwierzątko. - Kpiący uśmiech Konan wcale mi się nie spodobał.
Kobieta odeszła ode mnie na chwilę, rozejrzała się na boki, po czym w zabójczym
tempie wskoczyła na drzewo. Gdy zeskoczyła z gałęzi, w ręce trzymała małego,
piszczącego ptaka.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przestraszyłam się, bo wcale nie
zamierzałam go zabijać. Nie było nawet mowy, żeby mnie do tego zmusiła. Za
bardzo kochałam przyrodę, żeby uśmiercać zwierzynę.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Twój cel na dzisiaj - oznajmiła kobieta,
gdy zatrzymała się przy mnie. Popatrzyłam na małego drozda i momentalnie oblał
mnie zimny pot z przerażenia.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ten ptak nie jest niczemu winny -
powiedziałam niepewnie.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie gadaj, tylko go zabij - nakazała
Konan. Jej stanowczość mnie przerażała. Była okrutną kobietą.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie da się przećwiczyć tego w inny
sposób? - spytałam, próbując uniknąć odebrania życia ptasiemu śpiewakowi jak
ognia.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wolisz zacząć od ludzi?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Pokręciłam przecząco głową. Serce bolało
mnie widząc, jak przerażony ptak próbuje uciec z jej pięści. I ja miałam go
zabić?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
I ja miałam uśmiercić człowieka?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Weź się w garść, Shouri - warknęła
podniesionym głosem Konan. - Jeśli nie zabijesz tego ptaka, zaręczam, że nie
odzyskasz męża. To tylko głupi drozd - dodała, a ja próbowałam się
zmobilizować. Uniosłam shurikena i dostawiłam go do jego małej szyjki. Ręką
niesamowicie mi się trzęsła.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jak mam to zrobić? - wychrypiałam. Po
moim policzku spłynęło kilka łez. Nie chciałam zabijać zwierząt. Nie zrobiły mi
krzywdy.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Najlepiej jednym ruchem, żeby nie
cierpiał - odpowiedziała Konan. - Obyś nie chybiła. Chyba nie chcesz sprawić mu
bólu?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie chcę. - Pokręciłam głową. Odwróciłam
się od kobiety, przetarłam rękawem policzki i znów stanęłam twarzą w twarz z
moją trenerką. Przypatrzyłam się ptakowi, przeprosiłam go w myślach oraz jego
ptasią rodzinę, po czym zamachnęłam się delikatnie i jednym ruchem odcięłam mu
jego świergocącą główkę.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Uświadomiwszy sobie, co zrobiłam,
odrzuciłam broń i zakryłam twarz dłońmi, próbując się nie rozkleić. Zaczęłam
spazmatycznie oddychać i trząść się jak osika.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Właśnie zabiłam małego, niewinnego drozda.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie było chyba tak źle, co? - spytała
Konan, uprzednio odrzucając martwą część ptaka. Wytarła dłonie w chusteczki i
poklepała mnie po plecach. - Na dziś koniec, wracamy do siedziby.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Szłam obok kobiety w milczeniu, dalej w
szoku. Brzydziłam się tym, co zrobiłam. Męczyły mnie wyrzuty sumienia. Niemniej
jednak, jeśli miałam odzyskać Taya, musiałam wziąć się w garść, jak to kazała
mi Konan. Tylko z jej pomocą uda mi się nie podchodzić do tej sprawy aż tak
emocjonalnie. Bądź co bądź, moja ofiara była mordercą i tylko w ten sposób
starałam się o niej myśleć. Chciałam odrzucić fakt, że posiadała rodzinę.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nawet nie wiem, kiedy zleciała mi droga do
siedziby, ale zdążyło się już całkowicie ściemnić. Gdy znów znalazłyśmy się
przed rzeką, Konan nie zatrzymawszy się, weszła na wodę i kilkoma pieczęciami
przesunęła głaz. Odwróciła się i znów spojrzała na mnie wyczekująco.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Tym razem ci nie pomogę - oznajmiła.
Przypomniałam sobie jej poprzednią "pomoc" i prychnęłam cicho pod
nosem. Przecież chyba mnie tu nie zostawi.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Konan, mam już dość wrażeń na dziś -
odpowiedziałam. Byłam zmęczona, załamana i przerażona. Wiedziałam, że jeśli
wskoczę do tej rzeki, pójdę na dno.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Skoro wolisz tu zostać...<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kobieta odwróciła się i weszła w głąb
siedziby. Nim zdążyłam cokolwiek krzyknąć, głaz zamknął się, a ja zostałam sama
w ciemności. Rozejrzałam się dookoła, chcąc upewnić się, że nikogo nie ma
wokół, i znów spojrzałam z nadzieją na siedzibę. Byłam pewna, że zaraz po mnie
wróci.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie wiem, ile tak stałam, ale zdążyłam już
nieźle przemarznąć przez ten cholerny wiatr. Nie widząc innego wyjścia,
wystraszona, ale pełna adrenaliny, wskoczyłam do rzeki i dość niezgrabnie
podpłynęłam do głazu. Próbowałam przytrzymać się czegokolwiek, żeby nurt rzeki
mnie nie porwał, ale wokół nie było niczego takiego. Uderzyłam pięścią w głaz i
krzyknęłam kilkukrotnie imię kobiety i innych członków Akatsuki, jednak nic to
nie dało. Czułam natomiast, że siły coraz szybciej mnie opuszczają. Żeby się
nie utopić, zaczęłam płynąć do brzegu, jednak walka z nurtem rzeki skutecznie
mnie osłabiała. Zaczynałam wpadać w panikę. Bałam się, że tego nie przetrwam,
że zginę jak mój mąż. Machałam rękami i nogami coraz energiczniej, ale niemal w
ogóle nie przesuwałam się do brzegu. Krzyczałam, niepotrzebnie tracąc energię.
Obezwładniła mnie panika, w przypływie której kilka razy omal nie poszłam na
dno. Zakrztusiłam się wodą i byłam niemal pewna, że zginę.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
W pewnym momencie dałam za wygraną.
Pozwoliłam rzece zabrać mnie gdzie chce i próbowałam odzyskać siły. Chwilę później
znów zaczęłam płynąć w stronę brzegu, choć efekty były marne. Niemniej jednak
udało mi się. Przerażona wdrapałam się na trawę i padłam na plecy, ciężko
dysząc. Żebro dalej bolało mnie od upadku, było mi zimno i męczyły mnie wyrzuty
sumienia. Czułam się jak ścierwo, które może nie przetrwać nocy. A jeśli
przeżyję, będę odchorowywać to długo, oj długo. Nie miałam zbyt dobrej
odporności, więc przebywanie na chłodzie, przemokniętą do suchej nitki, nie
wróżyło niczego dobrego.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Z trudem podniosłam się i podeszłam do
jakiegoś drzewa, o które mogłam się uprzeć. Podkuliłam się czując, jak wiatr
smaga mnie swoimi zimnymi ramionami. Dreszcze wystąpiły natychmiastowo. Bałam
się, że rzeczywiście tego nie przetrwam.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Z drugiej strony, jeśli umrę, będę już
przy Tayu. I prócz drozda, nikt przeze mnie nie ucierpi. Takie rozwiązanie też
mogło być całkiem w porządku.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Mogłam tak umrzeć.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Dlaczego nie?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>No w końcu jest już po północy, mamy
dwudziesty pierwszy dzień czerwca, a zatem – nowy rozdział. :)<u1:p></u1:p></b><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>I co uważacie? Mnie się nawet podoba, ale
jeśli macie jakieś zastrzeżenia, od razu mówcie. ;)<u1:p></u1:p></b><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Od teraz rozdziały będą miały właśnie taką
długość, mniej więcej sześć stron w wordzie. Chyba wystarczy, co? :P Zwłaszcza,
że tak długie rozdziały pisze się dłużej, a jeśli chcę zachować regularność w
dodawaniu kolejnych części, to nie mogę pisać dłuższych. ^^<u1:p></u1:p></b><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Nawet nie wiecie jak się cieszę, że
fizjologia już za mną. Wasze ciepłe słowa dużo dały, bo jakoś to poszło i mam
nadzieję, że zdałam. Oczywiście jak tylko będę wiedzieć, to Wam się pochwalę i
będę Wam jeszcze bardziej dziękować za wsparcie. :) Jesteście kochani. <3<u1:p></u1:p></b><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Tak swoją drogą to zauważyłam, że
powiększa się moja lista blogów, które czytam. ^^ Jestem przeszczęśliwa, bo
coraz więcej osób pisze opowiadania na naprawdę dobrym poziomie, a więc jest co
czytać. Oby tak dalej. ^^ Jeśli macie coś ciekawego, możecie zostawić linka,
chętnie wpadnę. Tym bardziej, że teraz zostają mi już tylko praktyki, zero
nauki, a więc o wiele więcej wolnego czasu. ^^</b><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Dooobra dziubasy, to chyba tyle na dziś z
moich wypocin. Oczywiście widzimy się za tydzień. Dziękuję jeszcze raz za
wsparcie i za miłe komentarze. Cieszę się, że Was mam. <3 Buziaki!! <3</b><o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-36503088141457437862014-06-14T11:40:00.004+02:002014-06-14T14:17:02.955+02:0013. Zebranie.<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Posłusznie wyszłam za Uchihą z pokoju, ale
z każdym krokiem moja pewność siebie gdzieś ulatywała. Nie miałam pojęcia, kto
jest w kuchni, ale czułam, że kogoś z nich nie znam. I gdyby nie Itachi, nie
zamierzałabym go poznawać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kruczowłosy otworzył przede mną drzwi, a
ja już w progu zauważyłam trzy nowe osoby przy stole. Pierwszą z nich była
piękna, niebieskowłosa kobieta. Swoją urodą kompletnie nie pasowała do tej
zgrai morderców. Miała błyszczące, sięgające ramion włosy, w które wpięty był
biały kwiat, a jej bursztynowe oczy, podkreślone delikatnym makijażem, wydawały
się być dopełnieniem całości. Była przepiękna.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Drugą osobą był czerwonowłosy chłopak,
stosunkowo niski, tak mi się przynajmniej wydawało, i siedział przy stole zgarbiony,
wpatrując się w jakiś świstek leżący na blacie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Trzecią osobą był muskularny, wysoki
mężczyzna o mocno zielonych oczach i zakrytej połowie twarzy. Zdawał się być
poważny, gburowaty i niesamowicie niebezpieczny.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Co najważniejsze, żadne z nich nie zwróciło
na mnie uwagi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Itachi pchnął mnie do stołu, przy którym
stali również lider, Deidara, Hidan i Kisame. Od razu pomyślałam, że było to
jakieś zebranie, któremu rudowłosy przewodniczył. Gdy nas zauważył, skinął
lekko głową i kazał usiąść. Zajęłam miejsce obok Hoshigakiego, a po mojej
drugiej stronie usiadł Uchiha.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie powiedziałeś, że jest zebranie -
szepnęłam w stronę bruneta. Ten tylko wzruszył ramionami. Menda jedna. Chciał,
żebym weszła do kuchni pełnej ludzi, a nie na zebranie. Poniekąd go rozumiałam.
Można nawet powiedzieć, że przezwyciężyłam swój strach. Gdybym wiedziała, że to
jest zebranie, nie miałabym innego wyjścia i musiałabym tam iść. W sumie teraz
też nie pozostawało mi nic innego, jak wejść do kuchni. Cholerny Uchiha.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To jest Shouri - zwrócił się lider do
niebieskowłosej, która uważnie mi się przyjrzała. Była śmiertelnie poważna, a
jej smutne spojrzenie bursztynowych oczu zdecydowanie mnie krępowało. Oprócz
niej, wszyscy się na mnie gapili. To było nieznośne. Co, byłam jakąś figurką w muzeum?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Umie coś? - głos kobiety był tak samo
delikatny, jak jej twarz. Zazdrościłam jej tego. Była ucieleśnieniem
kobiecości. Dziwiłam się, że członkowie Akatsuki mogą tak spokojnie na nią
patrzeć. Gdybym była facetem, chyba bym się na nią rzuciła.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jeszcze nie - odpowiedział jej lider.
Dalej patrzyli prosto na mnie. - Podjęła trening. Musi najpierw nauczyć się
kontrolować chakrę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zastanawiałam się, czy oni zdają sobie
sprawę z tego, że też siedzę przy stole. Mówili o mnie i nie zwracali uwagi, że
mogę czuć się zwyczajnie głupio. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz, że według mnie to nie był dobry
pomysł. Nie tylko ja tak uważałam. - Kobieta przejechała wzrokiem po wszystkich
członkach organizacji i zatrzymała wymowne spojrzenie na liderze. Złapała się
pod bok, przez co nawet jej ciało pokazywało, że ma do niego pretensje.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Da radę - skwitował rudowłosy. - Shouri,
jak idzie trening? Próbowałaś jeszcze później?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zdziwiłam się, gdy mężczyzna zwrócił się
bezpośrednio do mnie. Musiał do mnie dotrzeć sens jego słów, bym mogła
odpowiedzieć.\<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie idzie - bąknęłam i wlepiłam wzrok w
blat. Prawda była taka, że totalnie nie potrafiłam przelać chakry na ten
cholerny papierek. Bałam się, że kolejna próba znowu skończy się fiaskiem, a to
demotywuje do działania. - Prawdę mówiąc, dopiero się obudziłam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Widzisz - wtrąciła się niebieskowłosa. -
Nie dość, że talentu jej brak, to jeszcze jest leniwa.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ale ma Shieki. - Lider zganił kobietę
wzrokiem, jednak ta nic sobie z tego nie zrobiła.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To nie czyni z niej dobrej kunoichi -
warknęła, papugując słowa Uchihy. - Jest bezużyteczna, tracisz tylko czas i
nerwy. Wiesz, jak trudno jest to opanować, nawet najlepsi z klanu Muzai nie
byli w stanie kontrolować Shieki w stu procentach, a chcesz, żeby ona się tego
nauczyła? Przecież Shouri nawet nie ma podstaw, nie potrafi nic zrobić! Opanuje
to może na starość. Chciałabyś wtedy odzyskać męża? - Tym razem popatrzyła
prosto na mnie. Byłam w lekkim szoku. To były mocne słowa. Nie spodziewałam
się, że moje kekkei genkai jest aż tak trudno opanować. Po raz kolejny dotarło
do mnie, że jestem tutaj na marne.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie chciałabym - odpowiedziałam jej i
znów wbiłam wzrok w blat. W kuchni nastała krępująca cisza, przez co niemal
słyszałam dudnienie własnego serca. Kobieta zdenerwowała mnie na tyle, że cała
się trzęsłam. Zauważył to nawet siedzący obok mnie Kisame, bo położył mi dłoń
na kolanie. Niezbyt wielkie pocieszenie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Shouri da sobie radę - odezwał się
Uchiha. Popatrzyłam na niego z ukosa. Był tak samo obojętny i chłodny jak
zazwyczaj. - Prawda, Shouri? - zwrócił się do mnie, jednak dalej patrzył na
lidera.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Spróbuję - mruknęłam i przeniosłam wzrok
na niebieskowłosą. Zadarła brwi do góry i skrzyżowała ręce na klatce
piersiowej. Wątpiła we mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- No cóż - wtrącił się Hidan. - Nie bez
powodu tutaj jest. Gdyby nie wierzyła w siebie, nie przyszłaby tutaj. A
dołączenie do naszej zgrai to już swego rodzaju sukces.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ale pierdolicie - skwitowała kobieta.
Nie pasowały do niej takie wulgaryzmy. Przez chwilę pomyślałam, że może tak
naprawdę ona jest tutaj liderem. - Przezwyciężenie strachu to co innego, niż
opanowanie Shieki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Konan, daj jej spokój. Shouri sobie
poradzi. Jest uparta. - Lider popatrzył na mnie uważnie i dosłownie na sekundę
się uśmiechnął. Poczułam się trochę lepiej. - Poza tym to była moja decyzja,
proszę jej nie kwestionować.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ja tylko uważam, że to strata czasu. -
Miałam wrażenie, że kobieta mnie nienawidzi. Nie wiem, czym jej zawiniłam, ale
wiedziałam, że nie będę mogła na niej polegać. Szkoda. Myślałam, że skoro w
organizacji są jakieś kobiety, to mogą na siebie liczyć. Niemiło się
rozczarowałam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- A ja wręcz przeciwnie - odpowiedział jej
lider.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Ucieszyło mnie wsparcie mężczyzny, ale i
tak czułam się niepewnie, widząc wzrok Konan. Jednocześnie byłam wściekła, że
tak po prostu gadają sobie o mnie w mojej obecności. To nie należało do
najprzyjemniejszych rzeczy. Mogli mnie obgadywać, ale nie musiałam przy tym
być, naprawdę. Nie miałam jednak na tyle odwagi, by im o tym powiedzieć.
Siedziałam więc cicho i słuchałam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przejdźmy do konkretów - odezwał się w
końcu lider, a ja skupiłam się bardziej na jego słowach. Mogło to być coś
ciekawego. - Ostatnio Akatsuki jest na plusie. Wprowadzony przez Kakuzu plan
się powiódł, dzięki czemu ruszyliśmy do przodu i już nie jesteśmy zadłużeni.
Nie oznacza to jednak, że możecie sobie szastać pieniędzmi Brzasku. - Mężczyzna
skarcił wzrokiem najpierw Hidana, a potem Deidarę. Obaj przewrócili oczami. -
Dalej musimy oszczędzać. Mam zamiar rozbudować bojówkę, a do tego potrzebne mi
są pieniądze. Wasze wypłaty dalej będą takie, jak ustalił to Kakuzu. - W tym
momencie usłyszałam jęk niezadowolenia ze strony Hidana, Deidary oraz Kisame.
Zastanawiałam się, jak bardzo lider musiał ukrócić im pensję, że byli aż tak
nieszczęśliwi. - Jeśli chodzi o misje, to chwilowo wszyscy macie wolne. Jedynie
Zetsu i Tobi są w terenie, powinni wrócić za kilka dni. Przez ten czas macie
być mili dla Shouri, a w każdym razie pod żadnym pozorem nie można wam jej
tknąć. Obecnie jest ona naszym najcenniejszym członkiem, nawet, jeśli jeszcze
nie umie tego wykorzystać. Jestem jej trenerem, więc jak nie znajdziecie mnie w
gabinecie ani w pokoju, to na pewno będę w bojówce. Zgłaszać się do mnie tylko
w ważnych sprawach, żeby nie przeszkadzać Shouri. Z błahostkami chodzicie do
Konan. - Lider skinął głową do niebieskowłosej, a ta odpowiedziała mu tym
samym. Musiała być jego prawą ręką. - Coś jeszcze? - spytał, a kobieta
zmarszczyła gniewnie brwi, jakby ten o czymś zapomniał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie powiedziałeś nic o naszej nowej
zdobyczy - wtrąciła. Od razu domyśliłam się, że to była jej sprawka. Była
cholernie dumna i pewna siebie. Już jej nie lubiłam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Mamy szcześcioogoniastego. Pozostał nam
już tylko cztero, ośmio i dziewięcioogoniasty.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Świadomość, że ich plan jest już w całkiem
zaawansowanym stopniu wypełniony, napawała mnie strachem. Jeśli mieli zamiar
wykorzystać te potwory przeciwko ludziom, to ja również byłam w tym momencie
ich wrogiem. I przyjacielem jednocześnie. O ironio.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nieźle - skwitował Deidara i wlepił
wzrok w Konan. Ta stała dalej niewzruszona. Zimna suka, inaczej nie dało się
jej określić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jakieś pytania? - Lider przejechał
wzrokiem po wszystkich i zatrzymał się na mnie. Poczułam się niezręcznie. -
Shouri?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
I co ja niby miałam powiedzieć? Nie miałam
żadnych pytań, a nawet gdybym miała, zapytałabym podczas treningu, a nie na
forum. Mężczyzna tylko mnie onieśmielał. Nie chciałam jednak wyjść na idiotkę.
Wypadało o coś zapytać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Już otwierałam usta, by coś wymruczeć, gdy
do głowy wpadło mi jedno, niezbyt interesujące i ważne, pytanie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- A gdzie jest Sasori? Lider mówił, że
poza siedzibą jest tylko Tobi i Ze...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zetsu - podsunął Hidan, a ja skinęłam
głową.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
- Czy coś mu się stało? - dokończyłam, a
lider uśmiechnął się lekko pod nosem. Popatrzyłam na siwowłosego. Również się
uśmiechał. Zresztą nie tylko on. Deidara i Kisame też unieśli kąciki ust ku
górze. Znowu poczułam się zażenowana.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Siedzi tam - odpowiedział mi lider i
wskazał ręką na czerwonowłosego chłopaka. Przypatrzyłam mu się uważnie. Był
poważny, ale po jego twarzy również błąkał się cień uśmiechu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiedziałem, że tak się o mnie
troszczysz - odezwał się, a jego głos był miękki i miły. Niczego nie
rozumiałam. Przecież Sasori był gburem o chrapliwym głosie, a nie sympatycznie
wyglądającym nastolatkiem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ale - szepnęłam, patrząc to na lidera,
to na Hidana. - Co? - spytałam mało inteligentnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Sasori, jakiego widziałaś wtedy w naszej
lecznicy, był ubrany w swoją kukłę Hiruko. Jest marionetkarzem, to jego główna
broń. Czasem chodzi w niej po organizacji. Właściwie, rzadko kiedy można
zobaczyć go poza marionetką - wyjaśnił mi lider, a ja wlepiłam wzrok w
czerwonowłosego. Nie mogłam w to uwierzyć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Hiruko się zepsuła - wyjaśnił mi Sasori.
- Dzięki za troskę, Shouri.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiedziałam - powiedziałam speszona.
Mogłam już lepiej nic nie mówić. Wszyscy patrzyli na mnie z drwiną. A skąd ja
niby miałam wiedzieć, że ten Sasori to też gburowaty, garbaty facet z
lecznicy?!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wiem - odpowiedział mi czerwonowłosy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dobra, koniec tych pogaduszek - wciął
się lider, za co byłam mu niezmiernie wdzięczna. - Rozejść się.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Natychmiastowo wstałam i jako pierwsza
wyszłam z kuchni, wcześniej dając Itachiemu cios w ramię. Wkurzyłam się na
niego, bo wcale nie czułam, że to zebranie było mi potrzebne. A nawet jeśli
musiałam na nim być, to mógł mi o tym powiedzieć, a nie bawić się w podchody.
Uchiha natomiast lekko pokręcił głową, na moją, być może, nieco zdziecinniałą
reakcję. Miałam to jednak gdzieś. Zasłużył na bardziej bolesny cios.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wróciłam do pokoju i natychmiastowo
sięgnęłam po kilka kartek z pliku, który dał mi lider. Z nadzieją, że znajdę w
nich coś ciekawego, zagłębiłam się w tekście.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Jeszcze tego samego dnia, gdy już się
umyłam i kładłam do łóżka, usłyszałam pukanie do drzwi. Nie mając ochoty
wychodzić spod pierzyny krzyknęłam "proszę", a to, kogo ujrzałam,
zmroziło mi krew w żyłach. Momentalnie zechciałam wstać, ale jednocześnie
sparaliżował mnie strach. Siedziałam więc w łóżku, a mój gość stanął nade mną,
po czym usiadł na skraju mojego legowiska.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Czujesz się na siłach, by kogoś zabić? -
zapytała wprost Konan, a po moich plecach przebiegł nieprzyjemny dreszcz.
Spojrzenie jej oczu onieśmielało mnie. Miałam wrażenie, że jestem przy niej
małą, głupią dziewczynką, która do niczego się nie nadaje.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie odpowiedziałam jej przez chwilę, przez
co chyba się zniecierpliwiła. Uśmiechnęła się lekko pod nosem, ale wcale nie
był to przyjemny uśmiech. Raczej z kpiną.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Tak myślałam - westchnęła. - Nie wiem,
po co Pain sprowadził cię tutaj, ale moim zdaniem marnuje czas, co zresztą już
wiesz. Niemniej jednak to mój przyjaciel, więc nie chcę, żebyś go zawiodła.
Przyda ci się nie tylko trening fizyczny, ale i psychologiczny. Musisz nauczyć
się, że twoim celem jest twój wróg, oraz że w świecie shinobi, do którego
właśnie wstępujesz, nie ma czegoś takiego jak litość czy strach. Musisz być
bezwzględna. - Już chciałam otworzyć usta, by coś powiedzieć, ale Konan mnie
ubiegła. - Nawet, jeśli masz zabić tylko jednego człowieka.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Kim jest Pain? - palnęłam, a ta
uśmiechnęła się z kpiną.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Liderem - odpowiedziała mi, mimo
wszystko, spokojnie. Dobrze było poznać jego imię, choć pewnie i tak do niczego
mi się nie przyda. - Jutro pójdziemy na spacer poza organizację. Nauczę cię,
jak być bezlitosną morderczynią.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ale...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nawet, jeśli masz zabić tylko jednego
człowieka - ubiegła mnie po raz kolejny, powtarzając swoje słowa.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Następnie Konan wyszła, a ja zostałam sama
i czułam, jak ogarnia mnie coraz większy strach.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b><br />
Mamy kolejny rozdział, nadszedł kolejny dzień zbliżający mnie do
poniedziałkowego egzaminu z fizjologii, a w mojej głowie pustka. Człowiek się
uczy i odnosi wrażenie, że cała ta wiedza wpada oczami a wylatuje uszami. Bez
seeeensu! Szykuję się już na wrzesień, bo coś czuję, że może być kiepsko, ech.</b><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Poza tym to jest super, pięknie, cudownie
i jestem prze szczęśliwa. Skończyłam właśnie praktyki w jednym z krakowskich
szpitali, w którym moim opiekunem była taka pizda, że aż strach. Dobrze mieć to
za sobą.</b><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Cóż, co do samego rozdziału, to chyba nic
konkretnego się nie działo, wybaczcie. Kolejny będzie lepszy, obiecuję!<o:p></o:p></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Jeśli zaś chodzi o Sasuke, to oczywiście
Wasze zdania są bardzo podzielone. Mimo wszystko zdecydowałam, że wplączę go w
to opowiadanie. Niedługo, przez dwa, trzy rozdziały będzie się pojawiać, a
później zniknie. Może się jeszcze zjawić, ale nie będzie jednym z głównych
bohaterów, choć zdecydowanie wpłynie na zachowanie naszej bohaterki. No, już
milczę, żeby niczego nie zdradzać. :)<o:p></o:p></b></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b>Pozdrawiam Was moje misie kochane. <3</b></div>
</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-54628030388326589912014-06-07T22:28:00.000+02:002014-06-08T12:43:35.359+02:0012. Pierwszy trening.<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">Następnego dnia postanowiłam: muszę
ograniczyć kontakty z Hidanem. Nie, żebym nie lubiła z nim przebywać, bo lubię
i to bardzo, i tu pojawia się problem. Nie mogłam przywiązać się do żadnego z
członków Akatsuki, bo gdy odzyskam Taya, wrócę do normalnego życia, a wtedy
stracę wszelkie przyjaźnie, jakie tutaj mogłabym zawrzeć. Dlatego też ani
Hidan, ani nikt inny nie mógł stać się dla mnie nikim ważnym. Ot,
współpracownicy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">Z takim nastawieniem weszłam do bojówki, w
której czekał już na mnie lider. Stał na środku pomieszczenia, dumny,
wyprostowany i lekko przerażający, ze względu na panujący tutaj półmrok.
Patrząc prosto na mężczyznę, podeszłam do niego i skinęłam głową w geście
gotowości na rozpoczęcie treningu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Umiesz skupiać chakrę? - spytał
momentalnie, a ja potwierdziłam. - Pokaż, co potrafisz.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">Skupiłam się i już za chwilę stał obok
mnie mój klon. Był moją idealną kopią: chudą, niezbyt atrakcyjną dziewczyną o
czarnych, średniej długości włosach, które obecnie spięte były w niesforną
kitkę. Ubrana była w to co ja, czyli w ciemne legginsy i do tego szarą
bokserkę. Obie zwróciłyśmy wzrok na lidera, który patrzył to na mnie, to na
nią.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- To właściwie tyle, co potrafię. Nigdy
nie potrzebowałam uczyć się innych jutsu - wyjaśniłam po chwili nieznośnej
ciszy. Lider popatrzył na mnie i kazał mi odwołać klona. Shouri numer dwa
znikła w kłębie dymu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Spróbuj teraz skupić chakrę na tyle,
żeby wydostać ją poza siebie, o tak. - Mężczyzna, wciąż patrząc prosto na mnie,
zaprezentował mi, o co mu chodzi. Jego ciało natychmiastowo otuliła niebieska
otoczka. Przyglądałam się uważnie, jak faluje wokół jego rąk, nóg i głowy i od
razu się domyśliłam, że nie jest to zbyt łatwe do zrobienia. Niemniej jednak
chciałam spróbować.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Musiałam<span class="apple-converted-space"> </span></i>spróbować.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">Przymknęłam powieki i próbowałam powtórzyć
poczynania lidera. Czułam, jak moja chakra zaczyna we mnie szaleć, jak zrobiło
mi się ciepło, więc otworzyłam oczy, by zobaczyć tego efekt. Niestety,
niebieska otoczka się nie pojawiła. Nie przerywając, zmusiłam się do
wzmocnienia przepływu chakry, co poskutkowało jedynie zawrotami głowy. Lekko
się zachwiałam i, chcąc nie chcąc, musiałam przerwać, by nie upaść.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Robisz to źle. - Lider cały czas w
skupieniu na mnie patrzył. Domyśliłam się też, że używał przy tym swoich oczu,
bo to na pewno było kekkei genkai. Nienaturalnie szara barwa i dziwne kręgi na
to wskazywały. Zresztą mówił nawet, że tylko posiadacze kilku limitów krwi
potrafią widzieć wirującą w człowieku chakrę, między innymi on. Jak to się
nazywało? Rinnegan? - Nie chodzi o to, żebyś tylko wzmacniała przepływ swojej
siły, ale żebyś zmieniła jej kierunek na zewnątrz swojego ciała. Musisz
wyobrazić sobie, że chcesz, żeby to z ciebie wyszło, opuściło cię. Chakra ma
wypłynąć przez twoje punkty witalne, które masz rozmieszczone w całym swoim
ciele. Musisz pozwolić, by się otworzyły i wypuściły twoją moc.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Staram się - mruknęłam, i chciałam
jeszcze coś dodać, ale lider wyciągnął jakieś świstki z kieszeni.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Trochę cię przeceniłem - powiedział i
podał mi papier do ręki. Przyjrzałam mu się uważnie. Wyglądał na zwykły skrawek
karteczki, nieco pożółkły. - Pomyślałem, że może uda ci się od razu to zrobić,
ale nie mogę wymagać od ciebie czegoś takiego. Nie przejmuj się. - Uprzedził
mnie. - Też na początku tego nie umiałem, a to był tylko test. A nóż by się
udało.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Okej. Co to jest? - spytałam, pokazując
mu karteczkę. Wyciągnął swoją dłoń, na której leżał podobny papierek.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- To pomoże nam w treningu, a przy okazji
ustali naturę twojej chakry. - Popatrzyłam na lidera jak na wariata. Kompletnie
go nie zrozumiałam. - To specjalny papierek z drzew, które są dosłownie
karmione i pielęgnowane za pomocą chakry. Jeśli wyzwolisz do niego trochę
swojej mocy, dowiemy się, jakiej jesteś natury a przy okazji zobaczysz, o co mi
chodzi. Pokażę ci na moim przykładzie. Ja kontroluję wszystkie pięć żywiołów,
ale potrafią to tylko nieliczni. Na przykład posiadacze rinnegana - wskazał na
swoje oczy - jak ja. Przyjrzyj się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">Lider wyciągnął dłoń w moją stronę.
Uważnie wpatrzyłam się w karteczkę, którą trzymał. Po chwili zmoczyła się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- To żywioł wody - oznajmił, a następnie
wyciągnął drugą, która się spaliła. - Ogień.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">Trzecia się zmięła, co wskazywało na
żywioł Błyskawicy. Czwarta została przecięta na pół - Powietrze. Piąta,
ostatnia, pokruszyła się - Ziemia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Niesamowite - szepnęłam, pełna podziwu.
Wiedziałam, jak ciężko jest zapanować nad jednym żywiołem, a co dopiero nad
wszystkimi! Oczywiście, prócz zasłyszanej wiedzy nie miałam tak naprawdę
pojęcia, co znaczy być posiadaczem natury, dajmy na to, Wody, ale opanowanie
tego nie mogło być łatwe.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Twoja kolej. - Lider podniósł moją dłoń
i popatrzył na karteczkę. Gdy mnie puścił, skupiłam całą swoją uwagę na
przekazaniu chakry do papierka i choćby skały srały, nie byłam w stanie tego
zrobić. To było po prostu niemożliwe!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie dam rady - westchnęłam, gdy po kilku
próbach odczułam realne zmęczenie. - To za trudne.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie poddawaj się - zachęcił mnie
mężczyzna. - Próbuj do skutku.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">Wzięłam głęboki wdech i znów próbowałam
przeciąć, spalić, czy zmoczyć papierek. Nic z tego.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie mam już sił - powiedziałam zdziwiona
i wyczekująco popatrzyłam na lidera. Czułam się, jakby był moją matką przez to,
że musiał mi wszystko tłumaczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Bo zamiast wypuszczać chakrę z dłoni,
kumulujesz ją w sobie, a potem ona gwałtownie z ciebie ucieka. Dlatego się
męczysz.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Więc jak mam to zrobić? - Byłam już
bliska płaczu. Czułam się słaba i beznadziejna. Zdecydowanie za szybko
rezygnowałam, co niestety należało do jednej z moich wad. Tym bardziej, że moje
ciało już ledwo mogło się utrzymać w pozycji stojącej. Czułam drgawki i
się pociłam, co wzmagało uczucie dyskomfortu. W dodatku lider tak upierdliwie
mi się przyglądał...<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Początki zawsze są trudne, Shouri -
pocieszył mnie i po raz kolejny uniósł moją dłoń. - Ostatni raz na dzisiaj.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">Skinęłam głową. Odetchnęłam głęboko i
ponowiłam próbę. Starałam się wytrzymać jak najdłużej, a gdy znów skończyło się
fiaskiem, osunęłam się w ramiona lidera. Powoli posadził mnie na podłodze,
dzięki czemu stopniowo świat przestawał wirować. Cały czas czułam na sobie jego
ramiona, co, nie powiem, dodawało mi otuchy. Gdy w końcu w mojej głowie
przestało szumieć, popatrzyłam ze smutkiem w oczach na lidera. Zrobił minę,
która przypominała ni to uśmiech, ni grymas. Rozbawił mnie tym.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie od razu Konohę zbudowali. -
Mężczyzna pogłaskał mnie po ramieniu i się podniósł. Pomógł mi wstać, za co
byłam mu bardzo wdzięczna, i dodatkowo asekurował mnie, bo znów zakręciło mi
się w głowie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Dziękuję - mruknęłam, nieco zawstydzona.
- Jutro o tej samej porze? - spytałam, gdy już szliśmy do wyjścia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Póki co możesz trenować sama, w swoim
pokoju - oznajmił, otwierając przede mną drzwi. Gdy wyszliśmy na korytarz, do
bojówki wszedł naburmuszony Deidara. Rudowłosy pokręcił lekko głową i kładąc
rękę na moich plecach, skierował nas w stronę mojego lokum. - Jak uda ci się
odkryć swoją naturę chakry, przyjdź do mnie, to wznowimy trening. Tylko nie
olewaj sprawy, ćwicz systematycznie, bo zależy nam na czasie, prawda? - Gdy
skończył, byliśmy już pod moim pokojem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Będę - obiecałam. - Dzięki.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">Lider posłał mi jeszcze jeden, krzywy
uśmiech, a później odwrócił się ode mnie i poszedł do kuchni. Ja natomiast,
zmęczona, padłam od razu na łóżko i po chwili usnęłam.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">Gdy się obudziłam, był już wieczór. Nie
spodziewałam się, że byłam aż tak wykończona. Porozciągałam się chwilę na łóżku
niczym kot, by następnie wstać i iść siku. Musiałam też coś zjeść. Za każdym
razem, jak miałam iść do kuchni, miałam takiego samego pietra. Nadal nie
poznałam wszystkich członków Akatsuki, a części z tych, co poznałam, bałam się
jak cholera. Czułam też, że Shieki nie może mnie obronić, a w każdym razie, że
nie zawsze zadziała. Bałam się przez to jeszcze bardziej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">Drzwi do kuchni były otwarte i już z
korytarza usłyszałam dochodzące z pomieszczenia głosy. Natychmiastowo wykonałam
w tył zwrot, natomiast zatrzymałam się w pół kroku, bo stał za mną Itachi i
kręcił głową z niezadowoleniem. Jego spojrzenie mówiło wszystko. Kolejny raz
tego dnia poczułam się jak małe dziecko.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- To przez to zdarzenie z Deidarą. - Od
razu zaczęłam się tłumaczyć, ale Uchiha był nieprzekonany. Patrzył na mnie z
góry i skrzyżował ręce na piersi. Zresztą czego on u licha ode mnie chciał?!
Nie był moim trenerem, tylko totalnie nikim, więc nie musiał wtrącać się w moje
życie! To, czy chcę przebywać z innymi w kuchni czy nie, to tylko i wyłącznie
moja sprawa.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Jesteś cykorem, Shouri - odezwał się tym
swoim lodowatym tonem głosu. Odwróciłam wzrok w ścianę. Świetnie, jeszcze tego
mi było trzeba, żeby mnie Uchiha pouczał i obrażał. Naprawdę nie potrzebowałam
jego pomocy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Nawet jeśli to co? Mówiłam ci już, że
mam prawo - warknęłam, bo byłam już nieco wyprowadzona z równowagi. Ten sam,
obojętny wyraz twarzy mężczyzny doprowadzał mnie do szału. - Daj mi spokój,
dobra? Ja się nie wtrącam w twoje życie, ty odczep się ode mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Tu nie chodzi o wtrącanie się w czyjeś
życie. - Itachi podszedł do mnie i stanął na tyle blisko, że odczułam
dyskomfort. - Musisz udowodnić, że jesteś coś warta. I to nie im. Liderowi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- On chyba zdaje sobie z tego sprawę, co?
Jestem posiadaczką Shieki. - Słowa Uchihy wcale mnie nie podbudowały. Poczułam
się wręcz jeszcze gorzej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- To nie czyni z ciebie wartościowej
kunoichi - zauważył. Musiałam mu przyznać w myślach rację. Ale opanowanie
Shieki a kontaktowanie się z członkami Akatsuki to dwie, zupełnie odrębne,
kwestie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Sugerujesz, że wchodząc do kuchni pełnej
nieznanych mi osób, lider przekona się, że jestem odważna? - prychnęłam z
ironią, pokazując przy tym na wspomniane pomieszczenie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Owszem. To jak będzie? - Słowa Itachiego
mnie zamurowały. Nie zamierzałam mu ustępować. Nie chciałam tam wchodzić i już.
Po co?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Wybij to sobie z głowy - syknęłam i
wyminęłam Uchihę. Czułam, że odwrócił się za mną, ale zignorowałam go i
zatrzasnęłam się w moim pokoju, żeby pobyć sama. Nie na długo jednak. Już po
chwili zauważyłam jego gębę w progu moich drzwi. Zirytowałam się. Odnosiłam
wrażenie, że zaczyna mnie prześladować. Co mu do mojego życia?!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Nie odpuszczę ci tak łatwo - powiedział
spokojnie i bezceremonialnie zamknął za sobą drzwi. Będąc z nim w jednym
pokoju, sam na sam, poczułam się przerażona. Byłam pewna, że jest skłonny nawet
mnie skrzywdzić, bylebym tylko ruszyła się do kuchni.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Ja też. Odczep się w końcu. Nic ci do
mnie - warknęłam i przesunęłam się na sam koniec łóżka, bowiem ten bezczelnie
sobie na nim usiadł. - Nie chcę mieć nic wspólnego z kimkolwiek z was.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Jakoś z Hidanem bliski kontakt ci nie
przeszkadza - zauważył. Zaczęłam się zastanawiać, o co mu tak naprawdę
chodziło. Przecież nie mógł być zazdrosny, no bez przesady. Więc? Kompletnie go
nie rozumiałam.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- O co ci chodzi? - Powiedziałam to
zdecydowanie ze zbyt dużą agresją. Itachi na moment stracił swój opanowany
wyraz twarzy. Pojawił się na niej cień uśmiechu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Chcę po prostu, żebyś była silna -
wyjaśnił mi spokojnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Wcale nie muszę być silna. Zależy mi
jedynie na opanowaniu Shieki i odzyskaniu męża, wszystkie pozostałe kwestie mam
głęboko w dupie. - Uchiha skutecznie wyprowadzał mnie z równowagi. Był
opanowany i tak irytujący, że nie można było być przy nim spokojnym. Po prostu
się nie dało.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Powiem ci jedno, Shouri - zaczął Itachi
i spojrzał prosto w moje oczy. Zamarłam. - Kontakt z członkami Akatsuki to
tylko rozgrzewka przed tym, co cię czeka. Zamierzasz zabić człowieka -
powiedział dobitnie, a mi zrobiło się ciemno przed oczami. Musiałam wziąć
głęboki oddech, żeby dojść do siebie. - Ten mężczyzna nie jest byle kim. Dam
sobie rękę uciąć, że zabił więcej osób niż ja, i to na pewno w brutalniejszy
sposób. Jeśli nie przywykniesz do przebywania z przestępcami, na widok tego
człowieka uciekniesz gdzie pieprz rośnie, wystraszona, ba, przerażona. Wierz
mi, jest straszniejszy niż my wszyscy razem wzięci, więc lepiej przywyknij do
kontaktu z mordercami, a wtedy twoja misja będzie błahostką.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">Przez chwilę nic nie mówiłam. Czułam
tylko, jak do moich oczu podchodzą łzy. Już wcześniej bałam się, że sobie nie
poradzę, ale słowa Itachiego sprawiły, że zwątpiłam w siebie. Musiałam bardzo
się powstrzymywać, żeby się nie rozpłakać. Uświadomiłam sobie, że utknęłam w
Akatsuki na nic, a i w niedalekiej przyszłości przyjdzie mi zginąć. Bałam się
śmierci. Wcale nie chciałam umierać. Nawet jeśli czułam się samotna, niekochana
i było mi cholernie źle, chciałam żyć. Przecież życie to najcenniejszy dar,
jaki mogliśmy dostać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Shouri. - Usłyszałam głos Uchihy i
przetarłam momentalnie oczy. Łzy teraz niemal ciurkiem ściekały mi po
policzkach.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- To nic - szepnęłam, wycierając się
dłonią. - Masz rację.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Musisz przyzwyczaić się do tej myśli.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- Dziękuję. - Spojrzałam na mężczyznę.
Patrzył na mnie niby w ten sam, obojętny sposób, ale miałam wrażenie, że w jego
oczach coś się zmieniło. Nie wiem, czy było to współczucie, czy troska. Nie
sądziłam, żeby Itachi mógł się o kogoś martwić. Wiem tylko, że było to coś
pozytywnego. - Nie wiem czemu mi to mówisz, czemu to robisz, ale dziękuję.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">- W jakiś sposób przypominasz mi Sasuke -
odparł i spuścił wzrok. Widziałam, jak walczył z uczuciami. Zdawało mi się
nawet, że posmutniał. Chciałam dowiedzieć się, kim jest wspomniany mężczyzna,
ale Uchiha mi na to nie pozwolił. Wstał z łóżka i podszedł do drzwi. Spojrzał
na mnie i przez chwilę uważnie mi się przypatrywał. - Chodź - odezwał się. -
Idziemy do kuchni.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: inherit;">Serce zabiło mi szybciej, ale - nieco
zmotywowana - wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;"><b>Hej ho ekipo! A jednak, byłam i na
wycieczce, i dodaję rozdział już dziś. Wróciłam przed trzydziestoma minutami
ale stwierdziłam, że dodam, żebyście nie czekali, a co! :) Chyba, że wszyscy
już śpicie? ;><o:p></o:p></b></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;"><b>Co do tego, że Itachi wspomniał w tym
rozdziale o Sasuke – to jeszcze niczego nie przesądza, dalej nie wiem, czy
wplątać w to opowiadanie młodszego Uchihę, czy nie. A Wy mi mordeczki wcale nie
pomagacie! Nie sądzę, żebym miała aż (na ten moment) niemal trzydziestu czytelników
(no chyba, że się nie ukazujecie, a szkoda), więc najprawdopodobniej są osoby,
które bardzo nie chcą Sasuke w opowiadaniu oraz takie, które bardzo go chcą. W
związku z tym proszę, napiszcie mi w komentarzach tak czy nie i dlaczego.
Oczywiście wynik ankiety również uwzględnię, niemniej jednak wydaje mi się, że będzie
to nieco bardziej sprawiedliwe i obiektywne, bo w sondzie każdy może sobie do
woli klikać na daną odpowiedź. ;) Z góry bardzo Wam dziękuję. :))))<o:p></o:p></b></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;"><b>To chyba tyle z moich ogłoszeń. Dziękuję
bardzo za komentarze, bardzo motywujecie i mnie uszczęśliwiacie. <3</b></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<b><span style="font-family: inherit;">Jak zwykle widzimy się za tydzień. :)))</span></b><span style="font-size: medium;"><o:p></o:p></span></div>
</div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-46524752358629074492014-05-31T12:04:00.002+02:002014-05-31T12:04:38.956+02:0011. Kuchenny atak.<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdy Hidan
wyszedł, natychmiastowo poczułam się osamotniona. Nie mogłam jednak wymagać,
żeby siedział przy mnie non stop. Był mordercą, nie niańką. Poza tym bałam się,
że za krótko go znam, żeby móc mu zaufać w stu procentach. A jednak, coś mnie
do niego przyciągało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
To
coś, to było podobieństwo do Taya. Ogromne podobieństwo.<br />
Obaj byli
wyrozumiali, cierpliwi, kochani. Obaj pięknie się uśmiechali i poprawiali mi
humor. Dlatego też polubiłam spędzać czas z Hidanem. W jakiś sposób
wypełniał pustkę, jaką pozostawił po sobie mój mąż. Mąż, którego niebawem
odzyskam.</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Postanowiłam
wrócić do przeglądania papierów, które przyniósł mi lider. Kilka kolejnych
kartek nie było raczej ciekawych, bo prócz biografii niektórych członków klanu
Muzai, nie znalazłam niczego innego. W międzyczasie zrobiłam się głodna, więc
poszłam do kuchni, by zrobić sobie jakiś obiad. Znalazłam w szafce makaron, a w
lodówce ser, idealnie. Szybko zaczęłam przygotowywać tę jakże ambitną
potrawę, i oczywiście, ktoś musiał wejść do kuchni. Odwróciłam się w kierunku
drzwi i moim oczom ukazał się Deidara. Całkowicie mnie zignorował. Bez słowa
zaczął przygotowywać sobie jakiś posiłek. Również postanowiłam się nie odzywać,
choć ta cisza była dla mnie niesamowicie krępująca. Blondynowi natomiast
musiała nie przeszkadzać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdy
woda się zagotowała, wrzuciłam makaron do garnka i usiadłam przy stole. Nie wiedziałam,
co robić, a też nie chciałam zostawiać mojego posiłku samego w kuchni. Kątem
oka przyglądałam się chłopakowi. Robił sobie obiad. Przyjrzałam mu się uważniej
i dość szybko doszłam do wniosku, że jest całkiem przystojny. Miał męskie rysy
twarzy i był dobrze zbudowany, co eksponował przylegający do jego ciała
szary podkoszulek. Zaczęłam się zastanawiać, czy pozostali członkowie Akatsuki,
których jeszcze nie poznałam, również grzeszą urodą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Będziesz się tak gapić? - warknął nagle blondyn i odwrócił się w moją stronę.
Kompletnie mnie zamurowało. Otworzyłam usta, ale nie wiedziałam, co powiedzieć.
- Jeśli ci się podobam, nie ma problemu, możemy iść na górę się bzyknąć, ale to
tyle. Nie licz na nic więcej - dopowiedział, a we mnie się zagotowało. Chyba w
życiu nie spotkałam kogoś tak bezczelnego! W dodatku mówił to z taką
obojętnością... Co za dureń!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mam
lepsze zajęcia - syknęłam, patrząc prosto na niego. Udał zdziwienie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Na przykład? - spytał, krzyżując ręce na klatce piersiowej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Na przykład siedzenie w pokoju i nic nie robienie - warknęłam. Deidara zaśmiał
się pod nosem, co mnie jeszcze bardziej rozjuszyło. Najwyraźniej nabijanie się
ze mnie sprawiało mu ogromną frajdę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie musisz się wstydzić, pożądanie to nic złego - mruknął i zaczął podchodzić w
moją stronę. Natychmiastowo wstałam i odsunęłam się na drugi koniec kuchni. Ten
jednak nic sobie z tego nie zrobił, a ja tak totalnie nie miałam ochoty na to,
żeby był tak blisko mnie!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdy stał już przede mną, spytałam: Jak można być takim dupkiem? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Uważaj, do kogo mówisz - fuknął. Chyba go rozzłościłam, bo wyraz jego twarzy
nieco się zmienił. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Wal się - rzuciłam. Przez złość najwyraźniej nie kontrolowałam tego, co
mówiłam. Szybko jednak tego pożałowałam, bo blondyn przycisnął mnie do ściany i
złapał za gardło. Jęknęłam, poczuwszy mocny ból w plecach. Wystraszyłam się nie na żarty. Rzuciłam nerwowe spojrzenie w stronę drzwi, ale nikt nie miał zamiaru wybawić mnie z opresji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Chyba trochę przeginasz, dziewczynko - wyszeptał mi prosto do ucha. Przeszedł
mnie nieprzyjemny dreszcz. - Radzę ci uważać na słowa - dodał już normalnie.
Sekundę później poczułam ogromny ból w brzuchu. Mężczyzna puścił mnie, a ja
mocno oparłam się o ścianę i złapałam się za ranę. Poczułam lepką, ciepłą
maź. Spojrzałam w dół, a moim oczom ukazała się krew. Jak? Nawet nie zauważyłam,
kiedy wyciągnął broń!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Czułam,
jak z bólu robi mi się słabo a do moich oczu napływają łzy. Deidara skutecznie
udowodnił mi, że nie można z nimi zadzierać, oraz, że Shieki nie zawsze
zadziała. To zresztą pokazał mi już wcześniej lider.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wciąż
trzymając się za ranę, powoli skierowałam się do wyjścia z kuchni. Nie byłam
jednak w stanie przejść nawet kilku kroków, bowiem nogi się pode mną ugięły i
upadłam na kolana, skomląc przy tym. Ból był niewyobrażalny. A Deidara? Stał i
patrzył na moje cierpienie. Czułam jego wzrok na sobie. Nie reagował na
to, że zwijam się z bólu. Obojętność mężczyzny doprowadzała mnie do szału.
Byłam na niego wściekła. Na tyle wściekła, że nieświadomie go zaatakowałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Blondyn
nagle upadł na ziemię i zaczął się dusić. Wiedziałam, że to moja sprawka, że to
Shieki go przydusza, ale nie mogłam nic na to poradzić. Moja złość tylko się
powiększała, znienawidziłam go od razu, dlatego też niewidzialna ręka zaciskała
się na jego szyi coraz mocniej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Hej, hej! Uspokój się! Shouri! - usłyszałam nagle i poczułam na sobie czyjeś
ramiona. Deidarze wrócił oddech, a ja popatrzyłam na podenerwowanego Hidana. W
kuchni był też lider i Itachi. - Już wszystko dobrze. On nic ci nie zrobi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Zranił mnie - jęknęłam, wciąż trzymając się za brzuch. Byłam przerażona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Wiem - odparł mężczyzna. - Nic ci nie będzie, spokojnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Deidara? - doszedł do mnie głos lidera. Dopiero wtedy popatrzyłam na blondyna,
który siedział na podłodze i głośno oddychał. Spoglądał na mnie z
niedowierzaniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
W porządku - sapnął, nie odwracając ode mnie wzroku. - Czym ty jesteś?! -
zwrócił się do mnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Ja... Nie panuję nad tym - jęknęłam przestraszona. Kurczowo złapałam się Hidana,
który przyciągnął mnie do siebie i próbował uspokoić. Ból jakby nieco zmalał
pod naporem emocji. - Przepraszam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nic się nie stało - powiedział lider. - Deidara to debil, nie ma co się nim
przejmować.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Widziałam,
jak blondyn próbował coś powiedzieć, ale rudowłosy skutecznie go uciszył:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Trzeba było jej nie atakować, kretynie. Jeszcze raz zrobisz jej krzywdę, a sam
cię zabiję, zrozumiano?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Blondyn
zamknął usta i popatrzył na mnie obrażony. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Przepraszam - szepnęłam w jego kierunku. Mimo, iż był durniem, zrobiło mi się
piekielnie głupio. Nie chciałam go zaatakować, to było poza moją kontrolą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Deidara
pokręcił tylko głową i wstał z podłogi, a następnie wyminął lidera i opuścił
kuchnię. Itachi i rudowłosy skierowali wzrok na mnie, a dokładniej, na moją
ranę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Wezwij Sasoriego - zwrócił się do Uchihy, lider. Kruczowłosy natychmiastowo
wyszedł z pomieszczenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Liderze - jęknęłam i jednocześnie odsunęłam się od Hidana. - Ja naprawdę nie
chciałam.<o:p></o:p><br />
Rana dalej bolała mnie do tego stopnia, że robiło mi się słabo. Modliłam się, żeby Sasori przyszedł jak najszybciej i mnie uleczył, bo byłam pewna, że zaraz zemdleję.</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Należało mu się - odpowiedział mężczyzna i ukucnął przede mną. - Nic ci nie będzie.
Deidara może i jest kretynem, ale wie gdzie celować, żeby nie zrobić większej
krzywdy. Chciał cię ostrzec.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Coś mu nie wyszło - prychnął Hidan. - Zamiast tego, to Shouri ostrzegła jego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Lider
wzruszył tylko ramionami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Po
chwili do kuchni wszedł Itachi z Sasorim, a ja odetchnęłam z ulgą. Ten drugi od razu podszedł do mnie i
zaczął leczyć moją ranę. Kilka minut później nie było po niej żadnego śladu. Nie miałam pojęcia, jak on się tego nauczył, ale byłam mu niesamowicie wdzięczna za pomoc.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Z
pomocą Hidana wstałam i dokładnie obejrzałam brzuch. Prócz plamy krwi, nie pozostało
nic, co mogłoby wskazywać na zranienie. Podziękowałam mężczyźnie za pomoc i
wyczekująco popatrzyłam na lidera. Przyglądał mi się uważnie, ale chyba
rzeczywiście nie był zły. Zresztą nie dziwię się, Deidara był głąbem, może
naprawdę mu się należało...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Mimo wszystko uważaj na siebie - powiedział rudowłosy. - Następnym razem możesz
nie mieć tyle szczęścia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Skinęłam
głową. Po tych słowach on i Sasori wyszli z kuchni. Itachi natomiast chciał coś
powiedzieć, ale go uprzedziłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Mówiłeś, że Shieki obroni mnie, choćby nie wiem co. Jakoś tego nie zauważyłam -
syknęłam. Hidan cały czas stał tuż obok mnie i teraz zdziwiony patrzył to na
mnie, to na Uchihę. Pewnie nie przypuszczał, że w ogóle rozmawialiśmy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Czułaś realne zagrożenie ze strony Deidary? - odpowiedział pytaniem. Był bardzo
spokojny i bacznie mnie obserwował. Nie odezwałam się słowem. - I masz
odpowiedź - dodał po chwili. - Co nie zmienia faktu, że pierwszy raz użyłaś
Shieki do ataku. Chciałaś go zabić?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie! - krzyknęłam. Chyba za bardzo mnie poniosło. - Byłam na niego wściekła, on
zachował się jak totalny buc i tak wyszło. Poza tym zaatakowałam za pomocą Shieki już drugi raz. - Przypomniało mi się, że lider w bardzo podobny sposób zwijał się z bólu, gdy uderzył mnie w swoim gabinecie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Co zrobił? - wtrącił się Hidan, ignorując moje ostatnie zdanie, a ja zbyłam go kręceniem głową. - No powiedz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Oj, nic takiego - fuknęłam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Zaproponował ci seks? - zgadł mężczyzna, a ja spojrzałam na niego wymownie. I
on, i Itachi uśmiechnęli się pod nosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
No co? Nie będę sypiać z kim popadnie, tfu, w ogóle z nikim nie będę sypiać -
warknęłam. Całkowicie zapomniałam o przegotowanym już makaronie. Nie chcąc
pozostać w kuchni ani chwili dłużej, skierowałam się w stronę drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Sprowokował cię - mruknął jeszcze Hidan, gdy już wychodziłam. Odwróciłam się i
posłałam mu pytające spojrzenie. - Deidara jest gejem - wyjaśnił mi
mężczyzna. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Popatrzyłam
na niego zdziwiona, co tylko poszerzyło widniejący na jego twarzy uśmiech.
Nawet Itachi się uśmiechnął! Czy to oznaczało, że ten idiota mnie
wkręcił? Specjalnie mnie wkurzył? Ale dlaczego?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Shouri...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie
zwracając uwagi na Hidana, gwałtowanie się odwróciłam z zamiarem odwiedzenia
Deidary. Stanęłam jednak sparaliżowana na środku przedpokoju, nie wiedząc,
gdzie jest jego lokum. Kątem oka zauważyłam natomiast, że tamta dwójka również
wyszła z kuchni i zbliżała się w moim kierunku. O czymś rozmawiali, ale nie byłam w stanie się na tym skupić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Gdzie jest jego pokój? - syknęłam, przerywając ich rozmowę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie denerwuj się tak. - Hidan chciał położyć mi dłoń na ramieniu, ale ją
odtrąciłam. Posłałam mu mordercze spojrzenie, na co uniósł ręce do góry w
geście obronnym. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Powiedz - warknęłam. - No już!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Porozmawiasz z nim, jak się uspokoisz - zarządził Jashinista, a ja nie zdążyłam
nawet zaprzeczyć. Mężczyzna pociągnął mnie za sobą do mojego pokoju i machnął
Uchice na odchodne. Zmusił mnie, żebym usiadła na łóżku i ochłonęła. Nie mogłam
pojąć, dlaczego blondyn zrobił mnie w konia? Po co?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie masz prawa mówić mi, co mam robić - bąknęłam naburmuszona. Hidan stał
naprzeciwko mnie i uśmiechał się z politowaniem. Nienawidziłam tego. Tay też
tak robił, jak się złościłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Chyba nie chcesz kolejny raz zrobić mu krzywdy? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Nie chcę, ale... Po co to zrobił? - zmieniłam temat. Dalej mnie to nurtowało.
Hidan wzruszył tylko ramionami. Uśmiech nie schodził mu z ust. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przesunęłam
się na łóżku pod ścianę i chciałam się oprzeć, ale plecy nadal mnie bolały. W
ostateczności usiadłam po turecku na środku mojego legowiska i schowałam twarz
w dłoniach. Nie chciałam, żeby myśleli, że jestem niepoczytalna. Po prostu
bezczelne słowa Deidary naprawdę mnie zdenerwowały. W mojej wiosce nie było
takich typów, a w każdym razie ja nie miałam z nimi do czynienia. Nie byłam przyzwyczajona do tego typu zachowań i chamskich zaczepek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
No już, nie myśl o tym, to należy do przeszłości - zagadnął Hidan, a moje serce
zaczęło bić szybciej. Tay mówił mi dokładnie to samo, gdy wydarzyło się coś, czym niepotrzebnie się przejmowałam. Popatrzyłam na niego zaskoczona, a
ten rozłożył ręce i zapytał: No co?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Przypominasz mi Taya - wypaliłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Twojego męża? - upewnił się Hidan, a ja skinęłam głową. - To źle.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Dlaczego? - zdziwiłam się, a mężczyzna uśmiechnął się łobuzersko. Nie wiedzieć
czemu, zrobiło mi się nagle cieplej. Zdecydowanie nie powinien robić takich min
przy mnie, wyglądał przy tym zbyt atrakcyjnie!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Bo jeszcze się we mnie zakochasz - mruknął i puścił mi oczko. Zaśmiałam się na
jego słowa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
To mi raczej nie grozi. - Hidan z zaciekawieniem przekręcił lekko głowę na bok
i założył ręce na klatce piersiowej. - Tay był przystojniejszy. - Wystawiłam mu
język, a ten się zaśmiał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
W to akurat wątpię. - Cholerny, pewny siebie skurczybyk. Co gorsza, mój mąż był
dokładnie taki sam, jak on. Wiecznie uśmiechnięty, zarozumiały, a przy tym
przyjacielski i czuły. Hidan za bardzo mi go przypominał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
A co,
jeśli serio się w nim zakocham?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Odrzuciłam
szybko tę myśl. Nie przyszłam tutaj, by poznawać nową miłość. Moim zadaniem było
odzyskanie starej, mojego ukochanego Taya. Nie mogłam się w nikim zakochać, a
już na pewno nie w mordercy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Pogódź się z tym. - Wzruszyłam ramionami, a na twarzy Hidana wykwitł jeszcze
większy uśmiech. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Może to i lepiej - westchnął i włożył ręce do kieszeni dresowych spodni. - Będę
się zbierał. Pokój Deidary jest tuż obok twojego, na prawo - dodał jeszcze i
zniknął za drzwiami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Chwilę
patrzyłam za nim i uświadomiłam sobie, że zdecydowanie za bardzo go
polubiłam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<b>I macie kolejny rozdział, dziubki. :) Taki trochę na wesoło. ;)</b><br />
<b>Po prawej stronie bloga, pod menu, pojawiła się ankieta. Bardzo byście mi pomogli, gdybyście na nią odpowiedzieli. Mam już plan, jak wyglądałoby wprowadzenie Sasuke, ale nie wiem, czy nie wolelibyście trzymać się stricte Akatsuki, dlatego proszę Was o odpowiedzi. :)))</b><br />
<b>A tymczasem przesyłam Wam moc buziaków na kolejny tydzień. Trzymajcie się cieplutko. :)</b></div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-316926223843521442014-05-24T11:46:00.000+02:002014-05-24T11:46:00.402+02:0010. Biblioteka.<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Popatrzyłam
na lidera lekko zdziwiona jego słowami. Nie do końca zrozumiałam, co miał na
myśli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Dzięki Itachi - zwrócił się do Uchihy, a ten tylko skinął do niego głową, by
następnie skierować się do wyjścia z bojówki. To zdziwiło mnie jeszcze
bardziej.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
O co chodzi? - spytałam, patrząc na oddalającego się Itachiego.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Poprosiłem go, żeby cię sprowokował do użycia Shieki - odpowiedział mi lider, a
ja poczułam się oszukana. Czy w takim razie nasza rozmowa nie miała sensu?
Zrobił to na rozkaz rudowłosego? Gdyby nie to, nie powiedziałby mi tego
wszystkiego?<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
I? - ponagliłam mężczyznę. Jednocześnie próbowałam zachować obojętność.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Oglądałem z boku to, co dzieje się z twoim ciałem - wyjaśnił mężczyzna. - W
momencie, gdy ktoś cię atakuje, przepływ chakry w twoim ciele się zwiększa,
przez co tworzy coś w rodzaju wewnętrznej tarczy. Żebyś jednak nie została
zraniona, wychodzi ona poza ciebie, ale jest przy tym niewidzialna i jak
gdyby... Zmienia konsystencję i kolor na czerwony, co potrafią zobaczyć jedynie
posiadacze rinnegana, sharingana i byakugana. Bez ocznego kekkei genkai
przeciwnik nie wie, że go atakujesz czy że się bronisz, dlatego katana
Itachiego wyglądała tak, jakby nad tobą lewitowała. Wszystko to kwestia
uwolnienia chakry i przemienienia jej na, no cóż, właściwie sam dokładnie nie
wiem co.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Więc jak mam się tego nauczyć? - wtrąciłam się. - Nawet jeśli będziecie mnie
atakować, nie załapię, na czym polega mechanizm obronny, bo to działa
automatycznie, prawda?<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Lider
skinął głową. Wystraszyłam się, że bez jego pomocy nie opanuję Shieki.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Zaczniemy od nauki wypuszczenia chakry poza twoje ciało - powiedział mężczyzna.
- Jeśli to opanujesz, zastanowimy się, co dalej.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
A jeśli się nie uda? - Postanowiłam, że muszę podzielić się z nim moimi
wątpliwościami. Potrzebowałam wsparcia, nawet jeśli udzielić mi go miał lider.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Lepiej żeby się udało - powiedział wymownie, po czym wyminął mnie i opuścił
bojówkę.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Jego
słowa zmroziły mi krew w żyłach. Doznałam wrażenia, jakby wszystko to nie miało
sensu. Zaczęłam wątpić w odzyskanie męża.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Wróciłam
do pokoju i skuliłam się na łóżku, nawet nie próbując odgonić natrętnych,
głupich myśli. Naprawdę się bałam, że moje starania są bezcelowe, bo nigdy nie
uda mi się opanować Shieki. A przecież ta moc była potrzebna, żeby zabić
zabójcę Taya i dostać go z powrotem.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Przeszedł
mnie nieprzyjemny dreszcz i poczułam, jak moje oczy robią się coraz bardziej
mokre. Ostatnio dziwnie dużo płakałam. Zbyt łatwo się rozklejałam. Nie mogłam
pokazać Akatsuki, że jestem słaba. Oni to wykorzystają. Przetarłam więc oczy i
usiadłam, żeby nie płakać. Wzięłam kilka głębokich wdechów i powoli
doszłam do siebie.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Postanowiłam
przejść się po organizacji. Jeśli to, co mówił Itachi było prawdą, nikt nie
mógł mi zrobić krzywdy, a więc mogłam bez żadnego skrępowania zwiedzić
siedzibę. Wyszłam z pokoju i stwierdziłam, że najlepiej będzie zacząć od samego
początku organizacji. Kuchnię już znałam, więc skierowałam się w głąb siedziby.
Pomijałam identycznie wyglądające drzwi, bo zapewne za nimi kryły się pokoje
innych członków Akatsuki. Gdy jednak natrafiłam na inne, nieco szersze,
postanowiłam to zbadać. Uprzednio zapukałam, żeby się upewnić, że nikogo w
środku nie ma, a gdy odpowiedziała mi cisza, nacisnęłam na klamkę i pchnęłam
drewno. Drzwi cicho zaskrzypiały, a moim oczom ukazała się ciemność. Poszukałam
na ścianie włącznika. Lampa oświetliła sporych rozmiarów bibliotekę.
Niesamowicie się ucieszyłam, bo przynajmniej mogłam poszperać nieco w
książkach, być może dowiedzieć się czegoś nowego, no i w końcu przestać się tak
nudzić. Wprawdzie nie wiedziałam, czy mogłam tu przebywać, ale skoro
pomieszczenie nie było zamknięte na klucz, to czemu nie?<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Przeszłam
na sam koniec biblioteki i zaczęłam przeglądać tytuły książek. Większość z nich
było o technikach ninjutsu, co niespecjalnie mnie interesowało, przynajmniej na
razie. Zastanawiałam się, czy znajdę coś na temat mojego klanu. Odnalazłam
literę "M" i zaczęłam wertować tytuły. Niestety, niczego nie znalazłam.
Podeszłam więc do działu "S", by odnaleźć informację o Shieki.
Zdziwiłam się, gdy moim oczom ukazał się napis: "Shieki - kekkei genkai
klanu Muzai". Szybko wzięłam książkę w rękę i poprzeglądałam poszczególne
strony. Znajdowało się w niej kilka rysunków, ale żaden z nich nie przypominał
tego, co opisał mi lider. Były raczej marną próbą wyobrażenia sobie działania
tego kekkei genkai. Niemniej jednak wzięłam zdobycz ze sobą i wyszłam z
biblioteki.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Na
korytarzu wpadłam na Deidarę. Automatycznie przeprosiłam go i spuściłam wzrok,
ale ten nie odezwał się ani słowem. Minął mnie i zniknął za jakimiś drzwiami.
Ja natomiast wróciłam do siebie do pokoju i zaczęłam czytać. Nie dane mi było
jednak skończyć choćby jednej strony, bo po pomieszczeniu rozległo się pukanie.
Odłożyłam książkę i otworzyłam gościowi drzwi. Przede mną stał lider.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Ciekawość cię zżera, co? - spytał, a ja zmarszczyłam czoło. Kiwnął głową na
książkę leżącą na łóżku.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Chyba mogę korzystać z biblioteki? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. -
Zainteresowanie jeszcze nikomu nie zrobiło krzywdy, a może dowiem się czegoś
przydatnego.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła - zauważył mężczyzna i wszedł do
pokoju. Od razu chwycił książkę w ręce. Wystraszyłam się, że mi ją zabierze.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
I tak tam trafię, jeśli zabiję tego mężczyznę - mruknęłam, uważnie patrząc na
lidera. - Co za różnica, z jakiego powodu?<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Przyniosłem ci coś jeszcze - powiedział i położył książkę z powrotem na łóżku.
Wykonał kilka znaków rękami a na podłodze ukazała się sterta papierów. -
Uznałem, że może zechcesz zapoznać się z historią swojego klanu. Może dowiesz
się czegoś przydatnego - zmałpował mnie i uśmiechnął się tajemniczo.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Dziękuję - szepnęłam, lekko zszokowana. - To dla mnie dużo znaczy.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Niepotrzebnie. To nie jest akt dobroci z mojej strony - odpowiedział od razu. -
Przeczytaj to Shouri i wynieś z tego jakieś wnioski - dodał, by następnie wyjść
z pokoju. I cały miły nastrój szlag trafił.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Gdy
tylko lider zamknął drzwi, usiadłam na podłodze i zaczęłam przeglądać papiery.
Już pierwsza kartka mnie zainteresowała, bowiem przedstawiała drzewo
genealogiczne, które już mi rudowłosy pokazywał. Spojrzałam na mojego
biologicznego ojca i próbowałam sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek poznałam
tego człowieka, ale niestety nie byłam w stanie. To było zbyt dawno temu.
Jednocześnie rozczuliłam się myśląc o matce i tacie, który mnie wychowywał.
Niesamowicie mi ich brakowało. Najsmutniejsze było to, że nie pamiętałam, jak
brzmiały ich głosy. A z tego co wiem, lubiłam, gdy mama mi śpiewała. Nie miałam
też żadnych pamiątek czy zdjęć, dlatego dobrze było odświeżyć sobie ich obraz w
głowie.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Moja
matka była piękną kobietą, bardzo podobną do mnie, tyle, że ładniejszą. Również
miała czarne włosy i brązowe oczy, ale za to jej nos był mały, prosty a usta
pełne. Byłam pewna, że przyciągała mężczyzn jak magnes. Tata natomiast był
przeciętnym mężczyzną, ale bardzo czułym i kochającym. Pamiętam, jak mnie
podnosił i kręcił się wokół własnej osi. Był naprawdę wspaniały.<br />
Kolejny raz się
wzruszyłam. Jednocześnie poczułam pustkę. Czułam się samotna. Nie miałam nikogo
bliskiego. To uczucie mnie dołowało.</div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing">
<div style="text-align: justify;">
<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Nim
zdążyłam wrócić do siebie, ktoś zapukał do drzwi i nie czekając na odpowiedź
wszedł do środka. Przetarłam szybko oczy i wbiłam wzrok w Hidana, który chyba
trochę się zdziwił tym widokiem. Pewnie spodziewał się, że siedzę na łóżku i
się nudzę.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Przeszkadzam? - spytał, patrząc na trzymaną przeze mnie kartkę.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Nie - odpowiedziałam szybko. - Dostałam od lidera kilka papierów do
przeglądnięcia i tak sobie siedzę z nimi.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Dobra, to nieważne. Myślałem, że się nudzisz - mruknął. - Pójdę już.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Nie
zatrzymałam go. Naprawdę darzyłam go sympatią, był miły, ale szczerze mówiąc,
wolałam zagłębić się w historię mojego klanu.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Gdy
wzięłam drugą kartkę, ktoś kolejny raz otworzył drzwi, tym razem bez pukania.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Albo jednak - oznajmił Hidan i wszedł do pokoju. Usiadł obok mnie i spojrzał na
kartkę w mojej ręce. - Ja się nudzę - powiedział i uśmiechnął się od ucha do
ucha.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
To historia mojego klanu - powiedziałam. - Nie będę czytać tego przy tobie.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Dlaczego? - zdziwił się.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Bo się rozkleję - odparłam wprost i odłożyłam kartkę.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Mam wyjść?<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Nie musisz - odpowiedziałam szybko. - Miło, że przyszedłeś.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Hidan
popatrzył na mnie i delikatnie się uśmiechnął. Poczułam lekkie skrępowanie, bo
wyglądał naprawdę przystojnie. Odwróciłam od niego wzrok i wbiłam go w podłogę.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Ja nie chcę pamiętać o mojej rodzinie - powiedział nagle. Zdziwiłam się na jego
słowa. Dlaczego miałby nie chcieć? Rodzina to rodzina, ją się kocha pomimo
wszystko. - Gdy byłem mały, mój ojciec był alkoholikiem a matka dziwką.
Totalnie się mną nie zajmowali, potrafili na mnie tylko krzyczeć, albo mnie bić
- westchnął. Zrobiło mi się go szkoda. - Ojciec raz przesadził, wylądowałem
przez niego w szpitalu i ledwo mnie odratowali.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Co zrobił? - spytałam. Hidan wyraźnie spochmurniał.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Pobił mnie do nieprzytomności i złamał żebro tak, że przebiło płuco. Musieli
mnie operować i gdyby nie szybka interwencja mojej, o dziwo wtedy trzeźwej,
matki, nie przeżyłbym. Co lepsze, matka nie zostawiła tego skurwiela, tylko
stwierdziła, że to była moja wina, że musiałem go rozwścieczyć. Mimo wszystko uważam, że była dobrą kobietą. Starała się jak mogła, żeby zarobić na życie. Musiała sprzedawać ciało, żeby nas utrzymać. Wtedy jej nienawidziłem. Teraz to doceniam. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Przykro mi, Hidan - szepnęłam i złapałam go za rękę. Na jego twarzy pojawił się
cień uśmiechu. Spojrzał na mnie i na chwilę zamarł.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Ty miałaś normalną rodzinę? - spytał, a ja skinęłam głową. - Dlatego tak ciężko
ci bez nich - westchnął i mnie objął. Chcąc nie chcąc, wtuliłam się w jego
muskularne ciało. Ukoiło to moje zszargane nerwy. Poczułam się naprawdę dobrze.
Tay też zawsze mnie przytulał w ciężkich chwilach. Hidan trochę go przypominał.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Jak na mordercę, masz całkiem dobre serce - zauważyłam. - To trochę dziwne.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
To nie tak, że zabijanie od zawsze przychodziło mi od tak sobie - wyjaśnił.
Dalej trwałam w jego ramionach. - Na początku było naprawdę trudno, ale gdy
uświadomiłem sobie, że Akatsuki zabijają głównie złoczyńców, przemogłem się.
Okej, nie mówię, że nie mordujemy niewinnych ludzi, bo to też się zdarza, ale
zazwyczaj naszymi ofiarami są przestępcy. A nasz cel też jest szlachetny, bo
złapanie wszystkich bijuu doprowadzi do zaprzestania wojen pomiędzy wioskami o
te bestie.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Nie mów mi, że jesteście dobrą organizacją - wtrąciłam, odsuwając się od niego.
- Wszyscy się was boją i was nienawidzą.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Bo nic o nas nie wiedzą - odparował Hidan. - Myślą, że są u nas najgorsi
mordercy, zdrajcy swoich wiosek, którzy mordują każdego, kto stanie im na
drodze. Ale tak nie jest. Eliminujemy przestępców i potencjalnie
niebezpiecznych ludzi. A jeśli chodzi o złapanie bijuu, no to istnieje u nas
taka zasada, że cel uświęca środki.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Wcale tak nie jest - zaprzeczyłam. - Żeby dostać bestię, musicie zabić
człowieka. To zawsze będzie potępiane.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Hidan
wzruszył ramionami. Na to akurat nie mógł nic poradzić. Nie wiedziałam, czy
mogę mu wierzyć w tej kwestii, no ale jakby nie patrzeć, mnie też zwerbowali po
to, żebym unicestwiła zabójcę Taya. Tylko po to.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Nie masz co się przejmować, Shouri. Ty tutaj jesteś tylko na chwilę, jak
wykończysz tego sukinsyna, odejdziesz. Nie będziesz taka jak my.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Z kim przystajesz, takim się stajesz - mruknęłam posępnie, a ten się roześmiał.
Nie wiedziałam, co go tak rozśmieszyło. Ja naprawdę się bałam, że zejdę na złą
drogę.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Ty nigdy nie będziesz nami - wyjaśnił mi. - Od ciebie bije dobroć, każdy to
wyczuwa. Myślisz, że dlaczego lider jest dla ciebie taki miły?<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Nie nazwałabym tak tego - mruknęłam, przypominając sobie niedawną rozmowę z
nim.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Wierz mi, że jest. Traktuje cię delikatnie, serio. I nie wynika to z tego, że
masz Shieki. Po prostu, jesteś dobra, miła i przeuroczo wszystkich się boisz.
Jestem pewien, że gdyby coś miało się nam stać, ciebie broniłby w pierwszej
kolejności - powiedział, szczerząc się przy tym. Jakoś nie wierzyłam w jego
słowa.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
To dlatego, że sama nie potrafię walczyć - wymruczałam.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Ale masz Shieki, które cię obroni. A on i tak na pewno rzuciłby ci się na
ratunek. Ciebie po prostu chce się chronić, otoczyć opieką. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Pokręciłam
lekko głową, dalej nie wierząc w jego słowa. Przecież oni byli mordercami, a
nie opiekunami.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Pieprzysz głupoty - fuknęłam. Hidan uśmiechnął się i znów mnie do siebie
przyciągnął.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Widzę, jak jest - mruknął i złożył delikatny pocałunek na moich włosach.
Zarumieniłam się. - Ty zawsze będziesz dobrą osobą.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
-
Dziękuję - szepnęłam, wtulając się w niego bardziej. Naprawdę dobrze czułam się
w jego ramionach. Jednocześnie miałam wrażenie, że wreszcie mam kogoś, komu
mogłabym się wyżalić. Owszem, znałam go krótko, ale było w nim coś, co
sprawiało, że czułam się przy nim komfortowo. Być może chodziło o jego
otwartość?<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
Hidan
ścisnął mnie mocniej, a ja przymknęłam powieki. Mogłabym trwać tak całą
wieczność.<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br />
<b>I jaaaak? ;)</b><br />
<b>Jest taka piękna pogoda! Słońce, ciepełko, no po prostu cud miód, dlatego też nie będę się rozpisywać tylko lecę na pole (tak tak, krakuska;)). Ciao!</b></div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6992504206301375672.post-74150840663820668832014-05-17T13:36:00.000+02:002014-05-17T13:36:03.503+02:009. Itachi.<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nazajutrz
byłam gotowa do treningu już o ósmej trzydzieści. Siedziałam na łóżku ubrana w
wygodne, czarne legginsy i kremową bluzkę na ramiączkach. Wygrzebałam z szafy
adidasy, których dawno nie ubierałam i doszłam do wniosku, że tylko w tych
butach będę się czuła komfortowo. Wyobrażałam sobie, że na tym treningu będę
musiała biegać, ćwiczyć, ruszać się, więc chciałam, żeby było mi wygodnie.
Dlatego też włosy spięłam w kucyka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Niecierpliwiłam
się i bałam, że nie podołam treningowi. Co, jeśli lider jest wymagający? W
dodatku świadomość, że sam przywódca Akatsuki będzie mnie trenował, napawała
mnie strachem. Nie wiem czemu, skoro jeszcze wczoraj doszłam do wniosku, że nie
jest takim złym człowiekiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Gdy wybiła
godzina dziewiąta, rytm mojego serca przyspieszył. Zakręciło mi się w głowie,
więc położyłam się i głęboko oddychałam. Nie mogłam pokazać liderowi, że byłam przerażona. Musiałam wziąć się w garść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ale
mężczyzna się spóźniał. Przyszedł dokładnie trzynaście minut po czasie. Wyszłam
za nim z pokoju i udaliśmy się w lewo, zapewne do sali treningowej.
Zatrzymaliśmy się na końcu korytarza przed drzwiami, które wyglądały jak każde
inne. Lider otworzył je i przepuścił mnie pierwszą. Weszłam do pomieszczenia i
uważnie się rozejrzałam. Było ono ogromne! Nie spodziewałam się, że w
organizacji jest tyle miejsca. Sala ciągnęła się daleko do przodu i była
szeroka na kilkadziesiąt metrów. Nie było w niej kompletnie niczego, dzięki
czemu zdawała się być jeszcze większa. Jej ogrom mnie przytłaczał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jejku -
szepnęłam, idąc obok lidera na środek pomieszczenia. - Dużo tu miejsca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Gdzieś
ćwiczyć trzeba, a techniki niektórych członków mają szeroki zasięg - wyjaśnił
mi mężczyzna. - I tak mam w planach powiększenie bojówki, ale to w przyszłości.
Póki co to musi nam wystarczyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie
wyobrażałam sobie, żeby pomieszczenie mogło być jeszcze większe. Chyba nie
widziałabym wtedy, co znajduje się na jego końcu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
-
Podczas twojego treningu musimy się skupić przede wszystkim na opanowaniu
Shieki - odezwał się lider, stanąwszy naprzeciwko mnie. - Jak wiesz, kekkei
genkai to umożliwia ci zapanowanie nad umysłem i ciałem przeciwnika, a
dokładniej, niezliczonej liczby przeciwników. Co lepsze, wystarczy, że tylko na
nich popatrzysz - nie muszą ci spojrzeć w oczy, jak to jest w przypadku
sharingana Itachiego. Ty masz tę przewagę, że możesz zniewolić kogoś kiedy
tylko chcesz. A jeśli już to zrobisz, zabicie go nie będzie stanowiło problemu.
Rozumiesz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Skinęłam
głową. Moc Shieki przerażała mnie, ale dla Taya mogłam podjąć się próby
opanowania jej. Wtedy też, gdy odzyskam męża, będę mogła go chronić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Niestety
niewiele informacji znalazłem na temat tego jak posługiwać się twoimi
zdolnościami. Obudziłaś już Shieki, użyłaś go na mnie i na tych shinobi, co
wtedy cię zaatakowali. Wiem tylko, że gdy się boisz o swoje życie,
automatycznie uruchamiasz kekkei genkai - mruknął. Uważnie go słuchałam. Wszystko
było dla mnie bardzo ważne. - Powiedz mi, co wtedy czułaś? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wtedy,
gdy zostałam zaatakowana? - upewniłam się, a mężczyzna skinął głową. - Przede
wszystkim strach. Byłam pewna, że zaraz zginę i popadałam w panikę. - Powoli
przypominałam sobie wszystko, co w tamtej chwili się działo. Przeszedł mnie
nieprzyjemny dreszcz. - I jednocześnie czułam się taka bezsilna, bezbronna. Nie
umiem walczyć, więc nie miałam jak się bronić. I wtedy zobaczyłam, że leci w
moją stronę broń.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- I? -
dopytywał lider. - Co wtedy się stało?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie wiem
- odpowiedziałam i popatrzyłam prosto w jego stalowe oczy. - Obudziłam się w
organizacji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Lider
zmarszczył brwi i uważnie mi się przypatrywał. Minęła chwila uporczywej ciszy,
zanim znowu się odezwał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Zmiana
planów. Koniec na dzisiaj - mruknął, kierując się w stronę wyjścia z bojówki.
Oniemiałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dlaczego?
- spytałam, podbiegając do niego. Nie chciałam marnować czasu. Miałam nadzieję
na szybkie opuszczenie Akatsuki i odzyskanie Taya.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dlatego,
że ja tak mówię.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Stanęłam
jak wryta i myślałam, że mnie szlag trafi. Patrzyłam, jak lider wychodzi z
bojówki, a gdy drzwi się zatrzasnęły, wykrzyczałam się i usiadłam obrażona na
podłodze. Potrzebowałam odreagowania. Ciągły strach sprawiał, że przez ostatnie
dni chodziłam podenerwowana. Krzyk, choć tak błaha rzecz, w jakiś dziwny sposób
mnie uspokoił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
A może sama
odkryję, jak używać Shieki? Potrafiłam wytworzyć klona, więc mogłam i nad tym
zapanować. Może i było to dziecinne myślenie, ale tak naprawdę, to właśnie ja
musiałam odkryć mechanizm działania tej mocy. To był idealny moment, żebym
zaczęła to ćwiczyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wstałam i
bez problemu stworzyłam kopię samej siebie. Przyjrzałam się jej uważnie, po
czym nabrałam powietrza do płuc i głośno odetchnęłam. Nie miałam żadnej
pewności, że moje działania czymś poskutkują, ale warto było spróbować.
Odsunęłam się od mojego klona i rozkazałam mu wykonywać jakiekolwiek ruchy. Ja
natomiast skupiłam się na tym, żeby go powstrzymać. Pomimo skupienia i wysiłku,
jaki w to wkładałam, moja kopia dalej tańczyła i skakała, ja natomiast poczułam
się słabo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Po krótkim
czasie odwołałam klona i położyłam się na podłodze. Wpatrywałam się w wysoki
sufit i zastanawiałam, czy kiedykolwiek uda mi się zapanować nad Shieki. Z tego
co wiedziałam, tylko nielicznym udawało się kontrolować tę moc. Reszta używała jej
nieświadomie, tak jak ja, w momencie bezpośredniego zagrożenia życia. Zaklęłam
pod nosem i podniosłam się do siadu. Przestraszyłam się, że mogę nie odzyskać
Taya.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dźwięk
otwieranych drzwi spowodował, że natychmiastowo wstałam. Do pomieszczenia
wszedł Itachi Uchiha, a ja momentalnie poczułam się jak intruz. Bez słowa
wyjaśnień ruszyłam w jego kierunku, żeby wyjść z bojówki i mu nie przeszkadzać.
Zdziwiłam się i przeklęłam w myślach, gdy ten do mnie zagadał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie
musisz wychodzić - powiedział, gdy byłam blisko niego. Zatrzymałam się i
uśmiechnęłam nerwowo. Zdecydowanie nie zamierzałam spędzać z nim więcej czasu,
niż to było konieczne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie chcę
przeszkadzać - mruknęłam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jeśli
staniesz pod ścianą, nie będziesz - odpowiedział tym swoim beznamiętnym tonem
głosu. Jego spojrzenie było tak obojętne, że aż wywoływało dreszcze strachu, a
przede wszystkim ogromną niechęć do jego osoby.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mimo
wszystko pójdę - szepnęłam i wyminęłam chłopaka. Czułam, jak się za mną
odwraca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jeśli
będziesz się tak zachowywać, zgnoją cię tutaj - zauważył, nim opuściłam
bojówkę. - Musisz być silniejsza, Shouri.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie chcę
podskakiwać przestępcom klasy S. - Odwróciłam się w stronę chłopaka i
wzruszyłam ramionami. - Czy to takie dziwne?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Albo mi się
zdawało, albo na twarzy chłopaka zakwitł cień uśmiechu. Szybko jednak przybrał
on swoją obojętną minę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Myślisz,
że przebywanie z nimi w jednym pokoju to podskakiwanie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie,
ale...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- A za
każdym razem uciekasz - przerwał mi. - Każdy widzi twój strach, a niektórym z
Akatsuki tylko o to chodzi. - Itachi podszedł w moim kierunku. Czułam się
zażenowana tym, co do mnie mówił, ale doskonale wiedziałam, że ma rację. Świętą
rację. - Jesteś pełnoprawną członkinią naszej organizacji i masz takie samo
prawo przebywać w kuchni czy w bojówce, jak inni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wiem -
mruknęłam. - Tyle, że ja po prostu nie chcę z nimi przebywać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Bo się
boisz - zauważył. Prychnęłam cicho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nawet
jeśli to co? Mam prawo - warknęłam, nieco wyprowadzona z równowagi. - W ciągu
ostatnich dni moje życie przewróciło się do góry nogami. Dowiedziałam się, że
mój mąż został zamordowany, a ja mam zabić tego, kto to zrobił. W dodatku
mieszkam pod jednym dachem z przestępcami, co wcale mi się nie uśmiecha. Chyba
mogę się bać, prawda? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Itachi
dalej patrzył na mnie tak samo beznamiętnie, jak przed chwilą. W dodatku
uparcie milczał, co mnie się bardzo nie podobało. W końcu zniecierpliwiona
odwróciłam się, ale ten złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął w swoją stronę.
Próbowałam wyrwać się z uścisku, ale na nic się to zdało. Mężczyzna pchnął mnie
na ziemię i przytrzymał mnie nogą, żebym nie mogła wstać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co ty
robisz? - jęknęłam, mocno przerażona. Takiego obrotu spraw się nie
spodziewałam. Przecież Uchiha miał być moim obrońcą, a nie katem, prawda? -
Puść mnie!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zamiast
odpowiedzi zauważyłam tylko, jak brunet wyciąga zza paska wielką katanę. Moje
oczy rozszerzyły się i zaczęłam się cała telepać. Co on, do cholery, wyprawiał?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nawet
jeśli sprawiamy dla ciebie realne zagrożenie, Shouri - odezwał się, wyciągając
rękę z kataną w moją stronę tak, by zawisła nad moją twarzą - masz coś, co
zawsze cię obroni - skończył i puścił broń. Odniosłam wrażenie, że moje serce
na chwilę przestało bić, by później rytm powrócił w szaleńczym tempie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Katana
wisiała w powietrzu, tuż nad moim nosem. Niemal czułam na sobie chłód metalu,
tak blisko była. Nie zabiła mnie. Shieki znów mnie obroniło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Brunet
złapał rękojeść broni i schował ją z powrotem za pasek. Pomógł mi też wstać i
dopiero wtedy poczułam, jak bardzo się trzęsę. Niemal nie mogłam ustać na
nogach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Właśnie
dlatego nie musisz się nas bać - powiedział Uchiha po krótkiej chwili ciszy. -
Cokolwiek by się nie działo, twój odruch obronny zadziała. Musisz być tylko
świadoma tego, co się wokół dzieje. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czyli w
nocy możecie mnie zabić? - podchwyciłam, a brunet lekko się uśmiechnął.
Szczerze mnie to zdziwiło, ale dobrze było zobaczyć jego twarz choć chwilowo
nie obojętną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Zależy
jak dobrze sypiasz - odpowiedział i znów przywdział na siebie swoją maskę. -
Chcąc tutaj przeżyć, musisz zasłużyć sobie na szacunek innych członków
Akatsuki, a ucieczką tego nie zrobisz. W innym wypadku doprowadzą do tego, że
zwariujesz i się zabijesz. Mieliśmy już taki przypadek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zlękłam się
i uświadomiłam sobie, jak tchórzliwie się zachowywałam. Nie wyobrażałam sobie
jednak, żebym mogła postępować inaczej. Strach sam się pojawiał, nie umiałam
nad nim zapanować.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie
potrafię cię rozgryźć - mruknął. - Doskonale wiedziałaś, kim jesteśmy, gdy wraz
z Kisame weszliśmy do twojego sklepu, a mimo wszystko nie spanikowałaś i
zachowywałaś się spokojnie. A teraz, gdy masz świadomość swojego kekkei genkai
i doskonale wiesz, że nic ci się nie może stać, tchórzysz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tego nie
mogę być pewna - powiedziałam. - Co, jeśli Shieki nie zadziała?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wierz mi,
zadziała - odparł dobitnie Uchiha. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale w
ostateczności się powstrzymałam. - Trochę odwagi, Shouri. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dziękuję.
- Uśmiechnęłam się do Itachiego, a ten pozostał niewzruszony. Byłam mu naprawdę
wdzięczna za tę rozmowę. I chociaż nie wiedziałam, dlaczego właściwie starał
się mi pomóc, jeśli w ogóle mogłam to nazwać pomocą, to poczułam, że przy
nim mogę być bezpieczna. O ile oczywiście go nie zdenerwuję, mógł być
nieprzewidywalny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nagle
usłyszałam coś z boku bojówki i odwróciłam głowę w tamtą stronę. Szedł do nas
lider. Zdziwiłam się na ten widok. Nie sądziłam, że nas obserwuje. Jednocześnie
zezłościła mnie jego obecność. Wolałabym, żeby nikt nie usłyszał naszej
rozmowy. Spojrzałam na Uchihę, ale był jak zwykle obojętny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Już wiem,
na czym polega Shieki - powiedział rudowłosy, gdy był wystarczająco blisko nas.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<b><br /></b>
<div class="MsoNoSpacing" style="text-align: justify;">
<b>Macie kolejny rozdział, moi Drodzy Czytelnicy. :) Mam nadzieję, że i tym razem Wam się spodoba. No i jest tutaj trochę Itachiego, tak jak część z Was chciała. ;D</b><br />
<b>Pięknie dziękuję za wszystkie opinie. Jesteście cudowni. <3</b><br />
<b>Jak zwykle widzimy się za tydzień. :)</b><br />
<br /></div>
Kejżahttp://www.blogger.com/profile/11459359482318550591noreply@blogger.com10